"Bądź osobą dającą wsparcie. Świat ma już wielu krytyków." - Dave Willis ❤

sobota, 16 września 2017

ZAPOWIEDŹ: ''Nasza MIŁOŚĆ, Moja ZDRADA, Twoja ŚMIERĆ'' Ray Kluun


Premiera w Wydawnictwie Amber 7 listopada

   Stijn i Carmen to młode małżeństwo, któremu znakomicie się powodzi. Pieniądze płyną nieprzerwanym strumieniem, przyjaciół w bród, córeczka Luna jest kochana i zdrowa. Kiedy Carmen odkrywa guzek w piersi, lekarz uspokaja ją, że to tylko niezłośliwe zwyrodnienie. Pół roku później okazuje się jednak, że to niezwykle rzadka i agresywna odmiana raka. Chemioterapia, naświetlania, mastektomia – wszystko na próżno. Po roku następują przerzuty do wątroby. Od tego momentu wszelkie działania mają charakter wyłącznie paliatywny... Stijn zawsze miał skłonności do zdradzania Carmen, ale teraz, w wyniku wściekłości i niemożności poradzenia sobie z tragedią, przekracza wszelkie granice. Wprawdzie sumiennie towarzyszy Carmen w szpitalu przy zabiegach i w czasie wizyt lekarskich, ale wieczorami i nocami – kiedy Carmen przebywa w domu – wdaje się w kolejne romanse. Sprawy prowadzonej przez niego agencji reklamowej schodzą na plan dalszy. W pewnym momencie Stijn wiąże się z Roos. Chociaż obydwoje doskonale czują, że to nie w porządku, Stijn cały czas jest rozdarty między uczuciem, jakie połączyło go z Roos, a miłością do coraz bardziej cierpiącej Carmen. Roos zapewnia mu to, czego nie może już znaleźć w domu i uspokaja jego myśli. Przeczuwając zbliżający się koniec, Carmen skupia się głównie na tym, by pozostawić jak najwięcej wspomnień dla Luny, tak żeby córka nie zapomniała jej po śmierci. Kiedy ból staje się nie do zniesienia, Carmen decyduje się na eutanazję...

💘💘💘
 

   Nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ to fabularyzowana autobiografia autora z okresu, kiedy jego żona zachorowała na raka – dwa lata życia małżeńskiego, od momentu diagnozy do śmierci żony. 

   O swojej książce Ray Kluun opowiada w wywiadzie, jakiego udzielił w 2007 roku „Marie Claire”: Marie Claire: Niewierność to jedno, sypianie z kim popadnie, kiedy twojej żonie zostały dwa lata życia, to zupełnie inna sprawa. Wystarczy spytać Raya Kluuna, holenderskiego specjalistę od strategii marketingowych i pisarza, który właśnie to robił, podczas gdy jego żona umierała na raka piersi w 2001 roku. Jego fabularyzowana autobiografia A przecież cię kochałem to brutalnie szczere spojrzenie na najciemniejsze zakamarki ludzkiego serca, ale także, jak twierdzi Kluun, „kontrowersyjna love story XXI wieku”.

Marie Claire: Nazywasz swoją książkę love story, ale przez całą fabułę twój bohater – twoje alter ego – na okrągło zdradza żonę. Wyjaśnisz nam to?

Ray Kluun: Bardzo kochałem moją żonę i z jednej strony byłem partnerem idealnym. Rzuciłem pracę, chodziłem na te wszystkie chemie, robiłem, co mogłem, żeby przy niej być. Psychologowie twierdzą, że kiedy ludzie poświęcają choremu na raka partnerowi całą miłość i energię, uciekają w swoje słabości. I tak pracoholicy będą pracować po 80 godzin tygodniowo, inni będą się upijać czy brać narkotyki. Coś, co wydawało mi się zupełnie niewinne – seks z inną kobietą mniej więcej raz na rok – stało się obsesją.

MC: Zdrada to coś trochę poważniejszego niż upijanie się…

RK: Nie próbuję się usprawiedliwiać, ale ludzie robią czasem dziwne rzeczy, kiedy nie mogą sobie poradzić.

MC: Żałujesz?

RK: Nie. Powiedziałem mojej pierwszej żonie wszystko w ostatnich wspólnych tygodniach. Zrozumiała i mogłem być przy niej. Jestem bardzo wdzięczny za tę szczerość i miłość, jaką dzieliliśmy.

MC: Dziś jesteś żonaty z jedną ze swoich byłych kochanek. Jak wam się układa?

RK: Jesteśmy bardziej realistyczni i bardzo otwarci, jeśli chodzi o uczucia. Nauczyłem się, że nie powinno się ukrywać przed partnerem swoich najgłębszych uczuć.

