Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

piątek, 28 grudnia 2012

Zwariowane perypetie pięciu sióstr.


Drugi przekręt Natalii
Olga Rudnicka 

 
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 10 styczeń 2013
ISBN: 978-83-7839-410-5
liczba stron: 496

ocena: 5 / 6
Recenzja przedpremierowa.






        Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka niebawem ukaże się najnowsza powieść Olgi Rudnickiej zatytułowana ,,Drugi przekręt Natalii’’, będąca kontynuacją historii ,,Natalii 5’’. Opowiada o losach pięciu kobiet noszących to samo imię i nazwisko za sprawą ojca bigamisty-Jarosława Sucharskiego, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach zostawiając swoim córkom w spadku duży dom w Mechlinie.

Akcja powyższej książki toczy się dwa lata później. Natalie nadal mieszkają ze sobą i chociaż zbliżyły się nieco do siebie, to jednak nadal mają zróżnicowany, uciążliwy ,,charakterek''. Mimo wszytko potrafią być bardzo lojalne, zaś w wyjątkowych sytuacjach stoją za sobą ,,murem’’ niczym siostry syjamskie.

Pewnego dnia Sucharskie zgodnie stwierdzają, że od jakiegoś czasu nie miały żadnych informacji o Januszu Zawadzie, byłym wspólniku ojca, który jest dla nich niemal, jak dziadek. Zaniepokojone tym stanem rzeczy postanawiają odwiedzić staruszka, lecz na miejscu okazuje się, że w mieszkaniu Zawady jest policja, która ustala przyczynę śmierci młodego mężczyzny pozbawionego głowy. Nikt natomiast nie wie, gdzie aktualnie przebywa właściciel i czy w ogóle żyje. Na dodatek nad Wartą znaleziono spalony samochód, w którym znajdowały się szczątki jakiegoś człowieka. Czyje zwłoki mogą być we wraku auta? Czy ma to jakiś związek z panem Januszem? A może to tylko zwykły zbieg okoliczności? W zaistniałej sytuacji siostry Sucharskie wkraczają do akcji prowadząc śledztwo na własną rękę, jednak znając ich ,,dar'' do wpakowywania się w kłopoty, czy to, aby na pewno dobry pomysł?

Miałam wcześniej przyjemność poznać pięć niezwykłych sióstr w powieści ,,Natalii 5’’, dlatego z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po ich dalsze perypetie. Muszę przyznać, że i tym razem się nie zawiodłam. Już od pierwszych stron powieści polubiłam całą rodzinę Sucharskich, która choć często jest apodyktyczna, kłótliwa, zaborcza, to jednak wzbudza niekłamaną sympatię. Wszystkie Natalie wspólnie, razem stanowią prawdziwą, niebezpieczną mieszankę wybuchową i biada temu, kto stanie na ich drodze, o czym niejednokrotnie mogli się przekonać m.in. miejscowi stróże prawa.
„O choleres Chryste Panie, za jakie grzechy takie sprawy na mnie spadają? Inni mają normalne zabójstwa, haracze, przemyt, a my teatralne samobójstwo i stado wariatek!”
Pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny i ciekawy. Wątek kryminalny dodaje smaczku i kolorytu całej akcji i chociaż nie stanowi głównego centrum historii, to i tak zgrabnie harmonizuje ze zwariowanymi perypetiami głównych bohaterek. Lekki, naturalny styl narracji okraszony dużą dawką humoru sprawia, że książkę czyta się niezwykle płynie i nieustaną dozą zainteresowania, zaś błyskotliwe, dowcipne dialogi sytuacyjne zapewniają rozrywkę na wysokim poziomie. Olga Rudnicka nie męczy nas zbędnymi detalami sytuacji lub niepotrzebnymi opisami przedmiotów. Wszystkie poszczególne elementy zręcznie ze sobą współgrają w jedną spójną całość. Żałuje jedynie, że wątki miłosne potraktowane są nieco po macoszemu. Nie znamy dokładnych, uczuciowych relacji między dziewczynami i ich adoratorami a szkoda, bo myślę, że taki bardziej wyeksponowany romans także dodałby tej książce wiele uroku.

Polecam ,,Drugi przekręt Natalii’’ wszystkim miłośnikom twórczości Olgi Rudnickiej, fanom kryminałów i osobom szukającym niezwykle zabawnej literatury. Lektura tej książki da wam naprawdę wiele radości. Nieobliczalne siostry Sucharskie potrafią skomplikować najprostsze sprawy tak, że nie sposób ze stoickim spokojem patrzeć na ich poczynania. Skuś się na ten niebanalny, przewrotny kryminał z interesującą domieszką sensacji, romansu i komedii, a na pewno nie pożałujesz. Serdecznie zapraszam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka. 


środa, 26 grudnia 2012

Magiczne zrządzenie losu.


Anna Ventura. Przeznaczenie
Agnieszka Kiełbus 

 
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: sierpień 2012
ISBN: 978-83-7722-442-7
liczba stron: 456
ocena 5- / 6








      Dobrze jest czasami zapomnieć o szarej, monotonnej rzeczywistości, wejść w świat magii i wyruszyć na zaczarowaną planetę pełną zaskakujących przygód, dlatego zaintrygowana tajemniczą okładką i niepokojącym opisem książki "Anna Ventura - Przeznaczenie" Agnieszki Kiełbus, zapragnęłam, choć na chwilę przenieść się do metafizycznej czasoprzestrzeni.

Główna bohaterka, szesnastoletnia Anna Ventura, w wyniku nieszczęśliwego wypadku traci oboje rodziców. Teraz opiekuje się nią wredna, humorzasta ciotka Jolanta. Pewnego dnia podczas kolejnej sprzeczki ze swoją opiekunką, Ania ucieka do pobliskiego lasu, gdzie wpada w kolejne kłopoty przenosząc się do innego ,,wymiaru’’. W nowym świecie nie ma elektryczności, samochodów, komputerów i innej technologii. Są za to wampiry i nieoczekiwanie jeden z nich atakuje dziewczynę. Nastolatka cudem unika śmierci dzięki pomocy przypadkowym ludziom, którzy zabierają zszokowaną dziewczynę do swojego domu. Między Anią a synem gospodarza Cedrikiem Chalmerem rodzi się emocjonalna więź. Niestety okazuje się, że Ventura rozpoczęła przemianę w wampira, w związku z czym musi przeprowadzić się na zamek hrabiego Larenusa, aby pod czujnym okiem wampirzego władcy ziem dokonać pełnej transformacji swojego ciała. Jak nastolatka poradzi sobie z zaistniałą sytuacją? Czy jej związek z Cedrikiem, zagorzałym przeciwnikiem wampirów ma jakąkolwiek szansę na przetrwanie?

Nieco sceptycznie podchodziłam do książki "Anna Ventura - Przeznaczenie", lecz muszę przyznać, że mimo kilku mankamentów, jest to całkiem interesująca powieść. Pomysł na fabułę uważam za ciekawy i oryginalny, ale moim zdaniem jego realizacja zwiera sporo niedociągnięć. Na początku nie przypadł mi do gustu styl narracji, gdzie czułam się, jako bierny obserwator słuchający daną historię, co spowodowało, że nie potrafiłam dogłębnie zżyć się z bohaterami. Również kreacja psychologiczna postaci pozostawia wiele do życzenia. Jedynie Ania nakreślona jest bardziej wyraziście, natomiast pozostałe osoby niestety bledną w jej cieniu. Zbyt mało informacji dostałam o ich wyglądzie, sposobie bycia czy towarzyszących emocjach. Także niektóre wątki np. miłosny został zbyt mało wyeksponowany i uważam, że autorka powinna go rozbudować na szerszą skalę, ponieważ relacje Anny z Cedrikiem oraz innymi mężczyznami były niezwykle emocjonujące. Żałuje również, że kilka kwestii nie zostało wyjaśnionych do końca m.in. sprawa z tajemniczym tatuażem na ciele Ventury oraz sekret jej wisiorka. Mam nadzieję, że doczekam się kontynuacji "Anny Ventury - Przeznaczenie" i wtedy Agnieszka Kiełbus odkryje wszystkie pozostałe brakujące części układanki z życia głównej bohaterki.

Patrząc na całokształt, powyższa powieść posiada również i zalety. Na szczególne uznanie zasługuje dokładny, plastyczny opis miejsc i sytuacji oraz bajkowy, magiczny klimat. Oprócz wampirów pojawiają się również strzygi, mag, kotołaki  i inne nadprzyrodzone istoty. Akcja płynie stopniowo, powoli, lecz pod koniec przyspiesza wciągając nas w wir nieoczekiwanych wydarzeń. Całość czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i z dużą dozą zainteresowania. Perypetie Anny Ventury mają w sobie pewną siłę przyciągania, która sprawia, że wszelkie literackie niedociągnięcia schodzą na dalszy plan.

"Anna Ventura – Przeznaczenie, to niezwykle klimatyczna, baśniowa powieść skierowana do młodzieży i nie tylko. Wejdź do świata magii, w której królują nieziemskie istoty i poczuj, co to strach, niebezpieczeństwo, nadzieja i miłość. Serdecznie polecam.

***

          Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res. 



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia.

***

Kochani, chciałabym Wam ze szczerego serca w ten wyjątkowy, świąteczny czas  życzyć jedynie pogody ducha. Cieszmy się z tego, co mamy i doceniajmy każdy dzień. Nie zapominajmy również o bliźnich, szczególnie tych samotnych, biednych i chorych łącząc się  z nimi w duchowej więzi. 




~

Wigilia to nie jest czas,
gdy jest prezentów moc
Wigilia to nie jest czas,
gdy potraw sto na stole
Wigilia to przepiękny czas,
Gdy siedzimy wszyscy w kole,
i MAMY bliskich obok siebie
Spokojnych i Zdrowych Świąt 
życzy... 

Cyrysia.



niedziela, 23 grudnia 2012

Dzikuska.


