"Bądź osobą dającą wsparcie. Świat ma już wielu krytyków." - Dave Willis ❤

sobota, 7 stycznia 2017

Wywiad z Anitą Scharmach

izabela81
W "Mogę wszystko" podejmuje Pani m.in. temat śmierci i choroby. Na co dzień ciężko jest rozmawiać o takich sprawach. Czasem niełatwo znaleźć właściwe słowa pocieszenia dla bliskich. Czy pisząc ten wątek, trudno było Pani przedstawić go tak, aby nie popaść w zbędny patos i aby wyszło to naturalnie, realnie?

W dzisiejszych czasach nie ma łatwych tematów. Śmierć, choroby - choć towarzyszą nam od zawsze - nie są miłym tematem z przyjaciółmi przy kawie. Zdecydowałam się na ten wątek, aby choć w niewielkim stopniu przełamać to, co przecież nieuniknione. Tragedia niekiedy zapowiada początek czegoś nowego, lepszego.

Szczerze jednak powiem, że nie było to łatwe, niekiedy pisałam przez łzy -wyobrażając sobie co mogła czuć moja bohaterka.

Gardło ściskało mi się kilka razy. Walczyłam z tym, ale nie udało się. Z recenzji wiem, ze niejedni płakali czytając, ja pisząc. 

 
W recenzjach "Mogę wszystko" da się zauważyć to, że w swojej książce pokazuje Pani ile drugi człowiek znaczy dla nas, ile wsparcia może nam dać druga osoba. Czy w prawdziwym życiu również doświadczyła Pani takiego dobra? I czy to dobro łatwiej jest okazywać czy przyjąć?

Kiedyś ktoś powiedział, że zarażam 😊 proszę się nie niepokoić - zarażam pozytywną energią ;-) Kiedy jest się wesołym, pełnym energii człowiekiem, drugiemu człowiekowi łatwiej jest uśmiechnąć się. Jestem z tych osób, które jak zobaczą „człowieka z liściem na głowie” - poinformuję o tym właściciela głowy;-) W gronie moich przyjaciół na szczęście mam kilka osób, na których ZAWSZE mogę liczyć. Kiedy jest mi źle czy po prostu chcę się wygadać, mam koło ratunkowe i już jest lepiej. Staram się też być wsparciem dla innych. Nie tylko dla przyjaciół, również gdy dowiaduję się o nieszczęściu osób, które kiedyś zaistniały w moim życiu.

Cały czas powtarzam, że warto dawać dobro, bo ono wraca ze zdwojoną siłą, czasem nawet pcha się oknem, kiedy drzwi mam zamknięte.


beata.gor 
Co jest dla Pani "dobrą muzyką"? Jako miłośniczka muzyki, chciałabym to wiedzieć, bo dla każdego pojęcie "dobra muzyka" może być względne.

Cieszę się, że padło to pytanie. Zgadzam się - jest to pojęcie względne. Specjalnie zostało ujęte słowo „dobrą” muzykę, choć nie ma definicji „dobrej muzyki” są tylko znakomici (bądź mniej) wykonawcy. O muzyce mogłabym mówić i mówić.

Muzyka towarzyszy mi od zawsze i zawsze kojarzę muzykę z określonym etapem w moim życiu, bądź z konkretnym człowiekiem. Dla mnie „dobra” muzyka to taka, która „gra mi w duszy”, która dotyka moje serce i łechce moje wnętrze.

I tak poprzez uwielbienie do Jima Morrisona kocham The Doors, bliskie memu sercu są też zespoły Pink Floyd, Red Hot Chili Peppers, Nirvana, Queen, uwielbiam też U2, Pearl Jam, cenię Kate Bush, Björk, a z naszej półki lubię teksy utworów Marii Peszek, Edyty Bartosiewicz i ogromnie cenię twórczość (nie tylko w kierunku muzycznym) Agnieszki Chylińskiej. Jakim rozczarowaniem był dla mnie fakt, że nie mogłam kupić biletu na koncert Agnieszki w Gdańsku, kiedy zorientowałam się, że są bilety do nabycia…już ich nie było w sprzedaży;-(

Moje miasto - Gdynia organizuje Opener Festival mam przyjemność uczestniczyć w koncertach. Niektórych z wymienionych wykonawców osobiście miałam okazję zobaczyć, posłuchać.

