Jasna sprawa
Małgorzata J. Kursa
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 496
Data premiery: 6 czerwca
Ocena: 5/6
Patronat medialny:
LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
Weronika – pokiereszowana przez życie młodziutka dziewczyna z dwójką dzieci, nieufna i ostrożna, nastawiona na egzystencję bez drugiej połówki.
Radek – chłopak, który nie ma pojęcia o problemach finansowych, cierpi na przesyt zainteresowania ze strony płci przeciwnej i absolutnie nie wierzy w żadną miłość.
A pomiędzy nimi Marta, która wobec tej dwójki ma własne plany oraz nieprzewidywalne, choć urocze, bliźnięta zwane Be-Be.
Kto będzie górą w tej rozgrywce? Marta czy jej przyjaciele?
Małgorzata J. Kursa - Urodzona na Rzeszowszczyźnie, od dzieciństwa kraśniczanka. Ogólnie optymistka i śmieszka, od ludzi poważnych i ponurych ucieka spłoszonym truchtem. Agresywnie reaguje jedynie na głupotę i politykę. W ciągu ponad pół wieku żywota dorobiła się małżonka i córki, a także apodyktycznej kocicy Kropki. Rodzinę stara się oszczędzać, wyżywając się gastronomicznie w kuchni, bądź pisując humorystyczne czytadła. W swoim dorobku literackim posiada między innymi: "Tajemnica Sosnowego Dworku" "Babska misja", ''Ekologiczna zemsta'', ''Miłość i aspiryna'', ''Najlepsze jest najbliżej'', ''Nieboszczyk wędrowny'', ''Niespodziewany trup'', ''Teściową oddam od zaraz''. Uwaga! To nie są książki dla wiecznie niezadowolonych ponuraków.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zapewne nie ostatnie. Jestem mile zaskoczona jej lekkością pióra, swobodą wyrażania emocji, subtelnym poczuciem humoru i życiowym podejściem do tematu. ''Jasna sprawa'' już od pierwszych stron wciągnęła mnie w ekscytującą historię o przyjaźni, miłości, dobroci i oddaniu drugiemu człowiekowi. Wprost tchnie optymizmem, ciepłem i nadzieją na lepsze jutro. Sama przyjemność czytać tak znakomitą literaturę obyczajową.
Sama fabuła nie wydaje się szczególnie odkrywcza, lecz wciąga niczym ruchome piaski, bez szans na uwolnienie. Poznajemy Weronikę - młodziutką wdowę z dwójką dzieci oraz Radosława - bogatego, przystojnego syna prawnika. Za sprawą ich wspólnej znajomej, chłopak udziela Weronice korepetycji z matematyki. Między nimi szybko nawiązuje się nić sympatii. Czy tych dwoje połączy kiedyś coś więcej? Jedno jest pewne, czasami sprawy wymykają się nam spod kontroli i nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować…
Ta powieść ma w sobie niepowtarzalny klimat, jakąś unikalną wrażliwość, po prostu coś, co wchodzi pod skórę i zostaje tam na długi czas. Z drżeniem serca obserwowałam perypetie Weroniki i Radka. Z pozoru dwa różne światy, a w rzeczywistości oboje są tacy samy. Zagubieni, niepewni i bezradni wobec piętrzących się trudności. Nie potrafią z odwagą iść przez życie, brakuje im wiary w siebie. Autorka bardzo wiarygodnie dopracowała ich portrety psychologiczne. Są tacy jak my; zwyczajni, ludzcy. Mają swoje słabości, problemy, popełniają błędy, podejmują trudne decyzje, a także robią wspaniałe rzeczy. Najbardziej polubiłam Weronikę. Ta młoda dziewczyna doświadczyła wiele złego. Miała dwa lata, kiedy zabrano ją od rodziców. Potem przebywała w domu dziecka, a gdy osiągnęła pełnoletniość – wyszła za mąż za Darka, który znęcał się psychicznie i fizycznie nad nią i nad dziećmi. Również Radek nie zaznał prawdziwej bliskości i bezwarunkowej miłości. Był bardzo samotnym dzieckiem. Nigdy nikt go nie przytulał, nie pocieszał, nie opowiadał bajek. A kiedy dorósł, miał wrażenie, że każdy widzi w nim tylko pieniądze.
