Szczęśliwa Mama
Często słyszę, że ulubionym zwierzęciem domowym Pisarzy jest kot. “Podobno mruczenie kotów może sprawić, że zrosną się nawet pogruchotane na miazgę kości albo czyjaś dusza ozdrowieje. Jednak kiedy tak się stanie, koty odchodzą, nice oglądając się nawet za siebie. Miłość kota pozbawiona jest nieśmiałości. Nie stawia warunków, ale też nie składa obietnic” - ja również kocham koty i uważam, że to właśnie koty wybierają swoich właścicieli. Co Pani o tym sądzi? Czy również posiada Pani kota?
Kiedy byłam dzieckiem, nasz ogród zawsze był pełen kotów. Nad garażem mojego dziadka był stryszek pełen siana, który stał się prawdziwym rajem dla bezdomnych zwierzaków z okolicy. Koty to chodzący własnymi ścieżkami indywidualiści, co do tego nie mam wątpliwości. Każdy kot, który decydował się zawrzeć z nami bliższą znajomość i zostawał w naszej rodzinie na dłużej, sam wybierał sobie właściciela. Pewnego dnia moja młodsza siostra przyniosła do domu małego kociaka, którego znalazła bawiąc się z koleżankami. Był przeraźliwie chudy, zapchlony, schorowany i przerażony, a ja z miejsca pokochałam go całym sercem i postanowiłam, że musi koniecznie z nami zostać. Pod naszą opieką wyzdrowiał, nabrał ciałka i ochoty na figle. Miał w zwyczaju wskakiwać na moje biurko, kiedy uczyłam się lub czytałam, i kłaść się na mojej książce zupełnie jakby chciał powiedzieć: „Koniec z tym, teraz poświęć mi trochę uwagi”. Staliśmy się najlepszymi kumplami i do tej pory wspominam go z rozrzewnieniem. Obecnie nie mam żadnego zwierzęcia domowego. Bardzo lubię koty, mój mąż z kolei zdecydowanie woli psy, dlatego też jeżeli pewnego dnia zdecydujemy się adoptować zwierzaka, myślę, że przygarniemy dwa za jednym zamachem - kociaka i szczeniaka. Tym sposobem będą mogły się razem wychowywać i stanowić żywy przykład na to, że pies z kotem potrafią żyć w zgodzie :)
Marzena Pawlisiak
Jak wygląda Pani typowy dzień podczas pisania?
Ponieważ jestem pracującą mamą trzylatki, nie ma u mnie czegoś takiego, jak typowy dzień podczas pisania. Generalnie moje życie dzieli się na „okresy pisania” i „okresy bez pisania”, przy czym odkąd nasza rodzina się powiększyła, te drugie zdecydowanie przeważają. Bywa, że pisaniem nie zajmuję się zupełnie przez długie miesiące, a potem kiedy nadarza się okazja, wykorzystuję w tym celu praktycznie każdą wolną chwilę. Okresy pisania to z jednej strony mozolna praca i stres, z drugiej – stan euforii i przyjemnego poczucia oderwania od rzeczywistości. Jest to specyficzny czas, kiedy bywam poirytowana i jest mi ciężko skupić się na przyziemnych, codziennych sprawach, ale jednocześnie wraz z kolejnymi postępami w pracy czuję rosnące podekscytowanie. Jeżeli chodzi o porę dnia, to zdecydowanie wolę pisać rano, kiedy jestem wypoczęta i mam „świeży” umysł.
Sarajewianka
Mieszka Pani od 10 lat w Wielkiej Brytanii. Bardzo jestem ciekawa, jakie zapachy kojarzą się Pani z tym krajem, z sytuacjami i wydarzeniami, jakie Pani tam przeżyła, z miejscami, które są tam Pani bliskie?
Wbrew opinii niektórych emigrantów, że w Polsce wszystko pachnie bardziej swojsko, uważam, że angielskie zapachy niczym nie różnią się od naszych polskich. To sentyment i wspomnienia sprawiają, że pewne zapachy kojarzą się nam z naszym krajem czy miastem rodzinnym. Dla mnie wspomnienia z mojego pobytu w Norfolk już zawsze będą pachnieć morzem, różami rosnącymi w naszym ogrodzie, dolatującym z lokalnego baru Fish & Chips zapachem ryby i smażonych ziemniaków. Zapach Norfolk to dla mnie także zapach sklepów ze starociami, zapach wnętrza wiekowej katedry w Norwich, zapach starego pubu i koktajlu Pimm’s pitego nad brzegiem rzeki w gorące, letnie popołudnie.
Megami R
Na swoim blogu wspominała Pani, iż głównymi bohaterkami najnowszej książki są matki i córki. Przedstawiła je Pani między innymi za pomocą zdjęć. W takim razie za pomocą jakich przedmiotów przedstawiłaby Pani samą siebie?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie w taki sam sposób, w jaki przedstawiłam na blogu swoje bohaterki. Myślę, że poniższe zdjęcia mówią o mnie bardzo wiele :)
Anonimowy
Wspomnienia pachną różnie - ja, gdy wspominam, czuję zapach pasty do podłogi, ciasta drożdżowego, kremu Pani Walewska... A jakie zapachy czuje Pani, gdy przenosi się do krainy wspomnień?
Moje wspomnienia z dzieciństwa i młodości pachną bzem, który kwitnie koło naszego domu w Polsce, niedzielnym rosołem i świeżo ciętym drzewem, którego zapach przez otwarte okno dolatywał do mojego pokoju z sąsiadującego z nami warsztatu stolarskiego. Pachną także upajającym zapachem rzeżuchy łąkowej, która na wiosnę bardzo gęsto porasta nasz ogród i sąsiadujące z nim łąki, zapachem prawdziwego, polskiego chleba i powietrza tuż przed burzą.
Toskaniau
Czy pisanie to Pani pasja czy praca?
Przede wszystkim pasja, ale nie tracę nadziei na to, że pewnego dnia pisanie stanie się także moją pełnoetatową pracą.
Bogumiła Sławska
Przyznam się, że nie czytałam Pani książek natomiast spotkałam wiele bardzo pochlebnych opinii więc jak tylko znajdę troszkę czasu muszę je przeczytać :)
Pytanie: czy pisząc książki w tak pięknym miejscu, ale jednak z dala od miejsca w którym się urodziło i gdzie ma się wiele wspomnień, pisze Pani „będąc myślami” w Polsce czy nie ma to dla Pani znaczenia, bo jest to Pani świat niezależnie gdzie Pani przebywa? Pozdrawiam :)
Ze względu na fakt, że akcja wszystkich moich dotychczasowych powieści rozgrywa się w Polsce, a dokładniej w moim rodzinnym Bielsku-Białej, siłą rzeczy kiedy piszę, jestem myślami w Polsce. Umieszczam swoich bohaterów w miejscach, za którymi tęsknię i w ten sposób mogę w wyobraźni do nich powracać. Myślę jednak, że nadejdzie czas także i na powieść, w której wydarzenia będą się rozgrywać w Norfolk. Mam już nawet gotowy zarys fabuły.
Patrycja Fornal
Jakie jest Pani najmilsze wspomnienie związane z książkami? ;) Pozdrawiam.
