Liczba stron: 336 str.
data wydania: 15 czerwca 2016
Ocena: 4-/6
data wydania: 15 czerwca 2016
Ocena: 4-/6
~~ * ~~
Jordan Woods nie jest taka jak inne dziewczyny. Nie interesują jej przelotne związki, a facetów traktuje wyłącznie jak kumpli. Liczy się tylko futbol. Do czasu, gdy w szkole i drużynie pojawia się nowy uczeń.
Tyler Green jest świetnym zawodnikiem. Lepszym niż Jordan. W dodatku na jego widok po prostu miękną jej kolana. Czuje się podwójnie zagrożona – chłopak nie tylko może odebrać jej funkcję kapitana i szansę na prestiżowe stypendium, ale też… złamać serce.
,,Dziewczyna z drużyny’’ Mirandy Kenneally okazała się przyjemnym umilaczem czasu, choć przyznać też muszę, że trochę jestem rozczarowana. Spodziewałam się jakiś dramatów, konfliktów i bardziej rozbudowanego wątku miłosnego, tymczasem autorka położyła największy nacisk na rozgrywki futbolowe. Zapewne dla niektórych będzie to zaleta, lecz nie dla mnie. Oczywiście zależy, co kto lubi.
Sam pomysł na fabułę uważam za ciekawy. Poznajemy nastoletnią Jordan, którą interesuje jedynie sport i prestiżowe stypendium. Dlatego gdy, do drużyny dołącza Ty Green - nowy rozgrywający, Woods wpada w panikę, albowiem chłopak ma wszelkie predyspozycje by odebrać jej tytuł kapitana. Czy potwierdzą się jej najgorsze obawy? Książka jest przewidywalna i wielu momentach trąci naiwnością. Nie zmienia to jednak faktu, że czyta się ją lekko, płynnie i przyjemnie.
Niewątpliwą zaletą powieści jest postać głównej bohaterki. Nie jest to kolejna zahukana, szara myszka, lecz odważna, stanowcza i charakterna dziewczyna mająca swoje plany i pragnienia, które konsekwentnie próbuje realizować. Świetnie wykreowano również postacie drugoplanowe między innymi Henry’ego, Ty’a oraz ojca Jordan. Są wiarygodni psychologicznie, dlatego z łatwością możemy ich sobie wyobrazić, sympatyzować z nimi bądź nie.
W całość wpleciono wątek uczuciowy, który niestety kompletnie nie przypadł mi do gustu. Według mnie jest mdły, bez wyrazu i przede wszystkim nudny. Znów mamy do czynienia z klasycznym trójkątem, tyle że w słabym wydaniu. Kiedy między Jordan i Ty’em zaczyna rodzić się wzajemna fascynacja, niespodziewanie okazuje się, że Henry, najlepszy przyjaciel Wodos, od dawna się w niej podkochuje. Relacje między tą trójką bohaterów nie wzbudziły we mnie praktycznie żadnych emocji, może z wyjątkiem zniecierpliwienia. Czekałam jak na szpilkach, aż coś istotnego się wydarzy, ale musiałam obejść się smakiem. W dodatku jedna rzecz mnie potwornie irytowała. I tu będzie mały spoiler. Otóż Jordan i Henry od dzieciństwa za pełnym przyzwoleniem rodziców, niemal regularnie śpią razem w jednym łóżku (nie mylić z seksem). Wydaje mi się to strasznie naciągane i niewiarygodne. Ostatnio z czymś takim spotkałam się w trakcie lektury ,,Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno’’, aczkolwiek tamci bohaterowie ukrywali swoją zażyłość, a w tym przypadku wszystko odbywa się jawnie. Absolutnie to do mnie nie przemawia.
Jest jednak coś, co wyróżnia tę książkę na tle banalnych młodzieżówek. To mądry, a zarazem głęboki przekaz, mówiący o tym, że ,,Czasem musisz sobie coś odpuścić, by dojść do czegoś większego’’. Ten cytat uświadamia, że niekiedy warto z czegoś zrezygnować, zamknąć jakiś rozdział w życiu, aby móc otworzyć następny. Być może lepszy od poprzedniego.
