Bańki mydlane
Edyta Świętek
Wydawnictwo: Szara Godzina
data wydania: 9 lutego 2015
liczba stron: 160
ocena: 6/6
Życie jest jak bańka mydlana. Piękna, barwna, ulotna, unosi się, spada i nagle jej nie ma. Żyjemy dniem dzisiejszym nie martwiąc się o jutro. Tymczasem rzeczywistość bywa okrutna. Kostucha zabiera z tego świata nie tylko wiekowych staruszków, lecz każdego, bez względu na wiek, bogactwo i pochodzenie. Przekonała się o tym osobiście główna bohaterka książki ''Bańki mydlane'' Edyty Świętek.
Michalina to młoda, wrażliwa i pełna życia dziewczyna. Ma kochających rodziców, serdeczną przyjaciółkę, wspaniałego chłopaka, zajmującą pasję, studia i ambitne plany na przyszłość. Ale w jednej chwili wszystko się sypie jak domek z kart. Pewnego dnia dziewczyna zaczyna źle się czuć. Zły stan utrzymuje się przez kilka tygodni. W końcu postanawia wybrać się do lekarza, gdzie zostaje poddana szeregowi różnorodnych badań. Niestety, wyniki są druzgocące. To nowotwór złośliwy. Jak pogodzić się z tak okrutną diagnozą? Czy można oswoić śmierć?
Edyta Świętek urodziła się w Krakowie. Absolwentka zarządzania firmą. W wolnych chwilach pomiędzy pracą zawodową a pisaniem powieści lubi aktywny wypoczynek, czyli długie spacery z rodziną oraz bieganie. W dorobku literacki posiada: Zerwane więzi (2010), Alter ego (2010), Wszystkie kształty uczuć (2011), Zakręcone życie Madzi Kociołek (2013), Cienie przeszłości (2014) oraz Tam gdzie rodzi się miłość (2015).
Nie lubię czytać książek o chorobach i cierpieniu, gdyż odbieram je zbyt emocjonalnie. Mimo to postanowiłam zapoznać się z historią niniejszej lektury, i nie żałuję. Co prawda spłakałam się jak głupia, ale jednocześnie tchnęła w moje serce nadzieja, że po "po drugiej stronie" czeka na nas coś więcej niż tylko pustka. Fabuła oscyluje wokół Michaliny, która zmaga się z nieuleczalną chorobą. Nieustanne badania, operacje, biopsje, chemioterapia, to teraz jej codzienność. Mimo to dziewczyna nie poddaje się. Dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół i chłopaka walczy o każdy dzień. Jednak przychodzi taki moment, w którym musi podjąć ważną decyzję związaną z przyszłością jej najbliższych. Autorka wykazała się niezwykłym wyczuciem i kompetencją. Znakomicie portretuje zmagającą się z rakiem młodą kobietę i jej rodzinę. Jak pogodzić się z tym, co nieuchronne? Serce się kraje na samą myśl o tym. A jednak Edyta Świętek pokazuje, że wszystko dzieje się po coś, tylko trzeba umieć to coś zobaczyć. Nawet cierpienie i śmierć ma sens. Nie musi być końcem wszystkiego. Osobiście bardzo chce w to wierzyć…
Kompletnie brak mi słów, by wyrazić to co czuję po lekturze. Jest ona jak tęcza w deszczowy dzień. Łzy smutku mieszają się tu z uśmiechem, a ból z nadzieją. Po prostu coś niesamowitego, musicie to sami ''poczuć’''. Całość napisana jest lekkim i subtelnym językiem. Każde słowo zachwyca swoją prostotą i to jest fascynujące. Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, wzruszają, zapadają w pamięć, pobudzają do refleksji. Także zakończenie ma bardzo optymistyczny wydźwięk, przekazuje myśl, że nie ma nic ostatecznego.
''Bańki mydlane'' są niezwykłą publikacją. I nie mam tu na myśli tylko jej ''zawartości''. Autorka zdecydowała się przeznaczyć całość swojego wynagrodzenia autorskiego na rzecz Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Również Wydawnictwo Szara Godzina przekaże 1% ze sprzedaży książek na konto Hospicjum. Dlatego gorąco zachęcam wszystkich do wsparcia tego projektu. Dołóżcie swoją cegiełkę do szczytnego celu! Ja wierzę, że czyniąc dobro wraca ono do nas. Z podwójną siłą.