Moje najmilsze wspomnienia wiążą się z książkami z dzieciństwa. Od młodości spędzałam mnóstwo czasu z nosem w książkach. W tamtym okresie miałam swoje ulubione powieści, które potrafiłam czytać po kilkanaście razy i nigdy nie miałam ich dosyć! Można powiedzieć, że już jako dziecko odkryłam, że istnieje sposób na to, by żyć w dwóch światach jednocześnie i że tym sposobem, tym kluczem do innych wymiarów jest właśnie książka.
Izabela81
W „Zapachu wspomnień” porusza Pani wiele ważnych i uniwersalnych tematów - depresja, skomplikowane relacje z najbliższymi, alkoholizm czy domowy terror. Przy czym nie ocenia, ani nie umoralnia Pani swoich bohaterów. Czy było to dla Pani trudne, nie oceniać bohaterów, a tylko w subtelny sposób podpowiadać, gdzie mają szukać pomocy?
Wbrew pozorom wcale nie jest trudno napisać książkę bez umoralniania i bez oceniania. Jednym z moich głównych celów jest zawsze tak budować fabułę, by czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie na temat każdej postaci. Kiedy piszę, staram się zapomnieć o własnych przekonaniach, nie myślę o tym, co ja zrobiłabym w danej sytuacji, nie oceniam postępowania moich bohaterów, nie zastanawiam się nad tym, jak zostaną one przyjęte przez czytelników. Po prostu pozwalam postaciom iść ich własną drogą, podejmować decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. W powieściach, które piszę, jest miejsce wyłącznie dla moich bohaterów oraz ich przemyśleń. Owszem, mogę podsuwać im rozwiązania, ale nigdy sama nie jestem do końca pewna, czy z nich skorzystają. Nie pcham swoich bohaterów na siłę w kierunku, który mnie osobiście wydaje się najwłaściwszy, nie zmuszam ich też do zachowywania się w sposób, jakiego oczekiwałby czytelnik. Z tego powodu być może niektóre moje postacie wzbudzają w czytelnikach mieszane uczucia, ale o to właśnie chodzi. Bohaterowie mają przypominać prawdziwych ludzi z wszystkimi ich zaletami i wadami, z błędami, głupimi decyzjami i brakiem obiektywizmu. Mają popełniać błędy i uczyć się na nich lub też nie, zupełnie jak my w prawdziwym życiu. Im więcej emocji budzi bohater, tym lepiej dla powieści, i wcale nie uważam, że muszą być to emocje o pozytywnym zabarwieniu. Dlatego też śmieszą mnie negatywne opinie o książkach wystawiane tylko dlatego, że któryś bohater był niefajny i zachował się tak, a nie inaczej. Ja np. nie polubiłam Scarlett O’Hary, a mimo to uważam ją za doskonale wykreowaną postać, jedną z najlepszych i najciekawszych postaci kobiecych w historii literatury :)
Amanda
Jakie bohaterki są według Pani najciekawsze do wykreowania - te, które mają już bagaż doświadczeń i książka ukazuje, jak przeszłość wpłynęła na życie postaci, czy też takie, które dopiero w trakcie trwania akcji powieści nabierają tych najważniejszych życiowych doświadczeń? Pozdrawiam ;)
Zdecydowanie wolę pisać o młodych bohaterkach, które dopiero wkraczają w dorosłość i nabierają doświadczeń. To niesamowite uczucie towarzyszyć takiej postaci, być świadkiem jej pierwszych potknięć, pierwszych zderzeń z rzeczywistością, pierwszych miłości i pierwszych rozczarowań. Obserwować z boku, jak sobie z nimi poradzi, jak wpłyną one na jej dalsze życie, jak ją ukształtują. Młody bohater jest niczym kawałek drewna w rękach rzeźbiarza. Startujemy z „surowym materiałem”, kończymy na niemal w pełni ukształtowanej dorosłej osobie, którą następnie wypuszczamy w szeroki świat. Do większości moich młodych bohaterów mam bardzo matczyny stosunek, są mi o wiele bliższe, niż dojrzałe postacie. Być może z czasem to się zmieni, może kiedyś napiszę powieść, w której bohaterami będą sami dorośli z przeszłością i z bagażem doświadczeń, ale jak na razie pisanie o młodych jest dla mnie zdecydowanie ciekawsze i atrakcyjniejsze. Może to wynika z faktu, że sama czuję się młoda duchem i wciąż jestem w trakcie nabywania życiowego doświadczenia. Jeszcze wiele przede mną :)
Daria Skiba
Jakie pierwsze wspomnienie ma Pani z zamieszkiwaną aktualnie krainą Norfolk? Czy przeprowadzając się tam z Polski przypuszczała Pani, że pozna nowe piękne wspomnienia i zapachy, dzięki którym powstaną piękne powieści? Pozdrawiam :)
Jedno z moich pierwszych wspomnień wiąże się z królującą nad Norwich anglikańską katedrą (Norwich Cathedral dedicated to the Holy and Undivided Trinity). Tak się składa, że jako dziecko czytałam o niej w podręczniku do angielskiego i od tamtej pory marzyłam o tym, by któregoś dnia ją zwiedzić. Wtedy nie przypuszczałam nawet, że moje marzenie kiedyś się spełni. To było niesamowite uczucie i bardzo miło tę pierwszą wyprawę do katedry wspominam. Wspomnień związanych z Norwich i Norfolk mam wiele i są to w zdecydowanej większości miłe i piękne wspomnienia, a czy kiedyś powstaną dzięki nim piękne powieści, to się dopiero okaże :)
Często słyszę, że ulubionym zwierzęciem domowym Pisarzy jest kot. “Podobno mruczenie kotów może sprawić, że zrosną się nawet pogruchotane na miazgę kości albo czyjaś dusza ozdrowieje. Jednak kiedy tak się stanie, koty odchodzą, nice oglądając się nawet za siebie. Miłość kota pozbawiona jest nieśmiałości. Nie stawia warunków, ale też nie składa obietnic” - ja również kocham koty i uważam, że to właśnie koty wybierają swoich właścicieli. Co Pani o tym sądzi? Czy również posiada Pani kota?
Kiedy byłam dzieckiem, nasz ogród zawsze był pełen kotów. Nad garażem mojego dziadka był stryszek pełen siana, który stał się prawdziwym rajem dla bezdomnych zwierzaków z okolicy. Koty to chodzący własnymi ścieżkami indywidualiści, co do tego nie mam wątpliwości. Każdy kot, który decydował się zawrzeć z nami bliższą znajomość i zostawał w naszej rodzinie na dłużej, sam wybierał sobie właściciela. Pewnego dnia moja młodsza siostra przyniosła do domu małego kociaka, którego znalazła bawiąc się z koleżankami. Był przeraźliwie chudy, zapchlony, schorowany i przerażony, a ja z miejsca pokochałam go całym sercem i postanowiłam, że musi koniecznie z nami zostać. Pod naszą opieką wyzdrowiał, nabrał ciałka i ochoty na figle. Miał w zwyczaju wskakiwać na moje biurko, kiedy uczyłam się lub czytałam, i kłaść się na mojej książce zupełnie jakby chciał powiedzieć: „Koniec z tym, teraz poświęć mi trochę uwagi”. Staliśmy się najlepszymi kumplami i do tej pory wspominam go z rozrzewnieniem. Obecnie nie mam żadnego zwierzęcia domowego. Bardzo lubię koty, mój mąż z kolei zdecydowanie woli psy, dlatego też jeżeli pewnego dnia zdecydujemy się adoptować zwierzaka, myślę, że przygarniemy dwa za jednym zamachem - kociaka i szczeniaka. Tym sposobem będą mogły się razem wychowywać i stanowić żywy przykład na to, że pies z kotem potrafią żyć w zgodzie :)
Marzena Pawlisiak
Jak wygląda Pani typowy dzień podczas pisania?
