Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 30 kwietnia 2014

Wywiad z Agnieszką Turzyniecką

 kwiatusia
1. Czy po wydaniu pierwszej powieści Pani życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia autorką?


Tak, moje życie się zmieniło, nabrało jakości, i wcale nie mam tu na myśli finansów. Zaczęłam wierzyć, że marzenia się spełniają. Zrozumiałam też, o co mi w życiu tak naprawdę chodzi. Wiele lat miotałam się jak ćma w kloszu lampy, nie wiedziałam, dokąd idę. Teraz wiem, że chcę pisać. Zrozumiałam, że mam wybór. Że mogę iść swoją drogą, a nie tą, którą narzuca mi wychowanie, środowisko, czy jakieś utarte stereotypy.

2. Którą powieść było Pani trudniej napisać: debiutancki kryminał "Inspektor Kres i zaginiona", czy może powieść obyczajową „Dziewczynka z balonikami”, która obejmuje bardzo delikatny temat - depresji, która w społeczeństwie występuje dość często, ale mówi się o niej zdecydowanie za mało?


Trudniej było napisać "Dziewczynkę z balonikami". Moja pierwsza książka ma być rozrywką dla czytelnika i tym też była dla mnie w trakcie jej tworzenia. Nie ukrywam, że to nie jest pozycja, która odmieni oblicze literatury, nigdy o niej nie myślałam w takich kategoriach. Kiedy ją pisałam, śmiałam się z moich bohaterów, świetnie się bawiłam. To był eksperyment, gra, to było zmierzenie się z własnymi możliwościami. Powiedziałam sobie: No dobra, chcę pisać, ale czy ja w ogóle to potrafię? A może to tylko pobożne życzenie? Więc usiadłam i napisałam "Kresa". Żeby sobie samej odpowiedzieć na pytanie, czy to jest to, czy to jest rzeczywiście coś dla mnie. "Dziewczynka z balonikami" nie była już zabawą. Po moim debiutanckim kryminale, zaczęłam się zastanawiać, co ja właściwie chcę tym moim pisaniem przekazać. Co chcę powiedzieć? "Dziewczynkę" pisałam dwa lata, ciągle robiąc długie przerwy, bo mnie dosłownie zżerała emocjonalnie. Miałam milion momentów zwątpienia. Zaznaczę jeszcze, że kiedy zaczęłam ją pisać, nie miałam jeszcze wydawcy na "Kresa". Nie wiedziałam, czy coś z tego będzie, czy w ogóle coś uda mi się wydać. "Dziewczynkę" skończyłam dwa miesiące po ukazaniu się "Inspektora Kresa i zaginionej".

3. W kwietniu ma Pani urodziny (to tak jak ja :)) więc proszę nam zdradzić jakie jest Pani największe marzenie :)? ( życzę oczywiście, aby się ono spełniło oraz wszystkiego dobrego :)).


Hm. Chciałabym móc zająć się tylko pisaniem. Czytaj: zarabiać na książkach tyle, żebym nie musiała się martwić, że za miesiąc mi odłączą prąd. To trudne, ale realne. To nie muszą być jakieś kosmiczne sumy, wystarczy tyle, żebym mogła żyć. O czym jeszcze marzę? Pasjonuję się językami obcymi i na tym polu mam jeszcze niespełnione ambicje. Kręci mnie japoński, może chiński. A jeśli mogę puścić wodze fantazji, to jeszcze fajnie by było mieć domek z ogrodem, w którym biegałyby chociaż ze dwa psy, a jeden z nich byłby koniecznie golden retrieverem. A drugi kundlem, pospolitym pchlarzem. I może jeszcze jakiś kot.

alicjamagdalena
1. Czy jest szansa na kontynuację historii inspektora Kresa? Czytałam kiedyś w wywiadzie, że ma pojawić się druga część, więc jestem ciekawa, czy plany są aktualne.


Tak, planuję kontynuację, a nawet mam już część napisaną. Jednak nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy książka pojawi się na rynku.

2. Obsadzenie akcji w szpitalu psychiatrycznym to dosyć ryzykowny pomysł. W jaki sposób zdobyła Pani wiedzę potrzebną do skonstruowania książki związanej z leczeniem w miejscu dla ludzi chorych psychicznie?

Mam wśród znajomych osoby z problemami psychicznymi, które wiedzą, jak wygląda wnętrze oddziału psychiatrycznego. Nie ukrywam również, że sama znam temat depresji z autopsji.

