Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 3 czerwca 2018

Wywiad z Darią Skibą

HANNA ARTYCHOWSKA
Jak długo książka czekała na tytułowe Uwolnienie z szuflady/komputera?

Właściwie „Uwolnij mnie” nie czekało za bardzo na uwolnienie, ponieważ wraz z końcem pisania, z postawieniem ostatniej kropki wiedziałam, że niebawem będę ją rozsyłać do wydawców. Tekst ukończyłam w czerwcu, a końcem sierpnia rozsyłałam go dalej.

Gdyby z biegiem lat trzeba było wybrać czy chce się być wiecznym wampirem czy wiecznym zombie co byś wybrała i dlaczego?

Przyznaję, że jest to dla mnie niezwykle trudne pytanie, ponieważ nie lubię ani wampirów, ani zombie, jeśli jednak już mam wybrać, to chyba zdecydowałabym się na bycie wampirem. Nienawidzę zombie, kojarzą mi się z filmem „Resident Evil”, którego naprawdę nie znoszę. W moim odczuciu są to istoty nie posiadające żadnego celu, ani nawet „funkcji” w otaczającym ich świecie. Wampiry jednak mogą jeszcze coś zdziałać, no i trafiają się przystojniacy ;)

AGNIESZKA MYCOFFEETIME
Po ilu kostkach czekolady Pani się uśmiecha?;)

Po jednej, jeśli zje ją moja córeczka ;) A tak osobiście, to po dwóch. Pierwsza dla zaspokojenia chęci na słodycze, druga dla rozkoszy i delektowania się chwilą.

AGNIESZKA KANIUK
Czy wydarzenia lub postacie opisane w książce mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości?

Nie. „Uwolnij mnie” w większości jest wytworem mojej wyobraźni. Oczywiście pewne przeżycia, czy sytuacje, o których gdzieś słyszałam w pewien sposób mnie zainspirowały, jednak nikt, ani nic nie było pierwowzorem do napisania tej historii. Są w niej elementy prawdziwe, jednak zazwyczaj są to zabawne wtrącenia, czy miejsca, w których byłam. 

Czy odczuwa Pani, że wydanie książki odmieniło coś w Pani życiu?

Jeśli spojrzeć na moje życie, to nie odmieniło to niczego, nadal tak samo zajmuję się domem, córeczką i jestem wciąż tą samą osobą. Jednak w końcu uwierzyłam, że potrafię tego dokonać, a wszystko zależy tylko ode mnie. Oczywiście dzięki temu poznałam kolejnych fantastycznych ludzi, odbyłam niezliczoną ilość rozmów i po prostu spełniłam swoje marzenie.

DOMINIKA
Czy nadała Pani komuś swoje cechy osobowe lub kogoś bliskiego?

Początkowo byłam pewna, że nie bardzo. Oczywiście miałam świadomość, że Diana, główna bohaterka ma podobne pasje jak ja – tańczy z ogniem, uwielbia czytać książki, słucha podobnej muzyki, czy nawet ma mój tatuaż. Jednak to dopiero od znajomych, którzy przeczytali książkę dowiedziałam się, że dałam jej dodatkowo mój charakter, moje poczucie humoru. Okazało się, że ta bohaterka ma dużo ze mnie, ale tylko ona. Tworząc pozostałe postacie starałam się je kierować w głowie.

Jak długo pisała Pani książkę? Czy musiała Pani czasem z czegoś rezygnować by dokończyć np.rozdział?

Najpierw napisałam opowiadanie, które następnie trochę przerobiłam i tak powstał pierwszy dość obszerny rozdział (można go przeczytać jako darmowy fragment na blogu My Fairy Book World). Opowiadanie później leżało kilka miesięcy, ale w mojej głowie ta historia wciąż żyła i nie dawała o sobie zapomnieć. W końcu uznałam, że pociągnę ją dalej dla samej siebie i po dwóch miesiącach surowy tekst był gotowy.

MALWINA NOWAK
Co było natchnieniem i takim motorem napędowym, że zaczęła Pani pisać?