To przejmująca historia młodej dziewczyny u progu dorosłości, która próbuje pogodzić się z tym, co zgotował jej los. Porusza struny serca, przenika do wnętrza duszy. Prócz tego pokrzepia, daje nadzieję na życie wieczne i uczy empatii. Co tu dużo zachwalać –z całego serca polecam!
Beatius est magis dare, quam accipere
po polsku: Więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu.
***
Wydawnictwo Szara Godzina.
Muszę przeczytac- czasem dla oczyszczenia lubię popłakać nad książką.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ale chyba jednak przeczytam.
OdpowiedzUsuńTak zachwalasz, że muszę sięgnąć po tę książkę. Lubię takie poruszające książki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już wiele dobrego o tej książce, a twoja opinia tylko mnie utwierdza, że warto sięgnąć po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą książką. Z pewnością ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, ale to zależy od gustu :D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ja również podeszłabym do tej książki bardzo emocjonalnie. Czasami potrzeba mi takiej lektury, która działa jak katharsis. Trudna i bolesna tematyka, ale na pewno warto sięgnąć po książkę i zastanowić się nad własnym życiem.
OdpowiedzUsuńMasz rację, czasem potrzeba takiej lektury, która działa jak katharsis. Ja dzięki ''Bańkom mydlanym'' zaczęłam bardziej doceniać swoje życie. Gorąco polecam!
UsuńWspaniała recenzja :)
OdpowiedzUsuńTakże wierzę, że dobro wraca :D
OdpowiedzUsuńChętnie zakupię i przeczytam ;)
Na razie nie dam rady psychicznie tej lekturze. Jestem pod ogromnym wrażeniem gestu autorki, by cały dochód przeznaczyć na hospicjum. Wielka rzecz!
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam na siłę.'
UsuńRównież jestem pewna podziwu dla autorki i jej niezwykle pięknego gestu. Wierzę, że podarowane dobro powróci do niej ze zdwojoną siłą.
Bardzo zachęcająca recenzja, z przyjemnością zajrzę do tejże publikacji.
OdpowiedzUsuńCoś gdzieś kiedyś słyszałam ale nie pamiętam... Widzę że ocena wysoka, okładka śliczna i wszystko zachęca by przeczytać. A więc, dlaczego ja jeszcze po nią nie lecę do księgarni?? XD
OdpowiedzUsuńhttp://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl
Serdecznie dziękuję za wyrażenie opinii.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za niezwykłe przeżycia jakie dostarczyła mi lektura ''Baniek mydlanych''.
UsuńPięknie napisane i podsumowane :)
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej było książek wzbudzających TAKIE emocje. :)
OdpowiedzUsuńMam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię czytać o zmaganiach bohaterów ze śmiertelną chorobą, dlatego po tę książkę nie sięgnę pomimo świetnej recenzji.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie sięgnę. Od czasu do czasu lubię tego typu lektury. Sprowadzają mnie..do pionu, gdy narzekam. A jeszcze dodatkowo tak wysoko oceniłaś...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej pozycji, tym bardziej po Twojej ocenie.
OdpowiedzUsuńNo to się czuję zachęcona dopiero! Idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki... oczywiście między takimi pozycjami sięgam, po coś lżejszego... ;) szkoda, bo już zrobiłam zamówienie w księgarni internetowej... ale w przyszłym m-cu dorzucę ją do koszyka... koniecznie muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Słyszałam już o tej książce i na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPo dwóch książkach autorki mogę stwierdzić, że jej proza przypadła mi do gustu, więc na pewno chciałabym przeczytać "Bańki".
OdpowiedzUsuńKsiążki o chorobie na pewno nie są ładne. Czytałam tylko ,,Cienie przeszłości" autorki, ale to zupełnie inna tematyka.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej... ale czuję, że to mogłaby być udana lektura ;)
OdpowiedzUsuńna pewno mocna i wzruszająca..