3. Jak długo uczyła się Pani języka niemieckiego, aby osiągnąć stopień komunikatywny? Pytam z zainteresowaniem, bo moja nauka nie przynosi efektów, albo po prostu jestem antytalentem do nauki języka sąsiadów :)

Pocieszę Cię: nie ma czegoś takiego, jak antytalent do języków. Owszem, niektórzy mają predyspozycje na tym polu, jednak uważam, że każdy może nauczyć się jakiegoś języka obcego. Sęk nie tkwi w talencie, tylko w determinacji i systematyczności - wiem, że to brzmi bardzo sztywno, ale to się sprawdza. Druga kwestia to nastawienie - jeśli wmówię sobie, że "nigdy nie nauczę się tego cholernego niemieckiego" - no to się nie nauczę. Jak nasz mózg ma chłonąć wiedzę, kiedy zaprogramowaliśmy mu blokadę? Ja poziom komunikatywny w niemieckim osiągnęłam gdzieś po maturze. Kiedy znalazłam się w Niemczech, moje umiejętności zaczęły się rozwijać w piorunującym tempie.

mam namyszy
1. Skąd pomysł na tak kontrowersyjną fabułę powieści? Czemu akurat psychiatryk, a nie słoneczne miasteczko?


Bo pisanie o słonecznym miasteczku jest bezpieczne. Zero ryzyka. Skąd pomysł? Jak już powiedziałam wyżej, sama borykałam się z depresją i ten temat jest mi bliski. A niestety bardzo mało się o nim mówi.

2. Ja uwielbiam przebywać na podwórku, a fakt, że mieszkam na wsi, potęguje wszystkie krajobrazy. A gdzie pani uwielbia przebywać? Czy jest to miejsce rzeczywiste, czy jednak wymyślona kraina?

Rzeczywiste. Jestem domatorką i chyba nie wymyślę nic ciekawego... Lubię kontakt z naturą. Dobrze czuję się w lesie, nad morzem, czy nawet w miejskim parku. Czyli nie ma żadnych rewelacji :)

3. Najlepszym sposobem na wyleczenie psychicznych ran jest czas, a jaki jest najlepszy sposób na napisanie dobrej książki? Przenosi się tam pani, czy jednak pisze z perspektywy?


Oj, nie zgodzę się, że czas jest najlepszym lekiem na psychiczne rany... Nie wiem, co nim jest, ale upływający czas często nic nie zmienia, a czasem nawet utwierdza w cierpieniu i je potęguje. Myślę, że trzeba się zmierzyć ze swoimi bliznami. Stanąć z nimi oko w oko, przestać je tłumić, przestać je pielęgnować. Czasem jest tak, że nieświadomie lubimy nasze rany. Zamykamy się w świecie, który boli, bo ten ból staje się dla nas chlebem powszednim i zaczyna spełniać rolę mniejszego zła. Wpadamy w labirynt bez wyjścia, bo takie życie jest jedynym, jakie znamy. Zaczynamy się paradoksalnie czuć bezpiecznie w swojej skorupce.
Jaki jest sposób na dobrą książkę? Nie wiem. Tego chyba nikt nie wie. Zresztą, co znaczy "dobra"? Jest to pojęcie tak relatywne, że nawet tylko z tego powodu, nie da się odpowiedzieć na to pytanie.

Dorota
1. Trudno jest przewidzieć, jak będzie wyglądała nasza przyszłość, ale gdyby miała Pani trochę pofantazjować, to jak Pani widzi w marzeniach samą siebie za 20 lat?


Powtórzę moją odpowiedzieć na jedno z powyższych pytań:
A jeśli mogę puścić wodze fantazji, to jeszcze fajnie by było mieć domek z ogrodem, w którym biegałyby chociaż ze dwa psy, a jeden z nich byłby koniecznie golden retrieverem. A drugi kundlem, pospolitym pchlarzem. I może jeszcze jakiś kot.

2. Czy jest jakiś temat tabu, którego z jakichś względów nie poruszyłaby Pani w swoich książkach, a jaki problem, ważny według Pani, chciałaby Pani w przyszłości poruszyć w nich?

Dla mnie tematem, którego na pewno nigdy nie poruszę w większym wymiarze jest polityka. Nie lubię jej, nie rozumiem (a któż ją rozumie?) i nie chcę jej w moim życiu, ani w moich książkach. Polityka jest be.
Nie wiem jeszcze, jakie tematy chciałabym poruszyć, a raczej powiem: jest ich mnóstwo, mniejsze, większe, ważniejsze i mniej istotne. Zawsze coś jest na rzeczy, frapujących historii nigdy nie zabraknie.