Sporo miejsca poświęcono także postaciom drugoplanowym, zwłaszcza Marcie, Michałowi oraz pewnemu osobnikowi o pseudonimie Rambo. Za tą trójką osób kryje się niezwykle poruszająca historia, pełna niedomówień, przemilczeń, półprawd i skrywanych tajemnic. Przyznam szczerze, że mimo moich najszczerszych chęci nie potrafiłam zapałać sympatią do Marty. Według mnie była zbyt przeidealizowana. Niemal każdy rozpływał się z zachwycie nad jej zaletami. Energiczna, towarzyska, uśmiechnięta, empatyczna, opiekuńcza, bezinteresowna, obdarzona intuicją i uzdolniona kulinarnie. Ta lista zdaje się nie mieć końca, toteż czułam z tego powodu lekkie rozdrażnienie. Inaczej sprawa wygląda w przypadku Michała. Spokojny, opanowany, cierpliwy i ugodowy. I co najważniejsze – ma klasę. Z każdej sytuacji potrafi wyjść z twarzą, a swojej racji dowodzi wyłącznie mądrymi argumentami. Natomiast Rambo niemal od razu przyprawił mnie o szybszy puls. Z jednej strony emanuje dziwnym dystansem i enigmatyczną aurą, z drugiej – przyciąga swoją niezależnością i niepokornością. Muszę jeszcze wspomnieć o Be-Be, czyli Basi i Bartku. Przecudowne dzieciaki. Wnoszą do powieści wiele śmiechu i ożywczego kolorytu.
Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego który na szczęście nie zdominował akcji. Bohaterów łączy niezwykły galimatias uczuć i myśli, które próbują okiełznać. Z jakim to wyjdzie rezultatem? Próżno tu szukać nadmiaru słodyczy, pompatycznych uniesień i ckliwych frazesów. Znajdziemy za to spokojną, pełną wzajemnego szacunku i tolerancji, zażyłość, która buduje intymność i umacnia zaangażowanie. Dzięki temu autorka pragnie nam pokazać, że miłość nie zawsze musi owocować wybuchem namiętności i szaleństwem zmysłów. Miłość to przede wszystkim wzajemne rozmowy, akceptowanie drugiej osoby taką, jaka ona jest, ze wszystkimi wadami i niedociągnięciami oraz nieustanna gotowość służenia, opieki i pomocy w potrzebie. Ale nie wolno też zapominać o prostych słowach ,,kocham Cię'', które mają ogromne znaczenie i niosą za sobą wiele treści. Nie należy się ich bać ani wstydzić. To krótkie wyznanie ,,…nie będzie wyświechtane i nieprawdziwe, kiedy powiesz je właściwej osobie. Miłość, choć banalna i stara jak świat, istnieje naprawdę. I zmienia wszystko. Znaczenie słów też.''
Bardzo przypadł mi do gustu język, jakim posługuje się pani Małgorzata. Niesamowicie lekki i błyskotliwy, bez wydumanych i górnolotnych tekstów. Z kolei barwne i żywe opisy tak mocno wpływają na wyobraźnię, iż wydaje się, że jesteśmy w centrum opisywanych miejsc. Tempo wydarzeń również bez zarzutu. Mimo sporej objętości cały czas coś się dzieje. Jedyne co mi nie przypasowało to skierowanie (w drugiej połowie powieści) większej uwagi na losy Marty, Michała i Rambo, pomijając tym samym przygody Weroniki i Radka. Moim zdaniem można było bardziej umiejętnie to zrównoważyć, bez szkody dla którejkolwiek ze stron. Pomijając ten aspekt, cała reszta oczarowuje swoim naturalnym wdziękiem, przyjazną i życzliwą atmosferą oraz pozytywną energią. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, który sądząc po otwartym zakończeniu – najprawdopodobniej nastąpi.
Podsumowując:
''Jasna sprawa'' to pogodna opowieść o zwykłej ludzkiej codzienności utkanej z szeregu prostych spraw, trosk i radości, jak również przejmująca historia o poszukiwaniu szczęścia, tęsknocie za drugą połówką, budowaniu zaufania, zmaganiu z samotnością i wierze w lepszą przyszłość. Subtelnie uzmysławia, że szczęście nie zawsze jest tam, gdzie się na nie czeka. Często bywa bardzo blisko nas, wystarczy tylko umieć go dostrzec. Gorąco zachęcam do lektury. Na pewno nie pożałujecie.
Radek – chłopak, który nie ma pojęcia o problemach finansowych, cierpi na przesyt zainteresowania ze strony płci przeciwnej i absolutnie nie wierzy w żadną miłość.
A pomiędzy nimi Marta, która wobec tej dwójki ma własne plany oraz nieprzewidywalne, choć urocze, bliźnięta zwane Be-Be.
Kto będzie górą w tej rozgrywce? Marta czy jej przyjaciele?
