Kwitnący krzew tamaryszku
Wanda Majer-Pietraszak
Wydawnictwo: MUZA SA
Ilość stron: 558
Ocena: 4/6
Prawdziwa przyjaźń, trwająca od lat, która przeszła już niejedną próbę jest na wagę złota.
Barbara, Maria zwana Myszką, Iwona i Jaśka przyjaźnią się ze sobą od lat. W każdej sytuacji życiowej zawsze mogą na siebie liczyć. Pewnego dnia Marię spotka nieszczęście: mąż odchodzi do innej, dużo młodszej kobiety. Zrozpaczona Myszka wyprowadza się na wieś, do Garbatki, domu ciotki Teresy, gdzie spędziła swoje dzieciństwo. Na miejsce przybywa też ''ekipa wsparcia''. Nowe miejsce, otoczenie – czy to dobre lekarstwo na obolałą duszę?
Wanda Majer-Pietraszak, znana bardziej jako Wanda Majerówna – lub żona „tego aktora”, tj. Leonarda Pietraszaka, zagrała w wielu filmach i spektaklach. Jest również autorką słuchowisk radiowych, dwóch telewizyjnych scenariuszy muzycznych, kilku tomików wierszy, opowiadań w pismach kobiecych, powieści pt. ''Czy pani jest żoną tego aktora?'', współautorką scenariusza serialu telewizyjnego pt. ''Siedlisko''. W 2014 roku wydała ''Cztery pory roku Heleny Horn''. Mieszka z mężem pod Warszawą. ''Kwitnący krzew tamaryszku'' to kolejna powieść pisarki.
Sama fabuła nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, mamy cztery dojrzałe kobiety i poplątane ich losy. Barbara jest pielęgniarką, Myszka – malarką, która po wyjściu za mąż musiała porzucić swoją pasję. Jaśka mieszka w Szwecji, gdzie osiąga sukcesy jako inżynier architekt. Natomiast Iwona ima się aktorstwa. Prócz tego wspólnie z kuzynką prowadzi sklep z odzieżą. I mimo iż każda ma swoje życie, od szkolnych lat utrzymują ze sobą nadal ścisły kontakt.
Autorka stworzyła ciepłą, rodzinną i życiową opowieść o sile prawdziwej kobiecej przyjaźni, miłości, zaufaniu, radzeniu sobie z przeciwnościami losu i znalezieniu swojego miejsca na ziemi. W piękny i głęboki sposób pokazuje, że dzięki wsparciu, życzliwości i ofiarności wielu dobrych ludzi, nasza szara egzystencja od razu nabierze nowych barw. Dlatego warto budować wzajemny szacunek, umacniać i pogłębiać relacje międzyludzkie.
W powieści znajdziemy kilka ważnych, życiowych zagadnień dotyczących między innymi znieczulicy i okrucieństwa wobec porzuconych zwierząt, tolerancji dla ludzi o innej orientacji seksualnej, alkoholizmu, który niesie za sobą mnóstwo konsekwencji, a także negatywnych skutków eurosieroctwa. Powyższe kwestie skłaniają do refleksji i spojrzenia na różne sprawy z innej perspektywy.
Książka napisana jest lekko, obrazowo, momentami dowcipnie, choć dialogi wydają się czasem nieco sztywne. Akcja w większości rozgrywa się w Garbatce, gdzie Myszka próbuje wrócić do stanu równowagi: nawiązuje nowe znajomości, przygarnia psa, znalezionego przypadkiem na poboczu drogi, remontuje dom, a także zaczyna realizować się i prywatnie. Niestety, moim zdaniem tempo wydarzeń jest zbyt leniwe i powolne. Niektóre wątki były całkowicie przegadane i zbędne, przez co chwilami odczuwałam znużenie. Odnośnie bohaterów, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych są wyraziści i dobrze nakreśleni, aczkolwiek perypetie pobocznych postaci trochę za mało wyeksponowane. Za to okładka jest przeurocza, jedna z lepszych jakie widziałam.
''Kwitnący krzew tamaryszku'' to idealna lektura dla umilenia sobie wolnego czasu. Napawa optymizmem, przynosi nadzieję w ludzką dobroć i szlachetność oraz pokazuje, że z każdego upadku można się podnieść, i iść do przodu. Polecam zainteresowanym.
***
Wydawnictwo Muza.
