Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 31 października 2013

Nieoczekiwany dar losu.


Historia kotem się toczy
Renata L. Górska


wydawnictwo: Replika
premiera: 26 listopada 2013
ocena: 5/6










         Renata. L. Górska zadebiutowała powieścią ,,Cztery pory lata’’ (2007). Następnie do rąk czytelników trafiły ,,Za plecami anioła’’ (2010), ,,Błędne siostry’’ (2012) oraz ,,Przyciąganie niebieskie’’. Niebawem, dokładnie 26 listopada 2013 roku nakładem wydawnictwa Replika ukaże się najnowsze dzieło autorki o intrygującym tytule ,,Historia kotem się toczy’’. O czym jest fabuła tej książki? Zapraszam do czytania.

W niewielkim miasteczku na Śląsku, w Kasztelowie ostatnimi czasy dzieje się coś niedobrego. Ktoś budzi spokój tego miejsca. Jakiś złoczyńca dewastuje cmentarze, zadręcza i zabija domowe zwierzęta oraz pozoruje wypadki. Jedną z jego ofiar jest Janina Gawron. Kobieta doznaje urazu biodra na oblodzonych schodach swojego domu. Teraz ktoś musi się nią zająć. Niestety jedyny syn Henryk nie żyje, zaś dorosłe wnuczki-bliźniaczki pracują w stolicy i nie mogą pozwolić sobie na dłuży urlop. Pozostaje tylko była synowa Ada Gawron, z którą Janina nigdy nie miała przyjacielskich kontaktów. W zaistniałej sytuacji trzeba uciec się do małego podstępu. W tym spisku pomagają także wnuczki, które usilnie namawiają rodzicielkę do opieki nad zgryźliwą, schorowaną eks teściową. Mimo początkowych obaw Ada w końcu przystaje na propozycje córek tym bardziej, że przez długi nieżyjącego męża grozi jej nakaz eksmisji z mieszkania. Opuszcza Kraków i przenosi się na rok do Kasztelowa. Pobyt pod jednym dachem z byłą teściową nie jest jednak czystą sielanką. Mimo podeszłego wieku staruszka w dalszym ciągu jest mistrzynią ciętej riposty, ale Ada dzielnie znosi obelgi pod swoim adresem i sumiennie wykonuje wszelkie domowe obowiązki. Tymczasem w miasteczku w dalszym ciągu grasuje przestępca odpowiedzialny za śmierć wielu zwierząt i zniszczenie cudzego mienia. Czy była synowa Gawron także stanie się jego celem? I jaką rolę w tym wszystkim odegra pewien, niebywale mądry kot?

Dotychczas nie zawiodłam się na twórczości  Renaty L. Górskiej, która potrafi tworzyć niezwykle klimatyczne, naładowane pozytywną energią historie dające nadzieję i wiarę w lepsze jutro. Taka jest również książka ,,Historia kotem się toczy’’. Daleko jej od ckliwego, ociekającego lukrem romansu. Tutaj miłość nie stanowi głównego epicentrum fabuły, wręcz przeciwnie. Jest zaledwie bladym tłem na tle innych wartości takich, jak przyjaźń, zrozumienie, wybaczenie lub akceptacja. Autorka poprzez ukazanie złośliwych relacji panujących pomiędzy Janiną a jej byłą synową udowadnia, że duma i uprzedzenia potrafią zniszczyć uczucia i życie drugiej osoby.

,,W gniewie mówi się rzeczy, które niekoniecznie się myśli. Mają w danej chwili ugodzić boleśnie, powalić przeciwnika. Tyle że w bitwach na emocje nigdy nie ma wygranych. Przegrałyśmy obie, zarazem żadna nie była gotowa tego przyznać. Ja dumna, ona nieugięta, naszej urazy nie skruszyły nawet zabiegi Henryka ani też jego śmierć. Oskarżałybyśmy się pewnie jeszcze i przez dalsze lata, gdyby nie wypadek Janiny’’.

Często nieuzasadniona wrogość niszczy porozumiewanie się i rozbija relacje międzyludzkie. W tej sytuacji tylko dzięki obopólnej szczerości, empatii i tolerancji osiągniemy harmonię oraz spokój ducha. Podobnie było w przypadku pani Gawron, która nigdy nie darzyła swojej synowej sympatią, a wręcz otwarcie okazywała jej niechęć. Czy powodem była różnica pokoleń, charakterów, inna mentalność a może zwyczajna animozja? Przyczyn można szukać wszędzie. Najważniejsze jednak jest to, że wreszcie nastąpił przełom w ich relacjach. Wspólne zamieszkanie zbliżyło obie kobiety do siebie. Między nimi nawiązała się pewna nić porozumienia, która uleczyła chore emocje i dusze.

Biorąc do ręki najnowszą prozę autorki liczyłam na mądrą, ciepłą i optymistyczną lekturę dopracowaną w każdym calu. Nie zawiodłam się. Wszystko tutaj toczy się tak naturalnie, swobodnie bez grama sztuczności, przesadnego dramatyzmu czy taniej sensacji. Zręcznie nakreślona fabuła jest wyważona i trzyma w lekkim niepokoju do samego końca. Na szczególne uznanie zasługuje plastyczny, obrazowy język, który korzystnie rzutuje na pozytywny odbiór książki. Zastosowanie kilku-torowej narracji pierwszoosobowej prowadzonej z perspektywy główniej bohaterki Ady, tajemniczego złoczyńcy oraz kota daje nam możliwość zajrzenia w ich psychikę i spojrzenia ich oczami na różne, mniej lub bardziej istotne sprawy. Ciekawym urozmaiceniem są wtrącenia gwary śląskiej. Bardzo fajnie miksowały się z naszym językiem polskim wzbogacając jego treść. Także doskonałą wizytówką tej książki są różnorodne postacie o złożonym charakterze. Głównie koty zaskakują inteligencją i silną osobowością. Jedyny minus, to nieco powolna akcja. Rozwija się rytmicznie, spokojnie i dopiero po jakimś czasie nabiera żwawszych momentów. Szczególnie w finałowej fazie będzie się dużo działo.

Czy polecam najnowsze dzieło Renaty L. Górskiej? Oczywiście! To interesująca, nietuzinkowa opowieść o szacunku do bliźnich, pojednaniu, zgodzie, egzekwowaniu trudnych decyzji oraz poszukiwaniu szczęścia i miłości. Skłania czytelnika do zadumy i refleksji nad zwyczajnymi, codziennymi sprawami, jak również pokazuje, że w każdym momencie nasze życie może przybrać nieoczekiwany obrót. Jeśli lubisz klimatyczne, pełne emocji, tajemniczości i nieuchwytnego czaru historie, ta książka skierowana jest do ciebie. Z mojej strony serdecznie polecam.


***

Blog Renaty L. Górskiej: KLIK.
Fan Page Renaty L. Górskiej: KLIK.
Wydawnictwo Replika.


wtorek, 29 października 2013

Naga prawda.


Odkrywając siebie
Anna Kropelka

seria/cykl wydawniczy: Czerwona seria
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 9 października 2013
liczba stron: 328
ocena: 5/6








        W dzisiejszych czasach seks i nagość nie są już dla większości tematem tabu. Istnieje wiele zróżnicowanych poradników oraz książek, które otwarcie poruszają wszystkie zagadnienia ogólnie uważane za wstydliwe. Osobiście uważam, że erotyki na swój specyficzny sposób edukują nas w sferze seksualnej, dlatego nie marginalizuje tego gatunku literackiego. Tym razem wybrałam debiutanckie dzieło Anny Kropelki zatytułowane ,,Odkrywając siebie’’. Czy nasza rodzima początkująca pisarka zaskoczyła mnie jakoś szczególnie? Zanim przejdziemy do sedna, krótki zarys fabuły.

Gabriela to dwudziestojednoletnia, atrakcyjna, nieśmiała studentka socjologii. Od dłuższego czasu zauroczona jest Grzegorzem, swoim wykładowcą, doktorantem na Wydziale Nauk Społecznych. Niemal cały czas snuje na jego temat erotyczne, wyuzdane fantazje. Wykorzystuje każdą chwilę, aby być bliżej niego, dlatego zgłasza się do ekipy wolontariuszy prowadzących badania nad życiem seksualnym Ślązaków, w których Grzegorz jest głównym promotorem. W zespole ochotników jest również Michał, przystojny, romantyczny, miły, czuły chłopak. Od razu zakochuje się w Gabi do szaleństwa. Dziewczyna nie zwraca jednak na niego uwagi, ponieważ ciągle skrycie marzy o Grzegorzu. Jak dalej potoczą się jej losy? Czy uda jej się utorować drogę do serca swojego wykładowcy? A może wbrew sobie zdecyduje się w końcu na związek z Michałem?

Trudno ubrać w słowa ogrom myśli kłębiących się w mojej głowie po przeczytaniu ,,Odkrywając siebie’’. Czuje szok, niedowierzanie i podziw. Nie myślałam, że Anna Kropelka stworzy tak odważną, fantazyjną, pikantną powieść, która śmiało może konkurować z zagranicznymi erotykami. Początkowo wspólnie z główną bohaterką uczestniczymy w wywiadach z grupą różnorodnych osób na temat ich przeżyć seksualnych. To bardzo bogate doświadczenia, dzięki którym można z całkiem innej perspektywy spojrzeć na swoje własne pragnienia, fantazje, kobiecość i lepiej zrozumieć samego siebie. Niektóre sondaże były urocze, lekko wulgarne, medyczne, zabawne, poruszające lub czułe. Dowiedziałam się z nich wielu ciekawych rzeczy np. pewien mężczyzna pierwszą inicjacje miał w wieku 12 lat, zaś kolejny pan posiadał bogatą liczbę partnerów obojga płci (ponad 200). Także kobiety otwarcie przyznawały się do swoich szalonych upodobań. Szczególnie zaskoczyła mnie wypowiedź jednej rezolutnej emerytki, która stosowała godmisz (sztuczny członek) z kaszy gryczanej.Cóż, nie dyskutuje się o czyiś upodobaniach.