Właściwie chyba nic nie było takim konkretnym natchnieniem. Jak napisałam wyżej, po prostu zrodziła się we mnie historia, która nie dawała mi spokoju i w końcu postanowiłam ją dokończyć. Nie po to, żeby wydać, a tylko dla samej siebie. Nikt z moich bliskich nie wiedział, że piszę. Robiłam to naprawdę tylko dla siebie. A co było moim motorem napędowym? Z całą pewnością muzyka, a właściwie kilka utworów. Dwa z nich można znaleźć w treści :)

Zaciekawiła mnie ta szmaragdowa Wyspa i jej zakamarki, dlaczego taka nazwa i co to jest za miejsce? Brzmi naprawdę intrygująco.. Fajna nazwa na tytuł książki " Mama odkrywającą zakamarki Szmaragdowej Wyspy."?

Kiedyś bardzo utkwiło mi to określenie w głowie. Jest jeszcze jedno: Zielona Wyspa, a mowa oczywiście o Irlandii. Takie nazwy przyjęły się ze względu na jej zielony kolor bez względu praktycznie na porę roku. W Irlandii nawet zimą praktycznie nie ma śniegu, więc zielony kolor traw, wielu krzewów widoczny jest przez cały rok. To stąd właśnie te nazwy, a Szmaragdowa Wyspa zdecydowanie brzmi bardziej intrygująco i tajemniczo niż Irlandia.

OLA KWIATKOWSKA
Z jakiego wątku w książce musiała Pani zrezygnować a który chciała Pani poruszyć?

Nie musiałam rezygnować z żadnego wątku, dlatego też wszystko co chciałam w niej zawrzeć, znajduje się na jej stronach.

Z którą postacią Pani może się utożsamić najbardziej i dlaczego z tą konkretnie postacią?

Pisałam już wcześniej, że nie do końca świadomie, najwięcej swoich cech nadałam Dianie, głównej bohaterce i to właśnie z nią potrafię utożsamić się najlepiej, chociaż do każdego bohatera w pewien sposób przywiązałam się i czułam, jakbym znała ich od zawsze.

NATALIA ŚWIERCZYŃSKA 
Jeżeli mogłaby Pani przenieść się do swojej książki i wystąpić w niej jako bohaterka, co by Pani zmieniła w postępowaniu bohaterów, jaki miała na nich wpływ, z kim rozmawiała?

Mam nadzieję, że nie musiałabym być główną bohaterką. Tego, co przeszła ona nie życzę nikomu. Jeśli jednak miałabym być już kimś z „Uwolnij mnie”, a mam nadzieję, że zostałabym Dorotą, najlepszą przyjaciółką Diany, to w pewnym momencie jej życia zostałabym z nią chwilę dłużej. Nie chciałabym jednak od początku ingerować w życie bohaterów, ponieważ uważam, że wszystko co nas spotyka w pewien sposób nas kształtuje, a każdy ponosi odpowiedzialność za dokonane decyzje. Na pewno starałabym się dużo rozmawiać z Dianą i Alanem.

EWA C.
Czy zasada "Wszystko jest możliwe, trzeba w to tylko mocno wierzyć” sprawdza się zawsze u Pani? Czy czasem potrzeba czegoś jeszcze, poza wiarą?

Okazuje, że sprawdza się zaskakująco często, ponieważ w moim przypadku jest tak: jeśli chcę, wierzę, że coś jest możliwe, to działam. Samo nic się nie zrobi. W końcu uwierzyłam, że napisanie książki jest możliwe i po prostu to zrobiłam. Szczęściu trzeba pomóc, a wszystko zaczyna się w naszych głowach. Ja wierzę w te słowa i chętnie im pomagam.

Zdarza się Pani odkładać jakieś obowiązki domowe na później, tylko po to, by choć przez chwilę zagubić się w czytaniu dobrej książki?

Jejku, nie raz i nie dwa! Wielokrotnie było tak, że mówiłam komuś „już, już, momencik, jeszcze tylko rozdział”. Zdarzyło mi się spalić ziemniaki, przejechać tramwajem kilka przystanków dalej niż powinnam, czy nie nauczyć się na sprawdzian, bo lektura była zbyt wciągająca. Teraz troszkę się to zmieniło, ponieważ w pierwszej kolejności muszę dbać o córeczkę, ale jeśli już tata się nią zajmuje, a ja mam chwilkę na książkę… ;)

MATEUSZ WĄSIK
Co jest najtrudniejsze w napisaniu książki?

W moim przypadku była to sumienność i samozaparcie. Wcześniej twierdziłam, że nie potrafię. Zaczynałam pisać jakąś historię i bardzo szybko ją pozostawiałam, nigdy do niej nie wracając. W końcu jednak się zawzięłam i okazało się, że nie było to takie trudne. Ta historia sama mnie prowadziła.