Ponieważ jestem pracującą mamą trzylatki, nie ma u mnie czegoś takiego, jak typowy dzień podczas pisania. Generalnie moje życie dzieli się na „okresy pisania” i „okresy bez pisania”, przy czym odkąd nasza rodzina się powiększyła, te drugie zdecydowanie przeważają. Bywa, że pisaniem nie zajmuję się zupełnie przez długie miesiące, a potem kiedy nadarza się okazja, wykorzystuję w tym celu praktycznie każdą wolną chwilę. Okresy pisania to z jednej strony mozolna praca i stres, z drugiej – stan euforii i przyjemnego poczucia oderwania od rzeczywistości. Jest to specyficzny czas, kiedy bywam poirytowana i jest mi ciężko skupić się na przyziemnych, codziennych sprawach, ale jednocześnie wraz z kolejnymi postępami w pracy czuję rosnące podekscytowanie. Jeżeli chodzi o porę dnia, to zdecydowanie wolę pisać rano, kiedy jestem wypoczęta i mam „świeży” umysł.
Sarajewianka
Mieszka Pani od 10 lat w Wielkiej Brytanii. Bardzo jestem ciekawa, jakie zapachy kojarzą się Pani z tym krajem, z sytuacjami i wydarzeniami, jakie Pani tam przeżyła, z miejscami, które są tam Pani bliskie?
Wbrew opinii niektórych emigrantów, że w Polsce wszystko pachnie bardziej swojsko, uważam, że angielskie zapachy niczym nie różnią się od naszych polskich. To sentyment i wspomnienia sprawiają, że pewne zapachy kojarzą się nam z naszym krajem czy miastem rodzinnym. Dla mnie wspomnienia z mojego pobytu w Norfolk już zawsze będą pachnieć morzem, różami rosnącymi w naszym ogrodzie, dolatującym z lokalnego baru Fish & Chips zapachem ryby i smażonych ziemniaków. Zapach Norfolk to dla mnie także zapach sklepów ze starociami, zapach wnętrza wiekowej katedry w Norwich, zapach starego pubu i koktajlu Pimm’s pitego nad brzegiem rzeki w gorące, letnie popołudnie.
Megami R
Na swoim blogu wspominała Pani, iż głównymi bohaterkami najnowszej książki są matki i córki. Przedstawiła je Pani między innymi za pomocą zdjęć. W takim razie za pomocą jakich przedmiotów przedstawiłaby Pani samą siebie?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie w taki sam sposób, w jaki przedstawiłam na blogu swoje bohaterki. Myślę, że poniższe zdjęcia mówią o mnie bardzo wiele :)
Anonimowy
Wspomnienia pachną różnie - ja, gdy wspominam, czuję zapach pasty do podłogi, ciasta drożdżowego, kremu Pani Walewska... A jakie zapachy czuje Pani, gdy przenosi się do krainy wspomnień?
Moje wspomnienia z dzieciństwa i młodości pachną bzem, który kwitnie koło naszego domu w Polsce, niedzielnym rosołem i świeżo ciętym drzewem, którego zapach przez otwarte okno dolatywał do mojego pokoju z sąsiadującego z nami warsztatu stolarskiego. Pachną także upajającym zapachem rzeżuchy łąkowej, która na wiosnę bardzo gęsto porasta nasz ogród i sąsiadujące z nim łąki, zapachem prawdziwego, polskiego chleba i powietrza tuż przed burzą.
Toskaniau
Czy pisanie to Pani pasja czy praca?
Przede wszystkim pasja, ale nie tracę nadziei na to, że pewnego dnia pisanie stanie się także moją pełnoetatową pracą.
Bogumiła Sławska
Przyznam się, że nie czytałam Pani książek natomiast spotkałam wiele bardzo pochlebnych opinii więc jak tylko znajdę troszkę czasu muszę je przeczytać :)
Pytanie: czy pisząc książki w tak pięknym miejscu, ale jednak z dala od miejsca w którym się urodziło i gdzie ma się wiele wspomnień, pisze Pani „będąc myślami” w Polsce czy nie ma to dla Pani znaczenia, bo jest to Pani świat niezależnie gdzie Pani przebywa? Pozdrawiam :)
Ze względu na fakt, że akcja wszystkich moich dotychczasowych powieści rozgrywa się w Polsce, a dokładniej w moim rodzinnym Bielsku-Białej, siłą rzeczy kiedy piszę, jestem myślami w Polsce. Umieszczam swoich bohaterów w miejscach, za którymi tęsknię i w ten sposób mogę w wyobraźni do nich powracać. Myślę jednak, że nadejdzie czas także i na powieść, w której wydarzenia będą się rozgrywać w Norfolk. Mam już nawet gotowy zarys fabuły.
Patrycja Fornal
Jakie jest Pani najmilsze wspomnienie związane z książkami? ;) Pozdrawiam.
Moje najmilsze wspomnienia wiążą się z książkami z dzieciństwa. Od młodości spędzałam mnóstwo czasu z nosem w książkach. W tamtym okresie miałam swoje ulubione powieści, które potrafiłam czytać po kilkanaście razy i nigdy nie miałam ich dosyć! Można powiedzieć, że już jako dziecko odkryłam, że istnieje sposób na to, by żyć w dwóch światach jednocześnie i że tym sposobem, tym kluczem do innych wymiarów jest właśnie książka.
Izabela81
W „Zapachu wspomnień” porusza Pani wiele ważnych i uniwersalnych tematów - depresja, skomplikowane relacje z najbliższymi, alkoholizm czy domowy terror. Przy czym nie ocenia, ani nie umoralnia Pani swoich bohaterów. Czy było to dla Pani trudne, nie oceniać bohaterów, a tylko w subtelny sposób podpowiadać, gdzie mają szukać pomocy?
