Moi Drodzy,
3 lipca, pojawi się w księgarniach ''RING GIRL'' - kolejna powieść naszej rodzimej Królowej Dramatów. Zapraszam do przeczytania krótkiego fragmentu ww. książki.
– Ta kiecka jest świetna! – głos Cartera wyrwał mnie z zamyślenia.
Moje puste spojrzenie wyostrzyło się i zerknęłam na odbicie w lustrze. Stałam w łazience i chwilę wcześniej skończyłam się malować, ale straciłam kontakt z rzeczywistością przez swoje dziwne rozmyślania. Potrząsnęłam głową i wymusiłam uśmiech. Coś znowu mnie dręczyło, ale jeszcze nie rozgryzłam, co to było.
– Cieszę się, że ci się podoba. Idziemy? – odpowiedziałam wesoło, by Carter nie zorientował się, że coś nie tak.
Był jednak tak podekscytowany wyjściem, że nawet gdybym płakała, to by nie zauważył. Chwilę potem zjeżdżaliśmy windą na parter kamienicy, by złapać taksówkę i jakimś cudem zdążyć na czas w godzinach szczytu. Przed wejściem do hali obiecałam sobie, że nic nie popsuje mi tego wieczoru. Chciałam odgonić złe myśli i dobrze się bawić, ale coś w środku podpowiadało mi, że może być ciężko. Może dlatego, że boks znaczył dla mnie więcej, niż się do tego przyznawałam?
*
Usiedliśmy w pierwszym rzędzie, ale na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Ojciec już dawno wypiął się na życie w świetle fleszy, media raczej nie śledziły jego prywatnych problemów, a ja miałam święty spokój. Poza tym nie przypominałam siebie z dawnych lat, bo gdy ojciec zdobywał mistrzostwo za mistrzostwem, ja byłam dzieckiem, więc teraz mogłam czuć się anonimowa. Carter nadal ekscytował się jak mały chłopiec, ale ja starałam się udawać niewzruszoną. A tak naprawdę wszystko we mnie buzowało, bo to był mój świat. Kochałam tę atmosferę, bo w takim środowisku się wychowałam. Mimo że od wielu lat okłamywałam samą siebie, że nie chcę mieć z boksem nic wspólnego, to w takich chwilach miłość do tego wszystkiego ożywała we mnie ze zdwojoną siłą. Poznawałam twarze ludzi, z którymi kiedyś pracował mój ojciec. Właśnie przed oczami przemknął mi jego były zawodnik, a zaraz potem następny i kolejny. Teraz byli to dorośli mężczyźni, a nie nastolatkowie z talentem do bicia się po mordach. Tak, mój ojciec nazywał swoich uczniów: chłopcy z talentem do bicia. Upiłam łyk coli, by opanować emocje, i zerknęłam na siedzenie obok, by dowiedzieć się, kto usiądzie razem z nami. Nie zdążyłam jednak przeczytać nazwiska, bo przede mną wyrosła nagle potężna sylwetka któregoś z zawodników. Podniosłam wzrok, a cień, jaki ciało mężczyzny rzucało na mnie, pozwolił mi dostrzec więcej szczegółów. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to całe przedramię zabezpieczone specjalnym stabilizatorem. Zerknęłam wyżej, a wtedy Carter zaczął piszczeć jak napalona nastolatka.
– O ja pierdolę, przecież to Dante Johnson! – Aż wstał na baczność, a ja spojrzałam na niego i się skrzywiłam.
– Tak to ja, a ty i twoja panna zajęliście mi moje miejsca – odpowiedział słynny Dante i zerknął na mnie. Na końcu języka miałam: „Cześć, Logan”, ale uświadomiłam sobie, że on nie mógł mnie pamiętać. Ojciec trenował go przecież z dziesięć lat temu, gdy ja byłam jeszcze dzieckiem, a on wschodzącą gwiazdą boksu.
– To nasze miejsce, twoje są obok – odpowiedziałam i również wstałam. Miałam obcasy, ale poczułam się przy nim taka malutka. Logan wyrósł na prawdziwego faceta. Boksera z krwi i kości. Nie byłam pewna, w jakiej wadze startował, bo od dawna nie śledziłam rankingów. Nie wiedziałam też, że był kontuzjowany, i to chyba dość poważnie, bo stabilizator sięgał aż do ramienia.
– Nie wyglądasz na mojego byłego trenera – odpowiedział Dante i zmierzył mnie od stóp aż po głowę. Następnie zerknął na siedzenia i wskazał, że na krześle, na którym chwilę wcześniej siedziałam, było napisane: David McGregor. Nie chciałam się zdradzać przed Carterem, który nie miał pojęcia, kim był mój ojciec, więc odpowiedziałam:
– Chyba faktycznie pomyliłam nasze miejsca, chodź Carter. – Chwyciłam mojego towarzysza za dłoń, ale ten nie miał zamiaru odejść. Wpatrywał się w Dantego i chyba zabrakło mu języka w gębie, by poprosić o autograf.
– Ale w sumie jestem sam, więc może się zmieścimy – powiedział nagle Dante i poklepał Cartera po ramieniu. – Jesteście z mediów, czy jak? – dodał i usiadł na swoim miejscu. Zaskoczył mnie ten obrót sprawy, bo nie spodziewałam się, że Dante zjawi się sam na takiej imprezie. Gdy od czasu do czasu śledziłam poczynania różnych bokserów, to wokół niego zawsze był wianuszek kobiet, a oprócz tego od jakiegoś czasu słynny Logan „Dante” Johnson był zaręczony z jakąś modelką czy inną chudą zdzirą.
– Z mediów? Nie – wydukał Carter.
– Jesteśmy tu z przypadku – dodałam i chciałam zająć to miejsce, gdzie wcześniej siedział Carter, by nie być bezpośrednio obok Logana, ale mój towarzysz nie zrozumiał moich intencji i usadził dupsko z powrotem na swoje krzesełko. Spojrzałam na Logana, a on spojrzał na mnie, a potem na moje miejsce.
– Nie zmieścisz się? To może na kolana? – zaproponował i uśmiechnął się szeroko. Po sekundzie puścił do mnie oczko. Prawie uwierzyłam, że nie żartował.
Zaintrygował Was fragment powieści? Skusicie się na książkę?
Z ciekawości przeczytam, ale raczej w drugiej części wakacji bo teraz mam już całą listę innych :)
OdpowiedzUsuńgratuluję serdecznie patronatu.
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam książki autorki. Tę też będę chciała przeczytać 😊
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka okazała się totalną klapą.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jestem bardzo ciekawa tej książki, a fragment jeszcze tą ciekawość wzmocnił:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Raczej się nie skuszę na razie na tę powieść.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie :)
OdpowiedzUsuń