Podoba mi się, jak autorka próbuje dać do zrozumienia, iż futbol wcale nie musi być zajęciem zarezerwowanym tylko dla facetów. Przeciwnie. Sztywny podział na zawody męskie i żeńskie powoli odchodzi do lamusa. Co prawda w naszym kraju wciąż jeszcze jest normą, ponieważ ugruntowane przez lata stereotypy trudno zmienić. Ale mam nadzieję, że z czasem będzie inaczej, wszak każdy ma prawo robić to, co kocha, bez względu na płeć.
Podsumowując: Zabawna i urocza powieść dla młodzieży, jak i nieco starszych czytelników. Opowiada o sportowej pasji, poszukiwaniu szczęścia, meandrach pierwszych miłości i przyjaźni, a także o zmaganiach z przeciwnościami losu i dążeniu do realizacji własnych marzeń. Pochłania od pierwszych zdań i trzyma w zainteresowaniu do samego końca. Zapraszam chętnych do lektury.
Tyler Green jest świetnym zawodnikiem. Lepszym niż Jordan. W dodatku na jego widok po prostu miękną jej kolana. Czuje się podwójnie zagrożona – chłopak nie tylko może odebrać jej funkcję kapitana i szansę na prestiżowe stypendium, ale też… złamać serce.
,,Dziewczyna z drużyny’’ Mirandy Kenneally okazała się przyjemnym umilaczem czasu, choć przyznać też muszę, że trochę jestem rozczarowana. Spodziewałam się jakiś dramatów, konfliktów i bardziej rozbudowanego wątku miłosnego, tymczasem autorka położyła największy nacisk na rozgrywki futbolowe. Zapewne dla niektórych będzie to zaleta, lecz nie dla mnie. Oczywiście zależy, co kto lubi.
Sam pomysł na fabułę uważam za ciekawy. Poznajemy nastoletnią Jordan, którą interesuje jedynie sport i prestiżowe stypendium. Dlatego gdy, do drużyny dołącza Ty Green - nowy rozgrywający, Woods wpada w panikę, albowiem chłopak ma wszelkie predyspozycje by odebrać jej tytuł kapitana. Czy potwierdzą się jej najgorsze obawy? Książka jest przewidywalna i wielu momentach trąci naiwnością. Nie zmienia to jednak faktu, że czyta się ją lekko, płynnie i przyjemnie.
Niewątpliwą zaletą powieści jest postać głównej bohaterki. Nie jest to kolejna zahukana, szara myszka, lecz odważna, stanowcza i charakterna dziewczyna mająca swoje plany i pragnienia, które konsekwentnie próbuje realizować. Świetnie wykreowano również postacie drugoplanowe między innymi Henry’ego, Ty’a oraz ojca Jordan. Są wiarygodni psychologicznie, dlatego z łatwością możemy ich sobie wyobrazić, sympatyzować z nimi bądź nie.
W całość wpleciono wątek uczuciowy, który niestety kompletnie nie przypadł mi do gustu. Według mnie jest mdły, bez wyrazu i przede wszystkim nudny. Znów mamy do czynienia z klasycznym trójkątem, tyle że w słabym wydaniu. Kiedy między Jordan i Ty’em zaczyna rodzić się wzajemna fascynacja, niespodziewanie okazuje się, że Henry, najlepszy przyjaciel Wodos, od dawna się w niej podkochuje. Relacje między tą trójką bohaterów nie wzbudziły we mnie praktycznie żadnych emocji, może z wyjątkiem zniecierpliwienia. Czekałam jak na szpilkach, aż coś istotnego się wydarzy, ale musiałam obejść się smakiem. W dodatku jedna rzecz mnie potwornie irytowała. I tu będzie mały spoiler. Otóż Jordan i Henry od dzieciństwa za pełnym przyzwoleniem rodziców, niemal regularnie śpią razem w jednym łóżku (nie mylić z seksem). Wydaje mi się to strasznie naciągane i niewiarygodne. Ostatnio z czymś takim spotkałam się w trakcie lektury ,,Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno’’, aczkolwiek tamci bohaterowie ukrywali swoją zażyłość, a w tym przypadku wszystko odbywa się jawnie. Absolutnie to do mnie nie przemawia.
