1. Co dla Pana znaczy "dobra książka"? Jest jakiś konkretny gatunek, po który sięga Pan w ciemno?
Nie ma takiego gatunku, ale są pisarze, po których wiem, czego się spodziewać. Jeffrey Archer zawsze trzyma poziom i dostarcza sensacyjno-obyczajowej historii, która wciąga od pierwszych stron (zawsze też pisze pewnym schematem, a mimo to z chęcią czytam każdą jego książkę). Po Kenie Follecie spodziewam się podobnych wrażeń – i zazwyczaj Brytyjczyk nie zawodzi. Bernardem Cornwellem nigdy nie rozczarowałem się, oczekując potoczystej historycznej prozy, a Stephen King tylko wyjątkowo potrafi negatywnie zaskoczyć. Harlan Coben zazwyczaj ciekawie zawiąże akcję, a Jo Nesbø stworzy odpowiednio gęsty klimat. Gdyby Stieg Larsson jeszcze żył, zapewne brałbym w ciemno wszystko, co by napisał.
2. Skąd wynika umiejętność pisania w różnych gatunkach literackich?
Przypuszczam, że winić trzeba czytanie zróżnicowanych pozycji. Nie potrafię wybrać jednego gatunku, który jest mi najbliższy – mogę zapomnieć o całym bożym świecie i zaczytać się w fantastyce, kryminale, powieści historycznej, obyczajowej, sensacyjnej czy w literaturze pięknej.
3. Pierwsze Pana wspomnienie z dzieciństwa, która do tej pory wzbudza uśmiech na twarzy?
Może to, kiedy powiedziałem mojej wychowawczyni w trzeciej klasie podstawówki, że napisałem „książkę”.
Dominika Br
1. Dostaje Pan wiele dowodów dozgonnej miłości od fanek?
Niestety nie! Same listy z pogróżkami.
izabela81
1. Panie Remiku, na jednym z portali niedawno pytałam Pana o najgorsze książki jakie miał Pan okazję czytać. Napisał Pan, że ostatnio odłożył "Okrutny krąg" Wilbura Smitha, bo był naprawdę okrutny. Czy zatem nie lubi Pan czytać takich okrutnych książek? Przerażają Pana?
Był rzeczywiście okrutny, ale z krwią i cierpieniem nie miał wiele wspólnego. Jego okrutność sprowadzała się do języka, stylu prowadzenia narracji i samej fabuły. Rzadko odkładam książkę, ale w tym przypadku nie byłem w stanie brnąć dalej. A co do książek okrutnych w klasycznym tego słowa rozumieniu – nie mam nic przeciwko. Sam nie stronię od sugestywnych scen.
2. Czytając informacje na Pana temat, odnoszę wrażenie, że jest Pan mężczyzną, który według mnie wie, co chce osiągnąć w życiu, a co najważniejsze, wie jak to osiągnąć - i to pomimo tak młodego wieku. Czy również tak Pan postrzega swoją osobę?
W pewnym sensie każdy pisarz chyba musi tak siebie postrzegać. Inaczej nie poświęciłby tyle czasu na pisanie książki, a potem nie wysyłał jej do wydawcy i nie starał się, by w końcu trafiła na półki księgarń.
3. Gdy zaczyna Pan pisać to... Co się wtedy dzieje?
Dobre pytanie! Niestety nie znam na nie odpowiedzi, bo nie do końca rozumiem ten proces. Przeskakuje coś w umyśle i człowiek znika z normalnego świata. Przez kilkanaście minut odbiera jeszcze bodźce zewnętrzne, ale potem zupełnie przepada. Wsiąka w historię i wyłania się z niej dopiero, gdy ktoś siłą go z niej wyrwie.
lirith
1. Jaki był Pana najdziwniejszy sen?
Kilkanaście lat temu śniło mi się, że muszę nauczyć się obsługi Photoshopa, bo inaczej nastąpi apokalipsa. Nie nadeszła, bo od tamtej pory ogarnąłem podstawy.
2. Jaka jest Pana największa wada?
Pracoholizm!
3. Jaki był Pana najbardziej nieprzemyślany zakup?
Ostatnio kupiłem buty do biegania – drogie niczym produkty Apple, ale biegam miesięcznie od dwustu do trzystu kilometrów, a dodatkowo była przecena, więc się zdecydowałem. Widziałem niemal same negatywne opinie o pewnej fabrycznej usterce, ale wyszedłem z założenia, że mojemu modelowi się to nie przydarzy. Przydarzyło się, oczywiście.
Rozkminy Hadyny
1. Czy urodził się już Pan z poczuciem konieczności pisania, czy coś jednak popchnęło Pana w stronę pisarstwa?
Czytelnicza potrzeba. Skończyłem Millenium Larssona i brakowało mi dobrej lektury, więc sam zasiadłem do pisania. W pewnym momencie pojawiła się ta konieczność pisania, ale zupełnie nie wiem jak, ani kiedy dokładnie. W pewnym momencie po prostu stwierdziłem, że nic innego nie jestem w stanie robić.
2. Skąd te powieści w podświadomości, ze snów, skrawków rzeczywistości, znanych historii?
Na to pytanie szukają odpowiedzi wszyscy czytelnicy i pisarze na świecie. Te historie gdzieś tkwią, ale trudno powiedzieć gdzie i w jakiej formie. Pewne jest to, że ich elementy cały czas kołatają się w umyśle, a potem nadaje im się formę podczas pisania.
3. Czy jest jakiś konkretny autor, który jest dla Pana autorytetem, którym się Pan inspiruje?
Stephen King, który w licznych wywiadach i poradach uświadomił mi, że ważniejsza od pisania jest redakcja własnego tekstu. Tylko ona pozwala się rozwijać – a przy okazji zaszczepił we mnie nieustanne dążenie do doskonalenia warsztatu.