Wbrew pozorom wcale nie jest trudno napisać książkę bez umoralniania i bez oceniania. Jednym z moich głównych celów jest zawsze tak budować fabułę, by czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie na temat każdej postaci. Kiedy piszę, staram się zapomnieć o własnych przekonaniach, nie myślę o tym, co ja zrobiłabym w danej sytuacji, nie oceniam postępowania moich bohaterów, nie zastanawiam się nad tym, jak zostaną one przyjęte przez czytelników. Po prostu pozwalam postaciom iść ich własną drogą, podejmować decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. W powieściach, które piszę, jest miejsce wyłącznie dla moich bohaterów oraz ich przemyśleń. Owszem, mogę podsuwać im rozwiązania, ale nigdy sama nie jestem do końca pewna, czy z nich skorzystają. Nie pcham swoich bohaterów na siłę w kierunku, który mnie osobiście wydaje się najwłaściwszy, nie zmuszam ich też do zachowywania się w sposób, jakiego oczekiwałby czytelnik. Z tego powodu być może niektóre moje postacie wzbudzają w czytelnikach mieszane uczucia, ale o to właśnie chodzi. Bohaterowie mają przypominać prawdziwych ludzi z wszystkimi ich zaletami i wadami, z błędami, głupimi decyzjami i brakiem obiektywizmu. Mają popełniać błędy i uczyć się na nich lub też nie, zupełnie jak my w prawdziwym życiu. Im więcej emocji budzi bohater, tym lepiej dla powieści, i wcale nie uważam, że muszą być to emocje o pozytywnym zabarwieniu. Dlatego też śmieszą mnie negatywne opinie o książkach wystawiane tylko dlatego, że któryś bohater był niefajny i zachował się tak, a nie inaczej. Ja np. nie polubiłam Scarlett O’Hary, a mimo to uważam ją za doskonale wykreowaną postać, jedną z najlepszych i najciekawszych postaci kobiecych w historii literatury :)
Amanda
Jakie bohaterki są według Pani najciekawsze do wykreowania - te, które mają już bagaż doświadczeń i książka ukazuje, jak przeszłość wpłynęła na życie postaci, czy też takie, które dopiero w trakcie trwania akcji powieści nabierają tych najważniejszych życiowych doświadczeń? Pozdrawiam ;)
Zdecydowanie wolę pisać o młodych bohaterkach, które dopiero wkraczają w dorosłość i nabierają doświadczeń. To niesamowite uczucie towarzyszyć takiej postaci, być świadkiem jej pierwszych potknięć, pierwszych zderzeń z rzeczywistością, pierwszych miłości i pierwszych rozczarowań. Obserwować z boku, jak sobie z nimi poradzi, jak wpłyną one na jej dalsze życie, jak ją ukształtują. Młody bohater jest niczym kawałek drewna w rękach rzeźbiarza. Startujemy z „surowym materiałem”, kończymy na niemal w pełni ukształtowanej dorosłej osobie, którą następnie wypuszczamy w szeroki świat. Do większości moich młodych bohaterów mam bardzo matczyny stosunek, są mi o wiele bliższe, niż dojrzałe postacie. Być może z czasem to się zmieni, może kiedyś napiszę powieść, w której bohaterami będą sami dorośli z przeszłością i z bagażem doświadczeń, ale jak na razie pisanie o młodych jest dla mnie zdecydowanie ciekawsze i atrakcyjniejsze. Może to wynika z faktu, że sama czuję się młoda duchem i wciąż jestem w trakcie nabywania życiowego doświadczenia. Jeszcze wiele przede mną :)
Daria Skiba
Jakie pierwsze wspomnienie ma Pani z zamieszkiwaną aktualnie krainą Norfolk? Czy przeprowadzając się tam z Polski przypuszczała Pani, że pozna nowe piękne wspomnienia i zapachy, dzięki którym powstaną piękne powieści? Pozdrawiam :)
Jedno z moich pierwszych wspomnień wiąże się z królującą nad Norwich anglikańską katedrą (Norwich Cathedral dedicated to the Holy and Undivided Trinity). Tak się składa, że jako dziecko czytałam o niej w podręczniku do angielskiego i od tamtej pory marzyłam o tym, by któregoś dnia ją zwiedzić. Wtedy nie przypuszczałam nawet, że moje marzenie kiedyś się spełni. To było niesamowite uczucie i bardzo miło tę pierwszą wyprawę do katedry wspominam. Wspomnień związanych z Norwich i Norfolk mam wiele i są to w zdecydowanej większości miłe i piękne wspomnienia, a czy kiedyś powstaną dzięki nim piękne powieści, to się dopiero okaże :)
Mea Culpa
Czy ciężko było Pani dostosować się do zagranicznego wielkiego świata? Jak radzi sobie Pani z tęsknotą, wspomnieniami za swoim krajem, rodzinnymi stronami?
Czy ciężko było Pani dostosować się do zagranicznego wielkiego świata? Jak radzi sobie Pani z tęsknotą, wspomnieniami za swoim krajem, rodzinnymi stronami?
Przyznaję, że pierwszy rok na emigracji był dla mnie bardzo ciężki. Pomimo nadmiaru nowych wrażeń, niezbyt miło wspominam tamten czas. To był okres rozdzierającej tęsknoty, niepewności i wahania. Okres, kiedy każdy przyjazd w odwiedziny do Polski kończył się łzawym pożegnaniem. Z czasem jednak oboje z mężem zaczęliśmy się oswajać z nową rzeczywistością i odnaleźliśmy się w niej całkiem dobrze. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji o tym, by wyjechać z Polski. Dzięki temu, że mieszkam i pracuję za granicą, poznałam wielu wspaniałych ludzi, odwiedziłam wiele pięknych miejsc, nabyłam mnóstwo ciekawych doświadczeń, zyskałam możliwość poznania innych kultur i narodowości. Wszystko to wzbogaciło mnie jako człowieka, uczyniło ze mnie osobę, którą jestem dzisiaj. Oczywiście nadal tęsknię za Polską, za rodziną, przyjaciółmi, rodzinnym miastem, ale to jest uczucie najnormalniejsze w świecie, uczucie, z którym człowiek jest w stanie nauczyć się żyć i funkcjonować, które w pewnym momencie staje się nieodłącznym elementem jego codzienności.
Magdalena Paź
Wygrywa Pani wycieczkę na bezludną wyspę na rok. Taką all inclusive jeśli chodzi o spanie i jedzenie. Może Pani zabrać ze sobą jedną osobę i jedną rzecz. Kto by to był i co to by było?
Chyba nie będę zbyt oryginalna, jeżeli powiem, że byłaby to moja trzyletnia córeczka, z którą jak dotąd nie rozstawałam się na dłużej i absolutnie nie wyobrażam sobie, bym miała spędzić rok z dala od niej. Natomiast przedmiotem, który wzięłabym ze sobą bez wątpienia byłby mój laptop, jako narzędzie służące pracy, rozrywce i kontaktom z resztą świata :)
Crazyolka
Zastanawiam się czy miała Pani kiedyś taką sytuację, że przyśniło się Pani jakieś wydarzenie lub cokolwiek i wykorzystała to Pani w swoich książkach? Czy to się zdarza pisarzom? Pozdrawiam.
Myślę, że przytrafia się to pisarzom dużo częściej, niż się nam wydaje. Do znanych powieści, których pomysł zrodził się w głowach pisarzy podczas snu należą chociażby „Misery” S. Kinga, „Frankenstein” M. Shelley czy „Zmierzch” S. Meyer. Sama jestem osobą, która ma bardzo barwne i realistyczne sny, a fabuła większości z nich nadawałaby się na powieść. Czasami zapisuję sceny, wydarzenia, czy zdania z moich snów, które szczególnie utknęły mi w pamięci. Raz zdarzyło mi się nawet rozpocząć powieść opartą na śnie, który miałam. To było kilkanaście lat temu. Niestety dotarłam do trzynastego rozdziału i praca utknęła w miejscu. Nie wykluczam jednak, że któregoś dnia do niej powrócę i ją dokończę, choć gatunkowo i fabularnie odbiega ona od wszystkiego, co napisałam do tej pory.
Izabela Raszka
Załóżmy, że mogłaby Pani przenieść się do świata przedstawionego w jakiejkolwiek powieści. Jaką by Pani wybrała i dlaczego? A może żadnej?