"Jak bardzo miłość może zaślepić"?

Może zaślepić naprawdę bardzo, a najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest postanie historii, jaką skrywa „Uwolnij mnie”

GOSIA
Technologia żywności to kierunek na czasie. Skąd u Pani taki wybór, bo książka z żywieniem mi się głównie komponuje gdy czekam aż ziemniaki się dogotują :-) kierunek mnie zaciekawił ponieważ moja siostra go również kończyła :-)

Zdecydowanie ten kierunek nie ma nic wspólnego z moją debiutancką powieścią. Dlaczego na niego się zdecydowałam? Prawdę powiedziawszy nie wiem co mną kierowało. Zawsze chciałam iść na farmację, zostać nauczycielką matematyki, pracować z dziećmi lub zostać aktorką. Moje drogi skrzyżowały się jednak z Technologią Żywności, która okazała się bardzo ciekawym doświadczeniem.

Czy Pani stosuje w swojej rodzinie zdrowe odżywianie, bo ja nawet jeśli podejmę taką próbę to wiecznie chodzę głodna :-)

No i tutaj wyjdzie na to, jak dużą mam świadomość i jak bardzo jej nie wykorzystuję. Nie, jeśli chodzi o mnie to potrafiłam siedzieć na wykładzie z dietetyki, a za chwilę polecieć na niezdrowy obiad (pizza, Fast foody). W stosunku do siebie nigdy nie stosowałam zdrowego żywienia, choć coraz bardziej się to zmienia, kiedy przygotowuję posiłki dla całej rodziny, w tym córeczki.

FALASA FALASA
Czy jest coś co chwiałaby Pani przekazać swoim czytelnikom, a czego tu w pytaniach nie było?

Podejrzewam, że znalazłoby się dużo rzeczy. Przede wszystkim chciałabym, żeby czytelnicy coraz częściej dawali szansę polskim autorom. Nie namawiam do siebie, ja dopiero raczkuję w tym świecie, ale jako blogerka miałam szansę przeczytać całą masę rewelacyjnych tekstów, poznać fantastycznych ludzi, którzy je stworzyli i okazuje się, że Polak zdecydowanie też potrafi :)

MARTUCHA180
Dario, czym dla Ciebie jest SŁOWO?

Słowo, jest dla mnie czymś, bez czego chyba nie mogłabym istnieć. To coś, dzięki czemu mogę nawiązywać kontakty, utrzymywać więź z bliskimi. Dzięki słowu, można rozwiązywać wszelkie spory, wyrażać emocje. To chwila relaksu, jeśli w ręce wpadnie nam fantastyczna lektura i sposób, na wyrażenie własnych emocji – czy to za sprawą pisania książek, wierszy, tekstów piosenek, czy nagrywania filmów.

Twój zawód a książki – jaka jest relacja między nimi? Może się pokusić o jakąś książkę na temat żywienia, żywności?

Jedyna prawdziwa relacja pomiędzy moim zawodem, a książkami jest taka, że podczas pisania lubię podjadać. Zawsze mam też pod ręką coś do picia, a to też się z tym wiąże ;) Tak naprawdę studia, które ukończyłam nijak mają się do moich tekstów. Jeśli chodzi o książkę stricte dotyczącą żywności, czy żywienia to zapewniam, że taka się nie ukaże. To niestety nie moja bajka. Jedyne emocje, jakie bym w niej zawarła, to morderstwo przy skrzynkach z warzywami lub w owocowym sadzie.

MONIKA STANISŁAWSKA
Dario, który wątek dla Ciebie jako autorki był najtrudniejszy do opisania w książce i dlaczego?

Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć dosłownie, ponieważ musiałabym wielu z Was zaspojlerować fabułę, a tego nie chcę. Powiem tak: jedna trzecia książki licząc od końca była dla mnie najtrudniejsza. Dlaczego? Myślę, że zrozumiecie, kiedy przeczytacie „Uwolnij mnie”

Czy Diana główna bohaterka książki jest Ci w jakiś sposób bliska? Czy posiadacie jakieś wspólne cechy?

Już pisałam o tym wcześniej. Tak, nadałam jej wiele swoich cech, a jakich? O tym w odpowiedzi trochę wyżej.

KSIĘGOZBIÓR KASINY
Czy pisze Pani pod wpływem weny czy raczej tak jak w pracy w godzinach np 8-16?