Booksofme world
1. Czy istnieją jakieś "wersje robocze" książek, które zaczął Pan pisać, ale na jakiś czas odłożył Pan ich zakończenie?
Jest kilka takich tekstów, których nie skończyłem. Przerwanie prac nad nimi zawsze jednak wynikało z jakiegoś prozaicznego powodu – ot, trzeba było zacząć redakcję innego tekstu, który miał niebawem iść do druku. Zazwyczaj kiedy skończę bieżące sprawy, wracam do tamtych książek, ale czasem tracę emocjonalną więź z nimi i po prostu je zostawiam na później.
2. Czy jest ktoś kto Pana inspiruje?
Wszyscy ci pisarze, którzy tworzą jeszcze po dziewięćdziesiątce. No forach internetowych Google i AbeBooks użytkownicy prowadzą na bieżąco statystyki – mam nadzieję, że za sześćdziesiąt parę lat napiszą o niejakim Mrozie.
3. Czy jako dziecko wiązał Pan przyszłość z pisaniem?
Nie, jako dziecko chciałem być lekarzem i kontynuować tradycję rodzinną w tym względzie. Potem przechodziło mi przez myśl dziennikarstwo i polityka, choć cały czas miałem styczność ze słowem pisanym – prowadząc magazyn internetowy, tworząc wątpliwej jakości poezję, czy w końcu podejmując próby napisania książki.
Pisarka
1. Proszę podać najpierwsze (bez namysłu i analiz!) skojarzenie-tytuł książki na hasło: "Dobrze napisana powieść".
Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego. Próżno szukać tam fabularnych twistów, pędzącej akcji czy napięcia właściwego thrillerom, ale warsztatowo jest to szablon, do którego powinien sięgać każdy twórca, bez względu na to, co pisze.
2. Jak Pan ocenia najbliższą przyszłość rynku książki w Polsce? Czy nadejdą czasy, że da się realnie żyć z pisania?
Oczywiście, wbrew pozorom jest u nas trochę pisarzy, którzy z tego żyją. I wydaje mi się, że ta liczba wciąż rośnie.
3. Niektórzy krzyczą na mnie, że pisarz to ktoś, kto wydaje książki i na tym zarabia, a nie tylko pisze i to kocha. Ignorują moje uwagi, że w takim razie wykluczają jako pisarzy takie osoby jak Kafka czy Emily Dickinson (wydani i rozsławieni pośmiertnie). Innymi słowy - jeśli nie zarabiasz i nie produkujesz książek (!), wara ci od słowa "pisarz". A co Pan o tym sądzi? Kto ma prawo nazywać się pisarzem?
To nie będzie przesadnie romantyczne, ale jako prawnik mogę odpowiedzieć zgodnie z rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej. W klasyfikacji zawodów pisarze mają kod 264102 i definiuje się ich jako osoby zajmujące się „działalnością pisarską w dziedzinie prozy, poezji i dramatu”. Mogą pisać powieści, opowiadania, czy cokolwiek innego. Ich dzieła mogą zajmować się problematyką psychologiczną, kryminalną, romantyczną, czy jakąkolwiek inną.
Ale mówiąc całkiem poważnie – jestem przeciwny mitologizowaniu tego słowa. W końcu jeśli chce się podkreślić estymę pisarza, można określić go jako „prozaika”. Samo pojęcie „autora” jest moim zdaniem zbyt szerokie – i niepotrzebnie używa się go jako synonimu pisarza.
Patrycja Waniek
1. Zaintrygowałam mnie Pan aż 20 zalegającymi w szafkach ukończonymi książkami. Czy mógłby Pan zdradzić, czy któraś z nich zostanie w najbliższym czasie wydana? Jakie jest jej temat?
Trudno powiedzieć, co będzie następne – w kolejce czeka drugi tom Chóru zapomnianych głosów, pod tytułem Echo z otchłani, a oprócz tego niebawem powinien ukazać się trzeci tom Parabellum. Być może jednak najgłośniejsza premiera będzie miała miejsce w lecie – wtedy nakładem Filii wyjdzie kryminał, którego fabuła osnuta jest wokół tajemnicy z przeszłości.
2. Jestem fanką fantastyki. Czy poza powieścią "Chór zapomnianych głosów" stworzył lub stworzy Pan jeszcze coś w tym gatunku?
Z typowego SF napisałem jeszcze jedną powieść (nie licząc Echa z otchłani). Popełniłem też dwie obszerne książki fantasy i trochę horrorów, w których pojawią się elementy nadprzyrodzone. Wiem, że kiedyś zabiorę się za potężny cykl klasycznego science-fiction. Wciąż do głowy wpadają mi pomysły z nim związane, ale na razie spisuję je i odpycham od siebie, żeby nie wierciły mi dziury w głowie.
Pani_Wu
1. Czy opisana w "Kasacji" historia jest autentyczna? Na ile Pan ją wymyślił, a na ile oparł na faktach, wyszperanych w aktach sądowych?
Historia jest całkowicie fikcyjna, ale wszystkie przywoływane w Kasacji orzeczenia Sądu Najwyższego, ustawy i prawnicze triki są jak najbardziej realne. Fabuła więc jest wyłącznie moim wymysłem, ale cała jej otoczka ma pokrycie w rzeczywistości.
Wonderland OfBook
1.Często są dni, w których brak nam weny i ogólnie nic nam się nie chce. Chciałam zapytać, jak Pan się zmusza do pisania w takich chwilach?
Do pisania nigdy nie muszę się zmuszać – ale często bywa tak, że do wszystkich rzeczy „okołopisarskich” tak. Czasem brakuje na to energii i chęci, ale staram się o tym nie myśleć. To chyba jedyna dziedzina życia, gdzie bezrefleksyjne podejście może przynieść wymierne efekty.
