Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

poniedziałek, 17 października 2016

Wywiad z Magdaleną Trubowicz



Pani książka jest zatytułowana "Drugie życie Matyldy". Jeszcze jej nie czytałam, ale chciałabym prosić o odpowiedź na pytanie: co Pani myśli o prowadzeniu przez człowieka drugiego życia, a raczej podwójnego życia? Czy jest to droga donikąd, czy może uważa Pani, że czasami jest to konieczne albo że nigdy nie należy wchodzić na ścieżkę "podwójności", która jest fałszem. s-a

Ja jestem człowiekiem, który nie kłamie. Nie umiem, nie lubię i wiem, że każde kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. Oczywiście mam na myśli poważne sprawy, a nie wmawianie dziecku, że Mikołaj istnieje.. to jeszcze jest dopuszczalne. Na szczęście rzadko zdarza się, że ktoś próbuje mnie wmanewrować w swoje niecne plany. Moi znajomi dobrze wiedzą, co o tym sądzę. Mogę nagiąć prawdę kiedy przyjaciel chce zrobić żonie niespodziankę i prosi mnie o chwilowe wyprowadzenie jej na manowce (chociaż po mnie zaraz widać, że coś kombinuję). Inne ewentualności absolutnie nie wchodzą w grę. Taka podwójność jest zawsze tragiczna w skutkach dla wszystkich. Nie ma opcji, że ktoś oszukuje drugiego „dla jego dobra”. Uciekam od takich sytuacji, unikam takich sytuacji. Uważam, że posiadając taką wiedzę i zatajając ją, jestem współwinna. Jest wiele dylematów dotyczących tej „podwójności”, gdzie w sprawy zamieszane są dzieci. Np. zatajanie przed nimi jakiś kłopotów zdrowotnych czy finansowych w domu, by nie zachwiać ich poczuciem bezpieczeństwa. To są oczywiście zupełnie inne przypadki, co do których na pewno miałabym odmienne zdanie, więc wszystko tak naprawdę zależy od sytuacji.

"Kod przeznaczenia" był poważną powieścią obyczajową, "Brygida Star Show" komedią romantyczną, "Drugie życie Matyldy" poważną powieścią obyczajową... Czy ta "naprzemienność" z czegoś wynika? Na przykład po napisaniu poważniejszej książki koncentruje się Pani na czymś lżejszym, aby się trochę odprężyć? A jeśli tak, to czy teraz znów możemy oczekiwać komedii romantycznej? Perus

Nie, absolutnie nie. Gatunek, treść, tematyka.. wszystko zależy od tego, co akurat chodzi mi po głowie. To jest tak, że na przykład Brygida powstała zaraz po powrocie z urlopu, kiedy jeszcze trzymał mnie sielankowy nastrój, chociaż pomysł na nią zrodził się w mojej głowie dużo wcześniej. Mam sporo rozpoczętych książek. W niektórych mam napisany plan akcji i wstęp, w innych jestem w połowie.. ale odłożyłam je, bo coś innego tak skutecznie zaprzątało mi głowę, że musiałam to zrealizować w pierwszej kolejności. Po Matyldzie, na pewno będę kończyła pracę, nad drugą jej częścią. Teraz zresztą poświęcam temu każdą wolną chwilę. A później zobaczymy.. Druga część Brygidy leży w szufladzie już od roku, ale ja wciąż uważam, że brakuje jej „tego czegoś” i dlatego wstrzymałam się z jej publikacją. Może po Matyldzie nadejdzie właśnie jej czas, może wyciągnę inny pomysł z szuflady, a może wpadnie mi do głowy coś zupełnie nowego..