Pod wpływem tych sondaży Gabi przeszła prawdziwą metamorfozę z naiwnej, zakompleksionej dziewczyny w niezwykle seksowną, świadomą własnych potrzeb i zainteresowań kobietę. Niestety niekiedy denerwowało mnie jej zachowanie. Głównie nie potrafiłam zaakceptować zimnego, nieczułego zachowania w stosunku do zakochanego w niej Michała, którego traktowała jak zwykłą zabawkę, żywy wibrator. Ewidentnie widać, że weszła w stan seksualnej euforii nie bacząc na uczucia innych. Widocznie czasami tak bywa, że silne pożądanie zalewa rozsądek i nic nie jest w stanie przywrócić człowieka do emocjonalnej równowagi. Żałuje natomiast, że wątek z profesorem został zepchnięty na boczny tor. Myślałam, że będzie grał pierwsze skrzypce. Tymczasem tylko momentami niczym złodziej przemykał się gdzieś pomiędzy scenami, by dopiero na samym finiszu pokazać się w pełnej krasie. Także uważam, że za dużo było erotycznych snów główniej bohaterki a za mało konkretnych wydarzeń niemniej jednak ogółem nie jest źle. Lekkie, proste, lecz nie ubogie pióro autorki, ciekawa, ekscytująca akcja, niezwykle sugestywne sceny intymne oraz autentyczni bohaterowie nadają tej książce barw i swoistego kolorytu, bez którego nie byłoby tak oryginalnej całości. Zwłaszcza zakończenie jest przysłowiową wisienką na torcie. W szokujący sposób pokazuje, jak największa fantazja można stać się naszym koszmarem, dlatego czasem warto docenić to, co się ma w zasięgu ręki.

Między wierszami Anna Kropelka poruszyła również temat masturbacji. Przez wieki samozaspokojenie erotyczne uważane było za grzeszne i moralnie niedopuszczalne. Wiąże się z tym wiele uprzedzeń i wyrzutów sumienia. W rzeczywistości z fizjologicznego punktu widzenia ipsacja jest absolutnie naturalną, biologiczną czynnością, która rozładowuje skumulowane napięcie, dobrze wpływa na samopoczucie, odporność organizmu, daje pewność siebie i zadowolenie. Ogółem nie ma w tym nic złego, trzeba tylko umieć zachować stosowny umiar w oddawaniu się tej rozrywce.

...
Nie każdemu polecę tę książkę. Tylko osoby świadome własnej seksualności docenią jej wartość. Wcale nie będzie tu słodko, wręcz przeciwnie. Pikantnie, ostro, pieprznie i dosadnie. Dzięki tej lekturze możesz pozbyć się zahamowań w sferze erotycznej zachowując jednocześnie szacunek do samego siebie. Krótko mówiąc to soczysty, wyuzdany, ale nie wulgarny erotyk dla ludzi otwartych i szukających nowych doznań. Zapraszam do czytania.


***

Wydawnictwo Czarna Owca.



niedziela, 27 października 2013

Dotyk przeznaczenia


Rysunek w sercu
Wioletta Szulc

Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 23 września 2013
Liczba stron: 340
Ocena: 6/6









         Anna Lawenda, główna bohaterka książki ,,Rysunek w sercu’’ Wioletty Szulc jest nieśmiałą, spokojną kobietą, która najlepiej czuje się we własnym domowym zaciszu. Na co dzień pracuje dla dużego wydawnictwa, jako tłumacz książek, dzięki czemu nie musi opuszczać swojego lokum kontaktując się ze światem jedynie po przez Internet. W wolnych chwilach uwielbia czytać romanse historyczne i rysować piękne pejzaże lub stare dworki szlacheckie. Któregoś dnia w trakcie pewnej imprezy jedna z jej prac przypadkiem zostaje zauważona przez niejakiego Adama Ostrowskiego, trzystuletniego wampira. Na obrazie widnieje jego dom rodzinny, który trzy wieki temu prawie doszczętnie spłonął. Zaintrygowany postanawia poznać autora rysunku. Spotkanie z Anną jest dla niego, jak grom z jasnego nieba. W Ostrowskim budzą się wszelkie uśpione instynkty. Czuje, że ta dziewczyna na zawsze odmieni jego martwą egzystencje. Czy rzeczywiście tych dwojga połączy prawdziwa miłość? Czy Ania dowie się, że ma do czynienia z wampirem?  I jaki sekret kryje się za jej rysunkami?

Jestem romantyczką. Lubię bujać w obłokach i marzyć o cudowniej, nieposkromionej miłości. Spoglądając na ,,Rysunek w sercu’’ czułam każdą komórką swojego ciała, że znajdę tutaj wszechobecne, nieziemskie uczucie. Nie pomyliłam się. Ta książka oczarowała mnie bez reszty. Sprawiła, że zapomniałam o realnym świecie i wyzwoliła najskrytsze pragnienia głęboko ukryte w moim wnętrzu. Być dla kogoś epicentrum wszechświata, o tym marzy chyba każda kobieta. Ania była dla Adama niczym papieros dla nałogowego palacza. Dzięki niej zaczął tak naprawdę żyć, mimo iż w rzeczywistości był martwy. Adam nie jest typowym zwierzęciem wyglądającym jak człowiek, który skupia się jedynie na zaspokojeniu głodu krwi, wręcz przeciwnie. Ten trzystuletni wampir to prawdziwy dżentelmen w każdym calu. Jego nienaganne maniery jednoznacznie pokazują, że bliżej mu do człowieka niż do bezlitosnego krwiopijcy. Taki obraz bestii wykreowany przez Wiolettę Szulc niesamowicie mnie pociąga. Niemal wszystkimi zmysłami odbierałam jego aksamitny głos, delikatny dotyk, przenikliwe, orzechowe oczy i namiętnie usta. Na samą myśl jeszcze fala gorąca rozlewa się po moim ciele.

Moda na wampiry i wszystko, co „mroczne’’ nadal trwa. Ten temat przerabiany był na wiele możliwych sposobów i trudno wnieść do niego coś nowego. Tutaj również nie znajdziemy niczego nowatorskiego. Jest diabelsko bogaty, przystojny i seksowny krwiopijca posiadający nadludzkie moce oraz nieśmiała, zakompleksiona dziewczyna marząca o wielkiej miłości. Oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia a potem wspólnie próbują walczyć z przeciwności losu. Mimo powielania prezentowanego schematu autorce udało się stworzyć niebywale interesująco-fascynującą historię. Fabuła w dużej mierze oscyluje wokół miłosnego wątku głównych bohaterów, który wprawdzie gra pierwsze skrzypce niemniej jednak nie przytłacza całości. Akcja toczy się w nieśpiesznym tempie, jednak losy bohaterów śledzi się z zapartym tchem. Osobiście nie czułam żadnego znużenia. Z przyjemnością delektowałam się każdym słowem i każdym opisem. Popłynęłam na falach uczuć i emocji, które otaczały mnie praktycznie z każdej strony. Wszystko wokół przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Z drżeniem w sercu śledziłam miłość Adama i Anny rozkwitającą niczym pąk róży, natomiast dzięki ich niezwykle namiętnym scenom łóżkowym zostałam wprowadzona w cudowny świat zmysłowych doznań. Wspaniałe doświadczenie. Również na plus oceniam kreacje psychologiczną pierwszo i drugoplanowych postaci. Zwłaszcza istoty pozaziemskie nakreślone są nader przekonywająco. Niemal uwierzyłam w ich istnienie. W zakończeniu znajdziemy uchyloną furtkę, która pozwala na dopisanie dalszej części przygód Anny i Adama. Mam nadzieję, że autorka stworzy kontynuacje albo spłodzi inną powieść utrzymaną w podobnym klimacie, gdyż szkoda, żeby taki talent się zmarnował.

Komu mogę polecić ,,Rysunek w sercu''? Na pewno pasjonatom literatury wampirycznej oraz każdemu, kto ceni mroczne klimaty owiane mgłą tajemnicy. Tę książkę cechuje niezwykle rozległy wachlarz gorących uczuć i emocji, po którym aż mięknie serce. Dzięki niej uświadomisz sobie, że każdy, nawet bezduszna bestia zasługuje na szczęście. Krótko mówiąc, to piękna, nastrojowa historia dla wszystkich tęskniących za romantyczną miłością. Zapraszam do lektury.

***

Wydawnictwo Novae Res.



piątek, 25 października 2013

Drugie podejście


Spróbujmy jeszcze raz
Abbi Glines

tłumaczenie: Agata Żbikowska
wydawnictwo: Pascal
data wydania: 9 października 2013
ocena: 6-/6









     Abbi Glines to autorka kilkunastu książek młodzieżowych, z których większość zyskało miano bestsellera. W Polsce znana jest dzięki powieści ,,O krok za daleko’’, pierwszej części serii opowiadającej skomplikowane, uczuciowe perypetie Blaire i Rusha. Obecnie nakładem wydawnictwa Pascal na światło dzienne wyszedł drugi tom w/w cyklu zatytułowany "Spróbujmy jeszcze raz". Czy kontynuacja prezentuje się znacznie lepiej od pierwowzoru? Zanim przejdę do sedna sprawy, krótki zarys fabuły.

 Po odkryciu szokującej tajemnicy Rusha i nienawiści jego siostry Nanette, Blaire z powrotem wraca w rodzinne strony. Okazuje się, że jej dotychczasowe życie było jednym, wielkim kłamstwem. Dotkliwie zraniona nie chce mieć z nikim nic do czynienia, lecz przewrotny los szykuje niespodziankę. Wiadomość o ciąży spada na Blaire, jak grom z jasnego nieba. W zaistniałej sytuacji decyduje się ponownie powrócić do Rosemary, ponieważ zamierza odzyskać swoją pracę w klubie, aby zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy na rozpoczęcie nowego życia z dzieckiem. Na razie nie chce informować ukochanego o swoim odmiennym stanie. Tymczasem zrozpaczony Rush na wszelkie możliwe sposoby stara się odzyskać utraconą miłość. Musi jednak dokonać wyboru między najdroższą siostrą a dziewczyną znienawidzoną przez całą jego rodzinę. Kogo wybierze i jak zareaguje na wieść o dziecku?

Miłosną historię głównych bohaterów miałam już okazje poznać podczas lektury ,,O krok za daleko’’. Już wtedy ich zawiłe losy przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. Tym razem również czułam ogrom nieprzewidzianych emocji. To jedna z tych książek, którą chce się czytać w nieskończoność. Fabuła jawi się niczym brazylijska telenowela. Rozstania, powroty, zazdrość, niepewność, nienawiść, namiętność czy trudne wybory to tylko przedsmak tego, co nas czeka. Krótko mówiąc mamy do czynienia z szalonym „rollercoasterem” gwarantującym czytelnikowi szerokie spektrum wrażeń. Osobiście jestem w pełni usatysfakcjonowana. Sprawne, konkretne pióro autorki oraz swobodne i naturalne dialogi są dużym atutem tej książki. Dwutorowa narracja prowadzona jest z punktu widzenia Blaire i Rusha. Naprzemiennie poznajemy ich myśli, uczucia, wewnętrzną, dramatyczną walkę o własne szczęście oraz plany na przyszłość. Szczególnie Rush zyskuje niekłamaną sympatię. Potrafił być bardzo opiekuńczy, czuły, troskliwy jednocześnie chorobliwie zazdrosny, impulsywny i zaborczy. Widać, że jest szaleńczo zakochany w Blaire, lecz czy będzie dla niej w stanie zrezygnować ze swojej rodziny? Tutaj rozpoczyna się dramat, który miał swój początek wiele lat temu. Dotychczas skrzętnie ukrywany teraz wychodzi na światło dzienne. Co to za tajemnica? Jedno tylko zdradzę. Rodzinny konflikt głównych bohaterów będzie przyczyną wielu nieprzyjemnych epizodów.