Odkąd jako młoda dziewczyna zaczęłam czytać książki Lucy Maud Montgomery, z ogromną przyjemnością uciekałam w świat bohaterów zamieszkujących Wyspę Księcia Edwarda, więc jeżeli miałabym taką możliwość, zdecydowanie przeniosłabym się do świata opisanego w książkach Montgomery. A gdyby dano mi jeszcze jeden wybór, z radością przeniosłabym się na angielską prowincję czasów georgiańskich, opisaną w powieściach Jane Austen :)
Gabriela
Czy jest Pani w stanie powiedzieć, jak wiele książek liczy Pani biblioteczka?
Wiele. Nie byłabym w stanie ich zliczyć, bowiem część moich książek wciąż pozostaje w Polsce. Wspólnie z mężem mamy w naszym domu w Anglii cztery wielkie półki wypełnione książkami od podłogi aż po sufit. Oboje nałogowo kupujemy książki, przy czym ja kolekcjonuję powieści, książki psychologiczne i poradniki, mąż natomiast albumy i książki historyczne oraz literaturę faktu.
Joanna Mikulec
Jedni lubią zmiany, inni są tego przeciwnikami. Osobiście niespecjalnie przepadam, kiedy coś zmienia się w moim życiu i muszę dostosowywać się do czegoś nowego. A Pani? Czy lubi Pani kiedy nadchodzą zmiany?
Zapewne ktoś obserwujący moje życie z zewnątrz i znający jego historię stwierdziłby, że całkiem dobrze radzę sobie ze zmianami i nie boję się nowych wyzwań, prawda jednak jest nieco bardziej złożona. Otóż całkiem nieźle i efektywnie przystosowuję się do nowych zmian, jeżeli wynikają one z okoliczności będących całkowicie poza moją kontrolą. Dużo gorzej natomiast radzę sobie, kiedy to ja sama mam podjąć jakąś decyzję, która w moje życie może potencjalnie wnieść wiele zmian. Zdarza się (nie zawsze, ale często), że potrafię wtedy zastanawiać się i deliberować do upadłego. Jako osoba ceniąca sobie stabilność i bezpieczeństwo, nie poszukuję zbyt często okazji do zmian, ale kiedy już nadchodzą – stawiam im czoła.
Magdalenardo
Jakie są Pani trzy największe życiowe osiągnięcia i jakie trzy „punkty” z listy marzeń chciałaby Pani najbardziej zrealizować?
Do swoich największych życiowych osiągnięć bez wątpienia zaliczam publikację moich powieści, co od zawsze było moim najskrytszym marzeniem, oraz fakt, że dzięki własnej wytrwałości i ciężkiej pracy mnie i mojemu mężowi udało się osiągnąć na emigracji to, czego oboje pragnęliśmy - stabilność finansową i rodzinne bezpieczeństwo w zaciszu własnego domu. Natomiast jeśli chodzi o trzy punkty z listy moich marzeń... Hmm, niech no pomyślę... ekranizacja przynajmniej jednej z moich książek, pisanie jako pełnoetatowa praca oraz podróż życia, podczas której miałabym szansę odwiedzić wszystkie te kraje i miejsca, o których marzę już od dawna.
Bogdan N
Uwielbiam piec, oczywiście głównie dla Mojej Żony :) Ostatnio specjalizuję się w ciastkach owsianych z różnymi dodatkami, np. rodzynki, orzechy, suszona żurawina. Wspólnie z Żoną kochamy serniki. A jakimi ciastkami/ciasteczkami Pani najchętniej się delektuje? Sama Pani piecze? Pozdrawiam.
Ja także kocham serniki i to pod każdą możliwą postacią. Sama piekę i to bardzo chętnie. Jest to jedna z tych czynności, przy których naprawdę się odprężam, która daje mi sporo radości i satysfakcji. W trakcie pracy w kuchni (szczególnie przy pieczeniu) mam w zwyczaju słuchać muzyki lat 30-tych, 40-tych i 50-tych. Bardzo lubię to połączenie. Z przyjemnością próbuję nowych przepisów i smaków, a ostatnimi czasy moją specjalnością są bananowe muffinki i ciasto marchewkowe.
Oblicza Róży
Co w pisaniu kocha Pani najbardziej?
Jest naprawdę wiele rzeczy, które kocham w pisaniu, ale gdybym miała wskazać na jedną, to myślę, że byłaby to możliwość powoływania do życia bohaterów oraz obserwowanie, jak się rozwijają i zaczynają żyć własnym życiem. Uwielbiam ten moment, w którym czuję, że wymyślony przeze mnie bohater zaczyna „przejmować ster”, zaczyna być sobą, a nie tylko tworem mojej wyobraźni. To jest niezwykle fascynujące doświadczenie. Równie ekscytująca jest świadomość, że nigdy do końca nie mogę być pewna, dokąd zabierze mnie dana powieść, jak się rozwiną jej poszczególne wątki, czym zaskoczą mnie jej bohaterowie. Kiedy zaczynam pisać nową powieść, mam pomysł i mam kilku bohaterów, natomiast cała reszta jest dla mnie z reguły jedną wielką niewiadomą.
95% książek po które sięgam są autorstwa naszych rodzimych pisarzy. Nie wiem jaki ma Pani dostęp do polskich księgarni, bo może on być w pewnej mierze ograniczony, ale czy często sięga Pani po polskich współczesnych autorów? Czyje powieści podobają się Pani najbardziej?
Wbrew pozorom z dostępem do polskich książek w UK wcale nie jest tak źle. Mamy tu kilka dobrze prosperujących księgarni wysyłkowych, a w wielu brytyjskich bibliotekach znajdują się półki z polskojęzyczną literaturą. Osobiście bardzo chętnie kupuję powieści polskich autorów i robię to podczas każdej wizyty w Polsce. Na listach nowości zawsze znajdę coś ciekawego. Do polskich autorów, po których książki sięgam „w ciemno”, należą m.in. Elżbieta Cherezińska, Zygmunt Miłoszewski i Andrzej Sapkowski. Na swojej półce mam także mnóstwo polskich pozycji, które dopiero czekają na swoją kolej. Przede mną jeszcze dużo nazwisk do odkrycia :)
Edyta Chmura
W Pani książkach na pierwszy plan wysuwają się kobiety. To ich przemianę, poszukiwania odpowiedzi na trudne pytania, uczucia możemy obserwować. Do której bohaterki (spośród wszystkich Pani książek) jest Pani najbardziej podobna?
Trudne pytanie, bowiem każda z moich bohaterek jest inna, a jednocześnie każdej z nich dałam jakąś maleńką cząstkę siebie. Najmocniej związałam się z Izabelą, główną bohaterką moich dwóch pierwszych powieści, ale raczej wynikło to z samej formy obu książek, niż z faktu, że jesteśmy do siebie podobne. Gdybym miała wskazać na jedną bohaterkę, lub parę bohaterek, do których jest mi najbliżej, wskazałabym chyba na Grażynę Ciszewską i jej córkę Alicję (bohaterki „Zapachu wspomnień”). Jako nastolatka byłam, podobnie jak Ala, zamkniętą w sobie marzycielką. Teraz, jako dorosła kobieta, bardziej przypominam Grażynę. Podobnie jak ona lubię pisać, jestem rzetelna, ale mam też chorobliwą potrzebę skrupulatności, utrzymywania wszystkiego pod kontrolą i w określonym porządku, co, choć jest entuzjastycznie przyjmowane przez mojego pracodawcę, na gruncie domowym potrafi czasami zirytować moich najbliższych. Myślę, że na tym jednak nasze podobieństwa się kończą.