3. Jakie miejsca w Pani rodzinnym Piotrkowie są Pani najbliższe lub według Pani najciekawsze, warte odwiedzenia?

Mam sentyment do parku na obrzeżach miasta, tak zwanego "Pomu". Wychowałam się w tej okolicy i często bywałam tam z psem. To było takie moje zaciszne miejsce, w którym mogłam sobie pomarzyć, zupełnie odfrunąć. Ten park znał wszystkie sekrety nastoletniej Agnieszki. Może gdzieś tam się jeszcze kryją, w którejś z alejek?
w Piotrkowie mamy piękną, bardzo starą cerkiew w samym sercu miasta, warto przyjrzeć się jej nie tylko z zewnątrz. W naszym mieście było kręconych wiele filmów, niech wspomnę choćby o "Va banque", czy o "Uprowadzeniu Agaty". W latach dziewięćdziesiątych Piotrków stał się nawet tłem amerykańskiej produkcji "Jakub Kłamca", z Robinem Williamsem w roli głównej. W mieście są organizowane spacery śladami filmów, o których opowiada przewodnik.

monweg
1. Gdyby znalazła się Pani na bezludnej wyspie, to jaką książkę chciałaby Pani mieć ze sobą i dlaczego właśnie tę?


Jedną książkę?? Jedną jedyną? Ale naprawdę???? [konsternacja]

2. ,,Dziewczynka z balonikami'' podobno kontrowersyjna i ciekawa pozycja (niestety nie czytałam jeszcze, ale może uda mi się wygrać egzemplarz). Skąd pomysł na taką właśnie książkę i kiedy można się spodziewać kolejnych?

Odpowiedź na pierwszą część pytania padła już wcześniej. Jeśli chodzi o kolejne książki, to na razie nie mam żadnych konkretnych planów.

3. Jeżeli Niebo istnieje, to co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju (wiem, że Pani jest bardzo młoda, ale proszę wysilić wyobraźnię).


"Może kawy? Zapalisz?"

Dominika Kowalska
1. Tytuł książki bardziej kojarzy mi się...z czymś wesołym.. radosnym, a tutaj taka niespodzianka. Zmierzam do tego, czy nadanie takiego tytułu powieści, która porusza dość poważny temat miało jakieś ukryte znaczenie?


Tak. Z lektury książki można się dowiedzieć, dlaczego jest taki tytuł. Oczywiście nic nie zdradzę:)

2. Nie bała się Pani przenieść akcji książki do Niemiec? Przecież ten wszechobecny stereotyp niechęci Polaków do Niemców mógł tylko zaszkodzić.


Jeśli ktoś nie chce przeczytać mojej książki, bo akcja dzieje się w Niemczech, to może niech nie czyta. Może tak będzie lepiej. Stereotypy o Niemcach w XXI wieku... brak mi słów.

Aleksandra X
1. Nagle znajduje się Pani w nieznanej krainie, jaka jest pierwsza myśli i czynność?


Po jakiemu tu się mówi? Kierunek → Księgarnia → Rozmówki.

2. Kto jako pierwszy przeczytał Pani książkę?


"Inspektora Kresa" pierwszy przeczytał mój tata, natomiast "Dziewczynkę z balonikami" - mój współlokator.

3. Jak zareagowała Pani, widząc swoją książkę na półce w sklepie? Bała się Pani opinii czytelników?

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją książkę w księgarni, nie czułam jakiegoś wyjątkowego podniecenia. Myślałam, że będę je czuła, ale chyba zbyt długo czekałam na wydanie mojego debiutu i jakoś tak... Chyba zdążyłam "ostygnąć". Czy bałam się opinii? Strach nie jest tu odpowiednim określeniem, raczej byłam ciekawa, jak czytelnicy zareagują.

Inna Niezwykła
1.Czy osiągnęła Pani zamierzony koniec w książce "Dziewczynka z balonikami" ?


Tak.

2.Jak radzi sobie Pani z chwilami "załamania" podczas pisania książki?

Robię po prostu przerwę. Jeśli trzeba, to nawet długą, kilka lub kilkanaście tygodni.

3. Co było Pani inspirację kiedy pisała Pani "Dziewczynkę z balonikami" ?

Nie wiem, czy inspiracja to właściwe określenie, ale chciałam napisać szczerze o depresji. O tym, jakie to jest piekło. Bez zbędnego upiększania, bez ściemniania.

Kosmosj
1. Czy bycie kobietą z bujną wyobraźnią i kreatywnym spojrzeniem na pewne tematy ułatwia życie poza pisaniem czy wręcz przeciwnie, bo wszędzie wietrzy pani gotowy temat na następną książkę.


Nie wietrzę tematu na książkę, to chyba byłoby jakieś zboczenie zawodowe :) Nie wiem, czy bujna wyobraźnia ułatwia życie. Na pewno sprawia, że jest ciekawsze. Bardziej intensywne.