Jedynym mankamentem tej powieści są słabo rozwinięte wątki dotyczące drugoplanowych postaci. Większość z nich jest nieodłączną osią całej fabuły a mimo to została zepchnięta na boczy tor. Wielka szkoda. Podobały mi się natomiast opisy scen erotycznych. Są sugestywne, śmiałe, zmysłowe. Tak samo akcja toczy się wartko i dynamicznie. Nawet nie zauważyłam kiedy dobrnęłam do końca. Czekam teraz z niecierpliwością na trzeci tom emocjonującej historii Blaire i Rusha, gdyż, jak widać ciągle mi mało.

Każdy, kto przeczytał ,,O krok za daleko’’ koniecznie powinien poznać kontynuacje. To interesujący, burzliwy, nasycony erotyzmem romans. Może nie grzeszy żadną oryginalnością, ale czyta się go z zapartym tchem a kartki praktycznie same się przewracają. Osobiście bardzo mi się podobał. Mam nadzieję, że niektórzy z was podzielą moje zdanie. Pozostałym osobom również gorąco polecam twórczość Abbi Glines. Naprawdę warto!

***

Wydawnictwo Pascal.



środa, 23 października 2013

Destabilizacja świata


Zachwianie
Paweł Leśniak 

 
seria/cykl wydawniczy: Desmond Pearce tom 2
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 19 września 2013
liczba stron: 352
ocena: 5+/6








         Paweł Leśniak, sądecki piłkarz pierwszoligowy to człowiek o wielu talentach. Nie tylko dobrze gra, lecz również znakomicie rysuje oraz pisze książki. W 2012 roku zadebiutował powieścią ,,Równowaga’’, która opowiada historię Desmonda, młodego chłopaka przemienionego w demona i podstępem wplątanego w wojnę pomiędzy dobrem a złem. Obecnie nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się kontynuacja zatytułowana ,,Zachwianie’’. Jakie przygody tym razem czekają na głównego bohatera?

Desmond Pearce do niedawna był zwykłym dwudziestoośmioletnim mężczyzną z jasno określonymi planami na przyszłość. Pewne wydarzenia sprawiły jednak, że trafił do piekła pod oblicze Lucyfera, który mianował go swym egzekutorem – żołnierzem. Od teraz Desmond jest kluczowym elementem układanki w nieustannym konflikcie pomiędzy diabłami i aniołami o panowanie na ziemi, zwaną również Areną. Zarówno niebo, jak i piekło mają wobec niego pewne plany. Młody demon nie chce jednak opowiadać się po żadnej ze stron. Wraz ze swoją narzeczoną i przyjacielem ucieka do Las Vegas, miasta grzechu, aby odnaleźć  Muriela, najstarszego i najpotężniejszego byłego egzekutora. Pod jego czujnym okiem zamierza odbyć trening, dzięki czemu lepiej pozna swoje moce i umiejętności. Tymczasem świat szykuje się na nadejście apokalipsy. Już wkrótce dobro i zło wejdzie w decydującą fazę. Jak Desmond poradzi sobie z zaistniałą sytuacją? Po czyjej stronie opowie się w tym sporze? Jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić?

Debiutancka proza Pawła Leśniaka wywarła na mnie niesamowite wrażenie, dlatego nie mogłam przepuścić okazji, aby poznać dalsze losy Desmonda- demona mającego kolekcjonować i dostarczać wskazane dusze do piekła. Podobnie, jak w pierwszej części mamy niezwykle emocjonujące połączenie fantastyki, horroru i romansu. Widać, że autor nie ma problemu z wyobraźnią i wymyślaniem obrazów. Fabuła od początku do końca jest starannie przemyślana i dopracowana w szczegółach. Urzeka ciekawą, swobodną formą przekazu, naturalnymi, błyskotliwymi dialogami, wartką, zaskakującą akcją i zróżnicowanymi bohaterami oraz ich nieprzeciętnymi osobowościami. Wielkim plusem książki są także realistyczne obrazy walk, dzięki czemu można puścić wodze wyobraźni i bez przeszkód znaleźć się w samym centrum krwawej gry. Niesamowite doznania. Cały czas przy lekturze praktycznie od pierwszej do ostatniej strony towarzyszy nieustanne napięcie. Miałam wrażenie, że czytam dobrą, elektryzującą powieść sensacyjną z elementami fantasty. Najbardziej na uznanie zasługuje jednak postać głównego bohatera, która dodaje kolorytu całej powieści. Desmont to typ pewnego siebie cwaniaczka z niewyparzonym językiem. Podoba mi się ten chłopak głównie dlatego, że ma  przysłowiowe "jaja". Nie boi się walczyć nawet, kiedy wydaje się, że jest na przegranej pozycji. Wiernie stoi na straży własnych przekonań, zaś w imię miłości jest w stanie poświęcić niemal wszystko. Ciekawie wykreowani są również aniołowie i pozostałe demony. Nikt tutaj do końca nie jest krystalicznie dobry ani do szpiku kości zły. Często wykazują wiele cech ludzkich, na ekstremalne sytuacje reagują nieszablonowym zachowaniem. Bardzo mi się podoba taki sposób przedstawienia dobra i zła. Otwarte zakończenie sugeruje dalszy ciąg historii i faktycznie Paweł Leśniak bierze pod uwagę napisanie trzeciego tomu, który prawdopodobnie będzie nosił tytuł ,,Chaos’’. Cieszę się ogromnie z tego powodu.

rysunek P. Leśniaka
,,Zachwianie’’ jest niezwykle intrygującą, pasjonującą, pełną przygód i emocji historią. Intryga, walka o władzę, krew, zemsta, miłość to zaledwie przedsmak tego, co cię czeka. Zarówno kobiety, które lubią czytać o głębokich, szczerych uczuciach, jak również mężczyźni szukający brutalnych, nadprzyrodzonych przygód będą usatysfakcjonowani lekturą tej książki. Osobiście jestem bardzo zadowolona. Ewidentnie widać, że Paweł Leśniak bardzo prężnie rozwija swój talent i mam nadzieje, że jeszcze nie raz nas czymś zaskoczy. Serdecznie polecam!

***
Oficjalna strona Pawła Leśniaka: KLIK.
Wydawnictwo Zysk i S-ka.


wtorek, 22 października 2013

Wywiad z Danutą Awolusi

bassia5
1. Skąd zrodził się pomysł na temat powieści?

Sama nie wiem. Z głowy, z serca. Dobrze znam temat, sama znałam dzieci, które miały podobną sytuację, jak bohaterka.

2. Jako autorka bloga to Pani oceniała czyjąś twórczość, teraz Pani książka będzie oceniana. Jakie to uczucie być po tej drugiej "stronie"?

Całkiem miło. Myślę, że jestem gotowa na krytykę, byle konstruktywną. Recenzje cieszą, nawet, jeżeli nie są do końca pozytywne. Najgorzej jest nie wzbudzać emocji…

3. Jaka książka wywarła na Pani największe wrażenie a może ma Pani takiego autora, którego czytając myśli Pani " chciałabym tak umieć pisać?" :)

Takich książek jest wiele. I tak się składa, że ich tytuły zawarłam w mojej powieści! Taka intertekstualność, mam nadzieję, że zachęcę do sprawdzenia tego!

Basia Pelc
1. Dlaczego zaczęła Pani pisać?

To wewnętrzna potrzeba dzielenia się z ludźmi emocjami i słowem. Niby banalne, ale zaskakująco silne! I w końcu przeważyło, choć broniłam się dosyć długo…

2. Jaki gatunek literacki ceni sobie Pani najbardziej?

W zależności od nastroju… Kocham dobrą prozę obyczajową, sensację, thriller. Uwielbiam różnorodność!

3. Co jest dla Pani najważniejsze w życiu?

Po pierwsze: miłość. Po drugie: człowieczeństwo. Absolutna podstawa.

Eliza K.
1. Czy uważa Pani, że powieść powinna zawierać niedopowiedzenia, swoistą przestrzeń na domysły czytelników? Czy lepiej rozwiać na końcu wszelkie wątpliwości?


Myślę, że to zależy od gatunku i klimatu. Czasem otwarte zakończenie doprowadza mnie do szału, a czasem bardzo podoba mi się to niedomknięcie… Co ciekawe, w mojej powieści zostawiam zakończenie bardzo „luźne”. Wielu osobom wydaje się ono typowym rozwiązaniem, ale tak nie jest. Ja rzuciłam tam raczej pewną myśl, bo życie bohaterów przecież toczy się dalej… Interpretacji może być wiele!

Krystyna Krasnoludek
1. Książki na pewno dużo znaczą w Pani życiu - gdyby nie, zapewne nigdy nie powstałyby "Książki zbójeckie", nie myśląc już o Pani debiucie! Jednakże i od lektury trzeba czasem odpocząć, przynajmniej dla dobra wzroku. Wiem również, że udziela się Pani w chórze ( z chęcią kiedyś posłucham), jednakże czy jest coś jeszcze co pomaga się pani odstresować w sposób, który w pełni daje wytchnienie po całym dniu?


Pytanie bardzo, bardzo na czasie w moim życiu… Tak, obecnie jest to sport. Biegam, pływam, chodzę na fitness… Uwielbiam to, stało się to lwią częścią mojego życia, która wyparła nieco blogowanie…

2. Z tego co zauważyłam na Pani blogu promuje Pani bieganie, wiec za pewne sama też zaczęła Pani uprawiać ten sport. Czy początki były bardzo trudne i zniechęcające czy też Pani konsekwencja zniszczyła cały opór? Może w jakiś sposób pomogło to Pani oczyścić myśli i w inny sposób podejść do swojej twórczości? ( Ponoć dobre dotlenienie organizmu zawsze pomaga :)

Kolejne ciekawe, wnikliwe pytanie! W styczniu postanowiłam wziąć się za siebie. A było z czym walczyć i nie mówimy tu o lekkiej nadwadze. Bieganie wydało mi się łatwe. Bez kosztów, z możliwością dostosowania czasu do swoich potrzeb. Wstałam więc w kwietniu o 5 rano i pobiegłam. Na początku było to raptem 10 minut. I zakwasy, które dręczyły moje nogi przez kilka dni. Ale potem ból zniknął, a ja poczułam, że moja pobudka z rana jest przyjemna. Co więcej, mój organizm sam budził mnie przed piątą, a czułam niemałą ekscytację przed biegiem. Zaczęłam się wciągać. Stopniowo zwiększać dystans. Bieg stał się dla mnie cennym czasem, w którym czuję, że robię dla siebie coś dobrego. To moment, w którym mogę sobie gdzieś pobłądzić myślą, to czas zupełnie dla mnie. A satysfakcja po skończonym biegu jest nieoceniona.