Po książkę chętnie kiedyś bym sięgnęła, bo zapowiada się bardzo interesująco. A okładka jest naprawdę piękna :))
OdpowiedzUsuńMnie również okładka wprost zauroczyła :)
UsuńMam ten tytuł w planach:)
OdpowiedzUsuńChyba nie mam na razie ochoty na taką lekturę. Ostatnio nie mogę nic dla siebie znaleźć, wszystko mnie nudzi i nuży;p Pewnie to zmęczenie.
OdpowiedzUsuńJa niestety podobnie się czuję, ale mam nadzieję, że to przejściowy kryzys.
UsuńNie znam tej autorki, nawet jako żona ,,tego aktora", ale książka mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńMignęła mi ta książka przy zakupach i nawet się nad nią zastanawiałam przez chwilę. Trochę żałuję, że się nie zdecydowałam, ale pewnie da się to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńIdealna kobieca lektura na leniwy dzień :)
OdpowiedzUsuńCoś w sam raz dla kobiet ;)
OdpowiedzUsuńJakoś...nie mój klimat obecnie. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio wybieram ciepłe, pozytywne historie więc będę miała książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńMamy ją w domu, więc możliwe, że kiedyś przeczytam, choć nie do końca to mój gatunek.
OdpowiedzUsuńLubię takie życiowe historie, dlatego też zapisuję sobie tytuł. Dziękuję za ocenę, mnie przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Mam nadzieję, że ''Kwitnący krzew...'' o wiele bardziej przypadnie ci do gustu aniżeli mnie.
UsuńNa razie nie mam ochoty czytania tej książki, ale może kiedyś jeszcze się skuszę.
OdpowiedzUsuńNatychmiast urzekła mnie okładka, wiesz, że ja kocham psiaki ;p A po książkę z pewnością sięgnę, zwłaszcza, że porusza kwestie znieczulicy względem zwierząt, poza tym lubię czasem przeczytać taką lekką, zabawną, ale jednocześnie refleksyjną historię, może mnie się bardziej spodoba? Pozdrawiam ciepło :*
OdpowiedzUsuńMnie także urzekła okładka - taka klimatyczna i piękna. Zawartość książki również jest godna uwagi, dlatego serdecznie zachęcam do lektury.
UsuńPozdrawiam!
A mnie okładka nie urzekła, najładniej wyszedł pies. Co do treści może być, ale ja najbardziej nie lubię przegadania.
OdpowiedzUsuńOstatnio czytam głównie kryminały ;)
OdpowiedzUsuńOpis mnie w ogóle nie zainteresował. Ostatnio (tylko jako film, a nie książkę) widziałem podobną historię. Sam film nie przypadł mi do gustu i wątpię, żeby z tą książką było inaczej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDo mnie również fabuła nie ''przemówiła', mimo to postanowiłam dać jej szansę, ale niestety nie otrzymałam upragnionych zachwytów, choć ogólnie nie było najgorzej. Jednak wybór pozostawiam tobie.
UsuńTakże pozdrawiam!
Czeka już na półce :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Super. W takim razie życzę miłego czytania i czekam na Twoją recenzję.
UsuńPrzeczytana i mi te powolne, przegadane momenty się spodobały. Połknęłam w dwa dni. Pojutrze recenzja :)
UsuńMoje-ukochane-czytadelka
Też nie oceniłam tej książki maksymalnie wysoko. Ma zalety, ale w pewnym momencie zrobiło się za słodko, a Myszka nagle stała się taka idealna, że aż nienaturalna;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, w pewnym momencie zrobiło się zbyt sielsko i anielsko, dlatego niektóre sceny sprawiały wrażenie lekko przerysowanych.
UsuńRaczej nie przeczytam tej książki;) Myślę, że na mojej liście "must read" są ciekawsze pozycje, na które wolałabym poświęcić czas;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Macałam ją podczas targów książki, jednak zrezygnowałam:) Cieszę się, że się podobało!
OdpowiedzUsuńTakie historie nigdy mnie nie nudzą. Co z tego, że o porzuconej kobiecie, która przeprowadza się na wieś czytałam już wiele razy? To patent na dobrą fabułę powieści obyczajowej, który osobiście uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńSkoro uwielbiasz taki motyw, to jestem niemal pewna, że ''Kwitnący krzew....'' przypadnie ci do gustu. Zatem gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę książkę.