Małgorzata J. Kursa - Urodzona na Rzeszowszczyźnie, od dzieciństwa kraśniczanka. Ogólnie optymistka i śmieszka, od ludzi poważnych i ponurych ucieka spłoszonym truchtem. Agresywnie reaguje jedynie na głupotę i politykę. W ciągu ponad pół wieku żywota dorobiła się małżonka i córki, a także apodyktycznej kocicy Kropki. Rodzinę stara się oszczędzać, wyżywając się gastronomicznie w kuchni, bądź pisując humorystyczne czytadła. W swoim dorobku literackim posiada między innymi: "Tajemnica Sosnowego Dworku" "Babska misja", ''Ekologiczna zemsta'', ''Miłość i aspiryna'', ''Najlepsze jest najbliżej'', ''Nieboszczyk wędrowny'', ''Niespodziewany trup'', ''Teściową oddam od zaraz''. Uwaga! To nie są książki dla wiecznie niezadowolonych ponuraków.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zapewne nie ostatnie. Jestem mile zaskoczona jej lekkością pióra, swobodą wyrażania emocji, subtelnym poczuciem humoru i życiowym podejściem do tematu. ''Jasna sprawa'' już od pierwszych stron wciągnęła mnie w ekscytującą historię o przyjaźni, miłości, dobroci i oddaniu drugiemu człowiekowi. Wprost tchnie optymizmem, ciepłem i nadzieją na lepsze jutro. Sama przyjemność czytać tak znakomitą literaturę obyczajową.
Sama fabuła nie wydaje się szczególnie odkrywcza, lecz wciąga niczym ruchome piaski, bez szans na uwolnienie. Poznajemy Weronikę - młodziutką wdowę z dwójką dzieci oraz Radosława - bogatego, przystojnego syna prawnika. Za sprawą ich wspólnej znajomej, chłopak udziela Weronice korepetycji z matematyki. Między nimi szybko nawiązuje się nić sympatii. Czy tych dwoje połączy kiedyś coś więcej? Jedno jest pewne, czasami sprawy wymykają się nam spod kontroli i nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować…
Ta powieść ma w sobie niepowtarzalny klimat, jakąś unikalną wrażliwość, po prostu coś, co wchodzi pod skórę i zostaje tam na długi czas. Z drżeniem serca obserwowałam perypetie Weroniki i Radka. Z pozoru dwa różne światy, a w rzeczywistości oboje są tacy samy. Zagubieni, niepewni i bezradni wobec piętrzących się trudności. Nie potrafią z odwagą iść przez życie, brakuje im wiary w siebie. Autorka bardzo wiarygodnie dopracowała ich portrety psychologiczne. Są tacy jak my; zwyczajni, ludzcy. Mają swoje słabości, problemy, popełniają błędy, podejmują trudne decyzje, a także robią wspaniałe rzeczy. Najbardziej polubiłam Weronikę. Ta młoda dziewczyna doświadczyła wiele złego. Miała dwa lata, kiedy zabrano ją od rodziców. Potem przebywała w domu dziecka, a gdy osiągnęła pełnoletniość – wyszła za mąż za Darka, który znęcał się psychicznie i fizycznie nad nią i nad dziećmi. Również Radek nie zaznał prawdziwej bliskości i bezwarunkowej miłości. Był bardzo samotnym dzieckiem. Nigdy nikt go nie przytulał, nie pocieszał, nie opowiadał bajek. A kiedy dorósł, miał wrażenie, że każdy widzi w nim tylko pieniądze.
Sporo miejsca poświęcono także postaciom drugoplanowym, zwłaszcza Marcie, Michałowi oraz pewnemu osobnikowi o pseudonimie Rambo. Za tą trójką osób kryje się niezwykle poruszająca historia, pełna niedomówień, przemilczeń, półprawd i skrywanych tajemnic. Przyznam szczerze, że mimo moich najszczerszych chęci nie potrafiłam zapałać sympatią do Marty. Według mnie była zbyt przeidealizowana. Niemal każdy rozpływał się z zachwycie nad jej zaletami. Energiczna, towarzyska, uśmiechnięta, empatyczna, opiekuńcza, bezinteresowna, obdarzona intuicją i uzdolniona kulinarnie. Ta lista zdaje się nie mieć końca, toteż czułam z tego powodu lekkie rozdrażnienie. Inaczej sprawa wygląda w przypadku Michała. Spokojny, opanowany, cierpliwy i ugodowy. I co najważniejsze – ma klasę. Z każdej sytuacji potrafi wyjść z twarzą, a swojej racji dowodzi wyłącznie mądrymi argumentami. Natomiast Rambo niemal od razu przyprawił mnie o szybszy puls. Z jednej strony emanuje dziwnym dystansem i enigmatyczną aurą, z drugiej – przyciąga swoją niezależnością i niepokornością. Muszę jeszcze wspomnieć o Be-Be, czyli Basi i Bartku. Przecudowne dzieciaki. Wnoszą do powieści wiele śmiechu i ożywczego kolorytu.
Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego który na szczęście nie zdominował akcji. Bohaterów łączy niezwykły galimatias uczuć i myśli, które próbują okiełznać. Z jakim to wyjdzie rezultatem? Próżno tu szukać nadmiaru słodyczy, pompatycznych uniesień i ckliwych frazesów. Znajdziemy za to spokojną, pełną wzajemnego szacunku i tolerancji, zażyłość, która buduje intymność i umacnia zaangażowanie. Dzięki temu autorka pragnie nam pokazać, że miłość nie zawsze musi owocować wybuchem namiętności i szaleństwem zmysłów. Miłość to przede wszystkim wzajemne rozmowy, akceptowanie drugiej osoby taką, jaka ona jest, ze wszystkimi wadami i niedociągnięciami oraz nieustanna gotowość służenia, opieki i pomocy w potrzebie. Ale nie wolno też zapominać o prostych słowach ,,kocham Cię'', które mają ogromne znaczenie i niosą za sobą wiele treści. Nie należy się ich bać ani wstydzić. To krótkie wyznanie ,,…nie będzie wyświechtane i nieprawdziwe, kiedy powiesz je właściwej osobie. Miłość, choć banalna i stara jak świat, istnieje naprawdę. I zmienia wszystko. Znaczenie słów też.''
Bardzo przypadł mi do gustu język, jakim posługuje się pani Małgorzata. Niesamowicie lekki i błyskotliwy, bez wydumanych i górnolotnych tekstów. Z kolei barwne i żywe opisy tak mocno wpływają na wyobraźnię, iż wydaje się, że jesteśmy w centrum opisywanych miejsc. Tempo wydarzeń również bez zarzutu. Mimo sporej objętości cały czas coś się dzieje. Jedyne co mi nie przypasowało to skierowanie (w drugiej połowie powieści) większej uwagi na losy Marty, Michała i Rambo, pomijając tym samym przygody Weroniki i Radka. Moim zdaniem można było bardziej umiejętnie to zrównoważyć, bez szkody dla którejkolwiek ze stron. Pomijając ten aspekt, cała reszta oczarowuje swoim naturalnym wdziękiem, przyjazną i życzliwą atmosferą oraz pozytywną energią. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, który sądząc po otwartym zakończeniu – najprawdopodobniej nastąpi.
Podsumowując:
''Jasna sprawa'' to pogodna opowieść o zwykłej ludzkiej codzienności utkanej z szeregu prostych spraw, trosk i radości, jak również przejmująca historia o poszukiwaniu szczęścia, tęsknocie za drugą połówką, budowaniu zaufania, zmaganiu z samotnością i wierze w lepszą przyszłość. Subtelnie uzmysławia, że szczęście nie zawsze jest tam, gdzie się na nie czeka. Często bywa bardzo blisko nas, wystarczy tylko umieć go dostrzec. Gorąco zachęcam do lektury. Na pewno nie pożałujecie.
Bardzo ciekawa recenzja ;) Tą książkę na pewno przeczytam w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie "zwykłe" obyczajówki, więc poszukam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zainteresowała. Chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka :O
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, a okładka mnie urzekła.
OdpowiedzUsuńRambo? Może być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOptymistyczna okładka. Mam wrażenie, że się powtarzam jednak po prostu wiele z powieści, które podobają się tobie generalnie mnie też powinna zachwycić. Z tą jest podobnie :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zaintrygowałaś mnie. A tak okładka - piękna!
OdpowiedzUsuńRaczej polecę siostrze, a może i sama się skuszę.
OdpowiedzUsuńOoo ciekawa propozycja! Z przyjemnością poznam to lekkie pióro autorki.
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnego patronatu :) Ty to zawsze potrafisz zachęcić do lektury :)
OdpowiedzUsuńBrawo, świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadło Ci do gustu pióro pani Kursy, sama bardzo lubię jej książki:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam osoby,które tak namiętnie czytają.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to idealna pozycja dla mnie, więc z chęcią przeczytałabym ją :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka. Gratuluję patronatu Krysiu.
OdpowiedzUsuńDawniej uwielbiałam czytać powiesci o codzienności, jednak teraz rzeczywistość wydaje mi się zbyt nudna, aby o niej czytać. Pomimo tego i tak jestem zainteresowana, ponieważ jestem ciekawa wrażliwości o której napisałaś.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Ale kusisz! i jaka śliczna okładka!:)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu, a po książkę chętnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń