Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 5 maja 2019

KONKURS: MOJE WSPOMNIENIA O MAMIE

Moi Drodzy,

Przychodzę do Was z konkursem, w którym można wygrać ,,Tkanki'' autorstwa Dominiki Van Eijkelenborg. Wciągający thriller, który pokazuje, że serce nigdy nie zapomina.

Nastoletnia Evi Brouwer cierpi na poważną chorobę serca i do życia potrzebuje przeszczepu, przez co jej matka przechodzi załamanie. Kiedy zrozpaczona kobieta powoli zaczyna tracić nadzieję, niespodziewanie pojawia się ratunek. Dawcą serca zostaje młoda dziewczyna Finya, która zginęła w wypadku samochodowym.

Nikt nie podejrzewał, że przeszczepione serce zachowa wspomnienia i cechy osobowości Finyi.  Wkrótce nowy organ staje się intruzem, który całkowicie przejmuje kontrolę nad Evi. Nastolatkę zaczynają dręczyć sny, których nie potrafi zrozumieć, a jakaś tajemnicza siła prowadzi ją w nieznane dotąd miejsca i pcha w ramiona tajemniczego Sandera.

Matka Evi czuje, że dopiero teraz może stracić córkę na zawsze i postanawia zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Czy zdoła przekonać kogoś, że z jej córką dzieje się coś strasznego? Czy nowe serce chce zaszkodzić dziewczynie?

 Zadanie konkursowe:

Podziel się swoim jednym z najpiękniejszych, ale też i zabawnych wspomnień z mamą. 

Jedna osoba, która (zdaniem autorki) zapoda najciekawszą historię na temat swojej rodzicielki, otrzyma ''Tkanki'' wraz z autografem i dedykacją.

____
Będzie mi miło, jeśli:

- zostaniesz obserwatorem mojego 
bloga 
- zostaniem obserwatorem mojego profilu w Google +
- udostępnisz informacje o moim konkursie

Do dzieła!!! Naprawdę warto!


   Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagrody jest Dominika Van Eijkelenborg.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu .
4. Konkurs trwa od 5 maja 2019 roku do 13 maja 2019 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 16 maja 2019 roku.
6. Nagrodą jest egzemplarz powieści ,,Tkanki'' Dominiki Van Eijkelenborg.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. 
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
11. Udział w konkursie jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na nieodpłatne upowszechnianie, publikację prac w dowolnej formie (wraz z danymi osobowymi autorów).

15 komentarzy:

  1. Powodzenia wszystkim!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mam nigdy nie była mistrzynią pieczenia. Jedyny placek, który robiła to "Szybki Karolci" na który przepis dostała od koleżanki i zwyczajnie nie sposób było go zepsuć.
    Ale na któreś Boże Narodzenie namówiłam mamę, żebyśmy zrobiły piernik! Ja w kuchni mistrzynią również nie jestem, ale obie się starałyśmy. Po kolei dodawałyśmy składniki i robiłyśmy wszystko zgodnie z przepisem. Niestety okazało się, że pomyliłam powidła z dżemem z jagód - jako mała dziewczynka miałam prawo. Gdy dodałyśmy drzem do ciasta okazało się, że nasze ciasto jest....niebieskie!!! Ale mimo to się nie poddałyśmy tylko postanowiłyśmy je upiec. A po wyjęciu z piekarnika było ZIELONE!!!
    To był nasz pamiętny zielony piernik, z którego ubaw miała cała rodzina! Może i w smaku nie był najgorszy, ale wyglądał jakby był zepsuty! Od tej pory zawsze na święta piernik robi moja siostra, bo ona zdecydowanie ze zdolnościami kulinarnymi i cukierniczymi "odstaje" od naszej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie wspomnienie, które zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy to czas kiedy jako dzieci chciałyśmy mamie zrobić niespodziankę na Dzień Mamy. U sąsiada za siatką rosło wiele kwiatów, niezapominajki, konwalie, takie małe fioletowe ale nie wiem jak się nazywają, goździki, sporo ich miał, a siatka licha, więc starsza siostra wpadła na pomysł, że zrobimy mamie bukiet. Postawiłyśmy stołek i hop przez siatkę, no ale z drugiej strony stołka nie było i kiedy przyszło z bukietem wrócić nie bardzo było jak. No ale przecież nie pójdziemy do sąsiada i nie wyjdziemy furtką, więc starsza siostra najpierw mnie jakoś przerzucila przez tę siatkę, potem wspięła się na jakaś kupę desek i już była blisko kiedy deski się złamały a ona z wielkim hukiem i rozdartymi spodniami spadła po naszej stronie. Mama miała niezapomnianą niespodziankę, bukiet i spodnie do łatania 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieczorek rodzinny z planszówkami. Ja, mój brat i mama. Zagraliśmy w monopoly. Wszystko pięknie, ładnie. Gra się toczy. Raz jeden wygrywa, drugi przegrywa. W końcu mama przegrała - brak kasy na karcie kredytowej, brak jakiejś nieruchomości. Bankrut, po prostu bankrut. Ale ja z bratem gramy dalej. Już widać, że brat wygra. Miliony na koncie ma. Ale pomyślał, że się szybko wykąpie. Nalał wody i poprosił mamę, by za niego zagrała. Kąpiel zajęła mu około 10 minut - nie dłużej, bo chciał to zrobić szybko i zanim pójdzie do kolegów. Ale te 10 minut wystarczyły, bym to ja wygrała. A prawowity zwycięzca okazał się bankrutem. Od tamtego dnia już nigdy nie proponujemy mamie, by zagrała za kogoś z nas w jakąś grę. Od tamtej pory też jest u nas nazywana naszym domowym, pechowym, planszówkowym Kaczorem Donaldem. On miał pecha w każdej dziedzinie życia, nasza mama ma pecha w grach planszowych. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam miałam 17 lat , kiedy urodziła się moja najmłodsza siostra , to była wielka radość kiedy tata przywiózł zdjęcie najmłodszej pociechy ze szpitala, dla mnie Wiktoria była ogromnie słodka :) . Mama wróciła ze szpitala i pozwoliła mi nosić małą bo strasznie płakała,byłam taka dumna że pomagam mamie.

    OdpowiedzUsuń
  6. „Szła Edytka przez zielony las
    I śpiewała, Rybciu-Pypciu
    Nie miała pieniędzy, ale miała czas
    Wędrowała przez zielony las.
    Wędrowała i śpiewała,
    Uśmiechniętą buzię miała…”
    Jest to piosenka, która nieodłącznie kojarzy mi się z moim dzieciństwem :)
    Wychowywałam się na wsi. Często więc zmuszona byłam pracować w polu, aby pomóc rodzicom. Dzieci – jak wiadomo - dość szybko się nudzą i męczą ciężką i monotonną pracą, więc pamiętam jak ponaglałam Mamę, żeby już wracać do domu. Było lato, żar lał się z nieba, a do wieczora jeszcze daleko. Mimo marudzenia i tego upału, gdy wracaliśmy Mama brała mnie za rękę i śpiewała tę zabawną piosenkę, więc w podskokach z radością pokonywałam drogę, jakby śpiewanie Mamy dodawało mi energii. Ten obraz w mojej pamięci jest taki cudownie błogi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasy mojego dzieciństwa to chodzenie w granatowych fartuszkach,występowanie w przedstawieniach przedszkolnych oraz zabawy własnoręcznie uszytymi zabawkami.Wszystkie "niezbędniki" były zawsze starannie uszyte przez moją mamę Irenkę.Mimo,iż nie miała żadnej styczności z krawiectwem,wieczorami na maszynie szyła mi piękne fartuszki z falbankami,spódniczki i stroje na bale oraz do teatrzyku.Z dumą prezentowałam się grając czerwonego maka,ubrana gustownie do mojej roli.Najbardziej zapadnie mi w pamięci jednak moja zabawka z dzieciństwa- krasnal Hałabała.Chodziłam z nim wszędzie i oczywiście już był tak "wyeksploatowany" przeze mnie,że już nie nadawał się do użytku.Moja mama mimo swego zmęczenia po pracy uszyła mi identycznego,wiedziała,że byłam do niego przywiązana i sprytnie podmieniła mi go na "nowszy model". Często wracamy wspomnieniami do tych chwil oglądając zdjęcia,na których widać "dzieła"mojej mamy Irenki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rok 1991, miałam 5 lat zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, a ja z niecierpliwością czekałam na ten ważny dla mnie czas. Mój tata wtedy pracował i z tej okazji co roku na Gwiazdkę dzieci pracowników dostawały prezenty - paczki pełne słodyczy. Chcąc jak najlepiej wypaść przygotowałam specjalnie na tę okazję wierszyk dla Mikołaja którego uczyłam się cały tydzień. I w końcu nadszedł długo oczekiwany moment - ładnie się ubrałam, wierszyka nauczyłam i razem z moimi rodzicami na ów uroczystość wybyłam. Pamiętam jakby to było dziś - duża sala, pięknie przystrojona, a na jej środku piękna, duża zielona choinka udekorowana bombkami i milionem kolorowych błyszczących lampek, wesoła muzyka, a wokoło gwar i roześmiane twarze od ucha do ucha. Każdy z niecierpliwością czekał aż pojawi się Gwiazdor i wręczy upragnione prezenty. I gdy w końcu przyszła ta chwila to z nią i wielka trema, która dosłownie mnie zjadła i wszystko się wtedy posypało, bo nie mogłam wypowiedzieć ani słowa - wtedy z pomocą przyszła moja mama, która wzięła mnie na ręce, przytuliła, uśmiechnęła się i przegoniła mój strach. W mig przypomniałam sobie wszystko i bezbłędnie wyrecytowałam wcześniej przygotowany wiersz. Byłam wdzięczna mojej mamie, że wtedy była ze mną i dodała mi otuchy. Po dziś dzień bardzo słodko wspominam tamte chwile do których wracam z radością :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno dawno temu kiedy byłam jeszcze dzieckiem wspólnie z moją mamą wybrałyśmy się do wesołego miasteczka. Mama kupiła mi cukrową watę, a potem jeździłam na karuzeli. Wspaniale się bawiłam! Nieopodal stał starszy pan z kolorowymi balonami, wypełnionymi helem. Zachwycona tym wynalazkiem bardzo pragnęłam mieć choć jeden taki balonik, bo w duchu wierzyłam, że uniesie mnie wysoko do nieba! Mama widząc to w końcu kupiła mi balonik, a ja byłam wtedy najszczęśliwszym dzieckiem na świecie! Spełniło się moje marzenie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno temu, gdy 4 latka miałem
    pewnego słonecznego dnia do mojej babci razem z moją mamą w odwiedziny pojechałem.
    Zawsze kochała nas wnuków, całym sercem
    dlatego wzięła mnie i moją siostrę na ręce,
    Zdjęcie z wnukami zrobić sobie chciała,
    żeby pamiątkę na kolejne lata miała.
    Moja mama aparat chwyciła
    i fotkę nam robiła.
    Nagle bucik z mojej prawej nóżki się zmył,
    bo najwyraźniej za luźny był,
    a mama nawet tego nie zauważyła
    i szybko fotkę zrobiła,
    Po chwili łzami się zalałem
    i kwaśną minę miałem.
    Lecz po chwili moja mama mnie uspokoiła
    i do siebie mocno przytuliła.
    Z uśmiechem wspominam to po dziś dzień
    i wszelkie smutki idą w cień!

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...