Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 28 stycznia 2021

ZAPOWIEDŹ: "Na krawędzi nocy. Alter ego, tom 1" Edyta Świętek

Kochani, 
9 lutego na rynku pojawi się drugie wydanie książki "Na krawędzi nocy. Alter ego, tom 1" Edyta ŚwiętekBardzo serdecznie zachęcam do zapoznania się z tym tytułem. A na zachętę mam dla Was krótki fragment powieści:

     Mam trzydzieści lat – ani to dużo, ani mało. Różne dziwnie splątane koleje losu sprawiły, że prócz nielubianych przeze mnie imion niosę również ze sobą przez świat bagaż pełen doświadczeń. Zabrzmiało banalnie? A czy Ty ich nie masz? Wszak każda kobieta posiada tobołek pełen wspomnień oraz niespełnionych nadziei, i każda, choć w minimalnym stopniu, jest czarownicą.
     Zanim przejdę do zasadniczej części tej historii, obalę kilka mitów, dotyczących czarownic i magii. I daruj mi bezpośredniość, lecz odtąd będę Cię nazywać Przyjaciółką. Jeśli nie akceptujesz tego stanu rzeczy, to jeszcze masz szansę się wycofać. Zatrzaśnij po prostu tę książkę już teraz.
     Kim naprawdę jest czarownica? – zapewne zadajesz sobie takie pytanie. Najprościej będzie, jeśli tak to ujmę: nie jest prawdą, że my, czarownice, potrafimy wyczarować coś z niczego. Tym zajmował się Stwórca. Nie wchodzimy w Jego kompetencje, nie mamy ku temu odpowiednich kwalifikacji. Nie latamy na miotłach, nie sporządzamy eliksirów, nie wyrywamy serc naszym ofiarom, chociaż owszem, czasami je kradniemy. Nie mieszkamy w chatkach na kurzej łapce ani w domkach z piernika. Nie jesteśmy garbate, nie mamy krzywych nosów i brodawek, nasz oddech nie cuchnie siarką ani niczym podobnym. To nieprawda, że każda czarownica hoduje czarnego kota, chociaż akurat ja jestem wyjątkiem potwierdzającym tę regułę. Nie porywamy i nie zjadamy dzieci. Przed naszą magią nie uchroni Cię czerwona wstążeczka, przyczepiona do dziecinnego wózka. Jeśli którejś z nas przyjdzie do głowy, aby kogoś urzec, to nie ma takiej rzeczy materialnej, która dawałaby temu odpór. Nigdy w całej historii świata nie zorganizowano żadnego sabatu czarownic, a już na pewno nie na Łysej Górze. My, czarownice, wręcz unikamy wzajemnego kontaktu. Nie ma żadnych szkół dla czarownic, tego czegoś nie da się nauczyć, my po prostu przychodzimy na świat z tym we krwi i żadna transfuzja tego nie zmieni. I wreszcie, co najważniejsze, nie paramy się czarną magią i nie wchodzimy w żadne konszachty z księciem ciemności. I tutaj muszę nadmienić, że mój kot, choć wabi się Diablik, tak naprawdę nie ma nic wspólnego z wyżej wymienionym demonem.
     To tyle, jeśli chodzi o mity. Mają one z prawdą tyle samo wspólnego, ile przesądy, że nie wolno przechodzić pod rozstawioną drabiną albo że czarny kot, przecinający nam drogę, oznacza nieszczęście. Uwierz mi, Przyjaciółko, że gdyby taki zwierz faktycznie miał magiczną moc, to nie trzymałabym w domu Diablika. A on plącze mi się pod nogami nieustannie.
     A jakie są fakty? Już wyjaśniam.
     My, czarownice, potrafimy zgłębiać myśli zwyczajnych śmiertelników, mamy na to sposoby. Potrafimy manipulować ludźmi, narzucać im swoją wolę. Nawiedzają nas także przeczucia, sny i wizje, które odpowiednio zinterpretowane, pozwalają przewidzieć albo nawet zmienić bieg niektórych zdarzeń.
     Wystarczy odrobina zręczności, a zyskujemy to, czego zapragniemy. Sława, bogactwo, estyma… – wszystko jest w zasięgu ręki, choć często wymaga ciężkiej pracy. Dlatego tak wiele czarownic zostaje wziętymi modelkami (patrzysz na jedną czy drugą, sunącą po najekskluzywniejszych wybiegach świata, i myślisz: „Och… Jaka ona brzydka! Co ludzie w niej widzą? Skąd te wszystkie zachwyty?”), znanymi aktorkami (nawet gdy są totalnymi beztalenciami), rekinkami biznesu, polityczkami, charyzmatycznymi wykładowczyniami…
     Tak! Zdecydowanie potrafimy porywać za sobą tłumy, jak chyba najsłynniejsza z naszych sióstr Joanna d’Arc, którą słusznie oskarżono o czary, choć jej przewina w tej mierze była doprawdy niewielka. Nie zasłużyła na tak straszną śmierć, zważywszy na wcześniejsze zasługi. Na stos skazywano ją dwa razy. Za pierwszym ocalała – darowano jej karę śmierci i zamieniono na więzienie, ale nie w smak to było niektórym ignorantom. Podli tchórze drżeli ze strachu przed jej potęgą! Idąc za złymi podszeptami, strażnicy więzienni odebrali Joannie kobiece szaty i kazali nosić męski przyodziewek. To właśnie sprawiło, że kolejny sąd biskupi uznał ją za winną herezji oraz zbratania się z diabłem. Spalili nieszczęsną za to, że została zmuszona do włożenia spodni, a nie za czary, jak niesłusznie uważa większość ludzi.
     Przekonania o tym, że czarownice rzeczywiście są na świecie, nie podważa nawet upływ czasu i postęp techniczny. Otóż nie dalej jak w dwa tysiące trzecim roku rolnik z podkrakowskiej wsi Wola Kalinowska, pozwał do sądu kobietę, która publicznie oskarżała go o czary. Dobre sobie! Jakby mężczyźni byli zdolni do rzucania uroków! Pozwana musiała być niezłą czarownicą, skoro zawiodła nieboraka aż przed oblicze sądu.
     Mogłabym mnożyć przykłady znanych czarownic, ale po co? To i tak nie wniesie do tej historii niczego nowego.
      Winna Ci jestem jeszcze wyjaśnienie różnicy pomiędzy nami a wiedźmami. Otóż te ostatnie mają moce równorzędne z naszymi, lecz wykorzystują je w nikczemnym celu – krzywdzą świadomie i z premedytacją, czerpiąc z tego przewrotną przyjemność. Kto wie, może nawet bratają się z samym diabłem. 
      Bardzo płynna i krucha jest granica pomiędzy czarownicą a wiedźmą. Jakże łatwo jest przejść na drugą stronę! Wystarczy jedna chwila nieuwagi, brak samokontroli, a już sprawy wymykają się nam z rąk i dołączamy do kręgu tych podłych istot. Trzeba naprawdę dużej samodyscypliny, aby tego uniknąć.
     Wielokrotnie miałam okazję balansować na granicy.
GRATIS otrzymasz:
  • bony o wartości do 50 zł na kolejne zakupy
  • zakładkę do książki
  • aromatyczną herbatę