2. Jeśli jakiś wariat najlepiej multimilioner zechciał podarować pani prywatną wyspę i samolot oraz pełne konto do końca życia,ale nie mogłaby pani mieć ze sobą ani jeden książki czy dałaby się pani na taki układ skusić?/ja bez książek nie wyobrażam sobie życia i znam swoją odpowiedz na to pytanie/


Nie poszłabym na to i to nie ze względu na książki. Po prostu taka opcja mnie w ogóle nie rajcuje. Pewnie bym się śmiertelnie nudziła na tej wyspie.

TYMON
1.Są różni ludzie na tym świecie no i jednych jadłoby się łyżkami ale są tacy co gołymi rękami człek by udusił-pytanie moje brzmi tak, czy ma pani na horyzoncie jedną taką jednostkę zatruwającą pani życie pisarki i korci nie raz, aby szkaradę ukatrupić a potem opisać w swojej książce?


Owszem, są momenty, że myślę, że komuś "dowalę" w następnej książce.  Na przykład sąsiadowi, który leje swoją żonę. Albo chamskiej kasjerce w supermarkecie. Ale nie realizuję tych popędów, bo nie sadzę, żeby ostatecznie dało mi to jakąś satysfakcję.

2.Jako małe dziecię chciałem być podróżnikiem albo jako kosmonauta lecieć w gwiazdy, ale niestety nic nie wyszło z moich marzeń. Czy pisarstwo było dziecięcym marzeniem czy raczej pojawiło się w dorosłym życiu zaś w sercu pozostaje pani niespełnioną treserką tygrysów albo lekarką w białym fartuchu?

Pisanie książek było zawsze moim marzeniem, tylko chyba długo nie zdawałam sobie z tego sprawy.

3.Gdy wyjeżdżała pani z kraju to za czym tęskniła pani najbardziej i aż skręcało w środku na samą myśl, bo ja w Anglii będąc tęskniłem za ogórkami kiszonymi, zapachem kwitnącej lipy i smakiem swojskiego chleba pieczonego przez moją mamę. Nie wytrzymałem i wróciłem no i wcale nie żałuję, pomimo gorszego poziomu życia, jestem u siebie.

Ja też nie żałuje, choć były momenty... Ale to przeszłość. Na obczyźnie najbardziej brakowało mi polskiej muzyki. Nie miałam internetu, nie miałam stałego dostępu do niej. Przywiezienie sobie z Polski kilku polskich płyt było luksusem.

Bogdan
1. Jakie jest Pani największe marzenie zawodowe? O jakiej nagrodzie literackiej Pani marzy?


Jeśli miałabym wybierać, to byłaby to jakaś nagroda przyznawana przez czytelników, nie przez zamknięte jury. Takie wyróżnienie miałoby dla mnie wartość. Moje największe marzenie zawodowe? Jedynka na liście bestsellerów? Hm. Jak się tak nad tym zastanowię...

2. Tematyka Pani nowej książki jest jak najbardziej na czasie, bo przecież "Najgroźniejszym wrogiem człowieka jest jego układ nerwowy" (cytat z "Roku 1984" Orwella). Mało mamy książek dotykających tematyki zaburzeń psychicznych. Jest to temat wstydliwy i niechętnie o tym mówimy. Co skłoniło Panią do podjęcia tego tematu? Dlaczego wybrała Pani właśnie chorobę maniakalno-depresyjną?

Odpowiedź już padła.

3. Czy myślała Pani o innym tytule dla Pani nowej książki? Skąd ten tytuł?


Tak, początkowo miałam inny tytuł, ale go nie zdradzę. Wytłumaczenie ostatecznego tytułu jest zawarte w książce, zapraszam do lektury :)

eluchi1974
1. Jak pisać w tym kraju i nie oszaleć, czy bez promocji, sponsorów i znajomości da się pisać, wydawać i zarobić na chleb i opłaty?


Nie wiem, odpowiem na to pytanie, jak napiszę i wydam piątą, może szóstą książkę. Na razie jest za wcześnie, bym mogła wyrobić sobie zdanie na ten temat.

2. Czy pociągają panią bardziej mroczne i trudne sprawy czy te lekkie, pogodne i na przemian będzie pani pisywać raz ciężką a kolejnym razem lżejszą w wyrazie książkę?


W moich dotychczasowych pozycjach poruszyłam raczej poważne tematy. Pozwól, że odpowiem Ci pytaniem: Czy chciałabyś czytać książki lekkie, pogodne, nie poruszające żadnych problemów, nie zawierające żadnych intryg, otwartych pytań, nie skłaniające do myślenia? To po co właściwie czytać...? :)

3. Dziś wygrywa pani w Totolotka i staje się pani obrzydliwie bogatą istotą, a wtedy...No właśnie co wtedy porzuca pani pisarstwo i zaszywa się na krańcu świata czy wygraną upycha pani na lokatach, pomaga schroniskom dla zwierząt, domy dziecka też dostają zastrzyk gotówki, jeden przelew dla pani Ewy Błaszczyk na klinikę i spokojnie pisze pani książki do później starości, wyłącznie z przyjemności a nie z przymusu?