2. Czy ktoś Pana zmobilizował do biegania takiego dystansu, czy pomysł narodził się w Panu?
Dystanse zwiększają się wraz z rosnącą liczbą przebytych biegów. Sam biegacz nie ma to wielkiego wpływu, bo w pewnym momencie jakiś wewnętrzny głos będzie namawiał go, by pobiegł więcej, szybciej, częściej. I to jest w tym sporcie tak świetne!
3. Czy dałby Pan jakąś cenną radę zaczynającym biegaczom?
Dać się porwać endorfinom! Tu nie chodzi o jakiś wydumany koncept, a naukę – podczas biegu wydzielają się hormony szczęścia. Doładowują nas, napełniają pozytywnym nastawieniem i pozwalają zapomnieć o troskach. Wystarczy tylko kilka razy wyjść na bieg i przekonać się samemu.
Zła Zołza
1. Podczas biegania słucha Pan mocnych brzmień, a czy jakaś konkretna muzyka/zespół/piosenka zainspirowała Pana do napisania książki?
Aces in exile Sabatonu towarzyszyły mi podczas pisania Turkusowych szali i zapewne w jakiś sposób pomagały, choć nie zainspirowały mnie wprost. Często w trakcie pracy nad poszczególnymi książkami staram się odpowiednio dobierać muzykę, która mnie w tym czasie otacza. Pisząc western, biegałem słuchając „Outlaw Gentlemen & Shady Ladies” Volbeatu. Ostatnio redagując Parabellum znów Sabaton był na tapecie, jako że mają sporo numerów związanych z czasami wojny.
2. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Stephen King zaproponował Panu wspólne pisanie powieści i czeka na Pana sugestie odnośnie fabuły, co Pan zaproponuje ?
Powieść historyczną. Z przekory, bo wielokrotnie podkreślał, że research to dla niego najgorsza zmora.
3. Czy jest jakieś pytane które chciałby Pan zadać swoim czytelnikom ?
Właściwie chciałbym zadawać im pytania po ukazaniu się każdej książki. Dotykałyby spraw związanych z okładką, treścią, bohaterami, stylem, odniesieniami do innych książek, etc. Zawszę chłonę cały czytelniczy feedback, czy to przeglądając opinie na Lubimy Czytać, Facebooku, czy pod recenzjami na blogach.
Inna Niezwykła
1.Co najbardziej lubi Pan w pisaniu książek?
Oderwanie od rzeczywistości i kreowanie rzeczywistości. Głód nałogowca i uczucie spełnienia. Przyjemność i znój. Słowem – wszystko. Od obserwowania, jak postępuje akcja, przez obserwowanie, jak rozwijają się bohaterowie, aż do obserwowanie, jaki będzie finał. Bo ostatecznie pisanie właśnie do tego się sprowadzania – obserwacji zdarzeń, które zachodzą niejako obok pisarza w wykreowanym przez niego świecie.
2. Czy zdarzyło się Panu, że po kilku miesiącach od napisaniu książki chciał Pan zmienić jej zakończenie?
Pewnie! Było tak już przy pierwszej książce – szczęśliwie nie poszła jeszcze do druku, a mi udało się przekonać wydawcę, że warto zmienić zakończenie, bo mam naprawdę dobry pomysł na to, jak postawić ostatnią kropkę z przytupem. Zmieniałem też zakończenie Kasacji (choć były to zmiany jedynie kosmetyczne). Przypuszczam, że nieraz jeszcze podczas redakcji najdzie mnie, że coś powinno inaczej wyglądać na końcu.
3.Czy oprócz biegania uprawia Pan jeszcze jakiś sport?
Kiedyś namiętnie grałem w piłkę i tenisa. Teraz oprócz biegania jeżdżę na rowerze, zazwyczaj od 30 do 50 kilometrów, i gram w badmintona – z niejaką werwą, bo na studiach byłem w sekcji AZS.
Danuta Kisiel
1. Jako dziecko lubił Pan przedmiot Historię? Czy bawił się w wojnę?
Lubiłem, choć nigdy nie potrafiłem zapamiętać nawet najprostszej daty. Wynikało to głównie z tego, że czułem jakąś głęboką awersję przed wtłaczaniem ich do pamięci – a więc na dobrą sprawę nawet nie podejmowałem prób. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, bardzo lubiłem czytać podręcznik do historii. Rzadko kiedy uczyłem się z niego czegokolwiek, informacje przyswajałem raczej mimochodem, jako ciąg przyczynowo-skutkowy. Wiedziałem zatem, że zamach w Sarajewie doprowadził do wybuchu pierwszej wojny światowej, ale nie miałem pojęcia, że miało to miejsce 28 czerwca.
2. Z czasów II wojny światowej, jaka postać zrobiła na Panu wrażenie?
Moja ciocia – i wszyscy ci, którzy musieli uciekać, a mimo to zachowali hart ducha. Ona uciekała najpierw przed jedną armią, potem przed Ukraińcami, a ostatecznie przed kolejną armią. Wielu było takich ludzi, nie tylko na Kresach, skąd pochodzi. Całe to pokolenie przetrwało trudy, które trudno nam sobie nawet wyobrazić.
3. Czy jest Pan emocjonalnie związany z bohaterami własnych książek?
Bardzo! Właściwie za każdym razem, gdy kończę książkę, mam ochotę zasiąść do kontynuacji. Szczęśliwie czytelnicy najczęściej podzielają moje przywiązanie, więc nie muszę się martwić o to, że będę pisać dalsze losy bohaterów tylko dla siebie.
Wojtek Q
1. Gdyby mógł Pan posiąść jedną, nadzwyczajną moc, którą by Pan wybrał? Dlaczego?
Zostałbym manipulatorem czasu i przestrzeni. Nie dość, że mógłbym rzucić okiem na starożytny Rzym, to jeszcze nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby zatrzymać czas i pisać do woli, nie martwiąc się o nic.