Nie znaczy to, że zaszufladkowałam się tylko w takich nurtach muzycznych. W maju tego roku wybieram się na koncert André Rieu;-)

Czy jest Pani osobą, która "może wszystko"? Pewną siebie i przebojową, czy wprost przeciwnie?
 
Nie ma ludzi, którzy mogą wszystko. Nawet bym nie chciała. Nie mogłabym marzyć, bo nie zdążyłabym, a już bym miała;-) W powieści tytuł ten jest szeroko rozumiany, chciałam pokazać, że zawsze można znaleźć jakieś wyjście, czasem z większym czy mniejszym skutkiem, ale jest. Nie wiem też czy jestem przebojowa? Otwarta - to na pewno, lubię słuchać ludzi. W moim charakterze wszczepiona jest również odpowiednia dawka dobrego humoru.

Perus
Zdecydowała się Pani wydać książkę, natomiast wiersze pozostały na razie w szufladzie. Czy przyczyna jest subiektywna (czuje się Pani bardziej pisarką niż poetką) czy obiektywna (wydawnictwa wolą prozę od poezji)? 
 
Wiersze pisane były przeze mnie od najmłodszych lat, od kiedy tylko nauczyłam się pisać. Wypracowania w szkole też lubiłam pisać wierszem. Ewoluowały wraz ze mną. Te świeższe są bardziej dojrzałe, niekiedy przeplatają się z delikatną erotyką. Wzbudzają różnego rodzaju emocje.

Nigdy nie próbowałam ich wydać. Szuflada im się spodobała.

Wolę przedstawiać czytelnikom całe historie niż streszczenie w kilku wersach.


Drugie pytanie będzie dotyczyło miłości do zwierząt. Jest Pani "psiarą", "kociarą" czy ogólnie rzecz biorąc "zwierzęciarą"?

I to pytanie… to temat rzeka. Nie zaliczam się ani do psiar ani kociar.

Zwierzęta są lekarstwem dla duszy. Nie żeby moja dusza chorowała, ale kiedy jest się przy zwierzaczku, który tak cudnie wpatruje się w oczy i bezgranicznie ufa, człowiek nie pokornieje? Czyż to nie są lekarstwa dla człowieka? Zwierzęta często towarzyszą człowiekowi, kiedy już innych ludzi zabraknie. Jako dziecko miałam psa, bardzo cierpiałam kiedy go zabrakło. Obecnie mam kota, którego uwielbiam i często budzę się z aureolą;-) kładzie się na poduszce nad moją głową i zasypia. I ja się czuję szczęśliwa i on;-) W mojej powieści bohaterka ma dwa koty i chyba ten wątek muszę przenieść do swojego życia, dać szczęście jeszcze jednemu zwierzakowi;-)
  

JoAnna Polska
Chciałabym wiedzieć, czy część z pisanych wierszy ma szansę znaleźć się pośrednio w Pani powieści? Może wiersz pisać będę niektórzy jej bohaterowie?

Tak zrobiłam. W „Mogę wszystko” przemyciłam kilka wierszy, ale to zaledwie ułamek. Nie bardzo wiedziałam czy nadają się do publikacji. Często osoby recenzujące powieść, właśnie je uwzględniają w cytatach.

martucha180
Czym jest Słowo dla ekonomistki?

Słowo dla mnie (niekoniecznie ekonomistki) jest początkiem. Należy jednak pamiętać, że słowo czasami bardzo rani. Dlatego należy zachować dystans do wyrażania własnych opinii.

Co jeszcze Pani może oprócz umiejętności wymienionych w Pani krótkim opisie?

Mogę prowadzić auto i ponoć jestem dobrym kierowcą. Jeden z lepszych komplementów jakie usłyszałam to to, że „jeżdżę po męsku”-znaczy dobrze. Nie zgadzam się z opinią, że kobiety jeżdżą gorzej.

Mogę też przypalić obiad, to robię doskonale. Przesolić zupę (ha ha ha);-)

Mogę zrobić również najlepszego zakalca na świecie;-)

Mogę „przytulić do rany”, ale i skarcić kiedy trzeba.
 
Syl-ka
Co jest Panią w stanie wyprowadzić z równowagi, co Panią drażni?

