Marynarka
Mirosław Tomaszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
data wydania: 23 października 2013
liczba stron: 256
Ocena: 4/6
"Naród, który nie pamięta swojej historii nie jest wart przeżycia." Te słowa wypowiedział kiedyś Jan Paweł II. Dotychczas nie bardzo interesowałam się przeszłością naszego kraju, ale postanowiłam zmienić swoje nastawienie w tej kwestii. Dlatego kiedy przypadkiem w moje ręce trafiła ,,Marynarka’’ Mirosława Tomaszewskiego, powieść bardzo mocno zakorzeniona w tematyce wydarzeń grudniowych z 1970 roku, postanowiłam dać jej szansę poznania. Czy warto było? Zanim się tego dowiemy pokrótce przedstawię fabułę.
Warszawa. Sylwester 2004 roku. Do mieszkania umierającego na raka mężczyzny włamuje się dwóch bandytów, którzy szukają tajemniczej koperty ZO171270. Kiedy napastnicy dostają to, po co przyszli, zabijają świadka. Następnie akcja rozgrywa się w Trójmieście, 1 kwietnia 2005 roku, gdzie poznajemy sześćdziesięcioletniego Karola Jarczewskiego, szanowanego właściciela dobrze prosperującej firmy Karo. Majętny przedsiębiorca pewnego dnia postanawia pomóc Adamowi (o pseudonimie Smutny), byłemu wokaliście punkrockowego zespołu Amnezja, który obecnie jest bez żadnych perspektyw na przyszłość. Chłopak nieustannie żyje przeszłością. Jego ojciec zginął grudniu 1970 roku od śmiertelnego postrzału. Pozostała po nim jedynie marynarka z dziurą od kuli. Co łączy tych dwóch nieznanych siebie mężczyzn? Czy ma to jakiś związek z dokumentami ukradzionymi rok wcześniej w stolicy? Już wkrótce cała prawda wyjdzie na jaw, a ukryta, tragiczna przeszłość obudzi się z letargu.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Mirosława Tomaszewskiego. Autor ukończył Politechnikę Gdańską. Jest pisarzem i dramaturgiem, z wykształcenia inżynierem, współtwórcą trzech patentów z dziedziny budowy maszyn. W swoim dorobku literackim posiada m. in. "Pełnomocnik" (1992), "Stroiciel" (1995), "Jak bracia" (1996) oraz kilkadziesiąt scenariuszy filmowych.
Pomnik Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni |
Jeden z powodów, który skłonił pana Mirosława do napisania tej książki był tragicznie zmarły w tamtych czasach Staszek Sieradzan, uczeń klasy maturalnej z Technikum Chłodniczego, do którego autor także uczęszczał (chodził wtedy do pierwszej klasy). Wprawdzie obaj chłopcy nigdy się nie poznali, mimo to Tomaszewski postanowił oddać hołd starszemu koledze. Bardzo piękny, wzruszający gest.
Na początku przytłoczyła mnie mnogość wątków. Miałam wrażenie jakbym weszła do labiryntu, z którego nie mogę znaleźć wyjścia i ciągle błądzę zagłębiając się coraz bardziej w jego wnętrzu. Na szczęście po jakimś czasie ten dyskomfort rozpłynął się niczym poranna mgła. Fabuła oscyluje wokół kilku pozornie niezwiązanych ze sobą ludzi, którzy jednak w pewien sposób uzupełniają się. Spotkamy między innymi zaradnego biznesmena Karola, jego córkę oraz zięcia, byłego muzyka Adama, jak również Ninę, ambitną dziennikarkę oraz jej żądnego sławy szefa. Każda z tych postaci to wyjątkowa indywidualność, z określonymi cechami charakteru, nastawieniem i upodobaniami. Są prawdziwi, niewyidealizowani, nikt nie jest jednoznacznie dobry, czy jednoznacznie zły. Aczkolwiek zabrakło mi trochę lepszego odwzorowania głębi charakterologicznej, niemniej jednak ogółem nie było tak źle.