Ciężko to nazwać weną lub pracą w konkretnych godzinach, chyba, że mój etat odbywałby się na nockach. Zazwyczaj piszę, kiedy córeczka już śpi, a narzeczony wychodzi do pracy (pracuje na nocki). Wtedy pisze mi się najlepiej. „Uwolnij mnie” pisałam lekko ponad dwa miesiące i rodziłam to codziennie koło północy, jakieś półtorej / dwie godziny dziennie.

Jak wygląda Pani miejsce pracy? To uporządkowana przestrzeń czy raczej wszędobylski chaos?

Swoją pierwszą książkę pisałam w dwóch miejscach: przy biurku narzeczonego i na łóżku, z laptopem na kolanach. Teraz coraz częściej piszę w kuchni przy stole, rezygnując z łóżka. A ogólnie mówiąc, nie potrzebuję konkretnego miejsca, czy wystroju do pisania. Dla mnie ważny jest monitor, klawiatura, odpowiednia muzyka, coś do picia i najlepiej miseczka chipsów, ewentualnie trochę zdrowiej z czarnymi winogronami.

EWELINA ŁUKAWSKA
Czy zawsze chciała Pani, by Pani debiut poruszał trudny temat, jakim jest toksyczna miłość? Nie miała Pani ochoty zacząć od czegoś lżejszego?

Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, jakim tematem chciałabym debiutować. Pisząc „Uwolnij mnie” nie myślałam, że wydam tę książkę. Początkowo kompletnie nikt nie wiedział, że ją piszę. Dopiero po jakimś czasie przyznałam się kilku osobom w sieci. Mój narzeczony dowiedział się, kiedy rozmawiałam z wydawcą przez telefon i tylko dlatego, że musiałam przez to wcześniej wstać, a z reguły jestem śpiochem. Rodzinie powiedziałam dopiero po podpisaniu umowy. Dopiero po tym wszystkim kilka osób powiedziało mi, że łatwiej wchodzi się na rynek z czymś lekkim, ale ja po prostu poczułam tę historię i tak ją napisałam, szczerze i od serca.

Ma Pani już plan na kolejne książki? czego możemy się spodziewać? Może kontynuacji Uwolnij mnie?;)

Tak, kontynuacja czyli prawdopodobnie „Nasze jutro” ma pojawić się w okolicach października. Może uda się trochę szybciej, tekst jest już ukończony. Mam jeszcze pewne plany, ale to zdradzę za jakiś czas.

SABINA
Czy pracowała Pani w swoim zawodzie?

Zależy jak na to patrzeć. Technologia Żywności i Żywienie Człowieka to dziedzina dość rozległa, więc jeśli mogę pod nią podciągnąć McDonald’s, to tak ;)

Jaka jest Pani ulubiona książka, do której często się wraca?

Na chwilę obecną najczęściej wracam do książek dziecięcych, ze względu na to, że często czytam córeczce. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła jej poczytać „Małą Księżniczkę”, albo „Tajemniczy ogród”, które uwielbiam. Książki, które najczęściej czytałam (jakieś dziesięć razy całą serię) to „Harry Potter”. To od niego na dobre zaczęła się moja przygoda z książkami. Chciałabym wrócić do wielu, ale wydanych jest tyle niesamowitych książek, że trochę brakuje czasu.

LAUREL KA
Toksyczne związki to trudny i bolesny temat. Co chciałaby Pani przekazać kobietom, które bezgłośnie proszą "uwolnij mnie"?

Jest to szalenie trudny temat i każdy przypadek bywa inny. Jeśli jednak mowa o tych, które bezgłośnie wołają o pomoc powiedziałabym, że to wszystko zależy od nas samych. Jeśli naprawdę chcemy się uwolnić i poczuć jeszcze czym naprawdę jest życie, trzeba wszystko postawić na jedną kartę i raz na zawsze wyrwać się ze szponów oprawcy. Wiem, że łatwo się mówi siedząc wygodnie w fotelu i odpowiadając na pytania czytelniczek, ale taka jest prawda. Nikt nikogo nie wyrwie z toksycznego związku na siłę. Jeśli kobieta, która tkwi w takim układzie godzi się na niego i nie próbuje w żaden sposób się z niego uwolnić, będzie wiodła takie życie bardzo długo. Tak naprawdę jesteśmy bardzo silne, tylko po odpowiedniej dawce szantażu i zastraszania, przestajemy w to wierzyć.