2. Na jednym z serwisów jest Pan znany z tego, iż sprawdza się jako doskonały doradca w sprawie dotyczącej tworzenia własnych tekstów, prowadząc słynny "Kurs pisania". A więc co, według Pana, jest najważniejszym fundamentem książki? Co działa na czytelników tak, że nie mogą oderwać się od pozycji?
Z jednej strony bohaterowie, z drugiej fabuła. Chyba wszystko sprowadza się właśnie do tych dwóch czynników kompozycji tekstu. Wszystko inne ma drugorzędne znaczenie. Jako czytelnicy przełkniemy nawet najohydniejszy styl autora, jeśli zwiążemy się emocjonalnie z postaciami, a rozwój akcji nas wciągnie. Nie będzie miało znaczenia, że musimy uporać się z chaotycznymi przeskokami w czasie, nadmiernością opisów, długimi wywodami psychologicznymi, czy lichością świata przedstawionego. Wybaczymy wiele, jeśli będzie komu i po co kibicować.
3. Jaki jest Pana przepis na ciasto ANTYRUTYNOWE, aby żaden dzień nie okazał się zakalcem?
Dwieście gramów dobrego nastawienia od samego rana – jest coś do zrobienia, więc trzeba to zrobić. Łyżeczka świadomości, że nikt nie zrobi tego za nas. Sto gramów zmielonego na drobno lenistwa. Szczypta przekonania, że naprawdę możemy coś osiągnąć i garść orzechów laskowych. Cukier puder do posypania.
Joanna Stoczko
1. „Człowiek jest jak garderoba- ściera się i niszczy. Musi jednak wytrzymać wszystkie rzeczy, które mu się przytrafią w życiu i nawet po upadku wracać do pionu”- możemy przeczytać w książce „Profesor Tutka” Jerzego Szaniawskiego.
Czy pisząc „Kasację” dopadł Pana w pewnej chwili jakiś większy kryzys? Jeśli tak, to jak Pan sobie z nim poradził? Jeśli nie, to czy może nam Pan zdradzić, co pomagało Panu w pisaniu kolejnych stron?
W trakcie pisania nie nachodzą mnie kryzysy – one pojawiają się dopiero podczas redakcji. Wydaje mi się, że praca nie posuwa się naprzód, strony w Wordzie przesuwają się w ślimaczym tempie, a przede mną jeszcze kilkaset kolejnych. Nie znoszę tego i często muszę się zmuszać, by usiąść do redakcji tekstu. Pomagają mi dwie rzeczy. Po pierwsze świadomość tego, że im szybciej skończę, tym prędzej zacznę znowu pisać. Po drugie świadomość tego, że z każdym poprawionym zdaniem pracuję nad warsztatem.
2. Pisze Pan powieści wojenno-przygodowe, science fiction, thrillery. Z tego wnioskuje, że jest Pan człowiekiem szukającym jakiś mocniejszych wrażeń. Chcę zatem zadać pytanie, które być może pozwoli mi odkryć tą subtelniejszą Pana stronę.
Otóż w poszukiwaniu ciekawych artykułów na Internecie, przypadkiem natknęłam się na pewien nietypowy dialog…
Miłość: Po co Ty jesteś, skoro ja istnieje?
Przyjaźń: Bo ja daje nadzieję, tam gdzie Ty zostawiłaś ból i spustoszenie…
Jak Pan uważa- czy przyjaźń jest dobrym lekarstwem na nieudany związek? A może balsamem na dotkliwe rany jest nowa miłość, nowy związek? Jakie jest Pana stanowisko w tej sprawie?
Wydaje mi się, że we wszystkim, co związane z uczuciami, nie można mieć uniwersalnego stanowiska. Wszystko zależy od człowieka i sytuacji.
3. Co jest dla Pana ważniejsze- iść czy dojść? Co czuł Pan w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Panu towarzyszyły, gdy ją Pan skończył?
W trakcie pisania – iść, bo każdy kolejny krok jest przyjemnością samą w sobie. Nawet kiedy idzie się pod górkę. W przypadku redagowania tekstu – zdecydowanie dojść! Nie mogę doczekać się końca udręki.
Sylwka S.
1. Posiadam wiele książek na półce, ale jak by Pan zachęcił mnie, abym sięgnęła w pierwszej kolejności po "Kasację", a nie po inną książkę?
Chyłka i Zordon na Panią liczą. Proszę wsiadać z nimi do iks piątki i dać się porwać.
2. Dużo się ostatnio mówi i pisze o zwyczajach pisarzy. Rozkłada się ich warsztat na czynniki pierwsze: autor pisze codziennie od 7.00 do 14.00, minimum 300 słów, inny polega na natchnieniu, jeszcze inny czerpie energię twórczą z wyjazdów na Mazury. A jak Pan pracuje: metodycznie, a może w zaciszu domu, w kawiarni, w parku?
Wyłącznie w domowym zaciszu – choć na dobrą sprawę mogłoby to być każde miejsce, do którego jestem przyzwyczajony i gdzie panuje spokój. To przyzwyczajenie jest istotne, bo nic wówczas nie rozprasza. Piszę zaś w niezmienny sposób – od rana do czternastej. Potem idę na bieg, jem coś, oglądam dobry serial i wieczorem znów piszę. Na koniec dnia dobra lektura.
3. Pisarz to człowiek, który żyje raczej z dala od reflektorów, z dala od kamer. Taki zawód – to książki i ich bohaterowie bywają popularniejsi od samych twórców. Proszę mi powiedzieć, czy często jest Pan zaczepiany na ulicach, czy też w restauracjach i proszony o autograf?
To pytanie padło ostatnio na czacie i podtrzymam to, co wtedy powiedziałem – często na moją stronę trafiają internauci wpisujący w wyszukiwarce „Mrozu”. Przypuszczam, że jeśli ktoś mnie kiedyś zaczepi na ulicy, będzie to wynik podobnej pomyłki.