Historia toczy się dwutorowo – wydarzenia z teraźniejszości przeplatane są licznymi retrospekcjami z przeszłości z 1970 roku. Osobiście nie lubię takiego zabiegu, ale w tym przypadku autor całkiem zgrabnie, naturalnie, bez nacisku czy sztuczności połączył współczesność z historycznymi dziejami. Całość napisana jest lekkim stylem, nie gryzie się jednak z poważną tematyką. Tempo akcji nie wydaje się jakoś specjalnie szaleńcze, ale na pewno nie grozi nam stagnacja. Dodatkowego smaczku dodaje muzyka rozrywkowa, która delikatnie pobrzmiewa w tle.
“Marynarka” to współczesna powieść obyczajowo-sensacyjna ze szczyptą kryminału, historii, psychologii, dramatu i punk rocka. Wszystko, co odnosi się do faktów grudniowych poraża autentyzmem i wiarygodnością. Trzeba jednak pamiętać, że owe wydarzenia i postacie w rzeczywistości nie istnieją. W mniemaniu pisarza prawdziwe jest tylko tło, które zostało nakreślone z niebywałą precyzją. Na plus oceniam także twarde i jasne rozliczenie z czasami PRL-u. Nie ma tu żadnego moralizowania, idealizowania, upiększania, czy wyolbrzymionego cierpiętnictwa. W bohaterach dostrzega się Człowieka przez duże "C", razem ze wszystkimi jego wadami.
Pomnik Poległych Stoczniowców |
Podsumowując. To kawał dobrze napisanej prozy, którą czyta się nadzwyczaj swobodnie pomimo nie najłatwiejszej tematyki. Myślę, że przypadnie do gustu miłośnikom czasów PRL-u oraz każdemu, kto pragnie poznać cząstkę historii, którą kiedyś napisało życie. Zapraszam wszystkich zainteresowanych.
***
Blog Mirosława Tomaszewskiego: klik
Warto sięgnąć...
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się z recenzjami tej książki :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moja bajka, więc nie sięgnę, ale jak zwykle miło się czytało o Twoich wrażeniach :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńTo może być ciekawe - czasy PRLu były niełatwe, teraz też niejednoznacznie się je ocenia.
OdpowiedzUsuńUuuu, lektura nie dla mnie raczej.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa więc chętnie po nią sięgnę, lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Lektura w sam raz dla mnie. Wielowątkowość i ciekawe ich połączenie ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńCyrysia napisała w swojej recenzji "Osobiście nie lubię takiego zabiegu, ale w tym przypadku autor całkiem zgrabnie, naturalnie, bez nacisku czy sztuczności połączył współczesność z historycznymi dziejami."
OdpowiedzUsuńJak najbardziej podpisuję się pod tym stwierdzeniem :)
Niedługo będę miała okazję przeczytać tę książkę. Twoja recenzja przekonuje mnie, że się na niej zawiodę. Oby tak się stało.
OdpowiedzUsuńTrochę się obawiam sięgnąć po tę pozycję... jestem człowiekiem urwanym z księżyca... czytając raczej nie znajduje się na Ziemi a Marsie,... a może i Plutonie...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przypadnie mi ta książka do gustu bo kojarzyć mi się będzie z lekturami szkolnymi których nie znosiłam i ciężkim tomiskiem gdzie 3/4 tekstu to same daty, których i tak nie zapamiętam...
Pocieszę cię, gdyż ,,Marynarka'' w żadnym stopniu nie przypomina nudnych moim zdaniem lektur szkolnych, których notabene nigdy nie rozumiałam i nie lubiłam. Co do dat, jest tylko współczesność przeplatana retrospekcjami z 1970 roku i nic poza tym.
UsuńOgólnie jestem zdania, że nawet ty- ,,człowiek urwany z księżyca'' odnajdzie w powieści Pana Mirosława coś dla siebie. Może warto się o tym przekonać?