Emigracja to w dzisiejszych czasach powszechne zjawisko. Czy chciałaby Pani wrócić do Polski, czy jednak Irlandia jest dla Pani takim odnalezionym miejscem na Ziemi?

Jeśli miałabym taką możliwość, wróciłabym do Polski. Tutaj czuję się wolna i zależna od samej siebie. Tam tej wolności nadal szukam, a czy ją w końcu odnajdę? Czas pokaże.

EWA
Czy jest w Pani życiu coś od czego chciałaby się Pani uwolnić choć na chwilę?

Tak, od uzależnienia od Internetu ;) Niby proste, a jednak trudne.

BOŻENA OSOWIECKA
Jestem obserwatorką Pani bloga i przedstawiając się na nim pisze Pani tak pięknie: „Wszystko jest możliwe, trzeba w to tylko mocno wierzyć”. Czego niemożliwego udało się Pani ostatnio dokonać?

Chyba właśnie jedną z takich niemożliwych rzeczy było wydanie książki i wiele aspektów, które się z tym wiążą. Nie wierzyłam, że ta historia będzie miała szansę spodobać się tak wielu osobom, a dostaję masę niesamowicie ciepłych i pochlebnych słów. Niemożliwością przez wiele lat jeszcze mieszkając w Polsce było dla mnie pojechanie na targi książki i poznanie wielu autorów, w których twórczości się zaczytuję, a w maju udało mi się na nie wybrać. O, i nauczyłam się piec kilka prostych ciast, to już dla mnie było całkowicie niemożliwe ;)

Każda matka wie, że istnieje miłość, która będzie wiecznie ślepa - miłość macierzyńska. Jak Pani odnalazła się w roli mamy i czy doczekamy się również książek dla dzieci Pani autorstwa?

Początkowo nie było to dla mnie wcale takie łatwe. Miałam cesarskie cięcie, na które nie byłam przygotowana, a zajmowanie się przez dłuższy czas w pojedynkę malutkim dzieckiem okazało się trudniejsze niż we wszelkich poradnikach, chociaż trafił mi się „grzeczny egzemplarz” ;) Moja córeczka naprawdę od pierwszych dni stała się pomóc najlepiej jak potrafiła, ale bywało ciężko, chociaż teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia. To mój największy skarb.
Książki dla dzieci? Mam wrażenie, że to jest trudniejsze, niż skomplikowany i zawiły kryminał, ale kto wie, może kiedyś i  na mnie spadnie ten zaszczyt ;)

SILWANA
Wcześniej to Pani pisała recenzje o książkach i autorach, teraz to Pani jest autorka. Jakie to uczucie znaleźć się po drugiej stronie książki?

Tak naprawdę nie czuję tego, że jestem po drugiej stronie. Nadal bloguję i recenzuję książki, chociaż na chwilę obecną z mniejszą aktywnością. A jak czasami wpadnie opinia na temat mojej książki – czytam i wyciągam wnioski. Cały czas się uczę i dopiero raczkuję w tej sferze.

Jak to się stało, że zamieszkała Pani poza Polską? Praca czy może miłość?

Ponownie po wielu latach połączyły się drogi moje i mojego partnera. Wróciła dawna miłość i Irlandia przywitała mnie z otwartymi ramionami, choć moje pierwsze loty do Irlandii były do zaprzyjaźnionej rodziny, nie do mojego narzeczonego.

JOLA JOLA 
Śledzę Pani pracę i twórczość od jakiegoś czasu. Czytając recenzje i opinie o "Uwolnij mnie", uważam debiut za udany. Kierując się Pani mottem "wszystko jest możliwe" mam pytanie. Czy marzy Pani o tym, żeby książka została przetłumaczona i wydana w innym kraju, czy myśli Pani o debiucie na rynku zagranicznym np. amerykańskim? 

Myślę, że jest to ciche marzenie każdego autora. Ja wiem, że jest to bardzo trudne i bez znajomości, odrobiny szczęścia lub naprawdę dobrej reklamy na naszym rynku nie jest to możliwe. Sama nie znam języka angielskiego na tyle, by móc pisać książki po angielsku więc raczej nie mam co się rozglądać po zagranicznych księgarniach.

Drugie pytanie dotyczy adaptacji filmowej książki. Czy ma Pani takie marzenie, a może już otrzymała Pani taką propozycję?

