Sonata dla Motyla
Magdalena Kubasiewicz
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 320
Ocena: 5-/6
~~ * ~~
Anna czy Julia?
Którą z nich główna bohaterka czuje się bardziej?
Kiedy po dłuższym czasie nieobecności przybywa do Bluszczowego Dworku, domu, w którym się wychowała, chce być Anną. Tą, którą stała się w Warszawie − niezależną, przebojową, z charakterem, radosną. Uważa, że Julia, jak w przeszłości nazywała ją rodzina zastępcza, była zakompleksiona, nieśmiała i niepewna siebie. Winą za to obarcza swoje przybrane rodzeństwo, zwłaszcza Kamila, któremu nigdy nie wyjaśniła, dlaczego pewnego dnia uciekła bez słowa z ich wspólnego domu. Gdy go znów spotyka, przestaje być pewna, czy pozbyła się „Julii” na zawsze. Kiedy do Bluszczowego Dworku przybywają wszyscy członkowie tej patchworkowej rodziny, zaniepokojeni stanem zdrowia ukochanej matki Elżbiety, wraz z nimi powracają liczne wspomnienia, zarówno te dobre, jak i złe, których Anna-Julia nie umie wyrzucić ze swej pamięci...
Czy na wsi, daleko od stolicy, bez komputera i szalonych znajomych, odkryje swoje prawdziwe „ja”, czy wręcz przeciwnie – poczuje jeszcze większy zamęt w głowie? Kim tak naprawdę chce być? Pobyt w Bluszczowym Dworku z pewnością zweryfikuje wiele jej dotychczasowych poglądów – na ludzi, na życie, na miłość i przyjaźń. I już nigdy nie będzie takie samo…
Magdalena Kubasiewicz – urodzona w listopadzie 1990 roku. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie mieszkająca w Krakowie. Uwielbia literaturę, zwłaszcza fantastyczną. Pisze od dawna, choć z różnym skutkiem. Publikowała w ,,Science Fiction, Fantasy i Horror’’. Zadebiutowała w 2015 roku powieścią Urban fantasy zatytułowaną „Spalić wiedźmę”.
,,Sonata dla Motyla’’ to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Czy uważam je za udane? Tak, chociaż mam kilka drobnych uwag czy też spostrzeżeń. Ale o tym za chwilę. Najpierw skupmy się na zaletach. Pierwsze co rzuca się w oczy, to piękna, klimatyczna okładka. Wręcz nie można oderwać od niej wzroku. Również fabuła brzmi ciekawie. Poznajemy Anię vel Julię – studentkę psychologii, która w wyniku pewnych okoliczności, opuściła rodzinny dom i rozpoczęła nowy etap w swoim życiu. Tymczasem niespodziewanie pogarsza się stan zdrowia jej przybranej matki, Elżbiety. Do Bluszczowego Dworku przybywają wszyscy członkowie rodziny. Wkrótce Anna-Julia przekonuje się, że przeszłości nie da się tak łatwo zostawić za sobą…
To ciepła, momentami przejmująca historia powieść obyczajowa o przełamywaniu własnych lęków, pokonywaniu niechęci do osób budzących rezerwę, naprawianiu stosunków rodzinnych i wspieraniu się nawzajem wobec niespodzianek losu. Wywołuje wiele emocji, skłania do innego spojrzenia zarówno na świat, jak i na siebie samego, a także zmusza do zadawania trudnych pytań o sens własnej egzystencji wpisanej w wielość różnych faktów i zdarzeń.
Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam perypetie Anny-Julii. Nurtowało mnie pytanie, z jakiego powodu zerwała niemal wszystkie kontakty z najbliższymi? Gdy wreszcie dostałam odpowiedź, poczułam… rozczarowanie. Spodziewałam się bardziej wstrząsających wyznań. W dodatku ten wątek został potraktowany bardzo po macoszemu. Poznajemy przyczynę, lecz cała istota tego problemu zostaje zepchnięta na boczny tor. Szkoda, bowiem można było z tego wyciągnąć jakąś naukę.
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie narracji trzecioosobowej, prowadzonej z perspektywy kilku postaci: Anny-Julii, Kariny i (okazjonalnie) Elżbiety oraz Kaśki. Dzięki temu mamy szerszy ogląd rzeczywistości, jak również możemy lepiej wniknąć w psychikę danej osoby i zrozumieć motywy jej działania. Aczkolwiek mam małe ''ale''. Skoro autorka pokusiła się na przedstawienie kilku punktów widzenia, to powinna wziąć też po uwagę pozostałe (nie mniej ważne) postacie. Mam tu na myśli zwłaszcza Kamila – przyszywanego brata Motylskiej. Aż się prosi, żeby odkryć, co mu siedzi w głowie.