Czy trudniej pisało się Pani „Niezapominajki”, „Zapach wspomnień” czy nad każdą książką pracuje się inaczej i nie ma znaczenie, że jest to debiut albo kolejna wydawana historia? Wydaje mi się, że mając większe doświadczenie jest łatwiej, ale z drugiej strony może zwiększają się też wymagania wobec tego, co i jak się pisze? Pozdrawiam!
Nie potrafię stwierdzić, czy którąś z moich powieści pisało mi się trudniej niż pozostałe, natomiast z pewnością praca nad „Zapachem wspomnień” wyglądała inaczej niż praca nad „Niezapominajkami” oraz „W poszukiwaniu siebie”. Przy dwóch pierwszych książkach nie miałam praktycznie żadnego planu. Pisałam „na żywca”. Książki te mają formę pamiętnika, więc wydarzenia przedstawione są tylko i wyłącznie z punktu widzenia głównej bohaterki. Pracę nad „Zapachem wspomnień” natomiast, ze względu na dużą ilość bohaterów i ogrom wątków, musiałam jakoś rozplanować. To była moja pierwsza powieść z zarysem fabuły. Pierwsza pisana z wielu różnych punktów widzenia, co z pewnością stanowiło większe wyzwanie, niż wcześniejsza narracja pierwszoosobowa. Można powiedzieć, że każda kolejna powieść czegoś mnie uczy. Rozwijam się, próbuję nowych form, staram się wyciągać wnioski z doświadczeń. Nie ukrywam także, że z każdą kolejną powieścią staję się coraz bardziej wymagająca względem samej siebie. Myślę, że autorzy, których debiuty literackie odniosły oszałamiający sukces, przy kolejnych swoich powieściach muszą w jakimś stopniu czuć presję i obawę o to, czy zdołają sprostać oczekiwaniom i pokładanym w nich nadziejom. Mogę sobie tylko wyobrazić, jaką presję odczuwałabym będąc na miejscu George’a R. R. Martina, kiedy cały świat z rosnącą niecierpliwością wyczekuje kolejnego tomu Pieśni Lodu i Ognia (ja również!). W moim przypadku jednak (przynajmniej jak na razie) nie ma goniących terminów ani określonych oczekiwań. Mogę pisać w swoim rytmie i o tym, co mi akurat w duszy gra. Z tą świadomością czuję się całkiem dobrze :)
Gosia Pawlaczyk
Kocham czytać bajki. Obawiam się, że nigdy nie wyrosnę z tego. Zawsze dziadek mi czytał, potem czytałam sama i teraz nie wyobrażam sobie, żebym moim dzieciom nie czytała. Moje dzieci i ja kochamy bajki braci Grimm. Czy lubi Pani czytać bajki? Jakie by nam Pani poleciła?
Ja także bardzo lubiłam i nadal lubię czytać bajki. Teraz, będąc mamą, mam okazję powrócić do świata bajek i baśni, i bardzo chętnie z niej korzystam. Czytam córce codziennie - w ciągu dnia, a także obowiązkowo przed snem. Jesteśmy na etapie książeczek o przygodach żółwia Franklina, oraz o perypetiach Kici Koci autorstwa Anity Głowińskiej. Obie serie polecam jako sprawdzone dla dzieci w wieku 2-5 lat. Na półce w pokoju mojej córki czekają kolejne pozycje, m.in. baśnie polskie, baśnie braci Grimm oraz jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa – „Bajarka opowiada” Marii Niklewiczowej. Z sentymentem wspominam także książeczki z serii „Poczytaj mi, mamo”, które kilka lat temu zostały wznowione przez wydawnictwo Nasza Księgarnia pod postacią sześciu pięknie wydanych ksiąg. Warto mieć je na swojej półce. Myślę, że wraz z dorastaniem mojej córki będę miała okazję odkrywać kolejne fantastyczne bajki i książki dla dzieci, i szczerze powiedziawszy już się nie mogę doczekać :)
Ania Wolniak
Często zdarza mi się, że kupuję książkę dzięki rekomendacji znanej osobistości: aktorki, dziennikarki czy innej pisarki. Przyznam, że jeszcze nigdy nie zawiodłam się i dzięki temu nasza domowa biblioteczka rozrasta się w błyskawicznym tempie. Czyje rekomendacje na stronie tytułowej Pani książek byłyby dla Pani satysfakcjonujące?
Najbardziej ucieszyłabym się z rekomendacji innego pisarza lub pisarki, przy czym musiałaby być to osoba, którą cenię nie tylko jako człowieka, ale także jako twórcę. Ktoś, kogo książki lubię czytać. Myślę, że taka rekomendacja dla każdego piszącego stałaby się źródłem ogromnej satysfakcji. Wartościowe i satysfakcjonujące byłyby dla mnie także rekomendacje ludzi kultury, artystów, dziennikarzy i bloggerów, szczególnie tych, którzy z literaturą obcują na co dzień, naprawdę dużo czytają, a przy tym w swoich opiniach i rekomendacjach potrafią zdobyć się na szczerość i konstruktywną krytykę. Nie kierują się prywatnymi sympatiami lub chęcią przypodobania się pisarzowi czy wydawnictwu, mają wyrobiony gust i po prostu wiedzą, czego oczekiwać od dobrej książki.
Ewelina Poc
Pisanie na pewno wciąga i uzależnia. Spróbowało się raz i chce się jeszcze, więcej. Jakie są więc Pani dalsze plany pisarskie? Czy myślała Pani o pisaniu książek dla dzieci i młodzieży? Czy pozostanie Pani w kręgu powieści dla dorosłych?
Moje dwie pierwsze powieści można zaliczyć do gatunku Young Adult i New Adult, „Zapach wspomnień” to z kolei powieść lokująca się gdzieś pomiędzy Young Adult i powieściami dla dorosłych czytelników. Piszę przede wszystkim o młodzieży i w takiej tematyce czuję się dobrze. Nie wykluczam jednak, że pewnego dnia zdecyduję się napisać powieść typowo dla dorosłych. Co do książek dla dzieci, to kto wie? To byłoby bardzo ciekawe doświadczenie i nie lada wyzwanie :)
Aneta Pachurka
Czy myślała Pani o ekranizacji Pani książki? Które Pani dzieło powinno być przeniesione na duży ekran jako pierwsze? Kto powinien zagrać główne role? Pozdrawiam.
O przeniesieniu swoich dzieł na duży ekran marzy chyba większość pisarzy. Być świadkiem tego, jak zrodzone w naszych głowach sceny odgrywane są w realnym świecie, a w naszych bohaterów wcielają się prawdziwi ludzie, którzy dokonują własnej interpretacji postaci, a następnie oddają jej swoją twarz i swoją osobowość – to musi być niesamowite uczucie. Jestem pewna, że dzięki temu byłabym w stanie spojrzeć na swoje własne powieści z zupełnie nowego punktu widzenia. Wydaje mi się, że „Zapach wspomnień”, pod względem formy oraz ilości gotowych scen i dialogów, stanowiłby bardzo dobry materiał na scenariusz filmowy. Z kolei fabuła „Niezapominajek” i „W poszukiwaniu siebie” mogłaby posłużyć jako świetna baza dla kilkuodcinkowego serialu młodzieżowego. Wybór obsady pozostawiłabym fachowcom, ale bez wątpienia stawiałabym na aktorów mało rozpoznawalnych, których wiek i wygląd zewnętrzny byłyby zbliżone do książkowych oryginałów.