Jest jednak coś, co wyróżnia tę książkę na tle banalnych młodzieżówek. To mądry, a zarazem głęboki przekaz, mówiący o tym, że ,,Czasem musisz sobie coś odpuścić, by dojść do czegoś większego’’. Ten cytat uświadamia, że niekiedy warto z czegoś zrezygnować, zamknąć jakiś rozdział w życiu, aby móc otworzyć następny. Być może lepszy od poprzedniego.
Podoba mi się, jak autorka próbuje dać do zrozumienia, iż futbol wcale nie musi być zajęciem zarezerwowanym tylko dla facetów. Przeciwnie. Sztywny podział na zawody męskie i żeńskie powoli odchodzi do lamusa. Co prawda w naszym kraju wciąż jeszcze jest normą, ponieważ ugruntowane przez lata stereotypy trudno zmienić. Ale mam nadzieję, że z czasem będzie inaczej, wszak każdy ma prawo robić to, co kocha, bez względu na płeć.
Podsumowując: Zabawna i urocza powieść dla młodzieży, jak i nieco starszych czytelników. Opowiada o sportowej pasji, poszukiwaniu szczęścia, meandrach pierwszych miłości i przyjaźni, a także o zmaganiach z przeciwnościami losu i dążeniu do realizacji własnych marzeń. Pochłania od pierwszych zdań i trzyma w zainteresowaniu do samego końca. Zapraszam chętnych do lektury.
Sądzę, że to jedna z tych historii, które dobrze wyglądałyby na ekranie, bo wpasowała się w różne filmy dla nastolatków, które kiedyś miałam okazję oglądać. ;) Ale po książkę raczej nie sięgnę, bo nie lubię futbolu, a życie bohaterki zdaje się kręcić tylko wokół sportu i Tylera.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo słyszałem o tej książce. Mimo to chyba jednak nie skuszę się na jej przeczytanie. Zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKurczę, już sam opis nie wydaje się w moim stylu. Myślałam, że wątek romantyczny to podratuje, ale jeżeli piszesz, że jest mdły i nudny, to chyba niestety nie sięgnę po nią. :(
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, ale może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem zainteresowana tym razem :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania tą niedużą ilością dramatów ;) - nie wiem co gorsze - brak dramatów czy gdy jest ich za dużo? :) już jakiś czas temu kupiłam e-book tylko czekał na swoją kolej :) i pewnie w najbliższym czasie przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
Pozdrawiam
Fabuła bardzo fajna, chociaż nie wiem czy do końca by mi przypasowała ta książka :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że główna bohaterka ma pozytywne cechy i jest nieco bardziej oryginalna niż zazwyczaj te, które w powieściach się pojawiają. Podoba mi się ta powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Subiektywne Recenzje
Podoba mi się przekaz, ale mam obawy przed niekoniecznie dobrym wątkiem uczuciowym. Może kiedyś przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa razie spasuję ;)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam powieści dla młodzieży. Tym razem się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSkoro Ty jesteś rozczarowana, to ja pewnie też bym taka była.
OdpowiedzUsuńO nie... To chyba póki co nie dla mnie. Szczególnie dlatego, że mam już dość historii jedynie jako tych, które umilą nieco czas. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
wpadłam o niej poczytać bo tytuł skojarzył mi się z serią filmów, ale to lektura nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńCałkiem interesująca, ale mam obecnie tyle nowych lektur, że nie będę tej książki szukać.
OdpowiedzUsuńWszędzie tylko te trójkąty miłosne... ależ można? :)
OdpowiedzUsuńMłodzieżówkom na jakiś czas mówię stop :D
OdpowiedzUsuńWydaje się dość ciekawa, jednak w ostatnim czasie za dużo takich historii poznałam. Może sięgnę po nią za jakiś czas. Pozdrawiam, Kinga :)
OdpowiedzUsuńkingadomanska.blogspot.com
Myślę, że to jednak lektura dla młodszych dziewcząt niż ja ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej wiele, ale jakoś mnie żadna recenzja do niej nie przekonuje. ;/
OdpowiedzUsuń