A to, o czym Pani mówi, to stan wysoce pożądany – chciałbym, by książki i bohaterowie bronili się sami i by autor nie musiał nic dodawać. To nie on jest istotny, a historia i postacie, które opisuje. Sytuacja idealna to posiadanie bunkra, w którym pisał :) D. Salinger – obawiam się jednak, że dzisiaj byłoby mu raczej trudno się w nim zamknąć. Chyba że miałby WiFi.
madziusia
1. Panie Remigiuszu, jakiś czas temu na zadane przez jedną z czytelniczek pytanie, czy planuje Pan napisać powieść o niedawno odwiedzonej Barcelonie, odpowiedział Pan, że taka powieść właściwie już powstała. Stąd moje pytanie, czy planuje Pan w takim razie napisać powieść (a może takowa też już istnieje pośród tych 20 wspomnianych tekstów), której akcja będzie osadzona w Tatrach. Moim zdaniem jest dość dobre miejsce dla akcji thrillera zważywszy na szybko zmieniające się warunki pogodowe w górach - grzmoty i błyskawice muszą być niesamowite, a zarazem przerażające na otwartej przestrzeni, która i bez tych atrakcji budzi respekt, i ich niedostępność w tej sytuacji dla służb ratowniczych (nie jestem pewna, czy przechodzący remont śmigłowiec TOPR-u powrócił już na stanowisko po remoncie). Zarówno latem, jak i zimą wystarczy chwila nieostrożności, by doprowadzić do wypadku, który mógłby posłużyć za główny wątek powieści. Górale są dość ciekawym środowiskiem, któremu można przyjrzeć się bliżej - wytknąć wady i przedstawić zalety. Do powieści można wpleść kilka tatrzańskich ciekawostek i wzmianek o ważnych dla turystyki postaciach. A może jednak powieść szpiegowska? Przez Tatry przebiegał w końcu szlak, którym poruszała się Krystyna Skarbek. Nie będę zaskoczona, gdy znów odpowie Pan twierdząco. Przyznam, że z chęcią przeczytałabym taką powieść. W naszym kraju jest wielu miłośników Tatr, których mogłaby również zainteresować. To tego dochodzi też promocja regionu i turystyki górskiej. Pomyśli Pan?
Czytam to pytanie i z każdym kolejnym zdaniem nabieram coraz większej ochoty na taką historię. W lecie pojawi się kryminał o zbliżonym klimacie – otwierająca scena to morderstwo na wysokości niemal dwóch tysięcy metrów, właśnie w Tatrach. Niestety na razie nie mogę zdradzić wiele więcej, ale przyznam, że świetnie pisało mi się o górach – musiałem się pilnować, by nie przeszarżować z opisami przyrody, co zdarza mi się niezwykle rzadko.
Proponowano mi też napisanie książki o tym, jak naprawdę wyglądało życie górali w złotych dla nich latach – jak sobie radzili, jak hucznie balowali i jak kantowali ceprów. Wciąż żyją osoby, które pamiętają to z autopsji i jedna z nich chce o tym opowiedzieć. Obawiam się jednak, że trudno byłoby mi po prostu spisywać czyjeś wspomnienia – w takiej sytuacji czułbym nieodpartą pokusę, by samemu kreować wydarzenia. Ostatecznie jednak może kiedyś uda mi się trochę górskiej – i góralskiej – atmosfery wcielić w swoje książki.
2. Czy jest miejsce, które szczególnie chciałby Pan odwiedzić, które Pana intryguje i chciałby je Pan uczynić miejscem akcji dla swojej powieści? Może któreś z europejskich miast lub egzotyczną wyspę, jakieś odludzie? Przeszukiwanie sieci nie jest w stanie zastąpić osobistego odwiedzenia danego miejsca i poczucia jego atmosfery. Przyznam, że akcja powieści osadzona w jakimś egzotycznym zakątku byłaby ciekawym dodatkiem do tworzonych przez Pana historii.
W drugim tomie Chóru zapomnianych głosów część akcji rozgrywa się na realnej wyspie, która zasadniczo jest odcięta od świata – o telefonach nie ma mowy, Internet jest tylko w bibliotece, a dotrzeć można tam tylko po wielogodzinnym locie i wielodniowym rejsie statkiem. Ta wyspa to Tristan da Cunha, jedno z najbardziej odludnych miejsc na świecie – chciałbym je kiedyś odwiedzić.
3. Dostaje Pan mianowany przez polski rząd człowiekiem odpowiedzialnym za poprawę czytelnictwa w Polsce. Rzecz jasna, ma Pan do dyspozycji kilka milionów złotych, które należy spożytkować w jak najlepszy sposób. Jaki jest Pana plan na polepszenie niezbyt optymistycznych statystyk czytelnictwa wśród Polaków (trudno w to uwierzyć przeglądając blogi poświęcone książkom i odwiedzając m.in. Targi Książki w Krakowie) i dotarcie do jak największej liczby osób? W jakie działa inwestuje Pan największą część kwoty?
Zebrałbym znane osoby, które swoimi opiniami mogą wpłynąć na jak największy odsetek społeczeństwa, a potem kazałbym im przeczytać trochę dobrych książek. Przypuszczam, że tyle by wystarczyło. Szybko daliby się porwać wezbranemu nurtowi literatury i najpewniej zaraz potem podzieliliby się na Instagramie, Twitterze i Facebooku pozytywnymi wrażeniami – i mielibyśmy młode pokolenie ludzi czytających. A w końcu o to nam wszystkim chodzi.
Iza
1. Nauka, studia są bardzo ważne w dzisiejszym świecie. Dzięki nim realizujemy marzenia, rozwijamy się. Dyplom magistra otwiera młodym ludziom bramę do dalszej kariery, dobrej pracy. Ja spotykam się jednak z coraz mniejszą popularnością studiowania wśród moich znajomych. Wiele osób mówi, że po co studiować? Żeby pracować na zmywaku w UK niepotrzebny jest dyplom magistra. Liczy się pomysł, wiedza praktyczna i znajomości. Jest Pan doktorantem. Jak przekonałby Pan młodych ludzi do zgłębiania wiedzy i podjęcia pracy na uczelni? Domyślam się, że oferowane stypendium doktoranckie nie zapewnia godnego życia i trzeba dorobić.
Właściwie nie wiem, ile wynosi stypendium doktoranckie, bo nigdy go nie pobierałem. Przypuszczam jednak, że na prywatnych uczelniach znajdzie się niewielu, którzy narzekają na zarobki. Jednocześnie z założenia nie jest to główna motywacja osób wybierających tę drogę – jeśli ktoś chce się bogacić, ma wiele innych możliwości. Karierę naukową robi się, by się rozwijać, by przekazywać innym swoją wiedzę – i czuć, że rzeczywiście ma się znaczenie.
2. Jest Pan Autorem popularnych powieści. Wspaniałe recenzje skłaniają do poznania Pana twórczości. Z którą książką jest Pan najbardziej związany? Z której jest Pan najbardziej dumny? Która książka przyniosła Panu najwięcej spełnienia? A przy pisaniu której odczuwał Pan najwięcej zadowolenia i radości z pisania? Dlaczego?
Paradoksalnie najbardziej dumny jestem z kilku książek, które jeszcze się nie ukazały. Emocjonalnie związany jestem najbardziej z cyklem Parabellum, bo to od niego zaczęła się moja przygoda z pisaniem. Świetnie pisało mi się western – po pierwsze zastosowałem tam narrację pierwszoosobową, w której bardzo dobrze się czuję, a po drugie była to wyjątkowo ciekawa przygoda. Równie fascynujące były wyprawy w czasy starożytnego Rzymu, w kosmos i zgubienie się w czasie… właściwie chyba zaraz wyjdzie na to, że odpowiedź na pytanie będzie wiązała się z każdą napisaną książką.
3. Bieganie, sport... Dla niektórych to jak wyprawa w kosmos. Jeszcze do niedawna sama należałam do osób, które poczynania sportowe/fizyczne podziwiały jedynie przed ekranem telewizora, ale odkąd sama zaczęłam biegać, to bardziej wierzyć w siebie i po takim wysiłku łatwiej mi potem podejmować kolejne życiowe wyzwania, Do biegania motywują mnie słowa Marca Buhla: "Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce". A jak u Pana rozpoczęła się przygoda ze sportem, z bieganiem?
Przygoda ze sportem zaczęła się samorzutnie, od kopania piłki na podwórku. Mój tata grywał w tenisa, więc i ja grywałem. Kilka razy wyciągnął mnie na bieg, ale niespecjalnie mnie to interesowało – zwyczajnie przykrzyło mi się bieganie pozornie bez celu. Zaskoczyłem dopiero na studiach. Nagrałem sobie dobrą muzykę i przekonałem się, że jedno z drugim jest immanentnie związane.
Martyna Kapitanska
1. Publikuje Pan na portalu lubimyczytac.pl serię artykułów dotyczących pisania tekstów stricte literackich. Czy myślał Pan o napisaniu poradnika dla przyszłych pisarzy? Czy będziemy mieli okazję kiedyś go zakupić?
Kiedyś chciałbym coś takiego napisać, choć nie wiem, czy udałoby mi się to wszystko uporządkować. Kurs na Lubimy Czytać ma też wymiar humorystyczny, jest pisany trochę lżej niż odpowiedniki książkowe. Jeśli taka książka trafi na półki, to przypuszczam, że nieprędko – ale z pewnością o pisaniu pisałoby się całkiem ciekawie.
2. W swoich książkach niejednokrotnie sięga Pan po tematykę wojenną. Skąd takie zamiłowanie do tej części historii?
Wojna to wdzięczny temat dla opowieści – sama w sobie tętni emocjami i nie pozostawia nikogo obojętnym. Oprócz tego globalny konflikt redefiniuje istotę człowieka, ukazuje go w zupełnie innym świetle. Przemiany Staszka, która postępuje przez całą historię, nie mógłbym opisać w takich ramach czasowych bez wojennego tła. Wydarzenia, jakie miały wtedy miejsce, burzyły wszystko, co ludzie myśleli o sobie i o świecie.
3. Tematyka Pańskiej najnowszej powieści była z pewnością zaskoczeniem dla wszystkich czytelników. Zresztą nie po raz pierwszy. W szok wprawił nas Pan również wydaniem "Chóru zapomnianych głosów". Jestem ciekawa czy ma Pan jeszcze jakieś asy w rękawie? Jakich gatunków/tematów możemy się spodziewać w kolejnych Pańskich publikacjach?
Ten rok będzie stosunkowo spokojny, jeśli chodzi o gatunki. Pojawią się kolejne tomy Parabellum i Chóru zapomnianych głosów, w lecie kryminał, a później powieść historyczna. Mam nadzieję, że w 2016 roku uda mi się zaskoczyć horrorem lub fantasy, bo jest kilka książek, które wyjątkowo chciałyby zostać wydane.
Katarzyna Żarska
1. Czy kiedy Pan pisze, czuje Pan poczucie misji?
Czuję, że mam misję, owszem. Misję, żeby pisać i nie przestawać!
2. Najdziwniejszy pomysł na książkę - tzn. o czym chciałby Pan napisać, ale się boi?
Zabiła mi Pani ćwieka. Trudno powiedzieć, czy jest taki temat, albo czy jakiś ryzykowny pomysł przewinął mi się przez głowę. Lubię wszelkiej maści produkcje ze stajni Marvela, więc może coś o superbohaterach.
3. Jaki jest Pana stosunek do popularności?
Jeśli przekłada się ona na popularność książek, jak najbardziej pozytywny. Jeśli jest popularnością dla samej siebie, mija się z celem. Nie chciałbym promować siebie, a to, co napisałem.
Always SadLess
1. Czy "łatwość pisania"(tzw. "lekkie pióro") jest tylko takim wrażeniem czytelnika, czy rzeczywiście pisanie przychodzi Panu ze szczególną łatwością?
Przypuszczam, że z pisaniem jest tak, jak ze wszystkim innym – przychodzi z łatwością każdemu, kto odpowiednio długo trenuje. Na początku pisałem stronę dziennie, później trzy, dziesięć, piętnaście. Wydaje mi się, że to naturalna wypadkowa ćwiczeń i pasji.
2. Czy pisząc ma Pan zaplanowany już pomysł, cały zarys historii, czy wymyśla Pan na bieżąco i pisze zupełnie spontanicznie?
Zazwyczaj pomysły atakują mnie na tydzień czy dwa przed tym, jak zacznę pisać książkę. Pracuję wtedy jeszcze nad czymś innym, ale jakaś zapadka w umyśle przeskakuje i podświadomość wie, że niebawem będzie miała okazję wejść na nowy tor kreatywności. Idee nie dają mi wtedy spokoju i piętrzą się – odpycham i upycham je jak najgłębiej, a potem, gdy siadam do pisania, staram się je odkopać.
Rzadko już na początku wiem, co będzie działo się dalej. Czasem wiem, co będzie w środku książki, czasem, jak się skończy. A najczęściej wydaje mi się tylko, że to wiem.
Bogdan
1. Dużo Pan pracuje i na pewno kocha Pan swoją pracę, ale czy znajduje Pan również czas na życie osobiste, prywatne? Lubi Pan gotować? Jeśli tak, to czym najchętniej delektuje się Pan Mróz?
Znajduję, w końcu doba ma dwadzieścia cztery godziny! Gotować nie znoszę, nie licząc jednego dania, którego przygotowanie opanowałem do perfekcji. Rzeczone danie to domowej roboty pizza – ciasto robię z mąki orkiszowej, dodaję do niego tylko przyprawy i gorącą wodę. Wychodzi cienkie jak w Neapolu, choć Włoch pewnie by się zżymał. Na górę oczywiście tylko mozzarella i trzy składniki. Najczęściej pomidory, czarne oliwki i zielona papryka. Zdrowo, względnie niskokalorycznie i smacznie.
2. Czy myślał Pan kiedykolwiek o napisaniu książki dla dzieci?
Przemknęło mi to przez myśl kilka razy. Pierwszy raz pewnie wtedy, kiedy urodziła się moja chrześnica i jej siostrzyczka. Musiałbym jednak zrobić dogłębny research, dawno nie miałem takiej książki w ręku. I jak prowadzić narrację? Byłaby to dla mnie długa i wyboista droga, ale może za kilka lub kilkanaście lat coś mi wpadnie do głowy.
3. Czy pisząc książki myśli Pan już o blogerach i krytykach literackich? Zdarzyło się Panu zmienić coś specjalnie, ponieważ uznał Pan, że to się nie spodoba?
Myślę o blogerach podczas pisania, ale traktuję ich raczej jako pierwszych czytelników, niż krytyków. Każdy, kto pisze, robi to właśnie po to, by później ktoś jego książkę przeczytał – jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej, nie powinien chyba wydawać, bo i w jakim celu? Skoro pisze dla siebie, nie powinno robić mu różnicy, czy ktoś później będzie jego dzieło czytał. Szkoda zachodu z wprawianiem w ruch całej machiny wydawniczej.
Edyta Chmura
Tyle osób chętnych do zadawania pytań :) To i Chmura chce lepiej poznać pana Mroza :)
1. Kiedyś emitowano show, polegające na tym, że za wykonanie trudnego zadania spełniano marzenie bliskiej osoby. Którego zadania bałby się Pan najbardziej, a może w ogóle się go nie podjął: a) położenie się w skrzyni, do której wpuszczano kilka węży (nawet było takie zadanie - jeden z gadów wszedł mężczyźnie przez nogawkę pod spodnie...współczułam z całego serca ;)), b) przejście po linie między budynkami na wysokości 40 piętra (z zabezpieczeniami, oczywiście...nikt by nie chciał Pana uśmiercić!), c) publiczne zatańczenie jive'a :D ?
Odpowiem, że punkt „b” (ale tylko dlatego, że naprawdę chciałbym, żeby ktoś mi zafundował taką eskapadę).
2. Jest Pan tylko kilka miesięcy młodszy ode mnie, więc wiem, że w latach naszych narodzin najmodniejsze były imiona tj. Michał, Bartek czy Piotr. Zresztą i teraz Remigiusza można uznać za oryginalne imię. Jak mówiła na Pana babcia (nie miała problemów z zapamiętaniem? :)), a jak koledzy w szkole? Której formy zdrobnienia/przeinaczenia swojego imienia/nazwiska Pan nie znosi?
W rodzinie mówiono Remi lub Remek, koledzy w szkole zazwyczaj tytułowali mnie Remo. Właściwie odmian i wariantów jest tyle, ile głów. Kiedyś niespecjalnie przepadałem za Remkiem, teraz wszystkie wersje mi odpowiadają.
Niekończące się Marzenia
1. Dzwoni telefon z propozycją wyprawy na... na przykład MARSA. Jaka będzie decyzja?
Jaka decyzja? Niech lepiej mówią, kiedy lecimy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie Remigiuszowi Mrozowi za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.
Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.
Nagrodę w postaci książki "Kasacja'' otrzymują:
Bogdan N
Zła Zołza
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
Cyrysia
świetny wywiad.
OdpowiedzUsuńZwycięzcom serdecznie gratuluję:)
Przeczytałam całość, podśmiechując się od czasu do czasu :D świetny wywiad! Zapisałam sobie Traktat o łuskaniu fasoli, jak czytać, to czytać.Mam niesamowitą ochotę zapoznać się z twórczością tego pana :)
OdpowiedzUsuńLubię go <3
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę poznać twórczość - KONIECZNIE!!! :D
Fantastyczny wywiad z jednym z najbardziej przeze mnie lubianych polskich pisarzy:)
OdpowiedzUsuńWypowiedzi Remiego mogłabym czytać nonstop :D
OdpowiedzUsuńjaki człowiek sympatyczny :D można napisać książkę z jego wywiadów xd
OdpowiedzUsuńAj, ten Remo, Remo... ;) Wiele mnie z nim łączy, w szczególności gust literacki. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mroza!
OdpowiedzUsuńI wszystkie kobiety są zachwycone;) wywiad bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam 3 książki pana Remigiusza, ale w planach mam pozostałe 3. Bardzo cieszy mnie informacja, że zostaną wydane kolejne tomy Parabellum.
OdpowiedzUsuńWywiad dobitnie pokazuje, że z Mroza jest po prostu świetny człowiek ;) Nic dziwnego,że książki trafiają do czytelników o różnym guście, nawet ja,zaciekła fanka romansów, doznałam lekkiego zamrozowania ;) Mało tego,przeczytałam thriller i poza jakimiś drobnostkami nie doszukałam się słabych stron. Chyba teraz rozejrzę się za Parabellum.
OdpowiedzUsuńAaaaaa ! Tak się cieszę, że nie jestem w stanie przeczytać całego wywiadu :)))
OdpowiedzUsuńZ nadmiaru emocji zapomniałam podziękować ! Dziękuję.
UsuńWspaniały wywiad... jeszcze wrócę doczytać... a pierwsze książki autora już w drodze do mnie :)
OdpowiedzUsuńSporo czytania, ale warto było zapoznać się z kolejnymi informacjami na temat życia i twórczości pisarza :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Coraz dłuższe nasze wywiady :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! :)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad ;) I oczywiście gratuluję zwycięzcom ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekałam na ten wywiad i czuję się w pełni usatysfakcjonowana;)
OdpowiedzUsuńWywiad pierwsza klasa :) Gratulacje dla zwycięzców :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. :-)
OdpowiedzUsuńNiezwykle cieszę się, że Pan Mróz odpowiedział na moje pytania. Teraz pozostaje mi czekać na długi cykl fantastyczny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wróciłam, doczytałam... Wywiad świetny, przyjemnie się go czyta... Fajny facet z tego Pana Mroza... ;) Gratuluję zwycięzcom :) i pomyslodawcom :) Pozdrawiam serdecznie... Jutro sięgam po Kasację :)
OdpowiedzUsuńObszerny ten wywiad, ale przyjemnie się go czyta :) Muszę w końcu poznać twórczość Mroza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę autorowi :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zwycięzcom!
Wywiad tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Remigiusz Mróz jest osobą niesamowita :)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad. :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Remigiusz nie dostaje listów miłosnych od fanek. Musimy się poprawić hehe :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny wywiad. Podobnie jak i sam autor ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad :D
OdpowiedzUsuńGratuluję książki:) Ciekawy człowiek:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad :) Lektura "Kasacji" już za mną, inne książki Remigiusza Mroza dopiero przede mną. Chyłka i Zordon - mistrzowski duet. Czekam na ich kolejne przygody :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! Poza tym, mam tak samo - kupiłabym wszystko, co napisałby Larsson. Czekam niecierpliwie na ten kryminał, który ukaże się nakładem Filii :).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńGratuluje zwycięzcą :)
Bardzo ciekawy autor, mam w planach wszystkie jego książki ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :)
OdpowiedzUsuństrasznie długi wywiad :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo moja I wygrana w życiu :)
Już dwa razy przeczytałem ten wywiad- jest extra :)
Pozdrawiam
Oczywiście serdecznie gratuluję Pani Złej Zołzie! Super pytania!
UsuńBardzo się cieszę i już teraz zachęcam do kolejnych konkursów, które ukażą się niebawem :)
UsuńJa też przeczytałam dwa razy, bo z radości nie mogłam się skupić ! Gratulacje Panie Bogdanie :))))
UsuńDziękuję Paniom z całego serca :)
UsuńHo, ho, ho! Co za wywiad! Długaśny, ciekawy. Czytałam go na raty :D
OdpowiedzUsuńO matko ale długi, obfity wywiad, ale warty przeczytania i poznania bliżej Mroza.
OdpowiedzUsuńO proszę, wywiad, który tylko bardziej mnie zachęcił do zapoznania się z twórczością tego Pana ;)
OdpowiedzUsuńŁał! Wywiad jest świetny, naprawdę genialnie się go czytało. :) I mimo że gatunkowo książki Mroza nie są w moim typie, to myślę, że po tym wywiadzie chętniej porozważam nad ewentualnym wzięciem się jednak za jego twórczość. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Bardzo przyjemnie czytało mi się odpowiedzi na te pytania.
OdpowiedzUsuńCholerka intryguje mnie ten Mróz. Młody synek, mądrze się wypowiada, ma dużo książek na koncie, chociaż niedawno zaczął wydawać. Bardzo dobry wywiad. Co byś poleciła na początek z Mrozem? :)
OdpowiedzUsuńRemigiusz to odkrycie roku - młody, mega zdolny pisarz. Na początek polecam cykl Parabellum lub ''Ekspozycję''. Aczkolwiek uważam, że każda jego książka jest godna uwagi.
UsuńTe Parabellum już mi się przewinęło gdzieś tam podczas czytania. To jest stricte powieść wojenna? Literatura faktu?
UsuńZ tego co mi wiadomo jest to powieść typowo wojenna. Jeszcze jej nie czytałam, ale już ją zdobyłam i zamierzam na dniach poznać ją bliżej :)
Usuń