Teresa K
W Polsce rynek wydawniczy jest bardzo pokaźny. Mamy to szczęście, że jest dużo wydawnictw, ale jak tworzyć w Polsce i nie zwariować, a przy tym jeszcze zarobić na życie, czynsz i opłaty? Czy jest szansa wydać książkę, zwłaszcza debiut, bez protekcji, sponsoringu i tzw. „pleców”? Jakich rad udzieliłaby Pani początkującym pisarzom, zwłaszcza tym, którzy się boją, że zostaną odrzuceni przez wydawcę? Pozdrawiam.
Szansa na to, by debiutant wydał swoją pierwszą powieść w dobrym i znanym wydawnictwie bez protekcji i „pleców” jest, wbrew krążącym opiniom, całkiem realna, a ja jestem na to żywym przykładem. Warunki są tak naprawdę dwa – po pierwsze tekst musi być dobry, a po drugie musi trafić do osoby, która dostrzeże w nim potencjał wydawniczy. Moje rady dla początkujących pisarzy? Przede wszystkim należy solidnie popracować nad swoim tekstem i szlifować go tak długo, aż będziecie usatysfakcjonowani efektem końcowym. Jeżeli macie wśród rodziny lub znajomych kogoś, kto dużo czyta i zna się na rzeczy, a do tego potrafi zdobyć się na szczerość – dajcie mu swój tekst do przeczytania. Bądźcie przygotowani na krytykę i przyjmijcie ją z pokorą. Nie poddawajcie się po pierwszych odmowach. Musicie mocno wierzyć w to, że wasz tekst jest coś wart, że ma szansę przebić się przez gąszcz setek innych tekstów. Bez tej wiary w sukces, w to, że w końcu się uda, daleko nie zajdziecie. Wysyłajcie i czekajcie cierpliwie. W międzyczasie dużo czytajcie, ćwiczcie warsztat. Nie dajcie się skusić na oferty wydawnictw ze współfinansowaniem. Takie rozwiązanie to absolutna ostateczność, opcja do rozważenia w przypadku, kiedy już spróbowaliście swojej szansy w dosłownie każdym tradycyjnym wydawnictwie widniejącym na waszej liście. Przygotujcie się na to, że poszukiwanie wydawcy może trwać kilka miesięcy, rok albo i dłużej. A jak pisać i z tego pisania się utrzymać? Myślę, że z tym pytaniem należałoby się zwrócić do szczęśliwców, którym się to udaje :)
Anna Nawrocka
Lubimy grać. Popularną grą w Polsce jest toto-lotek. Dziś wygrywa Pani horrendalną sumę pieniędzy. I co wtedy? Zakłada Pani swoje wydawnictwo? Może kupi Pani bezludna wyspę i w spokoju będzie tam Pani tworzyła kolejne dzieła? A może zbuduje Pani super nowoczesny szpital i ludzie będą tam leczenie bez kolejek i bezpłatnie? Co zrobi Pani z tą sumą pieniędzy? Pozdrawiam.
Z reguły nie oddaję się rozważaniom nad sytuacjami, które mają znikome szanse na zaistnienie, ale gdybym jednak jakimś cudem wygrała horrendalną sumę pieniędzy, zabezpieczyłabym finansowo swoją rodzinę i oddałaby się w całości dwóm moim największym pasjom – pisaniu i podróżowaniu. Przeznaczyłabym także sporą kwotę na działalność tych fundacji, które realizują cele szczególnie bliskie mojemu sercu – opiekę nad dziećmi dotkniętymi chorobą, biedą, wojną i przemocą. Wierzę głęboko w to, że każde dziecko zasługuje na miłość, wsparcie i szczęśliwe dzieciństwo, wolne od bólu, strachu, wyzysku, trosk czy szerzącej nienawiść indoktrynacji, oraz że jedną z największych bolączek współczesnego świata jest fakt, że nie wszystkim maluchom jesteśmy w stanie takie dzieciństwo zapewnić.
Martucha180
W adresie Pani bloga jest skromny, niebieski kwiatek, który bardzo lubię. Dlaczego niezapominajka? Pozdrawiam serdecznie.
Niezapominajka to mój ulubiony kwiat. Niepozorny, niewymagający, cudownie błękitny (uwielbiam błękitny kolor), piękny w swej prostocie, pozornie delikatny, a jednak wytrzymały, potrafiący wyrosnąć praktycznie wszędzie. Ponadto niezapominajka symbolizuje pamięć, a ja jestem osobą, która pieczołowicie pielęgnuje w sobie wszystkie wspomnienia, szczególnie te związane z bliskimi mi ludźmi. Gdyby ktoś zapytał mnie, z jakim kwiatem się utożsamiam, bez wahania odparłabym, że z niezapominajką :)
Aneta Pachurka
Czy myślała Pani o ekranizacji Pani książki? Które Pani dzieło powinno być przeniesione na duży ekran jako pierwsze? Kto powinien zagrać główne role? Pozdrawiam.
O przeniesieniu swoich dzieł na duży ekran marzy chyba większość pisarzy. Być świadkiem tego, jak zrodzone w naszych głowach sceny odgrywane są w realnym świecie, a w naszych bohaterów wcielają się prawdziwi ludzie, którzy dokonują własnej interpretacji postaci, a następnie oddają jej swoją twarz i swoją osobowość – to musi być niesamowite uczucie. Jestem pewna, że dzięki temu byłabym w stanie spojrzeć na swoje własne powieści z zupełnie nowego punktu widzenia. Wydaje mi się, że „Zapach wspomnień”, pod względem formy oraz ilości gotowych scen i dialogów, stanowiłby bardzo dobry materiał na scenariusz filmowy. Z kolei fabuła „Niezapominajek” i „W poszukiwaniu siebie” mogłaby posłużyć jako świetna baza dla kilkuodcinkowego serialu młodzieżowego. Wybór obsady pozostawiłabym fachowcom, ale bez wątpienia stawiałabym na aktorów mało rozpoznawalnych, których wiek i wygląd zewnętrzny byłyby zbliżone do książkowych oryginałów.
Teresa K
W Polsce rynek wydawniczy jest bardzo pokaźny. Mamy to szczęście, że jest dużo wydawnictw, ale jak tworzyć w Polsce i nie zwariować, a przy tym jeszcze zarobić na życie, czynsz i opłaty? Czy jest szansa wydać książkę, zwłaszcza debiut, bez protekcji, sponsoringu i tzw. „pleców”? Jakich rad udzieliłaby Pani początkującym pisarzom, zwłaszcza tym, którzy się boją, że zostaną odrzuceni przez wydawcę? Pozdrawiam.