Z Twojego pytania wynika, że książki pisze się dla pieniędzy. Gdybym miała robić coś dla pieniędzy, to dalej pracowałabym w korporacji. Gdybym wygrała w totka, to właśnie tym bardziej pisałabym pełną parą. Książek nie da się pisać z przymusu... Nic by z tego nie wyszło...

Aleksnadra
1. Jak daleko posunęłaby lub posunęła się Pani w zdobywaniu materiałów, informacji do książki (korupcja, przekroczenie granic moralnych, pogwałcenie tabu itp. )?


Posunęłabym się tak daleko, by nie zranić czyjejś godności.

2. Czy dobry temat na książkę rozgrzesza metody pozyskiwania danych?

Nie spotkałam się z jakimiś "grzesznymi" metodami research. Trudno mi wyobrazić sobie taką sytuację. Może, gdyby pisarz brał heroinę, by wczuć się w emocje swojego bohatera-narkomana, to nie byłoby to zbyt rozsądne. Poza tym, podtrzymuję moje zdanie z poprzedniej odpowiedzi.

Pola Polaczek
1. Na pewno lubi Pani podróżować :) Szukając inspiracji do nowej książki dokąd udałaby się Pani w podróż? Jaki to mógłby być kraj i dlaczego akurat ten?


Nie lubię za bardzo podróżować, jestem domatorką.  I chyba nie jechałabym do innego kraju, szukać inspiracji. Tej nie brakuje na naszych, polskich ulicach. Trzeba tylko po nią sięgnąć. Cudze chwalicie... :)

2. Jaki jest Pani ulubiony gatunek literacki? A może pisarz? A może ma Pani ulubioną książkę taką, do której często Pani wraca?


Moją ulubioną książką jest "Quo vadis" Sienkiewicza. Czyli nie ma szału, polska klasyka. Wspaniale napisana książka. A w liceum za Sienkiewicza miałam pałę...  :)

3. Czy myślała Pani o pisaniu książek dla dzieci i młodzieży? Czy pozostanie Pani w kręgu powieści dla dorosłych?


Nie sądzę, żebym kiedykolwiek napisała książkę dla dzieci. To nie dla mnie, nie czuję bluesa. Może dlatego, że nie mam dzieci. Zdarzyło mi się napisać parę wierszyków dla dzieci, ale... No cóż, przemilczmy to :)

Ola C.
1. Jak radziła Pani sobie na początku w Niemczech? Czy miała tam Pani jakąś rodzinę/przyjaciół, którzy Pani pomogli?


Miałam rodzinę, więc tak, miałam trochę fory. Ale szybko musiałam się usamodzielnić. Przyjaciół natomiast znalazłam w najmniej oczekiwanych miejscach...

2. Pisze Pani, że jest „urodzoną Piotrkowianką, choć czasem pomieszkuję też w innych miastach.” W którym z tych miast mieszkało się Pani najlepiej i dlaczego?

Z wielkim sentymentem wracam do lat spędzonych w Luksemburgu. Poznałam tam wielu świetnych ludzi, to był dobry czas, choć nie łatwy. Luksemburg jest krajem bardzo kosmopolitycznym. Normą jest, że na ulicach słyszy się z każdej strony inny język. Podobał mi się ten zlepek wielu kultur i narodowości.

ulvang
1. Czy tą książkę można uznać za głos ludzi chorych, którzy proszą zwykłych ludzi o pomoc i zrozumienie w cierpieniu?


Nie chcę narzucać czytelnikom interpretacji, więc pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Chciałabym, by każdy sam wyciągnął indywidualne wnioski z lektury "Dziewczynki".

2. Czy istnieje szansa, że napiszę Pani książkę o dylematach, wzlotach i upadkach jakiegoś fikcyjnego sportowego bohatera? (w Piotrkowie na topie zawsze była piłka ręczna, za równo kobiet jak i mężczyzn):)

Rozczaruję Cię, zupełnie nie interesuję się sportem... jest więc mało prawdopodobne, żebym uczyniła moim bohaterem sportowca, bo po prostu nie poczułabym bluesa.

3. Czy ma Pani jakiś pomysł by zachęcić młodsze pokolenie, szczególnie to urodzone po 1990 roku do czytania polskich pisarzy?

Tak, ale to bardzo trudne. Trzeba by pokombinować z listą lektur. Młode pokolenie ma deficyty w czytaniu nie tylko polskich autorów, ale książek w ogóle. Najpierw trzeba by było zmienić nastawienie uczniów do czytania. Poloniści mnie zlinczują, ale tego nie da się zrobić Mickiewiczem. Trzeba pozwolić czytać dzieciom i nastolatkom to, ci im się podoba. Niech dzieciaki same zaproponują, co chcą przeczytać. Nie będą może znały całego "Pana Tadeusza", ale za to potem, jako dorośli, będą czytać. Czytać w ogóle. Bo ludzie nie czytają. To bardzo poważny problem i niezwykle istotne jest, jakie nastawienie wynosimy ze szkoły w stosunku do książek. Jeśli zapamiętamy tylko, że byliśmy zmuszani do czytania czegoś, co nam się nie podobało, było niezrozumiałe, napisane archaicznym językiem, na dodatek trzeba było to przeczytać na akord, bo nauczycielka zapowiedziała lekturę na tydzień przed jej omawianiem, to jak książki mają nam się dobrze kojarzyć? Temat rzeka, długo by można dyskutować.

iza.81
1. Marlena z "Dziewczynki z balonikami" cierpi na chorobę maniakalno-depresyjną. Co według Pani w naszej rzeczywistości jest jeszcze normalne?


Na to pytanie każdy musi sobie sam odpowiedzieć. I przy okazji, warto też zastanowić się, czy bycie "normalnym" jest stanem godnym pożądania. Szaleńcom żyje się chyba łatwiej. Oni się nie przejmują. Pozwólmy sobie na szaleństwo.

2. Czy uważa Pani, że "Dziewczynka z balonikami" jest taką jakby formą autoterapii? Próbą ułożenia i poradzenia sobie z problemami?

Tak, pisanie tej książki zmusiło mnie do zastanowienia się nad moją prywatną dziewczynką z balonikami. Pomogło mi ułożyć parę spraw, podjąć kilka decyzji.

3. Czy było coś w "Dziewczynce z balonikami" co sprawiło Pani największą trudność podczas jej pisania?

Zakończenie. Długo zastanawiałam się, jaki finał "zadać" tej historii. Brutalny, bo najbardziej realny, czy może pozostawiający nadzieję? A może jeszcze całkiem inny? Przekonajcie się sami, którą opcję wybrałam.

Olivka
1.Czy poza pisaniem ma pani jakieś pasje do zrealizowania? Znam takich ludzi co niczym się nie fascynują ale znam też takie jednostki, które robią kilka rzeczy ciekawych w życiu i brakuje im czasu dla rodziny. Mąż mojej znajomej wspina się na skałkach, jeździ rowerem i fotografuje co przy małym dziecku w domu mocno okroił swoje pasje. Czy przed pisaniem też miała pani coś co kochała a poświęciła to dla pisania?


U mnie było odwrotnie. Poświęcałam chęć pisania dla innych rzeczy. Dla przekonań, że muszę coś robić, bo inni to robią. Zdobyć wykształcenie, zrobić karierę, wziąć kredyt i kupić mieszkanie, wyjść za mąż, urodzić dzieci. w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to nie ja. Uczę się żyć w zgodzie ze sobą, a poddanie się temu, co daje mi satysfakcję i frajdę było ważnym punktem tej nauki.

2. Jest pani jedynaczką czy obdarzoną rodzeństwem? Ciekawi mnie to bardzo a dlatego, że sama mam siostrę i dwóch braci no po latach wiem, że wyrastanie w większej rodzinie kształtuje charakter i daje nam poczucie bezpieczeństwa. Całkiem inaczej rośnie się wśród rodzeństwa chyba człowiek jest bardziej kreatywny i elastyczny, życie bywa mniej bolesne pośród rodzeństwa.

Mam rodzeństwo, ale cóż... nie ma szału. I pozwolę sobie nie rozwinąć tego tematu ;)

JaneS
1. Ma Pani jakiegoś ulubionego autora, z którego bierze Pani przykład? Jeśli tak, to kto jest tym pisarskim autorytetem numer 1?


Odpowiedź na to pytanie już padła.

2. Czy w swojej twórczości stara się Pani przekazać swoje poglądy, rady, jak żyć?

A kim ja jestem, żeby mówić ludziom, jak żyć? :)
Moje poglądy - owszem, trudno bez tego napisać książkę. Ale wolałabym niczego nie narzucać.

3. Jak było w Pani przypadku z pisaniem w czasach szkolnych i na studiach? Jak reagowali poloniści na Pani wypracowania? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?