Kobieta
Jack Ketchum, Lucky McKee 

 
tłumaczenie: Mateusz Kopacz
tytuł oryginału: The Woman
wydawnictwo: Replika
data wydania: 04 grudzień 2012
ISBN: 978-83-76741-00-0
liczba stron: 220

ocena: 4 / 6





         Niedawno nakładem wydawnictwa Replika mogłam poznać możliwości literackie duetu Jack’a Ketchum’a  i Lucky’ego McKee, którzy wspólnie napisali intrygująco-mroczną powieść ,,Kobieta’’, będącą jednocześnie bezpośrednią kontynuacją historii przedstawionej w ,,Potomstwie’’.

Główna bohaterka, to ostatni ocalały członek klanu kanibali z okolic Dead River. Dotkliwie zraniona w potyczce z miejscową policją uciekła do lasu, gdzie znalazła schronienie w jednej z pobliskich jaskiń. Pewnego dnia, podczas kąpieli w strumieniu kobieta zostaje zauważona przez Christophera Clicka, prawnika z prowincji, który akurat wybrał się na polowanie. Mężczyzna z zaciekawieniem obserwuje dzikuskę, następnie uprowadza ją do swojego domu i zamyka w piwnicy. Jego celem jest oswojenie i ucywilizowanie prymitywnej kobiety. Do pomocy włącza również całą najbliższą rodzinę, czyli żonę Belle, nastoletniego syna Briana oraz córki Peg i Darleen. W rzeczywistości lokalny adwokat ma zupełnie inne zamiary względem porwanej. Już wkrótce na światło dzienne wyjdą jego pierwotne, szalone instynkty. Co mężczyzna zamierza zrobić z kanibalistyczną kobietą? Kto okaże się bardziej potworny, oprawca, czy ofiara?

Znając poprzednie dzieła Jacka Ketchuma wiedziałam, czego mogę się mniej więcej spodziewać, czyli hektolitrów krwi i bestialskich wydarzeń. Tak też było i tym razem, choć trzecia część historii o kanibalach różni się nieco od wcześniejszych dzieł autora. Tym razem widać, że pisarz bardziej starannie dopracował psychologiczne podłoże głównych bohaterów, dzięki czemu całokształt ,,Kobiety’’ nabiera całkiem innego, głębszego wymiaru. Postacie są niezwykle wyraziste, barwne, więc bez problemu zapadają w pamięć. Szczególnie konfrontacja Christophera i jego ,,zwierzyny’’ pokazuje, jak zło znajdujące się w dwóch odmiennych osobowościach może mieć całkiem inne znaczenie. Prymitywna bestia w rzeczywistości okazała się bardziej ludzka aniżeli wykształcony prawnik.

Pozostałe aspekty literackie również odbieram bardzo pozytywnie. Swobodny, konkretny i dosadny styl narracji oraz plastyczne, sugestywne opisy poszczególnych scen sprawiają, że ,,Kobietę’’ czyta się niezwykle płynnie i z dużą dozą zainteresowania. Wartka, dynamiczna akcja okraszona porażającymi wątkami ludzkich wynaturzeń podnosi napięcie powodując jednocześnie zaciekawienie, szok, niesmak i odrazę. Osoby o słabych nerwach nie powinny sięgać po tą książkę, gdyż zawiera ona zbyt dużo krwawych epizodów, w których dominują brutalne morderstwa i bezlitosne tortury.

Patrząc na całokształt ,,Kobiety’’ czuje jednak pewien niedosyt. Choć pod względem fabularnym jest dużo lepsza od swoich poprzedniczek, to mimo wszystko nie zaskoczyła mnie na tyle, abym szalała z zachwytu. Myślałam, że Ketchum zaskoczy mnie bardziej nowatorską, oryginalną historią, w której będzie jeszcze więcej dynamiki, szalonej energii i głębszej intensywności uczuć, ale pomimo tego i tak czuje wielki sentyment do jego twórczości. 

Wspólne dzieło Jack’a Ketchum’a  i Lucky’ego McKee zostało uwieńczone także krótkim opowiadaniem ,,Reproduktor’’, które jest swoistą klamrą zamykającą historię ,,Kobiety'', gdzie poznamy dalsze niezwykle mocne i porażające przygody kanibalistycznej dzikuski. Jako ciekawostkę dodam, że w roku 2011 na podstawie powyższej powieści powstał film w reżyserii Lucky'ego McKee o tym samym tytule.

Wszystkim miłośnikom literatury grozy oraz fanom Jacka Ketchuma polecam przeczytać ,,Kobietę’’. To ciekawa, klimatyczna historia z mocnymi, perwersyjnymi akcentami. Chcesz zobaczyć różne oblicze zła, które ukryte są nie tylko antropofagicznej osobie, lecz również wśród cywilizowanych ludzi? Teraz masz taką okazje. Zapraszam.

***

                Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 


czwartek, 20 grudnia 2012

Miłość w świecie show-biznesu.


Ostatnia spowiedź tom I
Nina Reichter 

 
tytuł oryginału: Letzte Beichte
seria/cykl wydawniczy: Ostatnia spowiedź tom 1
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-7722-500-4
liczba stron: 380

ocena 6 / 6





            Ostatnio na naszym rynku czytelniczym zrobiło się głośnio o Ninie Reichter, autorce literatury kobiecej i młodzieżowej, która niebywałą sławę zyskała dzięki swojej najnowszej powieści ,,Ostatnia spowiedź’’ będącej pierwszym tomem cyklu o romantycznej miłości w szponach show biznesu. Książka z  dnia na dzień szybko stała się hitem Internetu. Co spowodowało taką wielką popularność? W czym tkwi jej fenomen? Zaraz się o tym przekonacie, ale najpierw kilka słów o treści.

Bradin Rothfeld, to dziewiętnastoletni wokalista popularnego niemal w całej Europie zespołu młodzieżowego: Bitter Grance. Pewnego dnia podczas powrotu z trasy koncertowej, w wyniku feralnego zbiegu okoliczności chłopak spóźnia się na przesiadkę do drugiego samolotu i musi spędzić noc na lotnisku. Przypadkiem poznaje tam Ally Hanningan, młodą Amerykankę, która również czeka na swój transport do domu. Okazuje się, że dziewczyna nie wie, z kim ma do czynienia, co Bradinowi jest jak najbardziej na rękę, gdyż ma dosyć rozhisteryzowanych fanek. Spędzają ze sobą kilka godzin na niezobowiązującej rozmowie, ale mimo to czują, że między nimi zaczyna rodzić się coś szczególnego. Niestety rockman nie może pozwolić sobie na bardziej zażyłe stosunki z kobietami, gdyż zabrania mu tego specjalny kontrakt, natomiast Ally, wychowana w konserwatywnej rodzinie ma już zaplanowaną przyszłość u boku starszego mężczyzny. Czy Ally i Bradin pokonają wszelkie przeciwności losu walcząc o wzajemne uczucie? A może ich krótka znajomość rozpłynie się niczym poranna mgła?

Bardzo wiele pochlebnych opinii czytałam na temat ,,Ostatniej spowiedzi’’ i byłam przekonana, że są to mocno wyolbrzymione komplementy, ale teraz rozumiem pozytywną reakcję czytelników i sama postanowiłam zapisać się do grona wielbicieli twórczości Niny Reichter. Już od pierwszych stron powieści dałam się wciągnąć w pułapkę rosnącej miłości między sławnym muzykiem a skromną, zwyczajną dziewczyną. To był jak grom z jasnego nieba i mimo, że historia z pozoru trąci banalnością, to jednak autorka w niezwykle realistyczny i prawdziwy sposób nakreśliła jej bajkowy klimat w rzeczywistym świecie.  Duża zasługa tkwi w świetnym, barwnym stylu narracji, gdzie dialogi są spontaniczne, żywe i niewymuszone, dzięki czemu bez żadnych problemów można wczuć się we wszystkie emocje danych bohaterów. Kreacja psychologiczna postaci także urzeka naturalnością zachowań. Nawet drugoplanowi bohaterowie zaskakują swoją oryginalną osobowością. Nie ma tutaj bezpośredniego idealizowania, wręcz przeciwnie. Każdy ,,charakter’’ posiada zarówno wady, jak i zalety, co sprawia, że jest on jeszcze bardziej  prawdziwy i ,,ludzki’’. Wątek miłosny jest starannie, precyzyjnie wyeksponowany i niemal na własnej skórze czułam dreszcz ekscytacji oraz miłosne fluidy unoszące się nad Ally i Bradinem. W każdym słowie, zdaniu i wersie widać ogromną pracę  autorki i chociaż powyższa historia zaszufladkowana jest do literatury młodzieżowej, to jednak uważam, że nieco starsi czytelnicy także  będą pod wielkim urokiem tej książki. Jedynie zakończenie moim zdaniem było zbyt melodramatyczne, ale i tak nie zmienia to faktu, że z ogromną niecierpliwością będę czekać na kontynuacje ,,Ostatniej spowiedzi’’, która prawdopodobnie ukaże się na przełomie maja/czerwca 2013 roku.

Najnowsze dzieło Niny Reichter jest niezwykle piękną, wzruszającą i refleksyjną powieścią z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym. Opowiada o trudnych wyborach życiowych, skomplikowanych relacjach międzyludzkich, toksycznych związkach, chorobliwej zazdrości, nienawiści, przyjaźni, poświęceniu itp. Zobacz, jak w  zagmatwanym świecie show-biznesu rodzi się wielka, magiczna miłość wszech czasów. ,,Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…’’ . Osobiście gorąco polecam.


***

           Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Fan Page książki na Facebooku: KLIK.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Tajemica, magia i uczucia.


Miłość? Bardzo proszę.

Aurelia Es


wydawnictwo: Replika
data wydania:grudzień 2012
ISBN: 978-83-7674-213-7
liczba stron: 276

ocena: 3 / 6






        Aurelia Es, to pseudonim literacki tajemniczej pisarki i poetki, absolwentki filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim. W 2010 roku powstała jej pierwsza debiutancka powieść  ,,Kochanek malutki’’, zaś obecnie nakładem Wydawnictwa Replika  ukazała się kolejna książka autorki zatytułowana  „Miłość? Bardzo proszę”.

Urszula, zwana przez najbliższych Szyszką, to dwudziestosiedmioletnia dziewczyna, która mimo młodego wieku ma już za sobą ciężki bagaż doświadczeń. Zawsze mogła jednak liczyć na bliskich przyjaciół z kamiennicy przy ulicy Krzywej m.in. emerytowanego księdza Franciszka, pary homoseksualistów Marcela i Sebastiana, przyszywaną babcię Julię oraz Młodego Franka zakochanego w niej do szaleństwa. To właśnie dzięki ich nieustannej pomocy Szyszka ukończyła studia graficzne  i rozpoczęła kolejny etap w swoim życiu. Do szczęścia brakowało tylko miłości, lecz i ona wreszcie zapukała do jej drzwi przedstawiając się, jako Adam. Idylliczna harmonia uczuć niestety nie trwała wiecznie. Pewnego dnia ukochany nieoczekiwanie znika, ale to nie koniec kłopotów. Szyszkę odwiedza tajemnicza kobieta. Czego nieznajomy gość chce od Urszuli. Czy ma to jakiś związek z Adamem?

Sięgając po książkę „Miłość? Bardzo proszę” muszę przyznać, że oczekiwałam od niej bardzo wiele, jednak z całym szacunkiem dla Aurelii Es i jej pracy włożonej w tworzenie powyższej powieści, niestety się zawiodłam. Pomysł na fabułę uważam za bardzo ciekawy i emocjonujący, ale według mnie zabrakło tutaj staranniejszego dopracowania. Już na samym wstępie styl narracji niezwykle mnie irytował. Brakowało w nim płynności i lekkości przekazu. Niektóre opisy i metafory w moim odczuciu były zbędne, co spowodowało, że  nie potrafiłam skupić się na głównym nurcie historii. Także metafizyczne akcenty nie wzbudziły we mnie zachwytu. Nie czułam tej wszechobecnej aury magii i czarów. Jak dla mnie były one zbyt mało wyeksponowane i szkoda, że autorka nie rozbudowała owe wątki na szerszą skalę. Niektóre sceny są naprawdę godne uwagi, ale mimo wszystko zabrakło im głębszej wyrazistości uczuć i emocji. Osobiście liczyłam na większą dynamikę wydarzeń oraz mocniejszą dramaturgię ludzkich zachowań.

Czy polecam „Miłość? Bardzo proszę”? W tej kwestii raczej wstrzymam się od głosu. Byłam przygotowana na zupełnie coś innego, ale może inny czytelnik znajdzie w tej książce to ,,coś’’, czego ja nie dostrzegłam, dlatego jeśli jesteś zainteresowany tematyką powyższej powieści, to zapraszam. Być może najnowsze dzieło Aurelii Es tobie jednak przypadnie do gustu. Spróbuj się sam o tym przekonać.

***
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Blog autorki: KLIK.



sobota, 15 grudnia 2012

Miłość w Cyprze zamknięta.


Mistrz

Katarzyna Michalak

seria/cykl wydawniczy: Seria z tulipanem tom 1
wydawnictwo: Filia
data wydania: styczeń 2013 

ocena 6+ / 6
Recenzja przedpremierowa






      
         Ostatnimi czasy zapanowała moda na pikantną literaturę dla dorosłych, ale mimo to, nasz rynek czytelniczy wciąż jest bardzo ubogi w polską erotykę, dlatego wydawnictwo FILIA postanowiło coś zmienić w tym kierunku, dzięki czemu niebawem ukaże się seria z tulipanem, która ma za zadanie promować naszych rodzimych pisarzy tworzących niezwykle zmysłowe i intrygujące historie. Jako pierwsza ,,startuje'' Katarzyna Michalak ze swoją najnowszą powieścią zatytułowaną ,,Mistrz’’. Czy autorka specjalizująca się w szeroko pojętej literaturze kobiecej jest w stanie napisać śmiały, odważny erotyk? Zaraz się o tym przekonacie a tymczasem kilka słów treści o fabule.

Jest noc. Pustymi ulicami Warszawy w pośpiechu do domu zmierza Sonia, główna bohaterka. Przed nią jeszcze najgorszy odcinek trasy- przejście podziemne, które zawsze wywołuje w niej dziwny strach. Kiedy jest już w połowie drogi, nagle ktoś w popłochu zbiega po schodach uciekając przed kilkoma podejrzanie wyglądającymi mężczyznami. Uciekinier nieoczekiwanie zatrzymuje się koło dziewczyny. Wyjmuje broń i przykłada sobie lufę do skroni oddając śmiertelny strzał. Przerażona Sonia pragnie uciec jak najdalej od tego makabrycznego incydentu, lecz jej starania niestety zostają udaremnione przez niebezpiecznych oprychów, którzy pakują ją do samochodu i wywożą… na Cypr. I tak oto dziewczyna znalazła się w samym centrum szemranych interesów, w których na czele stoi diabelsko przystojny Raul de Luca. Co się dalej z nią stanie? Czy bezwzględny mafijny boss pozbędzie się niewygodnego świadka? A może wykorzysta Sonię do innych celów?

Lektura ,,Mistrza’’ już za mną a ja nie wiem, jak ,,przelać na papier'' moje uczucia. Po prostu zamurowało mnie dosłownie i przenośni. Cokolwiek napiszę o tej książce, to i tak będzie zbyt mało, aby wyrazić względem niej moje uznanie i podziw. Tutaj każde słowo, zdanie lub wers jest niczym erupcja emocji, która rozlewa się po całym ciele dając przyjemne ciepło i dreszcz ekscytacji. Prawdziwym wyzwaniem jest umiejętne połączenie wszystkich elementów tak, by wzajemnie się dopełniały i nie mogły bez siebie istnieć. Kasi Michalak bez wątpienia się to udało. Na szczególnie uznanie zasługuje przede wszystkim niezwykle oryginalna fabuła osadzona w urokliwej, egzotycznej scenerii. Taki bajkowy plener jest chyba ucieleśnieniem marzeń każdej kobiety. Ja w każdym razie dałam się ponieść urokowi tego miejsca. Kolejnym niezwykle ważnym elementem i na dodatek doskonale dopracowanym, to rzetelna kreacja psychologiczna postaci. Bohaterowie są niezwykle zróżnicowani, wyraziści i naturalni, więc zapadają głęboko w pamięć. Szczególnie postać Raula nakreślona jest z dokładną precyzją. Na każdą wzmiankę o nim czułam przyspieszone bicie serca. Sceny erotyczne przedstawione są  bardzo sugestywnie, ale jednocześnie bez przekraczania granic dobrego smaku. Nie brakuje w nich zmysłowej fantazji, ekspresyjnych uczuć, lub namiętnych doznań. Zwykłą, sztampową pornografię może stworzyć każdy, ale tylko nieliczni potrafią z seksualnego aktu zbudować wyjątkowo dobrą erotyczną powieść. Katarzyna Michalak w tym aspekcie odniosła ogromny sukces, dlatego kieruje mój wielki szacunek w stronę jej talentu i dobrego wyczucia estetycznego.

Akcja od samego początku zaskakuje dynamiką wydarzeń i nieustannie utrzymuje wysoki poziom aż do finałowej mety. Zakończenie, to prawdziwy wulkan, który poraża gorącą lawą nieprzewidzianych emocji. Patrząc na całokształt ,,Mistrza’’ nie mam się do czego przyczepić i jestem wprost zachwycona każdym, nawet najdrobniejszym detalem tej książki. Mam nadzieję, że autorka nie obrazi się za moje indywidualne porównanie, ale chyba trafiłam na polską Norę Roberts, ponieważ dostałam ,,towar’’ z najwyższej półki, w którym znalazłam to, co lubię najbardziej, czyli sensacje, dramat, miłość, nienawiść, zdradę, pożądanie, strach, niebezpieczeństwo itp.

Szczerze polecam przeczytać ,,Mistrza’’ wszystkim osobom pełnoletnim, którzy mają ochotę na niegrzeczną opowieść o charyzmatycznych gangsterach i pięknych kobietach. Tak dużego ładunku emocjonalnego nie zajdziecie chyba w żadnej książce z tego gatunku. Uderza ona do głowy niczym wyborny szampan a smakuje lepiej niż najwytrawniejsze wino. Przekonaj się o tym koniecznie! Zapraszam!

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Katarzyny Michalak oraz wydawnictwa FILIA. 


środa, 12 grudnia 2012

Polski żołnierz na misji.


Misjonarze z Dywanowa. Polski szwejk na misji w Iraku, część II JONASZ.

Władysław Zdanowicz

seria/cykl wydawniczy: Misjonarze z Dywanowa tom 2
wydawnictwo: Zdanowicz
data wydania: 2011
liczba stron: 384





        Władysław Zdanowicz, autor entuzjastycznie przyjętej powieści ,,Misjonarze z Dywanowa’’ ,tom 1 – Pinky, do niedawna stał w cieniu innych pisarzy. Jego twórczość dla większości czytelników była zupełnie obca, ale pan Zdanowicz nie poddawał się konsekwentnie realizując swój promocyjny cel, w wyniku, czego w ciągu pięciu lat udało mu się sprzedać ponad osiem tysięcy egzemplarzy swoich książek. Co przyczyniło się do takiej popularności? Myślę, że każdy, kto sięgnął po pierwszą część serii o szeregowym Leńczyku wie, że to przygody  głównego bohatera są źródłem sławy, która rośnie z każdym poznanym kolejnym tomem. Również i ja z ogromną ciekawością sięgnęłam po następne dzieło pana Zdanowicza ,,Misjonarze z Dywanowa, cz. II – Jonasz’’. Czy drugi tom okazał się równie ciekawy i barwny jak jego pierwowzór? Zaraz się o tym przekonacie a tymczasem kilka słów o fabule.

Szeregowy Piotr Leńczyk w wyniku ogromnego nieporozumienia trafia na misję stabilizacyjną do Iraku. Od tamtej pory nieustannie pakuje się w różnorodne tarapaty, z których wyjątkowo zawsze wychodzi bez szwanku. Niestety nie wszyscy cierpliwie znoszą wybryki polskiego szwejka. Pewien kolejny incydent powoduje, że Leńczyk zostaje przeniesiony do plutonu rotacyjno-dyspozycyjnego pod dowództwem kapitana Młodszego oraz sierżantów Gecco i Drwala. Od teraz bierze udział we wszystkich najniebezpieczniejszych akcjach, gdzie w razie niepowodzenia można wylecieć z ,,wilczym biletem’’ z powrotem do Polski. Jak pechowy szeregowiec da sobie radę w nowym otoczeniu? Czy skończy się wreszcie jego zła passa?

Po przeczytaniu ,,Misjonarzy z Dywanowa cz. 1 - Pinky czyli Nowicjusz’’ myślałam, że w jego kontynuacji nie czeka mnie już nic zaskakującego. Jakże się myliłam. Już po kliku stronach powieści widać, że jest to jeszcze bardziej zawiła, absurdalna fabuła pełna humoru i nieoczekiwanych zdarzeń. Na pierwszy plan wysuwa się doskonała kreacja postaci oraz swobodny, potoczny język. Dialogi są bardzo naturalne, żywe i niewymuszone, zaś wplecione wulgaryzmy doskonale odzwierciedlają naturalność zachowań polskich żołnierzy, bo przecież taka jest właśnie żargonowa cecha prawdziwego wojaka. Osobiście niezwykle przypadły mi do gustu ironiczno-soczyste odzywki między żołnierzami, które bardzo często wywoływały we mnie istną salwę śmiechu. Duży plus należy się również autorowi za wartką, dynamiczną akcję okraszoną satyrycznymi wątkami. Znajdziemy tutaj m.in. obławę na terrorystę, działania strategiczne wokół mostu lub dla odmiany pojedynek między żołnierzami o to, kto więcej jest w stanie zjeść. Przede wszystkim cały urok powieści ,,Misjonarzy z Dywanowa’’ tkwi w zachowaniu szeregowego Leńczyka. „Prawdomówny i szczery do bólu, a jednocześnie pechowiec, który zawsze pakuje się w kłopoty, po czym dziwnym trafem spada na cztery łapy”. Nie potrafi zachowywać się taktownie i z umiarem, dlatego bardzo często wyskakuje z idiotycznymi pytaniami, które niemal każdego osobnika wytrącają z równowagi. Na szczęście jego koledzy z plutonu są dla niego bardzo wyrozumiali i często ratują go z różnych opresji. Dla nich jest on jednocześnie Jonaszem i amuletem na szczęście.

Władysław Zdanowicz pokazał również ciemniejszą stronę działań misyjnych w Iraku, gdzie najważniejszym problemem dla naszego wojska jest brak porządnego sprzętu i nawet nie ma, co liczyć np. na nowe obuwie, gdy stare ulegnie zniszczeniu. Również niektóre bezmyślne rozkazy powodują, że żołnierze często chodzą niewsypani, głodni i bez odpowiedniej broni.

Nie zamierzam rozpisywać na czynniki pierwsze wszelkich detali związanych z głębszym obrazem Wojska Polskiego, gdzie mamy do czynienia m.in. z absurdalną polityką. Skupiałam się przede wszystkim na zwariowanych perypetiach głównego bohatera i jego kompanach, dzięki czemu czas spędzony z ,,Misjonarzami z Dywanowa’’ nie uważam za stracony, wręcz przeciwnie. Jak dotąd chyba żadna książka o tematyce żołnierskiej nie pochłonęła mnie aż tak bardzo. Czasami miałam wrażenie, że jestem jednym z uczestników plutonu rotacyjno- dyspozycyjnego i patrzę z pobłażaniem na ,,inteligentne’’ wypowiedzi szeregowego Leńczyka. Polubiłam tą zwariowaną osobowość, dlatego z niecierpliwością czekam na trzecią część jego intrygujących przygód.

Szczerze polecam każdemu przeczytać ,,Misjonarzy z Dywanowa, czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. II – Jonasz’’. Niech nie zmyli was zwyczajna okładka, ponieważ treść tej książki jest nietuzinkowa, niebanalna i jedyna w swoim rodzaju i jestem niemal pewna, że każdemu przypadnie do gustu. Jeśli tylko masz ochotę na humorystyczną historię z ciekawymi elementami sensacji i przygody, to śmiało sięgaj po powyższą książkę. Zapraszam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości p. Władysława Zdanowicza. 


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Erotyczna zabawa.


Gracze
 Renata Chaczko

Data premiery: 5 grudnia 2012
Liczba stron: 248
Wydawnictwo: Zysk I S-Ka
ocena: 4 / 6








        Renata Chaczko, z zawodu dziennikarka, pochodzi z Bolkowa na Dolnym Śląsku. Obecnie mieszka w Amsterdamie, gdzie prowadzi własną firmę. Każdą wolną chwilę spędza na pisaniu książek, dzięki czemu nakładem wydawnictwa Zysk i S-Ka możemy poznać jej intrygujący debiut zatytułowany ,,Gracze’’.

Marta, to trzydziestoletnia dziewczyna, dla której przede wszystkim liczy się dobra zabawa, dużo alkoholu i jednorazowe przygody z mężczyznami. Pewnego dnia podczas wizyty w klubie ,,Bezsenność’’ kobieta poznaje Piotra Pawelskiego, młodego, sławnego aktora filmowego. Krótka znajomość kończy się szalonym, gorącym seksem i chociaż Marta chciałaby coś więcej, to jednak Piotr nie jest typem osoby, która lubi się angażować uczuciowo. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy w życiu Pawelskiego pojawia się Felicja, piękna, subtelna kobieta. Po wspólne spędzonej nocy tym razem on ma nadzieję na dalszą kontynuacje związku, ale niestety dziewczyna ma inne zobowiązania. Jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów? Czy seks może być niebezpieczną zabawą?

Zaintrygowana opisem fabuły i zmysłową okładką postanowiłam bliżej zagłębić się w literaturę ,,Graczy’’, lecz nawet nie myślałam, że będzie to tak szokująca książka i to nie ze względu na sceny erotyczne, które sporadycznie gdzieś się przewijają, lecz z powodu samego przesłania, które wstrząsnęło mną dogłębnie. Renata Chaczko uświadomiła mi, jak z pozoru niewinna, erotyczna przygoda może mieć zgubne konsekwencje. Seks od zawsze był dla większości osób fascynujący, ale niekiedy za tą przyjemność możemy płacić do końca życia. Śledząc kalejdoskop osób przewijających się w ,,Graczach’’ byłam bardzo ciekawa, do czego zmierza autorka książki. Przyznam, że zakończenie zbiło mnie z tropu i zrozumiałam, jak przewrotny może być los.

Odnośnie pozostałych literackich aspektów znalazłam zarówno kilka plusów, jak i drobnych uwag. Fabuła powieści nie wybija się z tłumu niczym nadzwyczajnym, ale mimo to czyta się ją z zainteresowaniem. Styl narracji jest prosty, czasami wręcz pospolity bez jakichkolwiek bogatych opisów, co z jednej strony ma swoje dobre korzyści, gdyż bez zbędnych szczegółów szybko płyniemy przez interesującą akcje, ale mimo to szkoda, że zabrakło głębszej i bardziej szczegółowej charakterystyki danej postaci, miejsc lub wydarzeń. Lekką irytacje wzbudził we mnie także nadmiar wulgaryzmów. Uważam, że w niektórych przypadkach można było w mniej dosadny sposób opisać uczucia poszczególnych osób. Liczyłam również, że opisy zbliżeń będą bardziej zmysłowe  i sensoryczne. Niestety nie pobudziły one mojej wyobraźni. Zabrakło w nich subtelnej namiętności, gdyż została ona zdominowana przez dziką żądzę. Duży plus jednak daje za niezwykle plastyczny i naturalny obraz sytuacji. Czasami miałam wrażenie, jakbym była w samym centrum wydarzeń i podpatrywała  z boku perypetie głównych bohaterów.

Reasumując, najnowsze dzieło Renaty Chaczko, jest ciekawą, nieprzewidywalną powieścią z niezwykle zaskakującą puentą. W sferze intymnej często idziemy na żywioł nie bacząc na konsekwencje a przecież powinniśmy pamiętać, że czasem wystarczy tylko jeden przypadkowy epizod, aby nasze życie zmieniło się nieodwracalnie. W jaki sposób? Przekonajcie się o tym sami czytając ,,Graczy’’. Zapraszam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i S-Ka. 


piątek, 7 grudnia 2012

Uroki prowincji.


Bluszcz prowincjonalny
Renata Kosin

wydawnictwo: Replika
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-76742-06-9
liczba stron: 404

ocena: 5/ 6








       Renata Kosin, autorka powieści "Mimo wszystko Wiktoria", niedawno znów wydała swoją kolejną książką zatytułowaną ,,Bluszcz prowincjonalny’’.

Jak żyć po stracie ukochanej osoby? Czy pogrążyć się w depresji? A może zacząć wszystko od nowa? Przed takim dylematem stoi główna bohaterka, Anna Radecka. Po odejściu męża kobieta nie potrafi wziąć się w garść poddając się coraz bardziej rozpaczy, ale w końcu dzięki namowom swojej siostry Magdy wyjeżdża wraz z dziećmi Frankiem i Amelią do Bujan, małego, rodzinnego miasteczka na Podlasiu, w którym spędziła dzieciństwo i wczesną młodość. To tam pośród  domu porośniętego bluszczem Ania pragnie na nowo odbudować utracone poczucie bezpieczeństwa. Czy rzeczywiście  klimatyczna prowincja okaże się uzdrowicielskim balsamem na zbolałą duszę? Jak od teraz będzie przebiegał kolejny etap w życiu Anny?

,,Bluszcz prowincjonalny’’, to bardzo ciepła, optymistyczna i niezwykle życiowa książka. Już od pierwszych stron urzeka pozytywną energią wydobywającą się z każdego zakątka Bujan. To miasteczko posiada swój niepowtarzalny, swojski klimat, z którego można całymi garściami czerpać energię i chęć do życia. W niezwykle realny i obrazowy sposób mogłam, choć przez chwilę poczuć się, jak prawdziwa mieszkanka Podlasia, a to za sprawą plastycznego, swobodnego stylu narracji oraz barwnych, wyrazistych bohaterów. Akcja płynie swoim sielskim, naturalnym rytmem i tylko sporadycznie zakłócana jest przez różnorodne problemy mieszkańców. Autorka poruszyła wiele ważnych kwestii, które zmuszają czytelnika do głębszej zadumy i refleksji na ludzkim losem m.in. jak radzić sobie ze stratą ukochanej osoby, jak wybaczyć zdradę, kłamstwa. Porusza również problematykę emigracyjnego sieroctwa, depresji poporodowej, diagnostyki chorób nowotworowych, przemocy w rodzinie, biedy i alkoholizmu oraz porzucania zwierząt na pastwę losu. Wszystkie  powyższe wydarzenia umiejętnie ze sobą współgrają nadając fabule niepowtarzalny klimat  oraz charakter i mimo, iż nie przepadam za wielowątkową historią, to tym razem nie odczułam żadnego literackiego chaosu, wręcz przeciwnie. Każdy epizod miał tutaj swoje odpowiednie miejsce stanowiące jedną wartościową całość pełną różnorodnych emocji. Wspólnie z głównymi bohaterami przeżywałam chwile szczęścia, radości, zagubienia, smutku, żalu lub nadziei. Nie znajdziemy tutaj zbędnego ,,lukru’’ lub nadmiernej krytyki. Autorka postawiła na naturalizm, co powoduje, że historia Anny Radeckiej  nabiera subtelnego i zarazem wyrazistego smaku.