Drażni mnie głupota, nieszczerość, obłuda. Z równowagi jeszcze nikt nie miał okazji mnie wyprowadzić. I chyba dobrze!

Czym wg Pani jest szczęście?

Szczęściem dla mnie jest rodzina, zdrowie, życie. Ostatnio byłam bardzo szczęśliwa, kiedy zobaczyłam młodą dziewczynę czytającą w autobusie moją powieść, aż zbliżyłam się niebezpiecznie blisko, żeby zerknąć która strona tak bardzo ją rozbawiła, ponieważ kobieta śmiała się w głos. Skończyło się to tylko dziwnym spojrzeniem czytelniczki i skierowaniem jej ciała jeszcze bardziej w kierunku okna;-)

Zuzanna P
Skąd czerpie Pani inspiracje do pisania? Czy woli Pani poddać się fantazji, wyobraźni i pisać o rzeczach, o sytuacjach, których osobiście nie doświadczyła Pani w życiu, czy łatwiej pisać o czymś, z czym miało się już styczność?


Anita Lipnicka kiedyś śpiewała „(…) wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń” i tak jest ze mną. Mam mnóstwo pomysłów, chętnie przelewam je na „kartkę”, która w tym przypadku jest komputerem;-). Czasem inspiruje mnie jedno słowo, zdanie. Uśmiechnięty człowiek mijający mnie na spacerze, drobiazgi i WIELKIE wydarzenia. Wczorajszy dzień, dzisiejszy i jutrzejszy - codzienność.

Niestety nieuniknionym jest nie czerpać tematów z życia. Zastosowałam „kradzież” realnych sytuacji, ale nie będę zdradzała których wątków, dla tych co nie przeczytali jeszcze mojej propozycji - byłoby to nie w porządku.
 

ania82
Co czuje Pani kiedy zaczyna Pani pisać?

Niezależność. Mogę wówczas zamknąć się w innym świecie, puścić wodze fantazji i działać. Wnikam w historię i dopiero ktoś lub coś wyrywa mnie z letargu.

Jaka jest Pani ulubiona książka, bohater literacki, którego darzy Pani szczególnym sentymentem?

Nie mam ulubionej książki. Czytam sporo, ale ciężko wybrać numer 1.

Podobnie jak z muzyką, książki były ze mną od zawsze i każdy etap mojego życia to inny gatunek literacki. Zaczynałam od bajek, tu każdy królewicz był bohaterem. Potem pałałam miłością do tematyki II wojny światowej i tam przeniósł mnie w świat Stanisław Grzesiuk. Tyle że, im więcej się dowiadywałam, tym bardziej cierpiałam. A kiedy miałam okazję poznać i porozmawiać z osobą bezpośrednio dotkniętą tragedią obozu, poddałam się.

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o „Ołówku” Katarzyny Rosickiej-Jaczyńskiej, ta książka bardzo wpłynęła na moje życie. Książki, które mnie odprężają to książki obyczajowe, z dużą dawką humoru. Życiowe. Na rynku jest taki wybór, że nie odważyłabym się wskazać jednego autora, ale zdecydowanie to mój ulubiony (kolejny etap życia) gatunek literacki.


Marta
Pani pasją jest fotografia, co najczęściej Pani fotografuje, na fp nic Pani o tym nie wspomina?

Lubię fotografować świat. Bóg to najlepszy Artysta. Często „gonię słońce”. Niejednokrotnie spóźniłam się do pracy, aby przywitać klikiem słońce. Nawet kiedy jeżdżę rowerem, zatrzymuję się, aby uchwycić TEN moment.

Kiedyś fotografowałam ludzi, ale wyglądało to jakbym kogoś śledziła w ukryciu, naruszając ich prywatność, więc pokochałam krajobrazy.

Na facebooku czasem coś „wrzucę”.


Czytać można wszędzie. Czy ma Pani ulubione miejsce do czytania? I gdzie radziłaby Pani czytać "Mogę wszystko"?

Nie lubię czytać w środkach komunikacji miejskiej, bo albo ktoś za plecami rozmawia, albo jakaś dziura na drodze wyrywa mi z rąk książkę. Znacznie wolę moją kanapę, koc.