Miałam szczęście do polonistów. Stymulowali mnie intelektualnie i twórczo. Wypracowania... owszem, była piątka za piątką. Ale za lektury były pały, bo nie potrafiłam czytać na akord. I nie chciałam zgłębiać książek, które mi się nie podobały. Pod tym względem byłam niereformowalna, nie potrafiłam się zmusić. Co zabawne, część tych pozycji, które były dla mnie mordęgą w czasach szkolnych, w dorosłym życiu przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Myślę, że do pewnych lektur musiałam po prostu dojrzeć. I tu powraca temat listy lektur. Nastolatkom w liceum każe się czytać książki, których na tym etapie dojrzałości emocjonalnej, nie są w stanie zrozumieć...

Edyta Chmura
1. Rozumiem, że nazwa bloga Gryzipiórek wymyślona została z przymrużeniem oka. To raczej lekceważące określenie - a może lepszym słowem będzie - samokrytyczne. Kiedy można nazwać kogoś "dobrym pisarzem", czy to zależy od ilości wydanych książek? Czy jest Pani zadowolona ze swoich książek czy patrzy Pani na nie z dużą dawką krytyki?


Myślę, że o tym, czy ktoś był dobrym pisarzem, decyduje czas. To, ile z jego dzieł przetrwa próbę czasu. Czy za 50, 100 lat jego dzieła wciąż będą oddziaływały na czytelnika. Jestem zadowolona ze swoich książek i nie jestem. Trudno to wytłumaczyć.

2. Trzeba odwagi, aby wygrzebać z dna szuflady swoje teksty i pokazać je światu. Czy był taki moment (np. na spotkaniach autorskich albo w gronie rodzinnym), że przepełniona dumą i świadomością docenienia przez czytelników powiedziała sobie Pani: "Jestem dobra w tym co robię!"?

Są momenty, kiedy ogarnia mnie miłe uczucie, bo ktoś mi pisze, że moja książka mu się podobała, że odnalazł w moich bohaterach siebie, ale nie myślę w kategoriach "Jestem dobra w tym, co robię". Myślę raczej: "Muszę być jeszcze lepsza".

3. Proszę sobie wyobrazić, że znajduje się Pani na tonącym statku. W oddali już widać zarys wyspy, da się do niej dopłynąć, a może nawet zabrać kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Jakie trzy przedmioty zabrałaby Pani ze statku?


Zważywszy na to, że pewnie musiałabym dopłynąć do tej wyspy wpław, wzięłabym ze sobą fortepian, sonety Szekspira i zapas paprykarzu :) :)

Sylwka S.
1. Jaka jest Pani definicja szczęścia?


Wciąż ją opracowuję.

2. Z czym kojarzy się dla Pani dom rodzinny?

Z zalewajką, koniecznie na białej kiełbasie.

3. Jakie jest Pani najlepsze lub najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa?


Dla mnie bardzo ważna jest muzyka, dlatego z dzieciństwem kojarzę szereg starych piosenek. Każda z nich przywołuje inny okres. Na przykład piosenki Sandry, czy Madonny, a nawet Modern Talking.

Brania piwo
1. Czy pisanie kryminałów pozwala wyładować złe emocje, czy wręcz przeciwnie gromadzi złą energię, która potem w domowych pieleszach wybucha niczym hormonowa bomba
?

Ani jedno, ani drugie, przynajmniej w moim przypadku.

Veroniqusia Waters
1. Czy miała kiedyś Pani jakiś bliższy kontakt z osobą chorą psychicznie? Ktoś ze znajomych, rodziny, być może całkowicie obca osoba... i czy była ona inspiracją do napisania Pani najnowszej książki?


Tak - na wszystkie pytania.

2. Tematyka "Dziewczynki z balonikami" nie należy do najprostszych - czy trudno było Pani pisać tę książkę, czy wręcz przeciwnie, właściwe słowa do opisania tej historii przychodziły Pani bez najmniejszego problemu?

Odpowiedź na to pytanie już padła.

3. Gdyby mogła Pani wybrać, chciałaby Pani żyć krótko i nieszczęśliwie, ale uszczęśliwić nieznajomą osobę, czy długo i szczęśliwie, ale nie uszczęśliwiając żadnego obcego człowieka? 

Chciałabym żyć szczęśliwie, niekoniecznie długo. Nie chcę być odpowiedzialna za czyjeś szczęście lub jego brak.

martucha180
1.  Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?


Rzadko się pojawia. Wena jest mitem. Jeśli kochasz to co robisz, nie potrzebujesz dodatkowego napędu w postaci weny.

2.  Czym jest dla Pani SŁOWO?

Środkiem przekazu.