Skusicie się?

17 komentarzy:

  1. Wydaje się być ciekawa, ale jednak nie dla mnie. Pozdrawiam po zakupach Cyrysiu. Fantastykę na razie muszę odstawić na bok. A tak a' propos - dziś jest pełnia Księżyca. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na zakupy dopiero wieczorem. Za fantastyką nie przepadam, ale powyższa powieść jest tak realna, tak prawdziwa, że szok.
      Lubię pełnię Księżyca, więc będę w nocy wypatrywać :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Mam w planach przeczytanie tej książki. Bardzo bowiem lubię prozę autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie znajdzie się wiele osób, które sięgnie po tą książkę, ale to nie mój target, więc nie czekam na tą powieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka raczej nie jest dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się ciekawie :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie zachęcająca recenzja. Gdybym jej nie przeczytała, w życiu nie sięgnęłabym po książkę. A tak tytuł wędruje na listę "koniecznie przeczytaj". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie recenzja, tylko fragment powieści :) Niemniej cieszę się, że zachęcił Cię do przeczytania ,,Na krawędzi nocy''.

      Usuń
  7. Na pewno przeczytam, bo zapowiada się ogromnie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie znam twórczości autorki czytuję książki w innym typie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To chyba będzie nowa odsłona autorki. Zobaczymy, może przeczytam.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  10. Intrygujący fragment, czuć coś innego od dotychczasowych książek autorki 😉

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam inne książki autorki, mam w tym temacie spore zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawie się zapowiada,ale nie dla mnie ta książka.Nie moje klimaty🙂

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...