Gdy otrzymałam informację od Wydawcy, o listopadowej promocji „Mogę wszystko” to troszkę mnie to zmartwiło. Miałam wrażenie, że powieść ta jest lekka – taka na plażę, ale kiedy przeczytałam recenzje, z których jasno wynika, że okres przedświąteczny jest równie dobry co letnia aura, zrozumiałam że nie ma najlepszego czasu, miejsca na książkę. Dla jednych będzie to plaża, dla drugich fotel, kiedy za oknem jesienna słota, jeszcze inni wybiorą autobus ;-)
 

Karolina
Spotkała się Pani z krytyką? Jeśli tak, to jaka była Pani reakcja?

Tak, całkiem niedawno otrzymałam jedną recenzję, która nie oszukujmy się – nie była wymarzoną opinią dla debiutantki. Ludzie są różni. Przecież jedni wolą pomidorową, inni wolą rosół. Jeśli jednak patrzeć na szereg opinii pochlebnych i jedną, która w zasadzie nie była podcinająca skrzydła, należy pamiętać, że konstruktywna krytyka pozwala otworzyć oczy na wszelkie wcześniej popełnione błędy i uczy nas jak radzić sobie z tym, z czym wcześniej nie dawaliśmy rady, albo nawet nie wiedzieliśmy o popełnianych błędach. Krytyka to nic złego, należy wyciągnąć wnioski i działać dalej. Na pewno nie poddawać się. Wiele spraw należy brać „z poprawką” i śmiać się nawet z własnych słabości.

W recenzji czytam, że uwzględniła Pani wątek komunikatorów internetowych, które mają duże znaczenie w powieści, czy w Pani życiu media również odnoszą ważną rolę?

Doskonałe pytanie. Z ręką na sercu, FB założyłam w listopadzie, kiedy ukazała się premiera „Mogę wszystko”. Musiałam wspomóc się wiedzą młodszego pokolenia, kiedy osoba zajmująca się promocją w Wydawnictwie, w którym wydałam powieść, zasugerowała mi założenie swojej strony FP. Do dziś raczkuję w tej kwestii. Coś opublikuje, potem usunę, bo nie wiem, że można edytować;-) 

Nie należę do grona osób obnażających się ze swoją prywatnością, jednak ogólnie Internet jako źródło informacji, bardzo cenię.

Iza (po zachodzie słońca@...)
Załóżmy, że na 24 godziny mogłaby Pani przenieść się do świata przedstawionego w dowolnej powieści. Jaka by Pani wybrała i dlaczego? A może żadną?


Chętnie powędrowałabym do powieści Charlesa Lutwidge’a Dodgsona i poznała razem z Alicją szalonego królika z „Alicji w krainie czarów”. Ostrzegłabym kota i skopała „tyłek” Królowej Kier.

Jakie jest Pani ulubione danie? Jeśli już przy tym jesteśmy, załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa. Jakie powinna mieć składniki według Pani?

Uwielbiam kuchnię śródziemnomorską, nie potrafię wskazać faworyta.

Pisanie nie sprawiło mi problemu, jak wspomniałam wcześniej - mam bogatą wyobraźnię i jeśli przypisać to do potrawy, to (trzymajmy się kuchni śródziemnomorskiej) krewetki rzucone na patelnie przyprawione czosnkiem, papryką z lekkim posmakiem pieprzu cayenne, danie w pięć minut. Jeśli zaś pyta Pani o wydanie, cóż proces od podpisania umowy do wydania powieści, troszkę trwał - żadnej potrawy nie robi się tak długo… ciągnęło się to jak makaron…bądź szaszłyk z krewetkami, papryką, cukinią doprawiony ziołami - pokrapiany oliwą. Zgłodniałam, a Pani? ;-)
 


ps. zerkam na Pani maila-prezent ode mnie;-) 

Natalia
Wspomina Pani, że nie poprzestaje na Mogę wszystko, czy ma już Pani jakąś propozycję? Jeśli tak, to czy pozostanie Pani w literaturze kobiecej?


Oczywiście, zaczęłam pisać książkę już jakiś czas temu a uskrzydlona recenzjami cieszę się, że idzie mi to w miarę „gładko”. Literatura kobieca ma przecież szeroki wachlarz;-)

Anonimowy
Jaką książkę Ostatnio Pani przeczytała?