Oczywiście, podczas biegania bardzo dobrze się myśli, więc rzeczywiście, może to pomagać w układaniu fabuł… Ja akurat zaczęłam biegać dosłownie tuż po zakończeniu pisania mojej książki! Obecnie bieganie jest integralną częścią mojego życia. Bez niego nie wyobrażam sobie tygodnia!

3. Jak zauważyłam w zamieszczonych przez Panią fragmentach książki, Ania to postać nietuzinkowa. Ma swoje lęki, marzenia, masę kompleksów... Czy sądzi Pani, że dziewczynka jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem dzisiejszych dzieci? Czy może posłużyć, jako przykład typowej zaniedbanej dziewczynki?


Może i czasy się zmieniają, ale dzieci nie. Mają jedynie inne narzędzia do okazywania swoich uczuć, bardziej niebezpieczne od tych, które były wcześniej. W każdym razie takich „Ań” jest na pęczki. Chodzą do każdej szkoły w Polsce. Niektóre są zaniedbane, inne ukrywają swoje demony, nie dają nic po sobie poznać. Czasem trudno je dostrzec. A czy poradzą sobie później, kiedy już skończą szkołę? Mam nadzieję… W każdym razie warto się rozglądać i pomagać, ja tak uważam, może któraś Ania dzięki nam wyjdzie ze skorupy.

Jola
1. Skąd pomysł na taki temat debiutanckiej powieści. Przyznam szczerze, że temat trudny i co tu dużo mówić "modny" ostatnio wśród polskich autorów.


Eh, całe szczęście akurat mody nie znam, nie podążam za nią. Powieść zrodziła się z moich własnych obserwacji i wspomnień. Pomysł przyszedł niespodziewanie, to była nagła myśl i po prostu – Ania stanęła przede mną jak żywa!

2. Czy ma pani pomysł na następna książkę. Może już jest zarys nowej powieści. Będzie równie przejmująca czy może nieco "lżejszego kalibru'?

Myślę, że zawsze będę chciała pisać o emocjach. To one wydają mi się najważniejsze, są owocem uczuć, które kierują naszym życiem… Pomysł na kolejną powieść jest, ale… nie jeden. Muszę sobie w głowie wszystko poukładać, aby zadecydować, o czym będę pisała, co jest dla mnie ważne w danej chwili.

3. Ostatnio dużo powieści na księgarskim rynku jest często "okraszonych" smakowitymi przepisami kulinarnymi zmyśli i czy lubi pani taki typ literatury?

Myślę, że to ciekawy pomysł, nie mam nic przeciwko temu. Oczywiście same przepisy to dodatek – dla mnie liczy się fabuła!

Księgarka
1. Co jest dla Pani ważniejsze treść czy forma?


Trudne pytanie, bo chyba nie ma na niej jednej odpowiedzi. Treść jest ważna, forma też. A jeżeli te dwie rzeczy ze sobą grają, potrafią mnie zachwycić. Nigdy nie zapomnę „Mechanicznej pomarańczy” Burgessa. Genialny koncept, do którego wciąż wracam!

2. Czy zdarzyło się Pani zachwycać nad książką, której akcja nie porywa, bohaterowie są nijacy tylko dlatego, że została napisania pięknym językiem?

Tak, ale piękno języka oznacza, że bohaterowie na pewno nie są „nijacy”. Językowym majstersztykiem jest dla mnie „Lolita”. Ubóstwiam rytm tej powieści. Po prostu czuję pożądanie i zmysłowość Humberta, który mówi tak plastycznie, sugestywnie… Inną rzeczą jest, że mnie akcja tej powieści porwała!

3. I czy zdarzyła się Pani sytuacja odwrotna - książka była napisana bardzo słabym językiem, ale pomysł na nią tak przypadł Pani do gustu, że nie mogła się Pani od niej oderwać?

Myślę, że bardzo słaby styl po prostu zabija przyjemność czytania, więc nie zdarzyła się taka sytuacja…

Li_la
1. Jak reaguje Pani na konstruktywną krytykę? Czy bierze Pani do serca ,,dobre rady" bardziej doświadczonych pisarzy czy też sugeruje się Pani opiniami czytelników?


W mojej obecnej pracy zawodowej (piszę teksty na strony internetowe) mamy taki dział, który ma za zadanie oceniać moje teksty i to, co zrobiłam. Zawsze dostaję uwagi, czasem cierpkie. I to nauczyło mnie odrobinę żyć z krytyką. Dobre rady do serca biorę i zawsze rozważam, czy mogą mi pomóc. Ważne są zarówno sugestie pisarzy, jak i czytelników, bo wymiana opinii i doświadczeń jest bezcenna. Ale – ja wiem, co chcę pisać i jak. Jeżeli czyjaś opinia jest sprzeczna z moimi odczuciami, nie będę na siłę próbowała czegoś zmienić…

2. Czy zrecenzowałaby Pani swoją książkę?

Ha! Nie, to nie jest możliwe. Ale sporo o niej opowiadam, także dużo mówię o Ani. Nie chcę nikomu narzucać interpretacji, wręcz przeciwnie. Ale Ania jest dla mnie jak żywa i mam osobiste zdanie na jej temat, którym mogę się podzielić.

Miqaisonfire
1. Która praca jest trudniejsza - blogera recenzenta czy debiutującego pisarza (tu: pisarki)?


Użyłaś słowo praca i owszem, to są zajęcia, w które wkładam ogrom wysiłku! Pisanie tekstów krytycznoliterackich i recenzji jest niełatwe, bo wymaga czasu, poświęcenia i grzebania w literaturze. Pisanie powieści angażuje emocjonalnie, jest również sporym wyzwaniem… Myślę, że tego nie da się porównać!

2. Czy planuje Pani wydać kolejną książkę? Jeśli tak, to czy pracuje już Pani nad nią? Ma Pani na nią pomysł?
Hm, trudno mi planować. W moim życiu wiele się dzieje, poza tym – jestem zaledwie (i aż) debiutantką. Co będzie, to ma być. Ale owszem, pomysły mam i na pewno któryś wcielę w życie!

3. Ja, podobnie jak Pani, studiuję neo-filologię na UŚ'u ( z tym, że francuski z angielskim), czy uważa Pani, że z wykształceniem po studiach filologicznych jest praca? Czy jest o nią ciężko? Czy pracuje Pani też w tym zawodzie?

Cóż. Nie ma pracy, a może raczej: jest, ale rzadko w zawodzie. Nieliczni po filologii polskiej znajdują zajęcie przy książkach czy tekście. Większość ląduje w zupełnie innych branżach… Natomiast ty, jako że uczysz się języków, masz o wiele większe szanse. Ale radzę od razu: im wcześniej zaczniesz staże, tym lepiej. Trzymam kciuki!

Edyta
1. Zawsze sobie wyobrażam, że oto realizuję któreś ze swoich marzeń, niektóre się udało spełnić, inne wciąż czekają. A ja wciąż marzę :) Czy napisanie i wydanie książki było Pani marzeniem?


Nie do końca. Gdyby było marzeniem, spełniłabym je o wiele szybciej, bo to przecież rzecz zależna ode mnie. To była raczej… potrzeba!

2. Czy potrafi opisać Pani swoją książkę jednym słowem? :) No, może trzema? :)

Emocja.

3. Co poczuła Pani i pomyślała, gdy trzymała w ręku swoja pierwszą książkę?

Poczułam się, jakbym… to nie ja ją napisała. Ten tekst należy już do was, nie do mnie i takie mam wrażenie. Teraz to historia dla czytelników, samodzielna.

Katarzyna K.
1. Komu ze współczesnych ludzi pióra, sztuki, polityki podarowałaby Pani swoją książkę w dowód sympatii i dlaczego?


Joanne Rowling, bo Harryego Pottera jest w mojej powieści bardzo dużo. Michaelowi Sheenowi, bo to on dał urodę mojemu ukochanemu bohaterowi (tak, skóra zdjęta!)

2. Co ostatnio Pani przeczytała? Jakie ma Pani wrażenia po tej lekturze?

Czytałam „Sztukę biegania”, polecam. Ja takie poradniki po prostu wcielam w życie.

3. Jaki ma Pani cel pisząc książki?

Moim celem jest przekazać emocje i coś, co moim zdaniem jest ważne.

Kwiatusia
1. Książka „Na wysokim niebie" przedpremierowo zebrała same pozytywne recenzje. Proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie tak dobrej książki. Co w trakcie pisania było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawiał się brak weny twórczej, problemy ze znalezieniem wydawcy? I czy miała Pani wpływ na wybór okładki (na marginesie powiem, że przyciąga spojrzenie)?


Nie ma takiego przepisu. Jest ciężka praca, warsztat, a przede wszystkim – emocje.
Trudne było właśnie opisywanie intensywnych uczuć, bo angażowało mnie to osobiście. Brak weny też miewał miejsce, wtedy po prostu robiłam przerwy w pisaniu. A do wydawcy miałam ogromne szczęście. Mariusz Krzyżanowski odezwał się po trzech tygodniach od wysłania tekstu! To było wspaniałe uczucie.

Dostałam dwie okładki do wyboru. Ta obecna od razu zdobyła moje serce!

2. Co Pani czuła pisząc ostanie zdanie w powieści?

Epilog napisałam w zasadzie będąc na początku pracy nad powieścią, tak więc była to praca bez chronologii. Natomiast kończąc pisanie czułam smutek i palącą, fizyczną tęsknotę za bohaterami. Musiałam dopisać małą scenę, aby pożegnać się z moim panem Piotrem. Wciąż mi go brakuje!

3. Czego możemy życzyć autorce „Na wysokim niebie”?


Miłości. Tylko i aż tyle!

Nieidentyczna
1. Czy chce Pani kontynuować swoją pisarską karierę? Może ma już Pani pomysły na następne powieści?


Tak, chciałabym coś jeszcze napisać, ale nie wiem, kiedy to będzie – nie mam podpisanych umów, tak więc nic mnie nie pogania. Pomysły mam, ale na razie muszę sobie w głowie parę rzeczy poukładać…

2. Jak to się stało, że postanowiła Pani zacząć pisać?

Czułam taką potrzebę od wielu lat. Dopiero mój przyjaciel Piotr Jędrzejczyk zmotywował mnie swoimi słowami, że muszę się przełamać i zacząć. I tak zrobiłam. Dziękuję mu bezustannie za wielkie wsparcie i doping. Był on jedyną osobą, która czytała powieść w miarę jej powstawania.