Oprócz wyżej wspomnianych bohaterów pojawia się także Michał, Emil, Jowita Marek oraz bliźniaczki: Asia i Jula. Każde z nich posiada całkiem wyrazisty i indywidualny charakter, a ich relacje psychologicznie zostały wiarygodnie ukazane. Jednakże odczuwam niedosyt z powodu braku poświęcenia większej uwagi Michałowi, który ma co nieco na sumieniu i Kamilowi, który jest bardzo złożoną osobowością. Podoba mi się natomiast ukazanie wzajemnej awersji pomiędzy Anną a Kariną. Ten konflikt daje dużo do myślenia. Pokazuje, że nie należy nikogo sądzić po pozorach, bo często bywają złudne. Przypinamy metkę, ulegamy stereotypowemu szufladkowaniu, tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Książka nie spełniła wszystkich moich oczekiwań, mimo to nie żałuję czasu nad nią spędzonego. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Autorka urzeka lekkością pióra, plastycznością opisów i znakomicie oddaje realia naszej codzienności. Również umiejętnie stopniuje napięcie, wprowadza nieoczekiwane zwroty akcji i utrzymuje w zainteresowaniu do samego końca. Ubolewam jedynie nad brakiem wątku miłosnego. Coś zaczęło iskrzyć, ale zgasło. Zabrakło także rozwiązania niektórych wątków. Lecz otwarte zakończenie sugeruje ciąg dalszy. Toteż mam nadzieję, że będzie kontynuacja, która wyjaśni poszczególne kwestie i odpowiednio zakończy całą historię.
Krótko mówiąc – powieść tę mogę śmiało polecić wszystkim miłośnikom tzw. literatury kobiecej oraz każdemu, kto szuka interesującej historii, przepojonej chwilami smutku, radości, zwątpienia i nadziei. Ta książka subtelnie podkreśla niezwykłą rolę przyjaźni w życiu każdego człowieka, a także na swój sposób zachęca do wzajemnej otwartości, tolerancji i empatii. Z całą pewnością pozycja warta uwagi.
Zgadzam się w 100%, okładka raduje oczy. Trochę szkoda, że zawartość nie spełniła do końca Twoich oczekiwań, ale najważniejsze, że ogólnie jest to dobra powieść.
OdpowiedzUsuńokładka jest magiczna... treść nei wiem czy by mnie porwała tak samo:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, często opinia o danej książce biegnie torem naszych wcześniejszych oczekiwań wobec teksu, tu podniesionych wysoko przez piękną okładkę i może przez chęć pojawienia się wątku miłosnego. Może inni czytelnicy będą mieli wobec tej pozycji inne oczekiwania, które ona spełni. Oczywiście nie znam treści, ale może to zakończenie jest takie jak w życiu. Czasem to w naszych głowach coś wydaje się traumatyczne, wstrząsające - a dla innych takie nie jest. Może dla bohaterki powieści Anny-Julii takie było i wywołało lęki, chęć odsunięcia się, izolowania, rezerwy w stosunku do innych itd. Tymczasem ktoś patrzący z boku nie widzi w tym nic strasznego. Tak więc może w książce jest wnikliwa obserwacja reakcji ludzkich. Bo czasem lęki są tylko w naszych głowach i to one zmieniają tor życia, bo ograniczają. Nie pozostaje nic innego, jak przeczytać, sprawdzić i wyrobić sobie własne zdanie. Recenzja bardzo ciekawa i dokładna.
OdpowiedzUsuńs-a
Też mam nadzieję, że ,,Sonata dla Motyla'' spełni oczekiwania większości czytelników. Moje niestety nie spełniła, choć nie uważam tej powieści za stratę czasu. Przeciwnie. To ciekawa historia dająca wiele do myślenia. Polecam wyrobić sobie o niej własne zdanie.
UsuńRzadko czytam typową literaturę kobiecą, ale tą książka mimo kilku niedociągnięć o których wspominałaś bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńTo nic dla mnie, jak zawsze kiedy dzieje się w Polsce.