Szansa na to, by debiutant wydał swoją pierwszą powieść w dobrym i znanym wydawnictwie bez protekcji i „pleców” jest, wbrew krążącym opiniom, całkiem realna, a ja jestem na to żywym przykładem. Warunki są tak naprawdę dwa – po pierwsze tekst musi być dobry, a po drugie musi trafić do osoby, która dostrzeże w nim potencjał wydawniczy. Moje rady dla początkujących pisarzy? Przede wszystkim należy solidnie popracować nad swoim tekstem i szlifować go tak długo, aż będziecie usatysfakcjonowani efektem końcowym. Jeżeli macie wśród rodziny lub znajomych kogoś, kto dużo czyta i zna się na rzeczy, a do tego potrafi zdobyć się na szczerość – dajcie mu swój tekst do przeczytania. Bądźcie przygotowani na krytykę i przyjmijcie ją z pokorą. Nie poddawajcie się po pierwszych odmowach. Musicie mocno wierzyć w to, że wasz tekst jest coś wart, że ma szansę przebić się przez gąszcz setek innych tekstów. Bez tej wiary w sukces, w to, że w końcu się uda, daleko nie zajdziecie. Wysyłajcie i czekajcie cierpliwie. W międzyczasie dużo czytajcie, ćwiczcie warsztat. Nie dajcie się skusić na oferty wydawnictw ze współfinansowaniem. Takie rozwiązanie to absolutna ostateczność, opcja do rozważenia w przypadku, kiedy już spróbowaliście swojej szansy w dosłownie każdym tradycyjnym wydawnictwie widniejącym na waszej liście. Przygotujcie się na to, że poszukiwanie wydawcy może trwać kilka miesięcy, rok albo i dłużej. A jak pisać i z tego pisania się utrzymać? Myślę, że z tym pytaniem należałoby się zwrócić do szczęśliwców, którym się to udaje :)
Anna Nawrocka
Lubimy grać. Popularną grą w Polsce jest toto-lotek. Dziś wygrywa Pani horrendalną sumę pieniędzy. I co wtedy? Zakłada Pani swoje wydawnictwo? Może kupi Pani bezludna wyspę i w spokoju będzie tam Pani tworzyła kolejne dzieła? A może zbuduje Pani super nowoczesny szpital i ludzie będą tam leczenie bez kolejek i bezpłatnie? Co zrobi Pani z tą sumą pieniędzy? Pozdrawiam.
Z reguły nie oddaję się rozważaniom nad sytuacjami, które mają znikome szanse na zaistnienie, ale gdybym jednak jakimś cudem wygrała horrendalną sumę pieniędzy, zabezpieczyłabym finansowo swoją rodzinę i oddałaby się w całości dwóm moim największym pasjom – pisaniu i podróżowaniu. Przeznaczyłabym także sporą kwotę na działalność tych fundacji, które realizują cele szczególnie bliskie mojemu sercu – opiekę nad dziećmi dotkniętymi chorobą, biedą, wojną i przemocą. Wierzę głęboko w to, że każde dziecko zasługuje na miłość, wsparcie i szczęśliwe dzieciństwo, wolne od bólu, strachu, wyzysku, trosk czy szerzącej nienawiść indoktrynacji, oraz że jedną z największych bolączek współczesnego świata jest fakt, że nie wszystkim maluchom jesteśmy w stanie takie dzieciństwo zapewnić.
Martucha180
W adresie Pani bloga jest skromny, niebieski kwiatek, który bardzo lubię. Dlaczego niezapominajka? Pozdrawiam serdecznie.
Niezapominajka to mój ulubiony kwiat. Niepozorny, niewymagający, cudownie błękitny (uwielbiam błękitny kolor), piękny w swej prostocie, pozornie delikatny, a jednak wytrzymały, potrafiący wyrosnąć praktycznie wszędzie. Ponadto niezapominajka symbolizuje pamięć, a ja jestem osobą, która pieczołowicie pielęgnuje w sobie wszystkie wspomnienia, szczególnie te związane z bliskimi mi ludźmi. Gdyby ktoś zapytał mnie, z jakim kwiatem się utożsamiam, bez wahania odparłabym, że z niezapominajką :)
~~ * ~~
W imieniu swoim i czytelników mojego bloga dziękuję Ewelinie Kłodzie za obszerny i niezwykle interesujący wywiad.
Nagrodę w postaci książki ''Zapach wspomnień'' otrzymuje:
Megami R oraz Amanda
Laureatów proszę o kontakt w przeciągu 7 dni. Po upływie tego czasu nagroda przepada.
Gratuluję i pozdrawiam,
Cyrysia
Ciekawą osobą jest Pani Kłoda. Mam jej trzy książki ale jeszcze żadnej nie przeczytałam. Zrobię to wkrótce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znam twórczości tej autorki. Może się na nią zdecyduję.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący i wyczerpujący wywiad. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad. Dużo można się dowiedzieć o autorce :)
OdpowiedzUsuńsarajewianka
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. Słowa Pani Eweliny płyną gładko, odpowiedzi są pełne szczegółów, szczere. Odczuwa się w nich tę rzetelność i drobiazgowość, o której mówi sama autorka. Spodobała mi się powściągliwość, z jaką Pani Ewelina ocenia bohaterów innych publikacji. Po takim wywiadzie chętnie przeczytam wszystkie 3 książki Pani Kłody, których okładki są w moich ulubionych kolorach - niebieskim, zielonym, szmaragdowym... Dziękuję za wywiad!
Dzieciństwo z książkami, "nasza" niezapominajka :)
OdpowiedzUsuńGratuluje, dziewczyny!
Bardzo ciekawy wywiad! Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź na moje pytanie i za wyróżnienie go. ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko problem, ponieważ nie dostałam żadnego maila z powiadomieniem o wygranej, a zgodnie z regulaminem powinnam go dostać. Podeślę może sama adres do wysyłki nagrody, dobrze? ;)
Pozdrawiam,
Amanda Says
Ze zwycięzcą konkursu kontaktuję się jedynie wtedy, gdy podaje swój adres mailowy w poście konkursowym. W innym przypadku laureat sam zmuszony jest się ze mną skontaktować (tak napisałam pod koniec wywiadu).
UsuńZatem czekam na Twoje dane adresowe.
Już wszystko rozumiem. ;) Więc podsyłam już dane. ;)
UsuńDziękuję za odpowiedź! Bardzo ciekawa, tak samo ciekawa jak cały powyższy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudia z www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Przy wywiadach pojawiających się na Twoim blogu trzeba się uzbroić w cierpliwość :) Co nie zmienia faktu, że są ciekawe. Twórczości autorki nie znam, ale może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńBardzo obszerny, ale niezwykle ciekawy wywiad. Mam ogromną ochotę na "Zapach wspomnień" ;) Dziękuję autorce za odpowiedź na moje pytanie. Mi Norfolk kojarzy się głównie z książek Philippy Gregory (które uwielbiam) i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić te miejsce, a i może będzie mi dane poczytać o nim w jednej z Pani książek ;)
OdpowiedzUsuńZwyciężczyniom gratuluję! ;)
O rany, trochę mi zajęło czytanie, ale za to wiele się dowiedziałam i mam teraz jeszcze większą ochotę na książki tej pani :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać coś tej autorki, najchętniej zaczęłabym od "Zapachu wspomnień:)
OdpowiedzUsuńPo takim wywiadzie chciałabym jak najszybciej poznać twórczość autorki.
OdpowiedzUsuń