PandeMonia
1. Autorka prowadzi bardzo znany blog recenzencki "Książki Zbójeckie" Czy blog był trampoliną do sukcesu, jakim jest debiut książkowy? Czy debiut w ogóle byłby możliwy bez uprzedniej pracy na blogu? Co może być taką trampoliną dla innych, którzy nie udzielają się w blogosferze, albo są w tej materii nowicjuszami? Oczywiście pomijając umiejętności literackie i talent :)


Nie. Blogosfera nie miała nic wspólnego z wydaniem mojej książki. Na pierwszym miejscu jest treść i jakość. Znam jednak przypadki, kiedy wydawca odkrywał talent autora właśnie poprzez blog. Tym samym warto pisać i publikować posty na blogach. Nawet, jeżeli nie da to korzyści w postaci umowy z wydawnictwem, zawsze jest formą szlifowania swojego warsztatu!

2. Na ile napisanie książki "Na wysokim niebie" było zasługą li i jedynie Autorki, a w jakiej mierze zasługą przyjaciół, rodziny, blogosfery? Myślę tu o tym, jak dużą presję zewnętrzną - z jednej strony doping, czy może, z drugiej strony, zawiść, odczuwała Autorka podczas pisania książki, a jak duży imperatyw, presję wewnętrzną- mieszaninę ambicji, chęci podzielenia się historią, swoisty przymus wewnętrzny?

Nie było przymusu ani zazdrości. Przede wszystkim dlatego, że nie otaczają mnie tacy ludzie, a jeszcze bardziej dlatego, że nie powiedziałam nikomu o tym, że piszę książkę. Jedyną osobą był Piotr Jędrzejczyk, mój przyjaciel, który bardzo mnie do pisania namawiał. Przesłałam mu pierwsze 30 stron. Nie spodziewałam się jego reakcji… Zadzwonił, kiedy wracałam z pracy. Krzyczał, cały rozemocjonowany, dzielił się wrażeniami, a ja byłam w szoku, że tak go poruszyły pierwsze rozdziały… To jemu zawdzięczam to, że ruszyłam dalej i się nie poddałam!

3. Pytanie dotyczy głównej bohaterki powieści. Ania była grubą, śmierdzącą, a przez to nielubianą dziewczynką. Jedynym ratunkiem i wybawieniem były dla niej książki i ludzie związani z nimi. Czytelnictwo, książki stały się bramą, za którą czekało inne, lepsze życie. A jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie była zagorzałą czytelniczką? I, patrząc parabolicznie na rzeczywistość takich zepchniętych na ubocze dzieci, jakie i czy w ogóle inne bramy mogłyby zbudować, by osiągnąć niebo?


Myślę, że Ania znalazłaby jakąś o wiele bardziej zgubną formę ucieczki. Może telewizję? Może przemoc? Książki pozwalały jej wyobraźni stworzyć sobie alternatywny świat i równocześnie zajmowały czas, którego bohaterka miała bardzo wiele. A inne dzieci? Nie wiem, alternatywną formą jest pasja. Coś, czemu można się poświęcić, a przez to zapomnieć o tym, co złe. Jednak najważniejsze to pamiętać o ludziach. To oni dają szczęście, bo mogą odwzajemnić uczucie, czego nie zrobi żadna, nawet najcudowniejsza pasja bez udziału osób trzecich.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Dziękuje Danusi Awolusi za niezwykle ciekawy wywiad i życzę samych dalszych sukcesów zawodowych oraz prywatnie-spełnienia wszystkich marzeń.

Do nagrody autorka wytypowała:

PandeMonia

 Gratuluje zwyciężczyni i dziękuję również pozostałym uczestnikom zabawy. Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco!!!

 Cyrysia

poniedziałek, 21 października 2013

Zapowiedź książki „Historia kotem się toczy”.

 ***

Dziś pragnę zakomunikować, że wielkimi krokami zbliża się premiera najnowszej książki Renaty L. Górskiej (autorki powieści : Cztery pory lata, Za plecami anioła, Błędne siostry oraz Przyciąganie niebieskie), której tytuł będzie nosić: Historia kotem się toczy. 

Więcej informacji w linku: KLIK.

Osobiście bardzo gorąco polecam!


niedziela, 20 października 2013

Pierwsi z pierwszych


W kolorze krwi. Pierwsi z pierwszych (Księga III)
Katarzyna Stachowiak


Format: EPUB, MOBI, PDF

wydawnictwo: Miasto Książek
Liczba stron: 418
Rozmiar pliku: 2,1 mb

ocena: 5+/6






         ,,Pierwsi z pierwszych’’ Katarzyny Stachowiak to trzeci tom serii  ,,W kolorze krwi’’ opowiadający historię pięknej, skomplikowanej miłości pomiędzy śmiertelniczką Elizabeth Westmoor, żyjącą w XIX wieku a groźnym wampirem Roderickiem Robbilardem.

W poprzednim tomie poznaliśmy Barbarę Bennett, młodą, zwyczajną dziewczynę z Nowego Orleanu, która wraz z bratem Adamem przeprowadziła się do Elizabeth Town, rodzinnego miasteczka swojego nieżyjącego ojca. Na miejscu dziewczyna zaprzyjaźniła się z trójką prastarych wampirów- Lucasem, nauczycielem historii, jego siostrą Caroliną oraz szwagrem Roderickiem Robbilardem. Poznała również przebieg tragicznej historii Elizabeth, zmarłej żony Rodericka, która w godzinie śmierci przyrzekła mężowi, że spotka się z nim za jakiś czas w innym wcieleniu.

Krwawe wydarzenia mające miejsce w finałowym zakończeniu drugiej części serii na zawsze odcisnęły swoje piętno na osobach wplątanych przez przypadek w porachunki sprzed wieków. Dzięki poświęceniu Caroline teraz wszystko wraca do normy, lecz to nie koniec problemów. Wampirzyca musi wyjechać do Europy, by przejąć na siebie wszystkie obowiązki i przywileje Patronów. Tymczasem Lucas i jego uczennica Barbara nadal ukrywają przed światem swój zakazany związek. Dziewczyna od jakiegoś czasu bardzo źle się czuje. Ma dziwne wahania nastrojów, zaś od pewnego momentu jej serce coraz mocniej reaguje na Erica. Jak dalej potoczą się losy Barbary? Z kim pozostanie na całą wieczność? Czy jej złe samopoczucie ma jakieś głębsze uzasadnienie? A co z nieżyjącą Elizabeth, odrodzi się w innym ciele?

Moda na wampiry przyszła wraz z popularną sagą ,,Zmierzch’’, którą notabene wspominam bardzo pozytywnie, ale odkąd poznałam serię ,,W kolorze krwi’’ uważam, że dzieła S. Meyer nawet w połowie nie umywają się do rewelacyjnych powieści Katarzyny Stachowiak. Mam nadzieję, że niebawem każdy sam pozna i doceni wspaniały talent literacki autorki oraz jej bujną wyobraźnię. Wracając do trzeciego tomu-cały czas trzyma fason. Akcja toczy się wartko, dynamicznie i gwałtownie. Niemal non stop poraża lawiną nieoczekiwanych przygód. Żaden z bohaterów nie zostanie oszczędzony, wręcz przeciwnie. Ich życie będzie jednym wielkim pasmem nieszczęść pełnym zdrad, szaleństw, kłamstw, obłudy i brutalnej śmierci. Czasami musiałam wziąć głębszy wdech, żeby poradzić sobie psychicznie i emocjonalnie z tą obłędną huśtawką wydarzeń niemniej jednak bez tej dramatycznej otoczki cała powieść byłaby mdła, bezbarwna i nijaka. Tutaj każda scena ma swoje znaczenie, zarówno dla rozwoju fabuły, jak również dla poznania psychiki i motywacji poszczególnych bohaterów. Warto także zwrócić uwagę na psychologiczno-społeczną kreacje postaci. Każdy z nich odznacza się swoistą indywidualnością charakteru i odmiennym sposobem postrzegania otaczającej rzeczywistości. Z kolei wątek miłosny odgrywa drugorzędną rolę. Nie jest tak bardzo wyeksponowany, jak w poprzednim tomie, gdyż tym razem wszystko wokół przyćmiewa zręcznie skonstruowana intryga. Sensacyjne zakończenie otwiera furtkę dla dalszych losów Barbary i jej znajomych krwiopijców. Nie mogę się doczekać kiedy je w końcu poznam.

Wszystkim, którzy mają za sobą dwa pierwsze tomy tej serii polecam koniecznie przeczytać ,,W kolorze krwi. Pierwsi z pierwszych’’. Czeka was jeszcze więcej nieoczekiwanych przygód, morderczego szaleństwa, wstrząsającego dramatu i niepohamowanej tęsknoty. Pozostałym czytelnikom gorąco polecam twórczość Katarzyny Stachowiak. Na pewno nie będziecie zawiedzeni. Cykl tej autorki to nie tylko pasjonujący paranormal romance, lecz przede wszystkim wymyślna, fantazyjna powieść obyczajowo-kryminalno-sensacyjna z wątkami nadprzyrodzonymi. Mnie zauroczył bez reszty. Wierzę, że z wami będzie podobnie. Zapraszam.

***
Recenzja I tomu: klik
 Recenzja II tomu: klik

Strona autorska Katarzyny Stachowiak:  KLIK.
Tutaj można kupić ,,W kolorze krwi. Pierwsi z pierwszych’’: KLIK.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chętnych do zrecenzowania powyższej powieści zapraszam na priv. Z chęcią za zgodą autorki udostępnię ebooka.
Pozostałe osoby, które chcą przeczytać serię ,,W kolorze krwi'' również proszę o kontakt na maila: krysia2304@buziaczek.pl. Mam dla was mega niespodziankę. Mogę podesłać wam wszystkie 3 tomy- też za darmo! Zapraszam. Naprawdę warto!

sobota, 19 października 2013

Moc marzeń

 
Ogród Kamili
Katarzyna Michalak

seria/cykl wydawniczy: Trylogia kwiatowa tom 1
wydawnictwo: Znak Litera Nova 

Premiera: 7 listopada 2013
liczba stron: 352
ocena: 6-/6








      Każdy z nas ma jakieś marzenia, lecz tylko nielicznym udaje się je zrealizować. Dlaczego? Otóż często brakuje nam odwagi, uporu lub chęci. Nie wierzymy, że marzenia mogą przybrać realną postać. Warto jednak zaryzykować, zrobić krok naprzód i otworzyć nowy rozdział w swoim życiu.