OdpowiedzUsuńTo książka idealna dla mnie z wieką chęcią o nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBrak wątku miłosnego mnie akurat przyciąga ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam juz jakiś czas temu, ale nie wciągnęło mnie ani trochę. Wyznaje zasadę, iż zaczętą książkę należy skończyć, więc dotarlam do końca, ale nie mogę polecić. Książka wydaje się mieć wiele ciekawych wątków, które jednak chwilę potem okazują się nieważne i całkowicie niewykorzystane.
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że wiele wątków nie zostało należycie wykorzystanych, ale może będzie kontynuacja, która wyjaśni to i owo? Czas pokaże.
UsuńLubię literaturę kobiecą, więc myślę, że prędzej czy później przeczytam tę książką :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to były mało wstrząsające wyznania, ale i tak taką klimatyczną lekturę będę mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam jak tylko ogarnę swoje życie, bo mi doby brakuje na wszystkie plany.
OdpowiedzUsuńDwoistość... Studia psychologiczne... Bluszczowy Dworek... wszystko się splata i oplata wokół bohaterki.
OdpowiedzUsuńZ pewnością zapamiętam sobie ten tytuł
OdpowiedzUsuńWow, okładka robi naprawdę wrażenie. Może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńOkładka jest taka pozytywna :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji jestem tej książki ciekawa, ale chyba trochę boję się ją kupić - jeżeli kiedyś pojawi się w bibliotece to się z nią zapoznam. Dla mnie brak wątku miłosnego może okazać się zaletą, bo ostatnio przewija się w niemal każdej powieści i byłaby to miła odmiana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zatem zachęcam do powyższej lektury. Myślę, że przypadnie Ci do gustu.
UsuńMam wrażenie, że ta książka nie jest i nie miała być romansem, ale księgarnie po prostu automatycznie literaturę obyczajową napisaną przez kobietę wrzucają do działu romanse:). Ale pewnie przez to wiele czytelniczek się rozczaruje, bo będzie liczyć na bardziej rozbudowany wątek romantyczny, a nie tylko zasugerowanie istnienia uczuć...
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, że autorka nie planowała żadnego romansu. Ja po prostu błędnie założyłam, że pojawi się wątek miłosny, ponieważ między główną bohaterka a pewnym mężczyzną coś zaczęło iskrzyć, ale szybko to zostało stłumione - stąd ten mój niedosyt. Ale z pewnością niektórzy czytelnicy brak wątku miłosnego odbiorą jako zaletę.
UsuńTo na pewno. Chociaż tutaj wiele osób pewnie sięgnie oczekując romansu i zawiodą się tak jak ty, z kolei ci, którzy nie mają ochoty na romans, ominą szerokim łukiem, zwiedzeni blurpem.
UsuńMam nadzieję, że zainteresowani ,,Sonatą dla Motyla'' trafią na moją recenzję i rozwieją wszelkie wątpliwości, co do tej książki ;)
Usuńidealna lektura na prezent dla lubiących ten gatunek ;)
OdpowiedzUsuńPiękna jest okładka tej książki ;) Zastanawialam się nad tą propozycją, ale cóż, umknęła gdzies mi, bo podobnie jak Ty spodziewałam się przesłodzonej romantycznej historii. Widzisz? Jednak czasem nasze próby przewidywania potrafią zawieść :D
OdpowiedzUsuńMnie również okładka szalenie urzeka. Ale jednocześnie trochę mnie zwiodła, gdyż spodziewałam się jakieś tkliwej historii o miłości, a tymczasem otrzymałam typową powieść obyczajową. Mimo wszystko uważam, że jest to pozycja godna uwagi.
UsuńNie wiem czemu kojarzyłam tę książkę z romansem, może gdzieś błędnie odczytałam w zapowiedziach. Okładka bardzo kusi, może jednak warto po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie przepiękna okładka, zwraca uwagę, a sama powieść bardziej zyskała w moich oczach, kiedy przeczytałam, że to jednak nie romans, a coś innego jest na pierwszym planie. Może kiedyś uda mi się ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie kiedyś przeczytam, ale bardziej z ciekawości, ponieważ "Spalić wiedźmę" bardzo polubiłam, więc zakładam, że i tutaj styl autorki przejmie dowodzenie i mnie zachwyci.
OdpowiedzUsuńJak narazie musze podziękować, mam za dużo powieści innych na głowie. ;/
OdpowiedzUsuń