Jeśli macie ochotę wyruszyć do uroczego zakątka, jakim są Bujany, to serdecznie zapraszam. W tym miejscu czas płynie zgoła inaczej, powoli, bez pośpiechu, dzięki czemu możemy skupić się na podlaskiej tradycji, w której nie brak przede wszystkim apetycznej kuchni lub miejscowych obyczajów. ,,Bluszcz prowincjonalny’’ pozwoli wam odkryć wiele wartościowych rzeczy, które umknęły gdzieś w chaosie tego świata. To właśnie tutaj wśród natury i życzliwych ludzi zobaczysz, jak odnaleźć siebie czerpiąc siłę z rodzinnych korzeni. Polecam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Renata Kosin. Rodowita Podlasianka, od osiemnastu lat na stałe zadomowiona na Warmii. Absolwentka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zadebiutowała osiem lat temu zbiorem scenariuszy, napisanych dla młodzieżowej grupy teatralnej, z którą pracowała.
Pasjonatka w najszerszym ujęciu tego słowa. W 2011 roku jej miłość do podróży zaowocowała wygraną w II Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Podróże bez granic”. Niestety, na pozostałe pasje (plastyczne, rękodzielnicze, kulinarne, ogrodnicze i kilka innych) zaczęło brakować czasu, dlatego autorka „Mimo wszystko Wiktoria” zebrała je wszystkie w ramach jednej, tej największej, którą jest pisanie.  Blog autorki: KLIK.

wtorek, 4 grudnia 2012

Seryjny piroman.


Podpalacz
Wojciech Chmielarz


seria/cykl wydawniczy: Komisarz Jakub Mortka tom 1, Ze Strachem
wydawnictwo: Czarne
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-7536-469-9
liczba stron: 360

ocena: 5 / 6





       Wojciech Chmielarz, dziennikarz i redaktor naczelny serwisu internetowego Niwserwis, obecnie dzięki wydawnictwu Czarne zadebiutował kryminalną powieścią ,,Podpalacz’’, która wchodzi w skład serii Ze Strachem i jednocześnie rozpoczyna nowy cykl o komisarzu Jakubie Mortce.

Akcja powieści rozgrywa się w Warszawie. Od kilku dni w całej stolicy panuje sroga zima. Mroźny klimat nie przeszkadza jednak seryjnemu podpalaczowi, który od jakiegoś czasu grasuje po zamożnych osiedlach na Ursynowie, następnie czeka na właściwy moment, aby nikogo nie było w domu i wchodzi na dach zrzucając przez komin koktajl Mołotowa. Jeden z takich pożarów wybucha w domu Jana i Klaudii Kameron. Tym razem niestety w pomieszczeniu byli właściciele posesji. Mężczyzna od razu zginął w płomieniach, zaś małżonka, niegdyś sławna piosenkarka ledwo uszła z życiem. Śledztwo w tej sprawie przejmuje komisarz Jakub Mortka z Komendy Stołecznej Policji, z Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw. Początkowo nie wierzy w istnienie cyklicznego piromana, lecz kolejne tragiczne wydarzenia przekonują do go zmiany zdania w tej kwestii. W zaistniałej sytuacji warszawski stróż prawa zamierza  za wszelką cenę dopaść sprawcę całego zamieszania. Czy uda mu się zapobiec kolejnym katastrofom, tym bardziej, że brak jakichkolwiek wskazówek prowadzących do seryjnego podpalacza?

Początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do ,,Podpalacza’’, ponieważ szata graficzna nie przypadła mi do gustu, ale jak wiadomo, nie wolno oceniać książek po okładce, dlatego mimo wszystko postanowiłam zagłębić się w historię periodycznego piromana. Jakże było moje wielkie zdziwienie, kiedy już po przeczytaniu zaledwie kliku stron odkryłam, że jest to naprawdę świetny, wciągający kryminał. Po raz kolejny mogę śmiało napisać, że nasi rodzimi pisarze mają bardzo dobre pióro i bogatą wyobraźnię, której nie boją się używać do literackich celów. Podobnie jest w przypadku twórczości Wojciecha Chmielarza. Autor z niebywałą precyzją ukazał współczesne realia Warszawy. Czytelnik ma wrażenie, jakby sam był w głównym centrum wydarzeń. Myślę, że duża zasługa tkwi w prostym, przejrzystym stylu narracji. Dialogi są bardzo naturalne, niewymuszone, zaś niektóre epitety, bądź zdania doskonale odzwierciedlają daną osobowość lub wydarzenie. Również kreacja psychologiczna głównych bohaterów została doskonale dopracowana. Niemal wszystkie postacie urzekają naturalnością zachowań. Autor nie próbuje na siłę ,,wybielać’’ danej osoby, wręcz przeciwnie. Pokazuje ją z całym ciężkim bagażem doświadczeń, czego najlepszym przykładem jest Jakub Mortka. Pan komisarz, to człowiek bardzo doświadczony przez los. Nieudolnie próbuje ułożyć sobie życie po rozwodzie. Wspólnie z dwoma studentami wynajmuje obskurne mieszanie i po odliczeniu alimentów na dzieci próbuje jakoś żyć z miesiąca na miesiąc. Swoją pracę traktuje bardzo poważnie. Jest prawdziwym policjantem z powołania i chociaż niekiedy nie stosuje się do rozkazów przełożonych pakując się często w poważne tarapaty, to jednak zawsze skutecznie dąży do rozwiązania danej sprawy.

Nie sposób nudzić się podczas czytania ,,Podpalacza’’. Wartka, dynamiczna akcja urozmaicona licznymi zbrodniami, ciekawymi zagadkami i bezwzględną działalnością piromana sprawia, że od samego początku aż do finałowego zakończenia niemal na jednym wdechu śledzimy historię nieobliczalnego maniaka z koktajlem Mołotowa. Żałuje jedynie, że niektóre poboczne wątki nie zostały rozbudowane na szerszą skalę np. domowe problemy komisarza Mortki oraz rodzinne relacje jego kolegi Dariusza Kochana. Mimo tych drobnych uwag i tak uważam, że dzieło Wojciecha Chmielarza reprezentuje się naprawdę bardzo dobrze na tle innych powieści z tego gatunku.

Wszystkim miłośnikom literatury kryminalnej i nie tylko gorąco polecam przeczytać ,,Podpalacza’’. To niebywała powieść pełna zaskakujących scen, w których nie brak groźnych wybuchów, brutalnych morderstw, konfrontacji ze światem przestępczym oraz żmudnej pracy warszawskiej policji. Dzieło Wojciecha Chmielarza posiada swój specyficzny klimat, który na długo pozostaje w pamięci. Osobiście z miłą chęcią poznam dalszą część przygód komisarza Jakuba Mortki i was również serdecznie zapraszam do srogiej, mroźnej stolicy, w której zaznacie wiele gorących, emocjonujących wrażeń.

***

                           Recenzja napisana dla portalu Kostnica.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wojciech Chmielarz. Urodził się w Gliwicach w 1984 roku. Dziennikarz.
Publikował m.in. w "Pulsie Biznesu", "Pressie", "Nowej Fantastyce" i "Polityce". Redaktor naczelny serwisu internetowego niwserwis.pl, zajmującego się tematyką przestępczości zorganizowanej, terroryzmu i bezpieczeństwa międzynarodowego. Mieszka i pracuje w Warszawie.

niedziela, 2 grudnia 2012

W Piekle po raz piąty.


Jutro 5. Gorączka

John Marsden

tłumaczenie: Anna Gralak
tytuł oryginału: Tomorrow 5. Burning for Revenge
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: marzec 2012
ISBN: 978-83-240-1690-7
liczba stron: 272

moja ocena 4 / 6




       Seria ,,Jutro’’ Johna Marsdena (składająca się z siedmiu tomów), to niezwykła historia opowiadająca o grupie nastolatków walczących z tajemniczym wrogiem, który zaatakował Australię.

Tym razem śledzimy fabułę piątego tomu zatytułowanego ,,Gorączka’’. Ponownie spotykamy się w Piekle, gdzie piątka nastolatków: Ellie, Homer, Lee, Fi i Kevin czekają na ratunek ze strony Nowozelandczyków. Znudzeni bezczynnością chcą jednak wreszcie opuścić bezpieczne schronienie, aby rozeznać się z sytuacją na innych terenach. Wyruszają w drogę do Wirrawee, ale przewrotny los sprawia, że lądują w ciężarówce, która wiezie ich prosto do najważniejszego centrum pilnie strzeżonego przez wroga, czyli lotniska. Wszędzie wokół roi się od uzbrojonych żołnierzy.

Jak dalej potoczą się losy piątki przyjaciół? Czy uda im się wyjść cało z tej opresji?

Lubię serię ,,Jutro’’ i oprócz pierwszego tomu, wszystkie pozostałe niezmiernie mi się podobały. Tym razem jednak ,,Gorączka’’ nie wywołała we mnie już takiego entuzjazmu. Uważam, że zabrakło tu pewnego powiewu świeżości. Oczekiwałam bardziej zawiłych akcji, nie tylko wokół strać wojennych, lecz również między nastolatkami. Dostałam natomiast historię, która prawie niczym się nie różni od swoich poprzedniczek. Dodatkowo moim zdaniem autor niepotrzebnie zbyt dużo uwagi poświęcił na szczegółowe opisy uczuć Ellie i jej przyjaciół minimalizując przy tym ilość dialogów. W moim odczuciu ten zabieg spowodował osłabienie dynamiki i napięcia podczas śledzenia perypetii grupy nastolatków.

Na uznanie zasługuje jednak niezwykle obrazowy styl narracji połączony z interesującą, zaskakującą akcją, która sprawia, że czytelnik czuje się jakby był w samym centrum oka cyklonu patrząc z przerażeniem na bohaterskie wyczyny Ellie, Fi, Homera, Kevina i Lee. Zakończenie również nabiera rozpędu dając nadzieję na dalszą, emocjonującą przygodę. Czy rzeczywiście w szóstym tomie tak będzie? Czas pokaże.

,,Jutro 5. Gorączka’’ polecam wszystkim miłośnikom serii i nie tylko. Mimo pewnych niedociągnięć uważam, że nadal warto poznać losy piątki przyjaciół, gdyż patrząc na ich postawę i osobowość poznamy prawdziwy smak odwagi, determinacji, strachu, zwątpienia i nadziei. Zapraszam.

***

                      Recenzja napisana dla portalu KOSTNICA.


czwartek, 29 listopada 2012

Zabójcza sztuka.

  
Rzeźbiarz
Gregory Funaro

 
tłumaczenie: Janusz Ochab
tytuł oryginału: The Sculptor
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-7839-360-3
liczba stron: 448

ocena: 5+ / 6




        Sztuka, to piękno widziane przez artystę, który poprzez swój materiał tworzy dla świata pewne przesłanie, ale jak można zinterpretować dzieło ,,mistrza’’ tworzącego rzeźby z ludzi?!

Gregory Funaro, autor powieści kryminalnej ,,Rzeźbiarz’’  zabrał mnie do swojej przerażającej galerii sztuki stworzonej z ludzkich ciał, aby pokazać fascynująco-makabryczny obraz działalności artystycznej seryjnego mordercy. Jak przebiegła owa wizyta? Zaraz się o tym przekonacie.

Bachus- Michał Anioł
W spokojnym miasteczku w Watch Hill w stanie Rhode Island policja otrzymuje zgłoszenie, że w ogrodzie dyrektora
pewnej firmy inwestycyjnej znajduje się posąg ,,Bachusa’’ Michała Anioła. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że reprodukcja powyższej rzeźby została stworzona z kilku ludzkich ciał. Oprócz tego, w kamieniu, na którym stoją zmumifikowane zwłoki widnieje napis z dedykacją dla Cathy Hildebrant, historyczki sztuki i zarazem ekspertki w dziedzinie twórczości Michała Anioła. Śledztwo przejmuje agent specjalny FBI, Sam Markham, który ma na swoim koncie kilka znaczących sukcesów.  Tym razem jednak przeciwnik jest wyjątkowo błyskotliwy, metodyczny i bezwzględny. Nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Wkrótce pojawiają się kolejne repliki sławnego artysty. Hildebrant pomaga policji próbując właściwie zinterpretować sens przesłania rzeźbiarza. Niestety ciągle brak jakichkolwiek znaczących wskazówek. Czy  uda się Cathy wspólnie z agentem Markhamem odnaleźć trop seryjnego mordercy zanim ponownie obierze nowy cel?

Biorąc do ręki ,,Rzeźbiarza’’ nie spodziewałam się po tej książce niczego nadzwyczajnego. Byłam przekonana, że jest to kolejny, zwyczajny kryminał, jakich wiele, ale zostałam bardzo mile zaskoczona. Dzieło Gregory’ego Funaro, to niebywały thriller psychologiczny, który już od pierwszych stron powieści zmroził mi krew w żyłach. Historia seryjnego mordercy, dla którego zabijanie i przetwarzanie ludzkich zwłok na marmurowe posągi, już sama w sobie jest tak makabryczna, że nie sposób zapomnieć o żadnym  jej szczególe. Ponadto, w niezwykle obrazowy i naturalny sposób mogłam dzięki szerokiej wiedzy Cathy poznać bardzo wnikliwą, szczegółową i psychologiczną interpretacje rzeźb Michała Anioła. Do tej pory twórczość tego artysty była dla mnie jedną wielką niewiadomą, ale od teraz się to zmieniło, co uważam za wyjątkowo cenną lekcje. Kolejnym ważnym elementem była możliwość zagłębienia się w chory, wypaczony umysł psychopaty. Dowiedziałam się, jak przebiegał stopniowy proces powstawania człowieka potwora, dla którego liczyła się tylko chora sztuka. Jest to jednak osobnik wyjątkowo inteligentny i uzdolniony. Bez większych problemów potrafi odkształcić i zakonserwować zwłoki, aby następnie stworzyć z nich doskonałe rekonstrukcje rzeźb Michała Anioła. Tak bardzo złożony charakter poraża i fascynuje zarazem. Oprócz sensacyjnej akcji mamy również wątek miłosny, który świetnie komponuje się na tle porażającej historii. Jest on niczym spokojna przystań w otoczeniu szalejącej burzy wywołanej przez rzeźbiarza. W moim odczuciu całokształt dzieła Gregory’ego Funaro od samego początku aż do finałowej mety, jest doskonale skonstruowany. Ta historia, to prawdziwy gejzer emocji.

Reasumując, ,,Rzeźbiarz’’, to kawał porządnego literackiego rzemiosła. Stanowi doskonały spektakl pełen zaskakujących aktów, w których nie brak m.in. starannej psychoanalizy, makabrycznej zbrodni lub mistrzowskiej sztuki tworzenia z ludzkiego materiału horrendalnego dzieła. Chcesz osobiście zagłębić się w historię renesansowego zabójcy? Od teraz masz taką możliwość. Osobiście szczerze  i gorąco polecam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka. 


poniedziałek, 26 listopada 2012

Koleje życia.


Stokrotki w deszczu

Anna Gratkowska

wydawnictwo: Replika
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-76742-12-0
liczba stron: 228
ocena: 4- / 6





 
        "Stokrotki w deszczu", to debiutancka powieść Anny Gratkowskiej, absolwentki Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Poznajemy główną bohaterkę, dwudziestokilkuletnią kobietę, od kilku miesięcy szczęśliwą mężatkę. Jurek jest dla niej całym światem i oparciem w trudnych chwilach. Szczególnie wspiera ją duchowo podczas poszukiwania pracy, ale mimo ukończenia studiów dziennikarskich kobieta nie spotkała się jeszcze z żadną ciekawą ofertą. Głęboko jednak wierzy, że dobry los się w końcu do niej uśmiechnie. Tymczasem, pewnego dnia Jurek ofiaruje tymczasową gościnę swojemu koledze Michałowi, którego porzuciła dziewczyna. Młoda małżonka nie jest zadowolona z tego stanu rzeczy. Jej frustracja pogłębia się jeszcze bardziej, gdy w wyniku niefortunnych zdarzeń okazuje się, że współlokator musi zostać znacznie dłużej. Jak od teraz będzie wyglądać życie młodych małżonków z nowym domownikiem? Czy powyższa sytuacja nie zburzy ich intymnych relacji małżeńskich?

Po przeczytaniu ,,Stokrotek w deszczu’’ ciągle mam mieszane uczucia. Gdyby położyć na jednej szali negatywne i pozytywne aspekty, wydaje mi się, że zrównoważyłyby się ze sobą. Na początku duży plus należy się za lekki, płynny styl narracji, który sprawił, że z niezwykłą swobodą i zainteresowaniem śledziłam fabułę książki. Kolejnym, niezwykle ważnym i wartościowym elementem są współczesne problemy poruszane przez autorkę. Nie brak w tej historii rodzinnych, osobistych lub małżeńskich dylematów, z którymi boryka się wiele przeciętnych rodzin. Młode małżeństwa bardzo często na ,,starcie’’ zmagają się z brakiem własnego lokum, pieniędzmi oraz pracy. Każdy dzień, to dla nich swoiste wyzwanie i walka o przyzwoity byt. Anna Gratkowska pokazała również troski i obawy związane z macierzyństwem. Nie zawsze jest tak pięknie i różowo, jak pokazują to reklamy telewizyjne pieluszek dziecięcych. Gdy dziecko (planowane, bądź nie) pojawia się na ziemskim padole, obraca cały świat o 180 stopni, dlatego każdą niemal kobietę przeraża wizja wychowywania swojego potomstwa, ponieważ boi się, czy sprosta nowym wymaganiom, jako matka. Autorka wspomina również o chorobie- cukrzycy, która brzmi niczym wyrok dla organizmu pełnego energii, ale widzimy również pozytywną stronę tego stanu rzeczy. Chory całkowicie zmienia swoje życiowe priorytety nadając im głębszy sens. Mamy także wieloraką miłość między dziećmi a rodzicami, a także pomiędzy małżonkami oraz przyjaciółmi. Każde jej oblicze stanowi cudowne meritum uczuć.

Muszę teraz wspomnieć o kilku moim zdaniem mankamentach. Nie podobał mi się fakt, iż główna bohaterka pozostała bezimienna. Może to był celowy zabieg autorki, który miał na celu realne utożsamienie się z perypetiami dwudziestokilkuletniej kobiety, lecz mnie osobiście nie przypadł do gustu. Pomysł na fabułę uważam za całkiem ciekawy, ale, jak dla mnie zbyt mało oryginalny. Myślałam, że postać Michała będzie niczym szalejące tornado, którego celem jest zburzyć i spustoszyć związek młodych małżonków. W rzeczywistości, nowy lokator nie wniósł niczego konkretnego do historii ,,Stokrotek w deszczu’’ i równie dobrze mogłoby go wcale nie być. Niemniej jednak zdaje sobie sprawę z tego, że jego wizyta stanowiła pewne przesłanie. Jakie? O tym musicie dowiedzieć się sami.