Dwudziestoczteroletnia Kamila Nowodworska, główna bohaterka ,,Ogrodu Kamili’’ Katarzyny Michalak od lat snuje fantazje o prawdziwej miłości, własnym domu i różanym ogrodzie. Niestety dotychczas los ją nie oszczędzał. W wieku szesnastu lat w ciągu jednego dnia straciła ukochaną mamę i swoją pierwszą miłość-Jakuba Kilińskiego, który bez słowa wyjaśnienia odszedł w siną dal zostawiając nastolatkę ze złamanym sercem. To bolesne wydarzenie całkowicie ją zmieniło. Od tamtego momentu Kamila zamknęła się w świecie róż i książek szukając tego, czego brakowało jej w realnym życiu. Mija osiem lat, dziewczyna mieszka z ciocią Łucją i ciągle nie potrafi wyrwać się z marazmu, jaki ją ogarnął. Pomimo tego pragnie wreszcie zacząć wszystko od początku. Najpierw zamierza się usamodzielnić i znaleźć dobrą pracę. Nie jest to jednak takie proste. Kilka propozycji przechodzi jej koło nosa, gdyż nie umie wyzbyć się ogarniającego ją strachu. W końcu podejmuje zatrudnienie w pewnej firmie deweloperskiej na stanowisku księgowej. Otrzymuje służbowy samochód i starą willę z cudownym ogrodem, którą musi za pomocą fachowców wyremontować. Czego chcieć więcej? Kamila upaja się swoim szczęściem. Jej szef-Łukasz Hardy z fascynacją obserwuje swoją pracownicę. Między nimi stopniowo nawiązuje się nić sympatii. Nowodworska nie wie jednak, że Łukasz jest bliskim przyjacielem Jakuba i że to właśnie eks chłopak załatwił jej pracę oraz wymarzony dom z różanym ogrodem. Dlaczego po tylu latach Kiliński tak wspaniałomyślnie pomaga swojej byłej dziewczynie? Co się między nimi wydarzyło niemal dekadę temu? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Łukasz? Jedno tylko zdradzę-emocji nie zabraknie.

,,Ogród Kamili’’ Katarzyny Michalak to pierwsza powieść z „kwiatowej serii”. W przygotowaniu są już kolejne tomy między innymi ,,Zacisze Gosi’’ oraz ,,Przystań Julii’’. Zauroczona niezwykle subtelną okładką przeczuwałam, że jej wnętrze także olśni mnie swoim blaskiem. Nie zawiodłam się. Ta książka poraża intensywnością doznań. Fascynuje, upaja, wciąga, nie pozwala o sobie zapomnieć. Zawiłe perypetie Kamili nie mają nic wspólnego ze zwyczajną bajką o kopciuszku, który spotyka aż dwóch królewiczów na białym koniu. To dramatyczna, jednocześnie wyjątkowa opowieść o przyjaźni, miłości, wybaczaniu i skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Pokazuje, że nawet w morzu łez warto podjąć walkę o własne pragnienia.

,,Marzenia to delikatna materia utkana z naszych snów, pragnień i wyobrażeń. Jeden gwałtowny ruch, jedno niespodziewane wydarzenie i rwą się na strzępki, które rozwiewa wiatr. Łap je! Chwytaj, póki możesz!’’

Do tej pory niemal wszystkie przeczytane książki tej autorki zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Szczególnie ,,Mistrz’’znalazł się na podium w moim sercu. Teraz tuż za nim uplasował się ,,Ogród Kamili’’. Wszystko mi się w nim podoba. Lekki, prosty, ale nie ubogi styl urzeka swobodą przekazu. Błyskotliwe dialogi bez grama sztuczności oraz plastyczne opisy dają wspaniały efekt, punktujący na korzyść całej historii. Z kolei wartka, emocjonująca akcja osnuta wokół tajemnicą powoduje, że z zapartym tchem i nieustannym zainteresowaniem podążamy do przodu w kierunku finalnego zakończenia. Najważniejszym i niebywale mocnym punktem tej książki są główni bohaterowie. To niesamowicie żywi, wiarygodni ludzie z krwi i kości a nie papierowe sylwetki majaczące gdzieś w oddali. Wciąż się zmieniają, ewoluują, reagują spontanicznie i dają się porwać uczuciom. Także postacie drugoplanowe są silne, barwne, wyraziste i zaskakują oryginalnością charakteru. Znajdziemy tutaj również krótkie opisy poszczególnych gatunków róż umiejscowione na początku każdego rozdziału. Nie wiedziałam, że istnieje aż tyle odmian. Jedynie zakończenie nie usatysfakcjonowało mnie w pełni. Czuję spory niedosyt, jeśli chodzi o wątek Kamili i Łukasza. Wolałabym mieć pełniejszy obraz całej sytuacji niemniej jednak ten drobny mankament nie przyćmił mojego zachwytu nad tą książką.

Czy polecam „Ogród Kamili”? Po tysiąckroć tak! Katarzyna Michalak kolejny raz rozpaliła iskrę w ognisku mojego serca. Pozwoliła mi uwierzyć, że można iść przez życie nie tylko marząc o miłości, ale i być kochaną oraz pokazała, jak spośród najczarniejszych chmur pochwycić promyk słońca. Nie przegapcie tej wyjątkowej lektury. Ja jestem bardzo zadowolona, wy też na pewno się nie zawiedziecie.

***

Wydawnictwo Znak.

trylogia kwiatowa

piątek, 18 października 2013

Internetowe randki.


Faceci z sieci
Katarzyna Gubała 

 
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 25 września 2013
liczba stron: 328
ocena: 4/6









      Miłość podobno można znaleźć wszędzie, nawet w wirtualnej sieci. Coraz więcej osób narzeka na brak czasu i okazji, aby odszukać swoją wymarzoną drugą połówkę, dlatego wybierają Internet, jako narzędzie świadczenia różnych usług. Wystarczy tylko usiąść wygodnie w fotelu przed ekranem komputera i zalogować się na poszczególny serwis randkowy, czat lub portal społecznościowy, żeby spotkać odpowiedniego partnera życiowego. Czy rzeczywiście to wszystko tak pięknie i łatwo wygląda? Historia Karoliny, główniej bohaterki „F@ceci w sieci, czyli w poszukiwaniu miłości” Katarzyny Gubała stanowi odpowiedź na to pytanie.

Trzydziestoletnia Karolina pochodzi z Wrocławia. Obecnie jest singielką, jednakże  chciałaby swoją samotność wypełnić uczuciem kochającego mężczyzny, dlatego nie zamierza biernie czekać na miłość tylko sama bierze los w swoje ręce. Zakłada konto na portalu randkowym, gdzie pod pseudonimem Szarlotka postanawia odnaleźć idealnego faceta. Do tego zadania podchodzi z rozsądkiem za pomocą jasno sprecyzowanych kryteriów. Jak przebiegną owe poszukiwania? Czy w wirtualnej sieci faktycznie można znaleźć swoją drugą połówkę pomarańczy? A może to wszystko jedna wielka ściema?

„Faceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości” to szczególnie osobliwa publikacja. Liczyłam na emocjonującą powieść obyczajową napisaną w żartobliwym klimacie, tymczasem dostałam coś na wzór poradnika połączonego z pamiętnikiem. Przypomina to również gatunek Chick lit – odmianę literatury popularnej przeznaczonej dla kobiet i tworzonej przeważnie przez kobiety, czyli coś  w stylu ,,Dziennika Bridget Jones’’ czy ,,Diabeł ubiera się u Prady’'. Początkowo fabuła obfituje w szereg przydatnych wskazówek, z których dowiemy się, jak odpowiednio przygotować się do poszukiwań wymarzonego partnera i na co powinnyśmy zwrócić uwagę podczas internetowych randek. Mnie niestety owe fragmenty nużyły, ale w dalszej kolejności podczas spotkań główniej bohaterki z potencjalnymi adoratorami było znacznie lepiej. Wątek ten rozpoczyna istną karuzelę szalonych wydarzeń. Karolina umawiała się z wieloma mężczyznami i za każdym razem to była kompletna porażka. Dotychczas miała do czynienia między innymi z niezdecydowanym flegmatykiem, lekomanem nastawionym na siebie, zdziecinniałym przyjemniaczkiem, życiowym koneserem, erotomanem, elegantem, fleją, cwaniakiem, neurotycznym hipochondrykiem lub miłośnikiem siłowni wcinającym chemiczne papki zamiast prawdziwych posiłków. Ta lista mogłaby się ciągnąć w nieskończoność. Czy w takim razie mimo niepowodzeń warto aż do skutku szukać odpowiedniej osoby? Tak, ponieważ nie same świry czy ryzykanci umawiają się przez Internet. Często można spotkać wartościowych, porządnych ludzi, którzy także mogą coś cennego zaoferować np. przyjaźń.

Z główną bohaterką każda z nas mogłaby bez problemu się utożsamić. Nie jest to zrozpaczona desperatka usilnie szukająca miłości, wręcz przeciwnie. Zna doskonale swoją wartość, rozróżnia i nazywa swoje potrzeby i potrafi zachowywać się asertywnie. Bez wątpienia jest spełniona zawodowo niemniej jednak prywatnie czuje się samotna, dlatego próbuje znaleźć wyjście z tej sytuacji. Z jakim to wyjdzie rezultatem? Zobaczcie sami. Przyznam szczerze, że w trakcie czytania tej książki miałam wrażenie, że Katarzyna Gubała opowiada o swoim życiu, które notabene było nadzwyczaj podobne do zawiłych perypetii Karoliny. Może to po prostu zwykły zbieg okoliczności a może rzeczywiście autorka tworząc historie główniej bohaterki bazowała na własnych doświadczeniach?

Wprawdzie powyższa lektura nie końca mnie usatysfakcjonowała, gdyż momentami trochę zalatywało nudą, ale ogólnie nie było najgorzej. To w sumie taki a’la vademecum, w którym autorka zawarła garść praktycznych rad i przestróg między innymi: ,,twarz to jedna z rzeczy, które możemy ujawnić podczas elektronicznej korespondencji na samym końcu’’. Dlaczego? Otóż nie mamy gwarancji, że dana osoba nie przerobi naszej fotografii w Photoshopie, nie przekaże jej innym. Szaleńców w sieci nie brakuje. Często zatem trzeba uważać, gdyż nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi.

,,Randki w sieci to sztuka iluzji. Jakiś opis, jakieś zdjęcia. W naszej głowie tworzy się obraz. Czy prawdziwy? Ba, czy realny? Wydaje nam się, że ktoś wykształcony, mądry, elokwentny powinien być też zrównoważony i przyjazny. Tak naprawdę sami dopisujemy takie cechy komuś, kogo w ogóle nie znamy. Wnioski wysuwamy na podstawie kilku zdań napisanych przez kogoś anonimowego. To właśnie serce i umysł podpowiadają nam, jaki ten człowiek po drugiej stronie monitora ,,powinien być’’. Niestety są to tylko nasze pobożne życzenia. Na tym polega ułuda wirtualnego świata. Ja jestem normalny, zatem inni też. Tylko czy na pewno?(…) Nawet baranki mogą skrywać pod skórą przebiegłego wilka’’.

Jesteś singlem? Szukasz drugiej połówki, miłości, lecz wciąż bezskutecznie? A może po prostu jesteś ciekawy, jak wygląda poszukiwanie życiowego partnera w wirtualnej sieci? Zapraszam w takim razie do przeczytania „Facetów z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości”. To szczery, zabawny, interesujący, momentami ironiczno-cyniczny przewodnik na temat internetowych portali randkowych. Pokazuje, na co zwrócić uwagę przy wyborze odpowiedniej osoby,  ostrzega przed najczęstszymi błędami i wreszcie podpowiada, jak z szerokiego grona absztyfikantów znaleźć tego jedynego. Zainteresowanych zapraszam do lektury.