UsuńNie jestem zbytnio do niej przekonana, bo po prostu takie tematy historii mnie nie przekonują do siebie
OdpowiedzUsuńTa okładka jest tak pozytywna i letnia, że na pewno będę się za tą powieścią rozglądać w te wakacje :)
OdpowiedzUsuńNie mam na nią ochoty, nie jest w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka trochę wynudziła, ale mimo to trzeba przyznać że to bardzo ciepła i ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńMnie również momentami nudziła, dlatego napisałam w recenzji, iż niektóre wątki były całkowicie przegadane i zbędne, przez co chwilami odczuwałam znużenie. Jednak ogólnie było całkiem dobrze.
UsuńOkładka cudowna i zachęca do zagłębienia się w fabule.Muszę rozejrzeć się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńMi ciężko uwierzyć w prawdziwą przyjaźń więc pewnie nie sięgnę :D
OdpowiedzUsuńJa też kilka razy się sparzyłam, ale mimo to wierzę w prawdziwą przyjaźń.
UsuńKsiążka już leży na mojej półce. Niebawem się za nią zabieram!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś damn jej szansę, na chwile obecna mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuńOkładka ładna, taka wakacyjna, fabuła też wydaje się taka. I choć nie wymagam od czytadeł zbyt wiele (a ta pozycja na czytadło mi wygląda) to jednak czegoś mi w niej brakuje. Zawsze z Twoich tekstów biją emocje - negatywne albo pozytywne. Jakaś taka żywiołowość, energia. Przy tej pozycji tego brakuje i sądzę, że właśnie takiego elementu też brakuje w powieści.
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Wyczułaś mnie na kilometr. W powyższej recenzji nie oddałam swoich emocji, bo ich nie odczuwałam. Ani pozytywnych, ani negatywnych. Raczej jestem do tej pozycji nastawiona neutralnie. Stąd brak u mnie tej energii :))
UsuńWłaśnie czytam i w pełni zgadzam się z Twoją opinią. Książka fajna, ale fabuła momentami nużąca.:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie ja jedna mam takie odczucia :) Ciekawe jak całość odbierzesz?
UsuńLubie takie książki, chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, może powstanie film na jej podstawie, Twój opis czyta się jak scenariusz filmu:)
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w połowie lektury i zgadzam się z Twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się tylko, czy nie za dużo tych kwestii do refleksji. Np. w przypadku książek pani Michalak mnie to odrzuca, bo tam czasami jakby wszystko wrzucone do jednego garnka i wymieszane. Nie przeszkadza to tutaj?
OdpowiedzUsuńW żadnym wypadku! Wspomniane przeze mnie kwestie są umiejętnie ''ukryte'' w tekście. Autorka jedynie subtelnie sygnalizuje niektóre problemy pokazując je takimi, jakie są, bez osłonek, i to od nas samych zależy, czy zechcemy ''pochylić się'' nad danym zagadnieniem, żeby je przeanalizować i lepiej zrozumieć.
UsuńFabuła niczym się nie wyróżnia, kompletnie nie przyciąga, jest jak wiele innych pozycji. Mi okładka również nie przypadła do gustu. ;) Podoba mi się jednak, że bohaterowie są dobrze wykreowani, szkoda tylko, że losy wszystkich nie są należycie nakreślone. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Co do fabuły, zgadzam się z Tobą - niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ale za to okładki będę bronić, bo jest naprawdę piękna :)
UsuńCzasami fajnie poczytać taką pełną ciepła powieść :)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie, jakoś opis mnie nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajna, ciepła propozycja na lato.
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko sięgam po literaturę tego typu, ale są takie dni, kiedy aż ma się ochotę przenieść do takiego prostego, urokliwego świata. To nic, że mamy do czynienia ze zwyczajną fabułą, w zwyczajności też może kryć się piękno :)
Nie jest to książka dla mnie, chociaż przyznam, że latem chętniej sięgam po powieści tego typu. Jednak od "Kwitnącego krzewu tamaryszku" odstrasza mnie powoli rozwijająca się akcja.
OdpowiedzUsuńWidzę, że szału nie ma, więc spokojnie mogę podziękować za tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPrzyzwoita - tak bym określiła tę książkę, aczkolwiek na pewno nie jest to pozycja, do której powrócę;)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby to była książka, która by mi się jakoś specjalnie spodobała, tym bardziej, że nie gustuję w obyczajówkach, a z tego co widzę i ty masz parę rzeczy tu do zarzucenia całości. Szkoda, bo okładka rzeczywiście jest urocza. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Słyszałam już o tej książce, muszę w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńSkusiłem się na tą książkę z braku pomysłu na inną lekturę i przyznam, że nie żałuję. Co prawda gatunek troszkę nie mój, ale pozycja godna polecenia.
OdpowiedzUsuń