Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 10 czerwca 2018

''Sukces rysowany szminką'' Anita Scharmach # PATRONAT MEDIALNY

Sukces rysowany szminką
Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 272
Data premiery: 9 maja
Ocena: 8/10
Patronat medialny:
  Po tym, jak Julia straciła narzeczonego w wypadku, wiedzie życie wypełnione pracą i opieką nad jej dwoma kotami. Myślała, że już nic dobrego jej nie spotka, jednak los naszykował dla niej niespodziankę, która wywróci jej życie od góry nogami. Przekona się, że niektóre niezależne od nas zdarzenia mogą wpłynąć na nasze życie bardziej, niż można to sobie wyobrazić.
Czy poradzi sobie z nową rolą, jaką będzie musiała pełnić?

  Anita Scharmach – niepoprawna optymistka, gdynianka, zakochana w Trójmieście i terenach kaszubskich. Nie może przejść obojętnie nad krzywdą zwierząt. W jej powieściach bohaterami często są zwierzęta, również te po przejściach. Zawodowo spełnia się jako księgowa, prowadząc księgi największych, prestiżowych wspólnot mieszkaniowych. Prywatnie córka, żona, matka – szczęśliwa kobieta. Debiutowała w listopadzie 2016 powieścią „Mogę wszystko”, która została okrzyknięta książką grudnia, niedługo potem książka otrzymała status bestsellera utrzymując się długo na Top liście.  W swoim dorobku literackim posiada jeszcze ''Zaraz wracam'' oraz ''Smaki życia''.

  Od samego początku śledzę twórczość autorki i muszę przyznać, że coraz śmielej rozwija swój warsztat pisarski i coraz lepiej radzi sobie z trudną problematyką obyczajową. Każda kolejna jej powieść okazuje się być lepsza od poprzedniej – pełniejsza oraz bardziej bogatsza w istotne treści. Nie inaczej jest tym razem ''Sukces rysowany szminką'' pod przykrywką lekkiej i przyjemnej lektury skrywa w sobie wiele uniwersalnych wartości, okraszonych subtelnym humorem przeplatanym momentami wzruszeń i refleksji. Czego chcieć więcej? Jak dla mnie rewelacja!

  Poznajemy Julię – pewną siebie, rzetelną agentką działającą na rynku nieruchomości, która mieszka w Sea Towers (najwyższym budynku mieszkalnym w Polsce, z widokiem na port gdyński i Skwer Kościuszki). Niestety jej kariera zawodowa i nabyte bogactwo nie idą w parze ze szczęście prywatnym. Po tragicznej śmierci narzeczonego, kobieta całą swoją miłość przelała na dwa urocze kociaki. Jednak pewnego dnia na jej drodze pojawia się szansa na spełnienie marzeń. Tylko czy będzie umiała z niej skorzystać? Czy poczuje w końcu upragniony spokój i spełnienie? A może happy end nie jest jej jednak pisany?

  Dostałam w swoje ręce uroczo zabawną, jednocześnie dotkliwie przejmującą powieść o różnych obliczach przyjaźni, otwieraniu się na drugiego człowieka, skomplikowanych relacjach rodzinnych, nieustannej gonitwie za lepszym jutrem i zwykłej codzienności, która serwuje wielorakie niespodzianki. Z właściwym sobie wdziękiem pokazuje nam, że los jak klepsydra, bywa przewrotny i kreśli własne scenariusze. Czasami rzuca nam pod nogi kłody, przez które nie potrafimy przejść. A niekiedy wyciąga do nas pomocną dłoń, którą wystarczy tylko mocno chwycić.

<<…nieszczęście dla mnie paradoksalnie okazuje się szczęściem. (…) życie czasem pisze najciekawsze scenariusze. Dla jednych będzie to dramat, dla innych komedia, dla jeszcze innych proza życia codziennego.>>

  Pisarka mądrze uświadamia, że wszystko, co nas spotyka, ma jakiś ukryty sens. Każdy smutek, każde zranienie, każda iskierka radości – dzieje się po coś, czemuś służy i czegoś nas uczy. Najważniejsze, to się nie załamywać porażkami i umieć czerpać przyjemność z małych rzeczy, których w codziennym pędzie częstokroć nie jesteśmy w stanie dostrzec.