3.  Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie? (Inspektora Kresa czytało się całkiem przyjemnie)


Dziękuję za Kresa :) Na podobne pytanie odpowiedziałam już wyżej :)

syl_ko91
1. Co by Pani poradziła dla osoby, która chciałaby bardzo zostać pisarką, ale bardzo boi się krytyki?


Do pokazywania swojej twórczości trzeba dojrzeć. Krytyka zawsze będzie. Nie odkryję Ameryki - trzeba się nauczyć z nią obchodzić. To nie dotyczy tylko autorów książek. Codziennie jesteśmy konfrontowani z krytyką, z drugiej strony, jeśli ta osoba - o której mówisz - zrezygnuje z pokazania swojej twórczości w obawie przed krytyką. Czy uda się jej uniknąć w życiu? Nie. Wszyscy jesteśmy na każdym kroku oceniani. Weź z tego to, z czego możesz się czegoś nauczyć, a resztę odrzuć. I rób swoje.

2. Do dziś pamiętam zapach ... ?

Dezodorantu "Wykrzyknik". Późna podstawówka. Ech.

3. Czy uważa się Pani za prawdziwą matkę polkę?

Nie wiem, co rozumiesz przez "matkę polkę". Ja na to hasło widzę w wyobraźni zarobioną kobiecinę, obierającą kartofle, jednocześnie kołyszącą nogą wózek z dzieckiem, zerkającą nerwowo na zegar. Nie, nie jestem matką polką.

Franca
1. Jak poradziła sobie Pani z ładunkiem emocjonalnym, który z pewnością towarzyszył zbieraniu materiałów do ,,Dziewczynki z balonikami"? Starała się Pani wczuć w sytuację osób chorych, czy tylko zdobyła Pani konieczne informacje dotyczące choroby maniakalno-depresyjnej po czym w sfabularyzowanej wersji, w osobie głównej bohaterki, przeniosła je Pani na papier?


Na to pytanie już odpowiedziałam.

2. Czy życzyłaby sobie Pani, żeby czytelnicy ,,Dziewczynki z balonikami" doceniali przede wszystkim jej walor dydaktyczny, czy jednak skupiali się głównie na Pani piórze?

Chcę, żeby ludziom się ją ciekawie czytało, i może jeszcze, by się na chwilę zatrzymali i zastanowili.

MrsEmcik
1. skąd czerpie pani inspiracje do pisania? Jest to jakaś osoba? Rzecz? Pora roku, czy jeszcze coś innego?


Pomysły leżą na ulicy. Świat jest pełen inspiracji. Trzeba je tylko dostrzec. Zwykłe życie jest najbardziej inspirujące.

2. Gdy była pani małą dziewczynką, jaki zawód pragnęła pani wykonywać?


Miałam kiedyś chyba fazę na nauczycielkę, ale na szczęście mi przeszło :)

3.  Jak zaczęła się pani przygoda z pisaniem?

Bardzo wcześnie. W wieku 7-8 lat napisałam "książkę", która w rzeczywistości była szesnasto-kartkowym zeszytem w trzy linie. Historia opowiadała o piesku, który mieszkał w budzie. I już. Bez żadnego morału. Mieszkanie w budzie wydawało mi się wtedy bardzo dramatyczne :)


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Agnieszce Turzynieckiej za poświęcony czas, niezwykle ciekawy wywiad i wielką cierpliwość jego przy pisaniu.

Również składam serdeczne podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania. ♥

Do nagrody autorka wytypowała:
  
eluchi 1974
Edyta Chmura
ulvang


Gratuluje i pozdrawiam!!!

Cyrysia

16 komentarzy:

  1. Nie znałam tej autorki, ale po tę książkę o depresji z przyjemnością sięgnę. Bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wywiad, który czyta się z przyjemnością :)
    Najwyższa pora poznać twórczość Pani Agnieszki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam tej pisarki. Nie wiedziałam, że Pani Agnieszka tak wcześnie zaczęła pisać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to dobrze poznać pisarza od innej strony, tej ludzkiej!
    Gratuluję wygranym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedź na pytanie o bezludną wyspę mnie rozbroiła;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad :)
    Gratuluję wygranym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wywiad przeczytałam z przyjemnością. Przede mną "Dziewczynka z balonikami", jestem bardzo ciekawa tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam czytać takie wywiady - długie, ciekawe i pokazujące prawdziwą stronę pisarza, bo przecież oni też są ludźmi:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje :) Pani Edyta Chmura to ma szczęście :) Wygrywa wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały wywiad. Oby więcej takich :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję! Świetny wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulacje. Super ciekawy wywiad. Ojj faktycznie, pani Chmura jest kazdej liscie zwyciezcow.. Musi miec duzo czasu. Pozadroscic tylko tego czasu..
    Pozdrawiam. Sylwia

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...