 
Nie będę oryginalna. Z ciekawości i bardzo pozytywnych opinii „Behawiorysta” Remigiusz Mróz. Ostatnio „zaprzyjaźniłam się” wirtualnie z Grzegorzem Kozera, którego twórczość poznałam zaczynając czytać „Droga do Tarvisio”. Obie propozycję są bardzo ciekawe. Polecam. Na p­­­ewno wrócę do twórczości obu Panów.

W kim miała Pani pierwszego recenzenta?

Pierwszych kilka rozdziałów recenzowała moja córka. Jednak nie chciała zepsuć sobie przyjemności z trzymania wydrukowanego dzieła, pachnącego jeszcze farbą drukarską i na kilku rozdziałach się skończyło. Teraz wiem, że jej nie zawiodłam.

Jagoda G.
Czym jest dla Pani szczęście? Ma Pani swoją uniwersalną receptę na szczęście?

Wspominałam już o szczęściu, jednak uzupełnię to stwierdzeniem, że nie ma recepty na szczęście. Jeśli będziemy żyć zgodnie z własnym sumieniem, będziemy szczęśliwi (tak mi się przynajmniej wydaje)

Co jest najprzyjemniejsze w pracy pisarza? Co jest najtrudniejsze?


Należałoby zapytać pisarza. Nie zasługuję na miano pisarza, przecież jestem autorem zaledwie jednej powieści. A w tej roli najprzyjemniejsze jest to, że mogę przedstawić czytelnikowi świat, jakim go widzę w danej chwili. Cieszyć się, że mój bohater sterowany jest moją wyobraźnią.

Zaś najtrudniejsze jest to, że zawsze jest koniec. Wówczas muszę rozstać się z moimi bohaterami, z którymi zdążyłam się już zaprzyjaźnić.




Korzystając z okazji, chciałabym życzyć Państwu z początkiem 2017 roku – pomyślności, uśmiechu na co dzień i troszkę więcej niż przeciętnie - życzliwości.

Serdecznie dziękuję za wszystkie pytania, na które miałam przyjemność odpowiedzieć a LŚC za pomoc (bezinteresowną) w postaci zorganizowania tego konkursu i promowaniu mojego debiutu.

Anita Scharmach

Nagrodę otrzymuje: Karolina

~~ * ~~

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Anicie Scharmach za niezwykle interesujący wywiad. 
 
 Gratuluję laureatce i pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie,
Cyrysia


12 komentarzy:

  1. Niezwykle pozytywna osoba, humor i dobra energia aż kipią. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krytyka nigdy nie jest miła, ale ważne żeby była prawdziwa i zdystansowana. Nie ma co krytykować złośliwie, bo to nikomu nie służy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wywiad, gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pełen prawdy wywiad. Ile Tatiany jest w Anicie lub odwrotnie ile Anity jest w Tatianie? Czytałam i byłam pełna emocji teraz wiem dlaczego...dziękuję autorce z całą pewnością Pisarce!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo pozytywna uroku pełna osoba:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wywiad niezwykle ciepły, przyjemny. Pani Anita wydaje się niezwykłą osobą.
    Pytania ciekawe :)

    Gratuluję Karolinie wygranej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem wywiadu :). Pytania zadawane autorom często się powtarzają, ale to odpowiedzi są najważniejsze. Z wypowiedzi Anity Scharmach wnioskuję, że jest osobą wewnętrznie "scaloną", mającą swoje zdanie i znającą swoją wartość. To chyba dzięki temu jest pozytywnie nastawiona do świata i ludzi. Potrafi przyjąć krytykę i wyciągać z niej wnioski(co dla niektórych autorów stanowi nie lada problem), potrafi cieszyć się pięknymi widokami, czerpie radość z kontaktu ze zwierzętami. Jest skromna! - a to podoba mi się najbardziej. Przyznaje się, że pomysły czerpie z życia, a życie-autor pisze zawsze w sposób emocjonujący, niezależnie czy o radościach, czy smutkach, czy nawet o śmierci. Życzę Autorce powodzenia!
    s-a

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad! I gratuluję Karolinie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z ochotą przeczytałam ten wywiad, tymbardziej że jestem po lekturze Mogę wszystko. Autorka to niezwykle sympatyczna kobieta, czuć w niej nutę kabareciary i rzeczywiście skromność z niej przemawia w ostatniej odpowiedzi zwłaszcza. Pani Anito, jest Pani zdecydowanie Pisarzem!

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...