To, to już abstrakcja ;) Oczywiście myśląc o swojej książce, widzę ją za pomocą slajdów, scen z konkretnymi aktorami, ale jestem świadoma, że nigdy nie doczeka ona swojej ekranizacji. W kolejce są miliony niesamowitych tekstów 

AGNIESZKA EWELINA ROWKA
Z kim w duecie chciałabyś napisać książkę?

Z kimś kto miałby do mnie szalenie anielską cierpliwość. Jestem straszną marudą i mam wysoko postawioną samokrytykę. Tylko wariat zgodziłby się napisać książkę ze mną w duecie.

Jaki pisarz/jaka pisarka jest Twoim wzorem do naśladowania pod względem twórczości?

Pod względem twórczości nikt. Nikim w ten sposób nie próbuję się inspirować, ponieważ na dłuższą metę nie przyniosłoby to nic dobrego. Podoba mi się jednak postawa wielu autorów i bardzo cenię chociażby takie osoby jak Melissa Darwood, Małgorzata Falkowska, K.N. Haner, czy wiele, wiele innych autorów. Podziwiam za samozaparcie i ciągłe dążenie do celu.

IZABELA WYSZOMIRSKA
Chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć dlaczego kobiety trwają w toksycznych związkach? Wiadomo, miłość bywa ślepa, ale czy naprawdę wierzymy, że nasz mężczyzna się zmieni, wolimy być poniżanie, bite, w imię czego? Tych rzucanych ochłapów, namiastki uczucia, które powinno być czymś pięknym, czystym i scalającym związek, a nie prowadzącym do destrukcji? Dario, jak myślisz, dlaczego kobiety tak kurczowo trzymają się swojego partnera?

Iza, myślę, że tutaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Tak naprawdę na to składa się wiele czynników. Charakter zarówno kobiety jak i mężczyzny, sytuacja finansowa obojga, to czy mają ze sobą dzieci. Naprawdę czynników jest wiele. A na przykładzie Diany – trafiła nagle do obcego miejsca, z dala od rodziny i wszystkiego co znała. Potrzebowała kogoś, kto zapewni jej bezpieczeństwo i pokieruje po nieznanych ścieżkach. Na drodze pojawił się Patryk, który początkowo jej imponował. Na wstępie nie widzi się wielu wad drugiej osoby. Z kolei tacy ludzie jak Patryk, o ile można nazwać ich ludźmi doskonale wiedzą, jak mają rozegrać swoją rolę. Stosują wobec swoich ofiar moim zdaniem jedno z najgorszych zagrań – szantaż psychologiczny. Ofiara nim się zorientuje, tkwi w sidłach oprawcy i nie potrafi się uwolnić. Możesz mi wierzyć, czasami z pozoru silne, wiedzące do czego dążą kobiety potrafią wpaść w taki związki i mają cholerny problem, by się z tego wydostać.

Patryk czy Alan - którą postać tworzyło się prościej? Czarny czy pozytywny charakter?

Odpowiedź tym razem jest prosta: Patryk. To była dla mnie postać do bólu pozbawiona uczuć. Posiada wszelkie najgorsze cechy, jakie tylko mogłam mu nadać, a jednocześnie starałam się, by był bardzo realny. Myślę, że takich ludzi często spotkamy na ulicy – niestety. Zdecydowanie łatwiej w tym przypadku tworzyło mi się czarny charakter.

ANN Z
Czy fakt, że na co dzień ocenia Pani twórczość innych pomaga, np. łatwiej jest przyjąć czyjeś krytyczne uwagi, unika Pani błędów, które popełniają inni autorzy, a może jest wręcz odwrotnie, bo czytelnicy mogą postawić Pani wyżej poprzeczkę?

Dopiero kiedy skończyłam pisać surowy tekst i bardzo bliska mi osoba go wstępnie poprawiła, uświadomiłam sobie, jak wiele błędów popełniam zupełnie nieświadomie. Wcześniej się na nich nie skupiałam, chociaż czytając książki potrafiłam je wyłapać. Pisząc coś swojego zupełnie przestawałam o tym myśleć i tak np. potrafiłam mieszać czasy. Nigdy nie ukrywałam, że odpowiednia kolejność przecinków była dla mnie czarną magią, a za błędy stylistyczne moja pani promotor na studiach chciała mnie powiesić (no, może nie aż tak źle, ale komentarzy ze słowem „styl” było sporo. Nie sądzę, żeby przez to było mi łatwiej, czy trudniej. Dla mnie to zupełnie nowa ścieżka, na którą dopiero weszłam i za jakiś czas zapewne przekonam się, jak dużo ostrych zakrętów na niej spotkam.

