DWA ZWYKŁE SŁOWA
Ashley Rhodes-Courter
Przekład: Martyna Plisenko
Tytuł oryginału: Three Little Words
Data premiery: 13 marca 2018
Ocena: brak
Patronat medialny:
Słoneczko, jesteś moim dzieckiem, a ja jestem twoją matką. Musisz szanować osobę, która się tobą zajmuje, ale pamiętaj, że to nie jest twoja mama.
Ashley Rhodes-Courter spędziła dziewięć lat swojego życia w czternastu różnych domach zastępczych, żyjąc dla tych słów. Nawet gdy jej matka kompletnie się zatraciła, Ashley nie porzuciła wiary w ich nieprzewidywalną, rozpadającą się relację, cały czas coraz bardziej i bardziej pogrążając się w system opieki społecznej.
Bolesne wspomnienia tego, jak została zabrana z domu, szybko zostają pożarte przez koszmary jej nowego życia, gdzie Ashley przerzucana jest pomiędzy pracownikami społecznymi, przenoszona ze szkoły do szkoły, i gdzie musi przetrwać manipulacje i upokorzenia ze strony rodziny zastępczej. W tym inspirującym, niezapomnianym pamiętniku Ashley znajduje odwagę, by osiągnąć cel – a jednocześnie odkryć siłę własnego głosu.
Ashley Rhodes-Courter jest działaczką społeczną, zasiadającą w wielu lokalnych, krajowych i międzynarodowych radach dla agencji i grup związanych z działalnością na rzecz zdrowia psychicznego, praw człowieka, edukacji i pracy socjalnej. Jako rzeczniczka reformy systemu opieki zastępczej w Stanach Zjednoczonych głośnio mówi o trudnej sytuacji dzieci objętych opieką zastępczą oraz czekających na adopcję.
''Dwa zwykłe słowa'' to niezwykły pamiętnik, w którym autorka opisuje swoje własne doświadczenia z pobytu w czternastu domach zastępczych, stanowiący rozbudowaną wersję eseju opublikowanego w ,,New York Times Magazine'' Jako książka szybko trafił na listy bestsellerów. Ashley przekuła swój ból w siłę, a jej inspirująca opowieść o odporności, filantropii i pokonywaniu kolejnych trudności trafia do serc czytelników w każdym wieku i z różnych środowisk. Strona internetowa autorki: http://rhodes-courter.com/
Jestem wstrząśnięta tą lekturą. Ileż w niej bólu, krzywd i niesprawiedliwości. Aż serce się kraje. Autorka z właściwą sobie bezpretensjonalnością opowiada o trudnym dzieciństwie spędzonym w przymusowym odłączeniu od matki, o szwankującym systemie opieki zastępczej, a także o odnalezieniu bezpiecznego i kochającego domu. Polegając na swojej pamięci oraz na różnego rodzaju dokumentacji, między innymi na aktach sądowych bądź na artykułach prasowych – relacjonuje przykrą rzeczywistość, w której przyszło jej żyć. Nie przypuszczałam, że pobyt w pieczy zastępczej może wiązać się z tak traumatycznym doświadczeniem. Dotychczas byłam przekonana, że to znacznie lepsze rozwiązanie, aniżeli egzystencja dziecka w jego własnej, patologicznej rodzinie. Ale jak widać, nie wszystko złoto, co się świeci, i to, co na pierwszy rzut oka wydaje się atrakcyjne, w gruncie rzeczy może być wielkim koszmarem.
Najbardziej poraziło mnie barbarzyńskie opiekunów zastępczych. Szczególnie mam tu na myśli małżeństwo Mossów, którzy często stosowali przemoc psychiczną i fizyczną wobec swoich podopiecznych np. bili ich drewnianą packą, podtapiali w gorącej wodzie, nie dawali im jedzenia, grozili bronią palną, odmawiali opieki medycznej, zmuszali do stania w dziwacznych pozycjach, picia ostrego sosu i biegania w upale etc.
<<…niektórzy starsi chłopcy byli tak głodni, że nocą kradli przekąski. Gdy pani Moss odkryła ich przestępstwo, zamknęła chłopców na klucz w ich sypialni, w której były przesuwane, przeszkolone drzwi otwierające się na wewnętrzną jadalnię.
– Pomachajcie przed nimi swoimi kanapkami. – Pani Moss zachęcała, żebyśmy się z nimi drażniły.>>
Krew się burzy, czytając takie okropieństwa. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie dawał wiary zeznaniom małoletnich pokrzywdzonych, gdyż Mossowie byli mistrzami manipulacji i bardzo zręcznymi kłamcami, którzy doskonale pogrywali z innymi, żeby uzyskać to, co chcą. Toteż na nic się zdały próby wołania o pomoc. Czy zatem kiedykolwiek sprawiedliwości stało się zadość? Przekonajcie się sami.