OdpowiedzUsuńO rany, strasznie podoba mi się Twoja recenzja. Na pewno przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja, Cyrysiu... Muszę zdobyć tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania i życzę owocnych poszukiwań.
UsuńTej książki nie można nie poznać, mimo tak trudnego i bolesnego tematu. A poza tym...warto dodać swoją cegiełkę do tak szczytnego celu. Nie bądźmy nieczuli na potrzeby innych osób!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.
UsuńNie musisz mnie zachęcać, bo to książka w moim stylu. Domyślam się, że jest wzruszająca i emocjonalna.
OdpowiedzUsuńPo tej recenzji mam ochotę biec do księgarni!
OdpowiedzUsuń"Jak pogodzić się z tym, co nieuchronne?" Dokładnie... Rak mnie przeraża, przeciez to na każdego może trafić. Co do książki chciałabym poznać, zobaczyć jak potoczą się losy bohaterki.
OdpowiedzUsuńMnie też przeraża ta choroba, bo mało kto wygrywa z nią walkę.
UsuńA książkę polecam, jest niezwykła w swej prostocie.
Ja również nie przepadam za książkami o chorobach, choć już czytałam jedną i nawet mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka aż tak przypadła Ci do gustu. Leży już u mnie na półce i niebawem będę ją czytać.
OdpowiedzUsuńOjej pewnie też bym płakała jak bóbr, ale tak napisałaś, że chyba musze przeczytać o Michalinie, trudno zaopatrzę się w chusteczki.
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać, koniecznie! Chociaż temat chorób może nie jest najlżejszy to jednak warto poznawać takie historie
OdpowiedzUsuńPOPRZEZ
OdpowiedzUsuń"Szczególnie cenię naszych rodzimych pisarzy, dlatego z przyjemnością promuje ich twórczość po przez recenzje i wywiady".
Proszę sobie poprawić ten błąd w opisie, bo to strasznie razi...
A "serdeczni" anonimowi jak zwykle czujni. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie chodzą tylko po blogach i doszukują się błędów by je komuś wytknąć.
UsuńA ja jestem wdzięczna za zwrócenie uwagi, bo faktycznie zarobiłam rażący błąd.Tak więc dziękuję za czujność :)
UsuńTo powieść, która przydałaby mi sie na dzisiejszych pochmurny dzień. Po wczorajszym iście słonecznym, taki promyk przyjemnej, ciepłej lektury byłby idealny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uwielbiam autorkę i bardzo chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki pani Edyty. "Bańki..." mam oczywiście w planach :)
OdpowiedzUsuńBędzie konkurs? Bo jak nie to od razu zamawiam książkę ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przewiduję konkursu z tą książką. Jednak polecam ją kupić, tym bardziej, że jej dochód idzie na szczytny cel.
UsuńW najbliższym czasie trzeba będzie rozejrzeć się za tą książką. Na mojej półce widnieje zbyt mało takich pozycji. Bardzo cenię sobie książki z konkretnym przesłaniem, poruszające najskrytsze zakamarki duszy.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam za jakiś czas:)
OdpowiedzUsuńCóż, również odbieram książki o chorobach zbyt emocjonalnie. Po tym jak ostatnio przeczytałam "Gwiazd naszych wina" moja poduszka była cała mokra od spływających moich łez. I mimo iż takie książki sprawiają mi niewyobrażalny ból, działają na mnie jak szpikulec wbity prosto w moje serce, to jednak przeczytam. Nie powiem, że z miłą chęcią, bo znów będę całkowicie przygnębiona po skończonej lekturze, ale zapoznam się z nią chociażby dlatego, aby odnaleźć w sobie siłę i spojrzeć zupełnie inaczej na otaczający mnie świat...
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię książek z chorobami i cierpieniem, bo moja wrażliwość i psychika są dość... delikatne. I jeśli coś zawiera za wiele bólu, to ja po prostu tego nie umiem znieść. Ale cholera, piszesz o tej powieści w taki sposób... Muszę się poważnie nad nią zastanowić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry