Emily wraca do domu
Sherryl Woods
tytuł oryginału: Sand Castle Bay
wydawnictwo: Harlequin/Mira
data wydania: 21 maja 2013
liczba stron: 448
ocena: 5-/6
Czasami warto dać komuś drugą szansę, ponieważ dzięki temu mamy szansę naprawić to, co powinniśmy byli uczynić za pierwszym razem. Uczuciowe perypetie Emily Castle i Bonne Dorsett, głównych bohaterów książki ''Emily wraca do domu'' Sherryl Woods stanowią najlepszy dowód na potwierdzenie tych słów.
Emily i Boone od wczesnej młodości byli w sobie zakochani. Niestety oboje mieli zgoła odmienne marzenia i plany na przyszłość. On, pragnął licznej, kochającej się rodzinny. Ona, pełna ambicji chciała dla siebie jedynie wielkiej kariery. W wyniku nieporozumienia ich drogi bezpowrotnie się rozchodzą. Mija dziesięć lat. Emily wreszcie osiąga upragniony sukces, mimo to czuje się dziwnie pusta i osamotniona. Pewnego dnia wraz z dwiema siostrami przyjeżdża do Sand Castle Bay, rodzinnego miasteczka, aby pomóc babci- Cora Jane w naprawie restauracji zniszczonej przez huragan. Na miejscu spotyka Bonne i z zaskoczeniem odkrywa, że nadal darzy go gorącym uczuciem. Jednak mężczyzna nie chce utrzymywać z nią żadnych cieplejszych stosunków. Ponadto musi liczyć się z uczuciami swojego ośmioletniego syna, który po śmierci żony jest całym jego światem. Niestety serce nie sługa. Ciągnie ich do siebie jakaś wielka siła. Co z tego dalej wyniknie? Czy Emily przewartościowuje swoje priorytety, cele i przywiązanie do tego, co ma? A może nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki?
Bardzo lubię i cenię twórczość Sherryl Woods, którą miałam przyjemność poznać podczas czytania Kronik Portowych (''Smak marzeń'', ''Zapach żółtych róż'' oraz ''Światła Portu''). Autorka swoją pierwszą powieść opublikowała w 1982 roku pod pseudonimem Suzanne Sheriff, drugą pod pseudonimem Alexandra Kirk. Obecnie na swoim koncie posiada ponad sto romansów i powieści obyczajowych oraz kilkanaście książek z wątkiem kryminalnym.
Wedle informacji znalezionych w zagranicznych serwisach ''Emily wraca do domu'' jest pierwszym tomem serii (Ocean Breeze) o losach trzech sióstr Castle. Mam nadzieję, że wydawnictwo Harlequin/Mira postara się o kontynuacje cyklu, ponieważ bieżąca lektura doskonale uprzyjemniła mój wolny czas. Fabuła głównie oscyluje wokół uczuciowych zawirowaniach głównych bohaterów. Przed laty Emily opuściła swoje miasteczko, aby zdobyć lukratywną posadę, prestiż, uznanie klientów oraz wielką fortunę. Mimo iż osiągnęła sukces, jedno spotkanie z Boone wywraca jej spokojny, poukładany świat do góry nogami. Na nowo budzą się z letargu uśpione uczucia. Tymczasem Boone jest wdowcem, samotnie wychowującym kilkuletniego syna. Jego teście obwiniają go o wszelkie nieszczęścia, w międzyczasie snują plany, jak przejąć pełnoprawną opiekę nad jedynym wnukiem. W zaistniałej sytuacji mężczyzna nie chce więcej dodatkowych zmartwień, trosk i kłopotów. Boi się zaufać kobiecie, która już raz dotkliwie go zraniła. Ale może jednak warto podjąć ryzyko?
,,Kochanie, życie zawsze jest łatwiejsze podczas spokojnej żeglugi, lecz to burzliwe fale sprawiają, że staje się ciekawe. (…) Sprawiają, że stajemy się silniejsi, i pomagają nam zrozumieć, co w życiu jest naprawdę ważne’’.
Bardzo polubiłam sielski klimat jak i mieszkańców miasteczka Sand Castle Bay. Ich troska, ofiarność, serdeczność, a nawet zabawne wścibstwo ujęło mnie za serce. Z delikatnym uśmieszkiem na twarzy śledziłam poczynania największej intrygantki, czyli babci Emily. Cora Jane otwarcie, aczkolwiek subtelnie namawiała swoją wnuczkę i Boone do ponownego zejścia się. Czy jej matactwa odniosły wymierne korzyści? Nic nie zdradzę!
Spędziłam kilka przyjemnych chwil przy tej lekturze. Styl autorki cechuje lekkość, swoboda i prostota. Akcja płynie spokojnie, ale pod powierzchnią pozornej monotonii kryją się gwałtowne emocje. Jednak zmiany zachodzące w bohaterach to największy plus całej powieści. Stopniowo krok po kroku uczą się negocjacji, wypracowania kompromisów, rozwiązywania konfliktów oraz patrzenia na świat oczyma innej osoby. Brakowało mi jedynie rozwinięcia pobocznych wątków dotyczących obu sióstr główniej bohaterki, ale zapewne był to celowy zabieg zastosowany przez autorkę, by czytelnik z ciekawością sięgnął po kolejne części serii.
''Emily wraca do domu'' to książka pełna ciepła, optymizmu i miłości. Dzięki niej w całkiem nowy sposób nauczysz się doceniać znaczenie rodziny i miłości oraz uświadomisz sobie, że dom jest tam, gdzie jest twoje serce. Ponadto zrozumiesz, że zawrotna kariera i fortuna to nie wszystko, dobrze ją mieć, ale szczęście od niej nie zależy. Krótko mówiąc- idealna propozycja w ramach odpoczynku od codziennej gonitwy. Zapraszam wszystkich zainteresowanych.
***
Wydawnictwo Harlequin/Mira
Podoba mi się cytat. :-) Książka wydaje się ciekawa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała tę książkę. Myślę, że mogłabym odnaleźć coś w niej dla siebie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*:)
Szczerze lubię tą wcześniejszą książkę, ale ta chętnie tez przeczytam ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
Koniecznie muszę zapoznać się z twórczością Sherryl Woods, gdyż nie czytałam od niej jeszcze żadnej książki, a bardzo mnie zaintrygowała... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCyrysiu, autorka pewnie celowo nie pogłębia wątków sióstr bohaterki, bo poświęciła im odrębne książki. Być może to nawet zabieg celowy, by czytelnik pragnął zapoznać się z pozostałymi tomami serii.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Harlequin wyda pozostałe części - tak przynajmniej zrobili z trylogiami innych autorów.
Pewnie masz racje iż wątki dotyczące sióstr głównej bohaterki będę rozbudowane kolejno w pozostałych częściach tej serii. Mam zatem nadzieję, że Harlequin wyda pozostałe tomy i niebawem się o tym przekonam :)
UsuńZapomniałam napisać, że uwielbiam takie małe miasteczka i ich społeczność. Bardzo zżytą i troskliwą. Czasami może zbyt wścibską, ale zwykle bohaterowie takich książek mogą liczy na wszystkich mieszkańców. Podobnie pisze Susan Wiggs.
OdpowiedzUsuńMnie też urzekają takie małe miasteczka, w których wszyscy, wszystko wiedzą i każdego znają. Ma to swój jakiś urok.
UsuńI rzeczywiście Susan Wiggs pisze w bardzo podobnym klimacie jak Woods. Czytałam całkiem niedawno ,Obudzić szczęście'' oraz ''A między nami ocean'' i obie pozycje szalenie mnie zachwyciły.
Ta autorka także należy do grona mi nieznanych. Może kiedyś nadrobię te wszystkie zaległości. Recenzowana przez Ciebie książka, wydaje mi się świetną lekturą na takie upalne dni...
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej pisarki, ale treść zapowiada się interesująco, dobrze ją oceniasz, więc chyba się skusze :)
OdpowiedzUsuńChyba podziękuję tej książce, szczególnie mnie nie zainteresowała... ;)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę, nie wydaje się ciekawa dla mnie.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam kroniki portowe i z chęcią poznam i tą książkę :)
OdpowiedzUsuń+ Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://subiektywniee.blogspot.com/2014/06/liebster-blog-award-1.html
Pozdrawiam :*
Dziękuje za nominacje. Moja odpowiedź u ciebie na blogu:)
UsuńPiękna, wakacyjna okładka zachęca do czytania :) Chociaż sama tematyka aż tak do mnie nie przemawia. Nie mam teraz ochoty na takie książki. Twój tekst jak zwykle świetny! :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie zjawiskowa i taka letnia. Szkoda jednak, że fabuła cię nie przekonuje, ale nic na siłę. Dziękuję jednak za miłe słowa uznania.
UsuńRównież pozdrawiam cieplutko!
Na lato w sam raz :))
OdpowiedzUsuńW sam raz na letnie dni.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się okładka i z tego, co czytam, również i treść książki do mnie przemówi :) Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka przypomina o tym co najważniejsze i to o czym najczęściej zapominamy! Trzeba przeczytać, przemyśleć i czasem uśmiechnąć się do siebie.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze autorki, ale widzę że warto ją poznać.
OdpowiedzUsuńTa książka to będzie idealna towarzyszka podczas urlopu ;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że to typ książek, których zakończenie jest bardzo przewidywalne :-)
OdpowiedzUsuńNie mam serca do takich historii, chociaż nie raz przekonałam się, że czasami warto odpocząć przy takich historiach, dlatego nie mówię nie. Gorzej, jak powieść mi się spodoba, bo będę musiała czekać na kolejne tomu ;-)
Masz racje:) To jedna z tych książek, w której zakończenie łatwo przewidzieć :)
UsuńOsobiście lubię czytać takie banale powieści, bo drzemie we mnie dusza niepoprawnej romantyczki. A jak czuje nimi przesyt, to wtedy umilam sobie czas jakimś emocjonującym dreszczowcem :) Wszak równowaga w literaturze też musi być :)))
Masz rację, równowaga musi być, z tym że ja mam odwrotnie, jak mam przesyt thrillerami i kryminałami to sięgam po prościutkie i przyjemne historie :-) Dlatego czasami się skuszę na coś banalnego, bo człowiek potrzebuje urozmaicenia, i może właśnie ta książka mnie ucieszy :-)
UsuńNie znam, ale chętnie poznam:)
OdpowiedzUsuńTej autorki jeszcze nie znam i gdy będę potrzebowała czegoś lżejszego, na pewno dam jej szansę. Myślę, że bez problemu znajdę jakieś jej pozycje w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńI ja ma tę książkę. Już cieszę się na ciepłą i optymistyczną historię :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mam tę książkę. Jej fabuła z pewnością przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTej autorki przeczytałam tylko jedną książkę, lecz miło ją wspominam, więc jak będę miała okazję to się skuszę i na tę.
OdpowiedzUsuńPozycja w sam raz dla mojej mamy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna okładka, taka wakacyjna;) Sama książka mnie nie zachwyca, ale to z pewnością pozytywna, lekka lektura. A czasem bardzo takich potrzebuję;)
OdpowiedzUsuńKilka razy obiło mi się o uszy nazwisko tej autorki i bardzo chciałabym zapoznać się z jej twórczością. Tym bardziej teraz, będąc zawaloną obowiązkami, chętnie bym odetchnęła przy jakiejś lekkiej lekturze.
OdpowiedzUsuńZ chęcią się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie książka za optymistyczna, ciepła i radosna:) Mam teraz ochotę na jakiś dobry, porządny kryminał i raczej nie dla mnie jest historia Emily...
OdpowiedzUsuńCzytałam już inną książkę tejże pani, a mianowicie - "Cena marzeń" i naprawdę miło spędziłam z nią czas. Myślę, że twory pani Woods są dobrym przerywnikiem pomiędzy bardziej... wymagającymi (?) lekturami. :) Nie ukrywam, że fabuła brzmi znajomo, bo podobny motyw był własnie w "Cenie marzeń", aczkolwiek mimo wszystko - jeśli kiedyś zobaczę powieści tej pani w bibliotece (która ostatnio mnie bardzo pozytywnie zaskakuje), z pewnością się nie zawaham! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Nie miałam przyjemności poznać "Ceny marzeń", jedynie czytałam trylogię Kronik Portowych, które bardzo przypadły mi do gustu, bo są jak to ładnie określiłaś 'dobrym przerywnikiem pomiędzy bardziej ambitniejszymi książkami.
UsuńW każdym razie lubię od czasu do czasu sięgnąć po taką schematyczną, banalną, ciepłą opowieść, przy której mogę poprawić swój nastrój i samopoczucie. Tobie również ją polecam :)
Pozdrawiam!
Też bym chciała!! :D
OdpowiedzUsuńPaulina czytała trylogię o siostrach Mallery, więc i tej książki nie może pominąć.
OdpowiedzUsuńJa od dłuższego czasu czytam Zgodę na szczęście Ficner-Ogonowskiej i nie mogę przez to przebrnąć. Potrzebuję teraz czegoś mocniejszego ;-)
OdpowiedzUsuńA ja słyszałam, że książki Ficner-Ogonowskiej są rewelacyjne i sama chciałam się o tym przekonać czytając właśnie ,,Zgodę na szczęście'', ale skoro ty piszesz, że ciężko przez nią przebrnąć, to ja już sama nie wiem, co o tym sądzić? Zastanowię się zatem jeszcze.
UsuńNatomiast jeśli ty szukasz czegoś mocniejszego, to polecam mój ulubiony thriller ,,Oko za oko'' Patricka Senecala. Emocje i satysfakcja gwarantowane.
Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMam już w planach :)
OdpowiedzUsuńNo nie, kolejna książka, którą zapisuję. A to wszystko przez Ciebie! :D
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale okładka jest tak piękna, że nic tylko zabrać ją na wakacje i wylegiwać się nad morzem :)
OdpowiedzUsuń