***

Wydawnictwo Czarna Owca.



wtorek, 15 października 2013

Brutalny świat korporacji.


Niebezpieczne gry
Peter Mattei 

 
tłumaczenie: Marek Cegieła
wydawnictwo: Pascal
data wydania: 25 września 2013
liczba stron: 256
ocena: 4-/6








       Peter Mattei jest powieściopisarzem, dramaturgiem, reżyserem oraz autorem scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Niedawno nakładem wydawnictwa Pascal ukazała się najnowsza książka pisarza zatytułowana ,,Niebezpieczne gry’’. Jakie tajemnice skrywa w sobie tytułowa treść? Zapraszam do czytania.

Trzydziestotrzyletni Eric Nye to dyrektor generalny od pomysłów w nowojorskiej agencji reklamowej. Do jego zadań należy uwalnianie firmy od zbędnego balastu, czyli mówiąc prościej zajmuje się redukcją etatów własnego działu, z czego czerpie niekłamaną przyjemność. Pewnego dnia sytuacja ulega diametralnej zmianie. Podczas jednej z imprez mężczyzna zabawia się z młodą, atrakcyjną dziewczyną. Na drugi dzień okazuje się, że nowa znajoma jest stażystką w jego agencji reklamowej. Eric zamierza natychmiast pozbyć się jej z pracy i z własnego życia. Nie wie jednak, że trafił swój na swego. Już wkrótce Sabine drastycznie zmieni jego życie. Jak przebiegnie owa transformacja i czy Nye wyjdzie z niej obronną ręką?

Nie tego się spodziewałam. Byłam przekonana, że mam do czynienia z literaturą erotyczną, gdzie seks będzie figurował na pierwszym miejscu tymczasem jest to opowieść o socjopatycznym człowieku, który utknął w korporacyjnym piekle. Bez żalu odwalał czarną robotę za swoich szefów. Mimo to widać, że w głębi duszy posiadał jakieś skrupuły, które skutecznie tłumił za pomocą alkoholu, leków uspokajających, narkotyków oraz przygodnego seksu. To cena, jaką płacił za utrzymanie wysokiego stanowiska i niebotycznej pensji. Czy warto zatem tak się poświęcać? Autor umiejętnie poprowadził mnie przez świat, gdzie granice zacierają się między rzeczywistością, paranoją i kłamstwami. Kultura korporacyjna jawi się, jako jedna wielka farsa od złych pomysłów na nowe kampanie reklamowe po absurdalne procesy HR oraz bezsensowne procedury cięć i zwolnień. Ogółem, system rządzi nad człowiekiem.

,,Niebezpieczne gry’’ to bardzo specyficzna, pokręcona książka. Momentami naprawdę trudno się w niej odnaleźć. Przede wszystkim drażnił mnie ironiczno-filozoficzny styl życia głównego bohatera. To stuprocentowy socjopata i hipster w pełnym wydaniu. Ciężko odpowiednio ,,odbierać’ na jego falach. Także sposób prowadzenia narracji budził irytacje. Momentami pełen refleksyjnych wywodów, bądź zawierający opisy w pewien sposób nic niewnoszące do głównego tematu. Akcja toczyła się raczej spokojnie i powoli, z rzadka tylko zdarzają się bardziej dynamiczne, zaskakujące momenty. Z kolei scen z seksem jak na lekarstwo i na dodatek były niezwykle powierzchownie przedstawione. Największą jednak wadą jest otwarte zakończenie, które wydaje się zupełnie pozbawione sensu. Miałam wrażenie, jakby historia została przerwana w połowie i autorowi po prostu nie chciało się jej dokończyć. Jeśli ktoś lubi pisać własne rozwiązanie to będzie miał spore możliwości, aby wyobrazić sobie dalsze pogmatwane losy Erica. Ja niestety nie czuje się w pełni usatysfakcjonowana i wolałabym jasny, konkretny epilog.

Komu mogę polecić ,,Niebezpieczne gry’’? Każdy, kto jest zainteresowany tematyką współczesnego świata korporacji zyska wiele ciekawych doświadczeń z nią związanych. Osobiście średnio mi się podobało, ale ogólnie nie jest źle. Pewne grono odbiorców będzie zachwycone tą pozycją. To przewrotna satyra o działaniu międzynarodowej firmy, mobbingu, uzależnieniu, obsesji, złudności łatwego życia, jak również o naiwnie szczerej miłości i bolesnym upadku. Pokazuje, jak żarłoczny kapitalizm niszczy ludzi, którzy dla niego pracują. Tutaj ludzka godność i standardy moralne nic nie znaczą. Krótko mówiąc-to książka z drugim dnem, z której możesz coś wyciągnąć i czegoś się nauczyć. Wybór należy do ciebie.

***

Wydawnictwo Pascal.


Konkurs z Danutą Awolusi.

Danuta Awolusi – absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na wydziale filologicznym. Autorka nagradzanego bloga krytycznoliterackiego Książki Zbójeckie. Na co dzień miłośniczka literatury, wokalistka w chórze Gospel, autorka artykułów do warszawskiej „Gazety na Chmielnej” oraz organizatorka akcji czytelniczych dla blogerów i nie tylko.

Blog autorki:KLIK. 
Recenzja debiutanckiej książki: KLIK..


  Tym razem zbieram pytania do Danuty Awolusi. Przez najbliższe kilka dni będzie można na moim blogu, w komentarzu zadawać swoje pytania (1-maksymalnie 3) do autorki. Następnie wraz z odpowiedziami zbiorę w formę wywiadu i umieszczę w odpowiednim poście.

Jedna osoba, która według autorki wykaże się najciekawszym pomysłem na pytanie, otrzyma nagrodę, w postaci  książki ,,Na wysokim niebie''. 

Z całego serca zachęcam do udziału w powyższym konkursie. Wystarczy napisać tylko jedno max trzy, błyskotliwe pytania i być może nagroda będzie twoja.  

Bardzo proszę również o uważne czytanie cudzych komentarzy, żeby wasze pytania do autorki nie pokrywały się z innymi. Jeśli coś takiego będzie miało miejsce, zdublowane pytanie zostanie zignorowane. Do dzieła kochani!!!

Regulamin:
1.Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: Świat książek i ja...
2.Sponsorem nagród jest : wydawnictwo SOL
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie w komentarzu pytania (1- maksymalnie 3) do Danuty Awolusi na temat jej twórczości i nie tylko.
4. Konkurs trwa od 15 października 2013 roku do 19 października 2013 roku do godz. 23.59
5. Wywiad oraz ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 22 października 2013 roku.
6. Nagrodą jest książka : Na wysokim niebie
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi losowanie innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

banerek dla zainteresowanych



sobota, 12 października 2013

Zapobiec przeznaczeniu


Sny
Anna Frankowska 

 
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2013
liczba stron: 324
ocena: 4/6









       Sen jest nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Często odzwierciedla wewnętrzne pragnienia, konflikty, problemy, przepowiada przyszłość bądź jest po prostu pustym wytworem naszej wyobraźni niemającej żadnego wpływu na życie. A gdyby ktoś mógł spełnić wasze sny, skorzystalibyście z tego przywileju?

Osiemnastoletnia Anastazja (Sasza), główna bohaterka ,,Snów’’ Anny Frankowskiej dotychczas była zadziorną, zbuntowaną nastolatką. Non stop paliła papierosy, piła alkohol, brała narkotyki, wdawała się w bójki i przeszła dwie próby samobójcze. W zaistniałej sytuacji zrozpaczona rodzicielka wysyła dziewczynę do ośrodka dla trudnej młodzieży. Podczas pobytu Sasza nieoczekiwanie odkrywa, że potrafi spełniać ludzkie sny. Na dodatek okazuje się, że została wybrana, by ocalić świat przed zbliżającą się apokalipsą. Ktoś jednak próbuje zniszczyć jej moce, dlatego z pomocą zakochanego w niej Adriana dziewczyna ucieka z placówki i szuka ratunku u innych osób. Na swojej drodze spotyka Małgorzatę-medium, która wraz ze swoim synem Dominikiem stara się pomóc. Czas ucieka. Koniec świata jest bliski. Czy uda się osiemnastolatce zapobiec nieszczęściu?

Debiutancka książka Anny Frankowskiej zaintrygowała mnie klimatyczną okładką i opisem fabuły, dlatego z ciekawością zagłębiłam się w jej treść. Czy warto było? Tak, chociaż nie do końca jestem usatysfakcjonowana. Pomysł na fabułę uważam za niezwykle trafiony, niestety z realizacją było odrobinę gorzej. Cała historia jest lekko dziwna, pokręcona, nietypowa, momentami nieco chaotyczna. Niektóre wątki sprawiają wrażenie, jakby były zmontowane w pośpiechu. Tymczasem akcja mknęła niczym pociąg ekspresowy. Czasami miałam chęć powiedzieć: dość, ja wysiadam, gdyż momentami od nadmiaru wrażeń odczuwałam zmęczenie. Najbardziej irytowało mnie zachowanie główniej bohaterki. Wydawało mi się, że mam do czynienia z trzynastoletnią, zagubioną, niezdecydowaną dziewczynką a nie z dorosłą, pewną siebie kobietą. Jej chwiejny sposób bycia oraz niestabilne podejście do spraw damsko-męskich wołało o pomstę do nieba. W jednej chwili dziewczyna tuliła się do Dominika, zaś w kolejnej całowała Adriana. Cała ta postawia była krótko mówiąc-infantylna. Język jest prosty, swobodny i konkretny, jednakże niektóre powtórzenia, zwłaszcza ,,namiętne oczy’’ budziły irytacje odbierając całą przyjemność czytania. Również przebieg końca świata w moim mniemaniu został nakreślony zbyt powierzchownie. Nie potrafiłam wyobrazić sobie nadchodzącego kataklizmu, w związku z czym nie czułam zupełnie nic. Żadnego strachu, niepokoju czy przerażenia, jakby całe wydarzenie toczyło się poza mną, gdzieś w odległej galaktyce. Jedynie zakończenie przypadło mi do gustu. Dopiero tutaj widać dojrzałość emocjonalną Anastazji. Wszelkie koszmarne wydarzenia, w których wcześniej uczestniczyła ukształtowały jej charakter i wzmocniły wolę życia.

Czy polecam ,,Sny’’? Oczywiście, lecz nie dla każdego. Jeśli oczekujesz wymagającej literatury młodzieżowej przekazującej wartościowe treści, to nie tędy droga. Po najnowszą prozę Anny Frankowskiej można sięgnąć w przypadku braku lepszej alternatywy. To ciekawa pozycja fantastyczna, przy której jedynie przyjemnie się zrelaksujesz. Wybór należy do ciebie. Zapraszam.