Czy ma Pani jakiś tytuł, który odmienił Pani życie, np. sprawił, że postanowiła Pani przelać swoje myśli i uczucia na papier lub postanowiła wywrócić wszystko do góry nogami, zmienić o 360 stopni?

Nie ma książki, która zmieniła moje życie o 360 stopni. Z całą pewnością jest mnóstwo takich, które na mnie w różny sposób wpływają. Po przeczytaniu „W rytmie passady” Anny Dąbrowskiej stwierdziłam, że to ten moment, kiedy powinnam skończyć swój tekst. Ona obudziła we mnie sporo emocji, które były mi potrzebne do podjęcia takiej decyzji.

OBLICZA ROZY
Pisząc o przemocy w rodzinie nie sposób uniknąć brutalności. Nie wystarczy: "Uderzył mnie i to bardzo bolało". Aby potrząsnąć czytelnikiem, wywołać emocje i pozostać autentycznym, konieczne są opisy konfliktów, o których tak naprawdę nigdy nie chcielibyśmy słyszeć. Czy miała Pani problem z wyznaczeniem sobie granicy, do jakiego stopnia brutalności może Pani dojść w opisach?

Początkowo tak było. Miała delikatny zamysł, co chcę przekazać tą książką. Chciałam przede wszystkim pokazać ludziom, jak ciężko czasami jest się uwolnić z tyranii, jaka spotyka wiele kobiet na całym świecie. Bardzo możliwe, że tuż za naszymi ścianami rozgrywa się kolejne piekło. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem bohaterowie zaczynami coraz bardziej dyktować swoje warunki i do dziś nie wiem jak to się stało, że zawędrowałam z nimi w miejsca, których nie było w najśmielszych planach. To po prostu wydarzyło się nagle, jak w prawdziwym życiu. Poszłam zdecydowanie dalej niż przewidywałam i nie żałuję. Chciałam, by ta historia wywoływała emocje i wstrząsała. By choć jednej osobie otworzyła oczy – takiej, która tkwi w toksycznym związku lub osobie, która się temu przygląda i ma szansę zatrzymać napędzającą się machinę. Może dzięki temu choć jedna osoba uniknie tragedii?

Kto był pierwszym czytelnikiem Pani książki?

Całkowicie pierwszą osobą, która przeczytała ten tekst była Magdalena Hupało z bloga Zagubieni w świecie książek. To ona mnie motywowała i mówiła „pisz dalej, bo ja czekam”. Później tekst przeczytało jeszcze kilka bliskich mi dziewczyn z sieci, ale było ich naprawdę niewiele.

KAROLINA
Czy uważa Pani, że pisania książek można się nauczyć czy jest to dar, z którym człowiek się rodzi?

Myślę, że można się tego nauczyć. Szczególnie w dzisiejszym świecie zanim książka ujrzy światło dzienne, przechodzi przez redakcję, korektę i szereg zabiegów, które mają polepszyć tekst. Najważniejszy jest pomysł i szkielet powieści, a nad wszystkim można pracować. Sama wciąż się uczę i nie zamierzam przestawać.

Gdyby miała Pani możliwość, komu ze znanych osób podarowałaby Pani swoją książkę "Uwolnij mnie"? 

Gdyby ktoś mi ją przetłumaczył, podarowałabym ją Corinne Michaels, ponieważ stworzyła najlepszego książkowego bohatera, którego pokochałam. A jeśli chodzi o osoby znające język polski? Na myśl aktualnie przychodzą mi same autorki, a trochę mogłabym ich wymienić ;)

⇜⇝

Dziękuję z całego serca za poświęcony czas i niesamowite pytania. Mam nadzieję, że dzięki nim przybliżyłam Wam swoją osobę i debiutancką powieść, po którą mam nadzieję sięgnięcie i poczujecie emocje, jakie starałam się w niej zawrzeć.

Dziękuję za każde pytanie! Dziękuję również Tobie, Cyrysiu za poświęcony czas i wszelką pomoc!

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Darii Skibie za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatem zwycięskiego pytania zostaje:
OBLICZA ROZY

Serdecznie gratuluję i czekam na maila.

Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco,
Cyrysia

11 komentarzy:

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...