Każdy, kto ma ochotę na niezobowiązującą, przyjemną lekturę polecam przeczytać ,,Stokrotki w deszczu’’. Wierzę, że odnajdziecie w tej powieści cząstkę siebie, ponieważ historia opisana przez Annę Gratkowską urzeka realizmem wydarzeń. Osobiście liczyłam na więcej dramaturgii i szaleństwa uczuć, ale mimo wszystko czas spędzony z powyższą książką nie uważam za stracony. Zapraszam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Anna Gratkowska- Pisze od niedawna. W dzieciństwie próbowała się parać poezją, ale nie bardzo jej wychodziło, więc dała sobie spokój. Obecnie tworzy opowiadania do szuflady, ewentualnie by męczyć nimi przyjaciół. Chciałaby kiedyś napisać książkę, ale wciąż nie ma czasu. Słucha muzyki rockowej, zaczytuje się w J. Irvingu. Uzależniona od kawy, nie zamierza przechodzić na odwyk.

sobota, 24 listopada 2012

Bezdroża namiętności.


Intryga i namiętność
 
Rosemary Rogers

 
seria/cykl wydawniczy: Mira/Romans historyczny
wydawnictwo: Harlequin Mira
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-238-9204-5
liczba stron: 400
ocena: 5 / 6






         Nigdy nie byłam zagorzałą miłośniczką historycznych powieści, ale mimo wszytko postanowiłam dzięki wydawnictwu Harlequin/Mira przełamać swoją awersję do tego gatunku literackiego sięgając po dzieło Rosemary Rogers zatytułowane ,,Intryga i namiętność’’. Powyższa pozycja nie jest jednak nowością, gdyż wcześniej niektórzy czytelnicy znali ją pod nazwą ,,Bezdroża namiętności’’.

Akcja powieści rozgrywa się na początku XIX wieku w 1820 roku. Edmond Summerville, syn angielskiego księcia i matki Rosjanki, od kliku lat mieszka w Petersburgu, gdzie służy carowi Aleksandrowi II. Pewnego dnia mężczyzna nieoczekiwanie dowiaduje się, że życie jego brata bliźniaka jest zagrożone. Stefan mieszka w rodzinnym domu, w Meadowland. Ktoś od jakiegoś czasu ewidentnie próbuje się go pozbyć. W zaistniałej sytuacji Edmond wraca do Londynu i zamierza ,,podszyć'' się pod swojego brata, by tym samym zastawić pułapkę na zamachowców. Sprawa komplikuje się coraz bardziej, kiedy na jego drodze pojawia się Brianna Quinn, towarzyszka z lat dziecięcych, która od razu rozpoznaje mistyfikacje braci. Obecnie sama ma pewne problemy z ojczymem, dlatego grozi Edmondowi, że jeśli nie przyjmie jej pod swój dach, to ujawni jego szachrajstwo. Czy Summerville ulegnie szantażowi pięknej, młodziutkiej kobiecie? A może to Brianne powinna się obawiać swojej reputacji przebywając w rodowej siedzibie Huntleyów?

Bardzo lubię czytać romanse i nie wstydzę się o tym pisać, lecz jeśli chodzi o historyczne akcenty, niestety nie leżą one w mojej ulubionej sferze zainteresowań, dlatego miałam duże obawy sięgając po ,,Intrygę i namiętność’’. Na szczęście przy bliższym poznaniu powieść Rosemary Rogers bardzo zyskała w moich oczach. Fabuła rozgrywa się w dwóch krajach, w Anglii i Rosji, dzięki czemu mogłam być zarówno świadkiem rosnącego uczucia między Edmondem a Brianne, jak i politycznych rozgrywek toczących się wokół władzy rosyjskiego cara. Lekki, płynny styl narracji sprawił, że z niezwykłą swobodą i zainteresowaniem śledziłam perypetie głównych bohaterów, aż do finałowej mety. Dynamiczna akcja otoczona miłosnymi wątkami dodała swoistej pikanterii, zaś misterna intryga doskonale skomponowała się z politycznym tłem. Trudno jedynie było mi się przyzwyczaić do dystyngowanego zachowania głównych bohaterów, ponieważ w obecnych czasach posługujemy się bardziej potocznym językiem bez zbędnego ,,owijania w bawełnę’’, lecz  drugiej strony cały urok owej książki tkwi właśnie w takiej arystokratycznej wymowie. Nurt historyczny w moim odczuciu został zepchnięty na dalszy plan, co ja osobiście uważam za plus, lecz nie każdemu taki zamysł przypadnie do gustu. Oczywiście w niektórych momentach znajdziemy konkretne nawiązania do poszczególnych historycznych miejsc i osób, jednak autorka w dużej mierze skupiła się na ,,grze’’ kochanków, którzy za wszelką cenę bronili się przed poważnym związkiem raniąc siebie nawzajem. Reasumując, całokształt powieści Rosemary Rogers wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie i z miłą chęcią poznam pozostałą jej twórczość.

Wszystkim miłośnikom romansów historycznych i nie tylko polecam przeczytać ,,Intrygę i namiętność’’. Jeśli szukasz przyjemnej, emocjonującej powieści, w której nie brak szalonej miłości, brawurowych pościgów, niebezpiecznej intrygi i politycznych machinacji, ta powieść jest dla ciebie. Serdecznie zapraszam.

***

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin/Mira. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rosemary Rogers (ur. 1932 w Cejlonie , obecnie Sri Lanka ) jest jedną z najlepszych autorek romansów historycznych. Jej pierwsza książka, Sweet Savage Love, została opublikowana w 1974r. Jest drugą autorką romansów historcznych, zaraz po Kathleen Woodiwiss. Mieszka w Connecticut.

środa, 21 listopada 2012

Miłosny eksperyment.


Przeznaczona do gry
 Indigo Bloome 
 
tłumaczenie: Pidziowa Joanna
tytuł oryginału: Destined To Play
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-7554-623-1
liczba stron: 312

ocena 4- / 6





   Czy w seksie istnieją granice? Jak daleko można się posunąć, żeby sprawić sobie przyjemność? Wiele osób lubi eksperymentować z ciałem partnera w poszukiwaniu upragnionego orgazmu, lecz czy w tej sferze możemy pozwolić sobie absolutnie na wszystko?  Przekonamy się o tym czytając ,,Przeznaczoną do gry'' Indigo Bloome, gdzie będziemy świadkami eksperymentalnej miłości bez żadnych etycznych barier.

Główna bohaterka, znana i ceniona doktor Alexandra Blake wyjeżdża do Sydney na cykl wykładów ,,Stymulacja wizualna i jej wpływ na rozwój percepcji’’. W tym samym czasie mąż Robert i dwójka dzieci przebywają na dziesięciodniowym kempingu w Tasmanii. Po jednej z prelekcji Alex umawia się na drinka z doktorem Jeremy Quinn’em, przyjacielem i jednocześnie eks-kochankiem, z którym zna się jeszcze z  czasów studenckich. Spotkanie w apartamencie przy kilku kieliszkach szampana kończy się zaskakującą propozycją ze strony Jeremy’ego.
,,Chcę, byś wzięła udział w pewnej grze, która może wymagać silnych nerwów. Mam zamiar zabrać cię w miejsce, gdzie nigdy nie odważyłaś się dotrzeć, dać ci okazję, byś poznała swoją seksualność w sposób, jaki nigdy nie wydawał ci się nawet możliwy’’.
Czy Alexandra zdecyduje się na absurdalny pomysł swojego przyjaciela? A może moralność przegra walkę z pożądaniem?

Ostatnio na naszym rynku czytelniczym zaroiło się od literatury erotycznej, w związku, z czym poszczególne wydawnictwa prześcigają się w pozyskiwaniu czytelników promując coraz to pikantniejsze książki. Również wydawnictwo Czarna Owca stworzyło nową Czerwoną Serię, która ma rozpalać i pobudzać kobiece zmysły zabierając je w obszary dotąd uważane za nieprzyzwoite. Czy ,,Przeznaczona do gry’’  przeniosła mnie do obiecanej krainy rozkoszy? Myślę, że autorce nie do końca się to udało. Przede wszystkim nie podoba mi się pomysł na fabułę. Jak dla mnie jest zbyt tandetny i zdecydowanie bardziej wolę sławną historię Gray’a, gdzie jakoś potrafiłam zrozumieć fascynację i zauroczenie Anastazji seksownym, bogatym mężczyzną. W powieści Indigo Bloome zbrakło mi tzw. gry wstępnej. Nie ma tutaj słownej zabawy kochanków prowadzącej do erotycznych uniesień, tylko niemal od razu  główna bohaterka rzuca się w ramiona byłego partnera, aby wspólnie z nim uczestniczyć w seksualnym eksperymencie. Jak dla mnie zachowanie trzydziestosiedmioletniej pani doktor jest szokujące. W ciągu kilku sekund  zapomina o mężu i dzieciach świadomie godząc się  na utratę kontroli swojego ciała. Postać doktora Quinna także wzbudziła we mnie wiele kontrowersyjnych uczuć. Tak mocno zatracił się w swojej pracy i miłości do Alex, że postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym wykorzystując ukochaną do badań naukowych. Drażni mnie taki egoizm.

Jeśli chodzi o pozostałe literackie aspekty w moim odczuciu są już o  wiele lepiej dopracowane. Pierwszoosobowa narracja poprowadzona jest prostym, lekkim stylem, dzięki czemu bez żadnych przeszkód mogłam śledzić seksualne perypetie Alexandry i Jeremi’ego. Wartka, dynamiczna akcja otoczona tajemniczym klimatem doskonale podnosiła napięcie dając przyjemny dreszczyk emocji. Wątków erotycznych nie ma zbyt wiele, ale nie podobały mi się obcesowe opisy kopulacji i narządów płciowych. Wzbudzały we mnie lekki niesmak. Natomiast zakończenie zaskoczyło mnie ciekawym, sensacyjnym akcentem, który podsycił mój apetyt na poznanie dalszych przygód głównych bohaterów.

,,Przeznaczona do gry’’, to szokująca powieść erotyczna skierowana tylko do osób pełnoletnich, które nie boją się czytać o odważnych ekscesach seksualnych. Jeśli pragniesz magnetycznej historii, w której strach miesza się z pożądaniem, ból z euforią, fikcyjne pragnienia z rzeczywistością, teraz możesz tego doświadczyć. Chcesz przyłączyć się do eksperymentalnej zabawy?
,,To proste. 48 godzin. Nic nie widzisz. O nic nie pytasz. Zaufaj, a będziesz błagać o więcej...’’.

  ***

                       Recenzja napisana dla portalu Kostnica. 

wtorek, 20 listopada 2012

Koszmar.