  Niezaprzeczalną zaletą książki jest główna bohaterka: wyraziście wykreowana i  wiarygodnie dopracowana pod względem psychologicznym. Na pierwszy rzut oka jawi się jako przebojowa, niezależna bizneswoman, dla której liczą się jedynie markowe ciuchy, drogie kosmetyki i ulubione Volvo, z białą, skórzaną tapicerką. W rzeczywistości to tylko ułuda, gdyż pod tą fasadą/maską kryje wrażliwa dusza, szukająca zrozumienia, czułości, akceptacji. Z całą pewnością każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie.

  Równie ciekawe są postacie drugoplanowe. Każda z nich ma unikalny charakter, posiada wady, zalety, problemy, chwile zwątpienia, lęki i oczekiwania. Są wręcz niezbędnym elementem historii, uatrakcyjniającym tło fabuły.  Nie sposób przeanalizować każdego z osobna, dlatego skupię się tylko na jednej osobie, która wzbudziła we mnie największe kontrowersje. Mowa tu oczywiście o matce Julki. Śledząc jej zachowanie, na usta cisnęły mi się same epitety pod jej adresem, z których najłagodniejsze to bezczelny, podły babsztyl i plugawa żmija.

<<Jak pasożyt weszłaś we mnie! Ojciec nie zgodził się na skrobankę. Zagroził, że odejdzie! Robiłam wszystko, aby stracić ciąże, nawet nie jadałam, żebyś zdechła. Musiałam więc ciebie urodzić!
- Żebym zdechła? Mamo…>>

  W głowie mi się nie mieści, że można być tak bezdusznym, zapatrzonym w siebie egoistą? Skąd w tej kobiecie tyle nienawiści? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na kartach tej książki.

  Do gustu przypadł mi także styl pisania Anity Scharmach. Swobodnie posługuje się prostym, miejscami dosadnym językiem; zgrabnie tworzy plastyczne opisy, dzięki którym możemy oczami wyobraźni poznawać uroki Trójmiasta i chłonąć jego niesamowity klimat oraz umiejętnie stopniuje  rozwój akcji, ubarwiając ją w nieoczekiwane zwroty i w rozczulający finał. Mam jedynie zastrzeżenia do wątku romantycznego. Według mnie został potraktowany trochę po macoszemu, szczególnie w swojej początkowej fazie. Zabrakło mi tych "podchodów", stopniowego zabiegania o względy drugiej osoby, jakiegoś twistu, czegoś, co dodałoby tej historii słodko-gorzkiego wydźwięku. Nie zmienia to jednak faktu, że cała reszta stoi na wysokim poziomie. Wszystko jest jak najbardziej spójne, przemyślane i idealnie zgrane. 


  Podsumowując: ''Sukces rysowany szminką'' to przepełniona pozytywną energią opowieść o  poświęceniu, bezinteresowności, pomocy bliźnim, różnych odcieniach i różnych wymiarach miłości – przyjacielskiej, rodzicielskiej, partnerskiej, a także o trudnej sztuce budowania zażyłości i zaufania do drugiego człowieka. Wciąga bez reszty, na przemian rozśmiesza i wzrusza do łez oraz mądrze uzmysławia, że pieniądze nie są synonimem sukcesu. Największe i jedyne bogactwo na ziemi to kochać i być kochanym.  Cała reszta to jedynie szereg miłych dodatków. Przekonajcie się sami, czytając niniejszą lekturę. Zdecydowanie warto!


14 komentarzy:

  1. Gratuluję patronatu, ale książka mnie nie kusi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Już drugi raz spotykam się z pozytywną recenzją tej książki...to chyba nie przypadek;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję patronatu ! Być może sięgnę po tę książkę ! Tez pozdrawiam znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zupełnie nie spodziewałam się, że matka Julki okaże się taką bezduszną kobietą. Zgadzam się, autorka z każdą kolejną książką radzi sobie coraz odważniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, a brzmi bardzo zachęcająco. Lubię gdy lektura niesie ze sobą wiele uniwersalnych prawd :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła mnie zainteresowała. Myślę, że mogę skusić się w przyszłości na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. W świecie materializmu to idealna pozycja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie fabuła mnie osobiście zaciekawiła, moze być ciekawa tylko mam nadzieje, że jak już po nią sięgnę to się nie zawiąże :) Ale niestety różnie to juz z tym bywa.
    Zapraszam tez serdecznie do siebie :)
    https://bibliotekatajemnic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli zapowiada się kolejna fajna lektura na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...