MC: Twoja książka jest bestsellerem w Holandii, gdzie ludzie na ogół są tolerancyjni. Martwisz się o reakcję, z jaką spotka się w Stanach Zjednoczonych?

RK: Miasta takie jak Nowy Jork czy Los Angeles nie różną się od Holandii. Ale nie jestem pewien, czy książka będzie bardzo popularna w Alabamie...

💘💘💘
 
A jak będzie w Polsce? W krajach zachodnich, a nawet w Chinach, książka Kluuna wywołała wielki oddźwięk. Jak polscy czytelnicy zareagują na taki temat – temat tabu, trudny i szokujący?...



Fragment książki:

 Jestem hedonistą, a zarazem ciężkim przypadkiem monofobii. Hedonistyczną część mnie Carmen uważała za wspaniałą – od razu stworzyło to naszą więź. Co do mojego panicznego strachu przed monogamią, to od samego początku już mniej jej to odpowiadało. Na początku uważała, że jakoś się to ułoży. Moje opowieści o poprzednich związkach, zawsze wiążące się ze zdradami, traktowała jak coś zabawnego, widząc w tym bardziej emocjonujący dodatek niż ostrzeżenie.

  Aż do momentu, kiedy grubo ponad rok później – mieszkaliśmy już wtedy razem – odkryła, że przespałem się z Sharon, recepcjonistką BBDvW&R/Bernilvy, biura reklamowego, w którym wtedy pracowałem. Wtedy już wiedziała, że nigdy nie będę jej wierny i że nawet nie spróbuję nic zrobić w tym kierunku. Parę lat potem powiedziała mi, że po tej historii z Sharon zastanawiała się nawet, czy mnie nie zostawić, ale jednak za bardzo mnie kochała. Zamiast tego postanowiła więc milcząco pogodzić się z moimi zdradami i uznać je po prostu za brzydką cechę. Jedni faceci dłubią w nosie, inni zdradzają. Coś w tym sensie. W ten sposób emocjonalnie odgrodziła się od myśli, że jej mąż „z dużą regularnością wsadza fiuta w cipy innych kobiet”.

  Do mnie przez wszystkie lata mówiła, że natychmiast ode mnie odejdzie, jeśli kiedykolwiek spróbuję mieć coś z Sharon. W ten sposób chciała osiągnąć tyle, żebym od tej pory starł się ukrywać przed nią moje eskapady. Udało się.

  Przez następne siedem lat uważaliśmy się za najszczęśliwsze małżeństwo na zachodniej półkuli i okolicach.

  Aż do chwili, kiedy trzy tygodnie temu Carmen zadzwoniła do mnie, kiedy razem z Frenkiem usiłowaliśmy nie zasnąć, słuchając ględzenia product menedżera Holland Casino. 



Jesteście zainteresowani tym tytułem? Według mnie to bardzo kontrowersyjna powieść, która aż kipi od emocji. Polecam!


17 komentarzy:

  1. Masz rację, to na pewno kontrowersyjna publikacja. Nie wiem jeszcze, czy się skuszę. Ciekawe, jak zostanie przyjęta w Polsce. Zdania z pewnością będą podzielone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z chęcią bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ile sprzecznych określeń opisujących tę powieść - budząca tak wiele emocji, na pewno jest warta uwagi

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie autor próbuje zarobić na swoich kontrowersyjnych postępkach. Z kochanką również nie stworzył trwałego związku, po kilku latach się rozwiedli. Udawanie kochającego męża chorej żony i zdradzanie jej to zwykłe chamstwo lub seksoholizm, z którego trzeba się leczyć. Ja podziękuję za tę książkę, bo chyba bym ją spaliła z wściekłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. To na pewno bedzie kontrowersyjna książka. I jakie ostre słownictwo się przebija. Jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kontrowersja zawsze kusi i dobrze się sprzedaje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam tytuł jest bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się dobrze, chętnie do niej zerknę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią przeczytam :) Intrygująca i kontrowersyjna historia.
    Ale okładka beznadziejna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szokująca i kontrowersyjna książka, przyciąga emocjami, od których aż kipi. Zapisuję tytuł na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurczę, rzeczywiście kontrowersyjna! Bardzo jestem jej ciekawa. Kiedy czytałam opis, nie przypuszczałam, że powieść ma tyle wspólnego z prawdziwym życiem autora. Muszę koniecznie po nią sięgnąć :)
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Kontrowersyjna pozycja... i kontrowersyjny wywiad O_o

    OdpowiedzUsuń
  13. Kontrowersyjna książka, więc i opinie kontrowersyjne. Pewnie nie zaryzykuję kupna, ale chętnie przeczytam, jak wpadnie mi w ręce

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama nie wiem... Kontrowersja chwytliwa, ale poczekam na recenzje

    OdpowiedzUsuń
  15. Brzmi mocno! Chyba po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...