Jeżeli chodzi o czarny czwartek to był pewien czas kiedy bardzo się tym interesowałam, dlatego też co nieco wiem. Książka wydaje się być moim zdaniem bardzo ciekawa, jeszcze te rzuty w przeszłość..super:)) coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńOo? Zaskoczyłaś mnie swoją znajomością wiedzy na temat ,czarnego czwartku''. Ja dopóki nie przeczytałam ,,Marynarki'', nie wiedziałam praktycznie nic na temat tragicznych wydarzeń z 1970 roku.
UsuńW takim razie proza Pana Tomaszewskiego powinna cię w pełni usatysfakcjonować. Zatem polecam!
książka czeka na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie i coś mi się wydaje, że szybko po nią sięgnę :)
Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTak jak ty nigdy nie interesowałem się jakoś historią, więc może teraz się do niej przekonam ? ;)
Ale mieszanka...
OdpowiedzUsuńPomyślę nad nią.
Mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPozycja nie dla mnie, raczej nie potrafiłabym się w niej odnaleźć.
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura, jednak chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTakie książki warto znać moim zdaniem, więc tytuł już zapisuję, chociaż pewnie mnogość wątków też mnie na początku przytłoczy.
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu filmu "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" zainteresowałam się tymi wydarzeniami bardziej, dlatego nie wykluczam, że sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńA ja teraz muszę koniecznie obejrzeć film, gdyż jestem ciekawa, z jakiej perspektywy go teraz odbiorę skoro trochę bliżej ,,liznęłam'' ten temat :)
UsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania i również uważam, że to naprawdę dobra książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widzę, że warto do niej zajrzeć
OdpowiedzUsuńCzytałam i całkiem dobrze wspominam :) Choć byłam trochę bardziej krytyczna niż Ty :(
OdpowiedzUsuńMiałam możliwość przeczytania tej książki, ale na razie muszę wyjść z zaległości. Twoje słowa utwierdzają mnie w przekonaniu, że to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNiezła mieszanka różnych elementów. Może zaryzykuję i skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńTakie połączenie wielu gatunków chyba by mi nie podpasowało.
OdpowiedzUsuńJa interesuję się historią, ale jeszcze żadnej książki historycznej nie przeczytałam. Może to się zmieni właśnie po tej książce?
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie nie interesuje ;/
OdpowiedzUsuńNie jestem wielkim fanem historii, ale może czas to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńWątpię bym w najbliższym czasie skusiła się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak wiesz książkę mam. Jako Gdynianka z urodzenia i z zamiłowania musiałam ją mieć :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, ze dwie osoby, które nie mają ochoty przeczytać "Marynarki", to licealistki (o ile opis i Internecie się nie zdeaktualizował). Doszłam więc do wniosku, że być może faktycznie nie jest to literatura dla nastolatek :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać tę ksiażkę. Jestem pod jej wrażeniem i podzielam Twoje zdanie. Niedługo recenzja na moim blogu, na którą oczywiście zapraszam. To naprawdę kawał ciekawej prozy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą, Rzeczywiście to naprawdę kawał ciekawej prozy wartej poznania.
UsuńTaka powieść to chyba dobry sposób na przybliżenie realiów różnych wydarzeń historycznych.
OdpowiedzUsuńZ pewnością temat do łatwych nie należy. Nie przepadam za historią XX wieku bo jest ciężka, ale muszę poznać się bliżej z wydarzeniami 70 roku.
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za historią, mimo to ,,Marynarka'' mnie ujęła i naprawdę zaciekawiła, dlatego szczerze zachęcam do zapoznania się z tą lekturą.
UsuńJestem właśnie po lekturze i u mnie też ukazała się notka. Co ciekawe wybrałyśmy to samo zdjęcie pomnika z upadającą siódemką.
OdpowiedzUsuń