Niemy strach
 Graham Masterton 
 
tłumaczenie: Paweł Wieczorek
tytuł oryginału: Unspeakable
wydawnictwo: Replika
data wydania: 2012

ocena: 4- / 6






     
      Twórczość niektórych pisarzy zajmuje w moim sercu szczególne miejsce, dlatego staram się przy każdej okazji, jak najczęściej poznawać kolejne ich dzieła. Tak jest m.in w przypadku Grahama Mastertona, do którego czuje wielki sentyment. Tym razem w moje ręce wpadła najnowsza powieść autora ,,Niemy strach’’, wcześniej znana pod innym tytułem, jako ,,Koszmar’’.

Holly Summers, to główna bohaterka powieści, która w dzieciństwie straciła słuch. Z biegiem czasu nauczyła się jednak czytać z ruchu warg. Ta umiejętność została doceniona przez policję, dzięki czemu w kryzysowych sytuacjach Holly działa niczym podsłuch pomagając w ,,przechwytywaniu’’ ważnych informacji od groźnych przestępców. Na co dzień pracuje, jako opiekun społeczny pomagając maltretowanym, bitym, lub molestowanym dzieciom. Pewnego dnia podczas wizyty u państwa Josephów, Summers odnajduje ich synka Daniela w agonalnym stanie. Inicjatorem dramatycznego wypadku jest ojciec dziecka, który twierdzi, że w ciele jego potomka mieszka diabeł. Sprawa trafia do sądu, gdzie ważą się losy oskarżonego. Rozwścieczony Joseph obwinia Holly za zaistniałą sytuację w wyniku, czego rzuca na nią klątwę Kruka. Na czym polega przerażająca wróżba wypowiedziana przez szalonego mężczyznę? Czy rzeczywiście życie Summers będzie w niebezpieczeństwie?

Zawsze bardzo pochlebnie odnosiłam się do wszystkich dzieł Grahama Mastertona, lecz tym razem muszę szczerze napisać, że czytając ,,Niemy strach’’ zawiodłam się na całej linii. Pomysł na fabułę może i był trafiony, ale jego wykonanie zeszło na manowce. Nie zaliczyłabym tej książki do horroru, raczej do przeciętnego kryminału, ponieważ porządna literatura grozy powinna wzbudzać w czytelniku strach, napięcie i  przerażający dreszczyk emocji. Tutaj doznałam jedynie lekkiego uczucia niepokoju, które szybko rozpłynęło się niczym letnia mgła. Myślałam, że klątwa Kruka będzie świetnym materiałem do intrygującej historii, jednak w rzeczywistości była nic nieznaczącą namiastką ciekawej legendy. Akcja toczyła się płynnie, lecz zabrakło jakiejkolwiek dynamiki, co spowodowało, że czasami odczuwałam znużenie. Także kreacja psychologiczna postaci w moim odczuciu była zbyt powierzchownie potraktowana. Zabrakło mi lepszego dopracowania osobowości poszczególnych osób. Jedyny plus należy się autorowi za pokazanie ważnego problemu, jakim jest krzywdzenie dzieci przez swoich najbliższych. Byłam bardzo poruszona czytając o niezwykłych okrucieństwach rodziców, którzy zatracili się w swojej chorej miłości do dziecka wykorzystując go do niecnych celów, czego najlepszym przykładem, jest choćby stosunek seksualny ojca z małoletnią córką. Swoje postępowanie tłumaczył tym, że małżonka nie zgadzała się na współżycie, dlatego dał upust swoim żądzom z ukochanym dzieckiem. Takich koszmarnych przypadków było o wiele więcej i żałuje, że powyższe wątki nie zostały rozbudowane na szerszą skalę.

Reasumując, ,,Niemy strach’’ jest interesującą powieścią grozy, ale uważam, że jej potencjał literacki nie został do końca wykorzystany. Niemniej jednak warto poznać powyższe dzieło Mastertona, choćby dla kilku przerażających szczegółów, dlatego jeśli macie ochotę na szczyptę sensacji, tajemnicy, dramatu oraz psychologii, to serdecznie zapraszam.

***

Książkę przeczytałam, dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 


sobota, 17 listopada 2012

Polski Szwejk na misji w Iraku.

  
Misjonarze z Dywanowa czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. 1 - Pinky czyli Nowicjusz

Władysław Zdanowicz

seria/cykl wydawniczy: Misjonarze z Dywanowa tom 1
wydawnictwo: Księgarnia Zdanowicz
data wydania: 2007
ISBN: 978-83-925232-0-8
liczba stron: 455

ocena 5 / 6




       Zawód żołnierza jest bardzo ryzykowny i niesie za sobą wiele wyrzeczeń, szczególnie, gdy wiąże się on z wyjazdami na misje, w których toczy się straszliwa wojna. Namiastkę takiego obrazu o polskich żołnierzach na służbie poza granicami naszego kraju pokazuje również Władysław Zdanowicz, autor książki ,,Misjonarze z Dywanowa’'.

W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności szeregowy Piotr Leńczyk zamiast plutonowego o tym samym imieniu i nazwisku trafia wraz z innymi żołnierzami na misję stabilizacyjną w Diwaniji. W przeciwieństwie do swojego kolegi wyższego rangą, Leńczyk potwornie boi się strzelać z broni, jest nieco fajtłapowaty i nieustannie głodny. Często ma więcej szczęścia niż rozumu. Niestety polska armia nie wierzy w żadne słowo szeregowego, który twierdzi, że dostał się do Diwaniji przez pomyłkę. W zaistniałej sytuacji Leńczyk próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Czy uda mu się zaaklimatyzować w codziennym koszarowym życiu, gdzie z każdej strony czai się wróg? A może ktoś wreszcie zauważy fatalną pomyłkę, jaka nastąpiła przed wyjazdem z kraju?

Tematyka wojenna nie należy do mojej ulubionej sfery zainteresowań, ale mimo wszystko postanowiłam przełamać swoją niechęć i przeczytać ,,Misjonarzy z Dywanowa’’.  Teraz mogę śmiało napisać, że była to bardzo dobra decyzja, ponieważ losy szeregowego Leńczyka tak mocno mnie zaabsorbowały, że nawet nie wiedziałam, kiedy dobrnęłam do finałowej mety. Władysław Zdanowicz w niezwykle realny i obrazowy sposób pokazał wojskową rzeczywistość z domieszką satyrycznego akcentu. Autor przedstawił polski pluton rotacyjno- dyspozycyjny w krzywym zwierciadle, gdzie brak porządnego sprzętu (żołnierze wyruszają na patrol tylko z dwiema paczkami amunicji), wyżsi stopniem bezmyślnie nadużywają swoją władzę, zaś  biurokracja, to jeden wielki galimatias. Na szczególnie uznanie zasługuje przede wszystkim  różnobarwna, ekspresywna galeria postaci z szeregowym Leńczykiem na czele.  To niesłychanie zabawny i jednocześnie lekkomyślny człowiek, który swoją nietuzinkową osobowością rozbroi nawet najbardziej poważnego ,,generała''. Sama niejednokrotnie doświadczyłam wybuchu niekontrolowanego śmiechu, kiedy tylko szeregowy Piotr wkraczał do akcji m.in. scena z udziałem ,,rovera’’.  Bardzo duży plus należy się również na naturalny, niewymuszony styl narracji, dzięki któremu możemy w niezwykle jawny i dosadny sposób poczuć prawdziwy klimat atmosfery irackiej misji. Wojskowy żargon pełen wulgaryzmów doskonale odzwierciedla naturalność zachowań koszarowej rzeczywistości. Nie ma tutaj podniosłego, moralizatorskiego etapowania treścią, wręcz przeciwnie. Historia ,,Misjonarzy z Dywanowa’’ toczy się swoim bezpośrednim, prostolinijnym  rytmem, dzięki czemu przeciętny czytelnik, taki, jak ja może bez obaw wejść w żołnierski świat poznając go od ,,kuchni’’ i otrzymać przy okazji rzetelne informacje o broni, regulaminie  lub taktyce wojennej.

Mimo wielu zalet, jakie posiada dzieło Władysława Zdanowicza, muszę również wspomnieć o jednym mankamencie, które mnie osobiście drażnił. W niektórych przypadkach akcja była  spowalniana przez monotonne opisy, które moim zdaniem niczego wartościowego nie wnosiły do fabuły. Jestem zwolenniczką dynamicznych działań i energicznych dialogów, dlatego poszczególne flegmatyczne wątki  w moim odczuciu działały na niekorzyść powyższej historii. Na szczęście występują one bardzo sporadycznie, więc nie psują głównego efektu całości książki.

Komu mogę polecić ,,Misjonarzy z Dywanowa’’?  Na pewno osoby zainteresowane żołdackim losem poczują się usatysfakcjonowane poznając zwariowane perypetie  szeregowego Leńczyka. Miłośnicy powieści sensacyjnych i przygodowych także znajdą tutaj coś dla siebie. To wspaniała historia z nutką absurdu i dużą dawką humoru. Dzięki niej poznasz również drugie oblicze Wojska Polskiego, w którym często występuje abnegacja, bezsensowne rozkazy, intryganctwo, głupota, gnębienie poborowych, korupcja, machinacje itp. Powieść Władysława Zdanowicza zwala z nóg porażając ironicznym i groteskowym obrazem żołnierskiego rzemiosła, przez co czyta się ją niemal jednym tchem. Osobiście jestem pod jej wielkim wrażeniem. Historia godna polecenia!!!




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości autora, który jest jednocześnie właścicielem Księgarni Zdanowicz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Władysław Zdanowicz. Urodzony w Kwidzyniu (1954r), autor książek o tematyce wojskowej. Jak sam mówi, jest przyzwoicie wykształcony, ale mógłby być lepiej. Twierdzi, iż pracuje tylko wtedy, gdy przezwycięży lenistwo. Oprócz pisania powieści, prowadzi także dobrze prosperującą księgarnię internetową.  Ojciec dwójki, mąż jednej i jedynej. Jego hobby to fotografia, konie – ujeżdżenie, czytanie książek i planowanie, co zrobi, jak wygra w totolotka.
 Strona autorska: KLIK.
Fan Page książki na Facebooku: KLIK.