Mimo bardzo pesymistycznego wydźwięku książka zawiera także zauważalny optymistyczny akcent, dający nadzieję na wyjście z najgorszego zła. Po wielu latach gehenny Ashley w końcu trafia do ''normalnego'' domu, pełnego ciepła, zrozumienia i serdeczności. Szybko jednak okazuje się, że dotkliwie zraniona, nieufna i oschła w stosunku do obcych dziewczynka – nie potrafi w pełni otworzyć siebie i pokochać swoich nowych rodziców. Czy mimo to uda się jej uciec przed demonami z przeszłości i odnaleźć spokój? A może los ma wobec niej zgoła inne plany? Autorka mądrze uświadamia nam, że adopcja, to bardzo delikatna materia. Wymaga ogromnej empatii, tolerancji i cierpliwości. Nie zawsze bowiem wystarczą chęci bezinteresownego obdarowania drugiego człowieka miłością, czułością i troską. Czasami trzeba przejść przez dłuższą drogę i z większą liczbą wybojów, aby docenić i obiektywnie spojrzeć na posiadane przez nas wartości.
<<Adopcje są jak bardzo delikatne prace w cieplarni, ze szczepieniem i przesadzaniem. Niektóre szczepki się nie przyjmują. Mojej się udało, zapuściła korzenie i zakwitła, pomimo konieczności przywyknięcia do nowej gleby i klimatu. Jednak nie zapomniałam, gdzie są moje korzenie.>>
Całość napisana jest w swoistej formie reportażu z zastosowaniem narracji pierwszoosobowej z perspektywy Ashley, dzięki czemu czytelnik ma lepszy wgląd w jej przemyślenia i sposób postrzegania świata. Język jest prosty w odbiorze, opisy nad wyraz plastyczne, zaś akcja wciągająca od samego początku do końca, nie ma nudnych momentów ani dłużyzn. Ciekawym dodatkiem wzbogacającym walory książki są zdjęcia zamieszczone przed epilogiem. To fotografie przedstawiające Rhodes-Courter w różnych etapach jej życia, które stanowią namacalny dowód na potwierdzenie jej słodko-gorzkich wydarzeń. Krótko mówiąc — wartościowa literatura godna poznania.
Podsumowując:
''Dwa zwykłe słowa'' to autentyczna i przeszywająca na wskroś historia młodej osoby, która przetrwała najcięższe chwile w placówkach zastępczych, aby szerzyć świadectwo swoich szokujących przeżyć. Z niezłomną odwagą pokazuje, że pomimo licznych przeszkód, jakie napotykamy na co dzień, zawsze warto wierzyć w ludzi, lepsze jutro oraz w marzenia, nawet jeśli są odległe i trudne do spełnienia. A zarazem w piękny sposób daje nam do zrozumienia, że ,,Dom nie jest tam, gdzie mieszkasz, ale tam, gdzie cię rozumieją.''. Serdecznie polecam. Emocje gwarantowane.
Wygląda na niesamowicie emocjonalną książkę. Autorka miała dużo odwagi spisując to. Powinno się jak najbardziej nagłaśniać takie sprawy. Przemoc wobec bezbronnych według mnie musi być traktowana ze szczególnym rygorem.
OdpowiedzUsuńgratuluję patronatu!
OdpowiedzUsuńTo z pewnością bardzo mocna książka, ale przynajmniej autorka postarała się, by nie utrudnić czytelnikowi jej lektury. Ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Takie książki które potrafią wstrząsnąć są najlepsze. Chcę przeczytać tą wartościową książkę. Oby powstawało takich więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Na razie nie mam ochoty na tak potężną dawkę emocji.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś zaczęłam czytać tę książkę i już czuję,że mocno mnie poruszy.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńnie dla mnie za bardzo mocna
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, jakie należy spełnić kryteria, by zostać rodzicem zastępczym? Chyba żadne...
OdpowiedzUsuńJa również będę niebawem pisać o tej książce.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrozumiem po co ludzie zakładają domy zastępczę i znęcają sie nad dziećmi. Moim zdaniem to jakaś choroba psychiczna, bo jest to wręcz niewyobrażalne. Jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńNiektórzy zakładają rodziny zastępcze tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Tak właśnie było w tym przypadku :(
UsuńMuszę ją mieć. To będzie kolejną, którą odchoruję ale nic mnie nie powstrzyma przed przeczytaniem.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze; bardzo piękne zdjęcie na samym początku! Genialne dobrane kolory :) Jeśli chodzi o książkę, bardzo trafia na mój gust, patrząc na fabułę. Tytuł zapisany i na pewno po nią chwycę - doceniam książki, które zostawiają we mnie po przeczytaniu dużo, dużo więcej. Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńLubię emocjonujące książki,z bólem i niesprawiedliwością,chociaż strasznie je potem przeżywam :3 Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. Wydaje się, że to zaskakująco mocna i ponadczasowa książka. Trochę się jej boję, ale mimo wszystko - przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy jestem gotowa na tak mocna książkę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Skoro emocje gwarantowane, to jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę książkę. Coraz częściej czytam takie poruszające i mocne pozycje.
OdpowiedzUsuńTo musi być bardzo przejmująca książka - przeczytam ją na pewno.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo wzruszająca lektura. Przepiękna okładka.
OdpowiedzUsuńHistoria, która nadawałaby się na film. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale teraz będę już wiedziała, kiedy zobaczę gdzieś ten tytuł :) Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
OdpowiedzUsuńmiłego dnia poniedziałkowego:)
OdpowiedzUsuńMocna historia. Zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTaki obraz rodzin zastępczych burzy krew w żyłach, to straszne.
OdpowiedzUsuń