***

Wydawnictwo Novae Res.



piątek, 11 października 2013

Akceptacja inności


Naga
Megan Hart
tłumaczenie: Anna Czechowska
tytuł oryginału: Naked
seria/cykl wydawniczy: Czerwona seria
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 25 września 2013
liczba stron: 480
ocena: 5/6







         Ostatnimi czasy literatura erotyczna zatacza coraz szersze kręgi. Wielu nowych pisarzy próbuje zaistnieć dzięki pikantnym, zmysłowym powieściom, ale niektórzy od lat specjalizują się w tym gatunku. Do tego grona bez wątpienia należy Megan Hart, jedna z najbardziej dojrzałych, utalentowanych, współczesnych autorek. Twórczość Megan poznałam podczas lektury ,,Trzy oblicza pożądania’’ oraz ,,Barwy pożądania’’. Obie pozycje wywarły na mnie całkiem pozytywne wrażenie, dlatego bez obaw skusiłam się na najnowsze dzieło pisarki zatytułowane ,,Naga’’. Czy warto było? Zaraz się o tym przekonamy…

Oliwia wiedzie spokojne, monotonne życie. Swój czas praktycznie poświęca pracy. W miłości niestety jej się nie ułożyło. Były narzeczony okazał się gejem i odszedł do innego mężczyzny. To był cios poniżej pasa. Wprawdzie teraz jest jej najlepszym przyjacielem, ale mimo to nie wypełni pustki i samotności, jaką ją otacza. Kobieta pragnie kochać i być kochaną. Udaje obojętną ale w głębi duszy marzy o gorącym, szczerym uczuciu. Pewnego dnia nieoczekiwanie w życiu Oliwi pojawia się Aleks Kennedy, niesamowicie przystojny, seksowny, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Aktualnie nie ma gdzie mieszkać, więc na pewien czas chce wynająć u niej mieszkanie. Eks narzeczony nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Ostrzega dziewczynę przez nowym lokatorem, który jego zdaniem złamie jej serce. Oliwia ignoruje obawy przyjaciela i coraz więcej czasu spędza z czarującym Aleksem. Niepostrzeżenie w ich relacjach coś się zmienia. Oboje przekraczają granicę z której nie ma już odwrotu. Co z tego dalej wyniknie? Czy ten związek ma szansę przerodzić się w coś poważnego?

Kolejny raz nie zawiodłam się na twórczości Megan Hart. Autorka ma wyjątkowy dar do tworzenia niezwykle namiętnych, zaskakujących, elektryzujących historii. Taka jest również ,,Naga’’. Pobudza wyobraźnię i rozpala zmysły, jednakże nie skupia się tylko i wyłącznie na seksie, wręcz przeciwnie. Ukazuje postawy psychologiczne wybranych bohaterów obnażając wszelkie traumy i lęki, opisując bezradność i zagubienie. Pozwala spojrzeć z całkiem innej perspektywy na homoseksualizm, przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną lub rasizm. Uczy tolerancji, prawdziwej akceptacji odmienności oraz jak znaleźć korzenie własnego istnienia. Udowadnia, że każdy człowiek zasługuje na szczęście i spełnienie bez względu na płeć, rasę, wyznanie, religię, kolor skóry czy orientację seksualną. Krótko mówiąc to niezwykle wartościowa książka pod względem społecznym.

Moje wrażenia po lekturze tej książki są bardzo pozytywne. Może nie piałam z zachwytu niemniej jednak z ogromnym zainteresowaniem śledziłam ekscytujące perypetie Oliwii. Autorka znakomicie nakreśliła jej charakterystykę skupiając się nawet na najdrobniejszych szczegółach. To wyrazista, niesztampowa osoba. Postacie drugoplanowe też są dobrze dopracowane i każda wyróżnia się barwną osobowością. Fabuła odbiega od utartego schematu powielanego w wielu książkach z tego gatunku. Jest przemyślana, spójna i ciekawie zrealizowana. Z kolei sceny erotyczne wprawdzie są dość odważne i śmiałe, ale w moim odczuciu zabrakło im odrobinę finezji i motorycznego napięcia. Na uznanie zasługuje natomiast oryginalna kompozycja, jasny styl, bogate słownictwo, wyobraźnia i umiejętność przekazywania emocji. Jednym słowem-klasa sama w sobie.

Czy polecam ,,Nagą’’? Oczywiście. Jestem pewna, że wierni fani Megan Hart oraz wszyscy miłośnicy literatury kobiecej nasyconej erotyzmem odnajdą tutaj coś dla siebie. To szalenie ciekawa, ujmująca powieść o gorących uczuciach, przyjaźni, akceptacji, szacunku dla inności, pasji i odkrywaniu samego siebie. Jest dowodem na to, że miłość ma wiele twarzy i różne odcienie. Chcesz wyruszyć w niesamowicie życiową podróż w meandry ludzkiej świadomości i podświadomości? Zapraszam zatem do powyższej lektury. Nie pożałujesz.

***

Wydawnictwo Czarna Owca.


środa, 9 października 2013

Ucieczka z piekła.


Równowaga
Paweł Leśniak

 
wydawnictwo: Zysk i Spółka
data wydania: wrzesień 2012
liczba stron: 328
ocena: 5/6







         Czy ktoś, kto zawodowo zajmuje się grą w piłkę może być pisarzem? Okazuje się, że tak. Paweł Leśniak- dwudziestokilkuletni piłkarz z pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz jest najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy. Autor napisał książkę fantasy o niezwykle tajemniczym tytule ,,Równowaga’’. Już na pierwszy rzut oka budzi zainteresowanie i wyzwala niepokój, ale czy mamy do czynienia z kawałkiem dobrej, przemyślanej prozy w polskim wydaniu? Zanim przejdziemy do meritum, kilka słów o fabule.

Desmond Pearce to dwudziestosześcioletni człowiek sukcesu. Pracuje, jako dyrektor w firmie deweloperskiej ojca, mieszka w luksusowej dzielnicy Miami, posiada pełen garaż bajecznie drogich samochodów i właśnie zaręczył się z piękną, błyskotliwą Kristen. Po prostu raj na ziemi. Pewnego dnia sytuacja ulega jednak diametralnej zmianie. W wyniku niefortunnych okoliczności mężczyzna jest przekonany, że jego ukochana dopuściła się zdrady. Rozgoryczony popełnia samobójstwo i trafia do piekła. Widok jest porażający:

,,Most prowadzący do zamku zbudowany był z ludzi… żywych ludzi. Potępieni byli kompletnie nadzy, trzymali się jeden drugiego, tworząc konstrukcję, po której chodziły potwory’’.

Desmond chce uciec z tego miejsca jak najdalej. Próbuje jakoś dojść do porozumienia z Lucyferem. W końcu diabeł składa mu zaskakującą ofertę. Odeśle go z powrotem na ziemię, ale w zamian musi dostarczać dusze innych osób.

,, - Jesteś egzekutorem. Dostajesz zlecenie i je wykonujesz. Łapiesz człowieka i pozbawiasz go duszy, likwidujesz świadków. Przyprowadzasz do piekła i czekasz na kolejne nazwisko’’.

rysunek P. Leśniaka
Jaka będzie decyzja Desmonda? Czy przystanie na kuszący układ księcia ciemności? A może znajdzie inne rozwiązanie z tej pozornie patowej sytuacji?

Co tu napisać? W myślach się gubię. Na usta ciśnie się autentyczne: „Wow!”. To ciekawa, wizjonerska, napisana z polotem i rozmachem iście hollywoodzka historia o walce dobra ze złem. Krótko mówiąc- jestem pod wielkim wrażeniem. Może niektórzy będą kręcić nosem, gdyż sama tematyka nie powala żadnym oryginalnym pomysłem. Motyw aniołów i demonów był już wielokrotnie powielany w wielu książkach niemniej jednak Pawłowi Leśniakowi udało się go nadzwyczaj twórczo wykreować. W niezwykle sugestywny i plastyczny sposób namalował piekło i niebo. Niemal widziałam i czułam cierpienie potępionych dusz. Porażające doznania. Z kolei anioły nie przypominają świetlistych duchów. Żyją wśród ludzi, dzięki czemu sami wykazują swoisty przejaw człowieczeństwa. Na duże uznanie zasługuje również rzetelna, barwna, złożona charakterystyka postaci. Szczególnie do gustu przypadł mi główny bohater, którego nie sposób nie lubić. To taki zuchwały, niepokorny typ, wiodący pokręcony i zaczepny żywot. Ironia i humor nie opuszcza go nawet po śmierci. Często przecenia swoje siły i możliwości, przez co niejednokrotnie wpada w poważne tarapaty. Na szczęście nawet z najgorszej sytuacji potrafi wyjść obronną ręką.

Po fantastykę sięgam dość sporadycznie, gdyż nie zawsze potrafię odnaleźć się w wizji nadprzyrodzonego świata, ale w przypadku ,,Równowagi’’ nie żałuje ani jednej chwili z nią spędzonej. Ta książka pochłonęła mnie bez reszty. Treść przekazu jest nader lekka, swobodna i zarazem lekko żartobliwa. Fabuła obfituje w wiele niezwykłych, niebezpiecznych, zaskakujących zwrotów akcji. Momentami miałam wrażenie, że oglądam dobry sensacyjny film. Znajdziemy tutaj również odniesienia do apokalipsy. Dobro i zło muszą się bilansować, bo tylko zachowanie ładu i równowagi nie spowoduje destrukcyjnego końca świata. W tym przypadku wiele zależy od odpowiednich działań głównego bohatera. Czy zatem uda mu się utrzymać ustaloną symetrię? Zobaczcie sami. Osobiście jestem usatysfakcjonowana tą powieścią i sugerując się otwartym zakończeniem, wiem, że będą dalsze części nieziemskich perypetii Desmonda. Już się nie mogę się doczekać, kiedy je w końcu poznam.

Rośnie mój podziw i uznanie dla tego autora. Nie dość, że dobrze gra i wygląda, maluje obrazy to potrafi także pisać świetne książki. 15 marca 2013 na gali wielkiego finału otrzymał wyróżnienie z kategorii Zaskoczenie Roku - Literacki Debiut. Jak widać talent Pawła Leśniaka został zauważony, dlatego z czystym sumieniem polecam jego debiutancką prozę wszystkim miłośnikom fantasy, jak również każdemu, kto szuka dobrej, sensacyjnej prozy z elementami metafizyki. Lektura ,,Równowagi’’ to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Obok wielkiej wojny dobra ze złem, mamy również walkę o wolność duszy, utrzymanie wolnej woli i radzenie sobie z własnymi słabościami. Zobacz na przykładzie Desmonda, czy z piekła istnieje jakaś droga ucieczki. Zapraszam.

***

Wydawnictwo Zysk i S-ka.


Oficjalna strona Pawła Leśniaka: KLIK.