Jakie są Pani pisarskie zwyczaje? Czy pracuje Pani takim trybem, jaki Kusy z "Rancza" polecał Tomkowi ("codziennie od 16.00 do 20.00 siedzisz przy komputerze i piszesz"), czy uważa Pani, że wszystko zależy od natchnienia i jednego dnia można pisać dziesięć godzin, a drugiego wcale? Perus

Przede wszystkim trzeba to rozpatrywać dwutorowo, jako dzienny rytm pisania i w perspektywie na przykład roku. Bo to nie jest tak, że piszę 365 dni w roku. Zdarzają mi się czasy tzw. „posuchy pisarskiej” – ja to tak nazywam. Nie jest to regułą, ale czasami, jak każdemu, nawarstwiają mi się jakieś sprawy prywatne, domowe i nie jestem w stanie skupić się na pisaniu, póki ich nie rozwiążę. Są też sytuacje kiedy szykuję się do wydania książki, musze ją zatwierdzać, korygować.. nie zawsze umiem wtedy pisać równocześnie coś innego. Natomiast kiedy mam zryw pisarski, pomysł, wenę – czy jak to nazwać inaczej.. to staram się znajdować jak najwięcej czasu na pisanie. Bywa, że gotuje, sprzątam, prasuje, a w głowie układam zdania i aż tupię nogą, by móc je zapisać. Fakt, że najlepiej pracuje mi się, gdy jestem sama w domu i nic mnie nie rozprasza. Z tego względu najczęściej piszę z rana, gdy dzieci są w szkole lub późnym wieczorem, gdy wszyscy śpią. Nie wyznaczam sobie ani godzin, ani na przykład minimum stron do napisania dziennie.. Może dlatego, że nie mam póki co terminarzy, ani z góry określonych „deadlinów”.

Skąd pomysł na taki tytuł książki? Basia

Odpowiadając na to pytanie nie chciałabym zdradzić za dużo fabuły, by nie „spoilerować”. Tytuł książki ma ścisły związek z poczynaniami bohaterki, jej decyzjami, ale również z tym, czym zaskakuje ją los, Bóg, przypadek.. zależy, jak zakwalifikuje to czytelnik. Dla Matyldy jest to akurat wola boska, ale interpretacja zależy od indywidualnych predyspozycji. Tytuł na pewno odnosi się do głębokich zmian w życiu, takich rewolucyjnych, wpływających na nasze postrzeganie siebie, ludzi i świata.

Jakie trudności sprawiały Pani przy jej napisaniu? Basia

Myślę, że największy dylemat dotyczył zakończenia. Zresztą przez długi czas dyskutowaliśmy o tym z wydawcą. Mimo, że od początku wiedziałam, że będzie druga część, jednak były pewne zawahania. Sporo może nie trudności, ale pracy włożyłam w opisy emocji. Niektóre fragmenty znam niemalże na pamięć. Starałam się jak najlepiej ubrać w słowa to, co czują bohaterowie w danej chwili. Było to o tyle trudne, że doświadczają oni sytuacji czasami można powiedzieć ekstremalnych, które w codziennym życiu się nie zdarzają, więc trudno tak z marszu ocenić towarzyszące temu emocje. Najważniejsze chyba było pokazanie, że to nie jest tylko czarne lub białe.. żeby czytelnik czuł ten dreszcz emocji, podniecenie, strach, złość, radość itd..

Pisze Pani o tym, że matka dla swojego dziecka jest w stanie zrobić wszystko? Skąd ta pewność? Dlaczego akurat taki temat Pani podjęła? Nie mówię, że się z Panią nie zgadzam, ale istnieją też matki wyrodne. Zastanawia mnie czy pisząc o tym myślała Pani o swoim domu rodzinnym i miłości, którą w nim otrzymała lub może mówiła Pani o swoim kontakcie z dziećmi. Co stanowiło inspirację? Justowa

Jest na pewno sporo prawdy w tym, co pani pisze. Moja mama, ze względu na moje problemy zdrowotne w dzieciństwie na pewno bardzo wiele poświęciła dla mnie i dla mojego rodzeństwa również. Ja uświadomiłam to sobie tak naprawdę dopiero, kiedy sama zostałam mamą. Macierzyństwo to wielkie szczęście, ale też wielkie wyzwanie. Ja nie chcę zabrzmieć jakoś feministycznie, ale przynajmniej w moim otoczeniu jest tak, że jednak to kobieta jest stroną o wiele bardziej zaangażowaną w macierzyństwo, która częściej idzie na kompromis lub rezygnuje z siebie. To nie jest tak, że ja chcę wszystkie matki wynosić na piedestał, ale myślę, że zwracanie uwagi na rewolucje jakie w życiu kobiety zachodzą na skutek zostania matką są zawsze godne uwagi i warte pokazania. Jest trochę niesprawiedliwości w negatywnym ocenianiu kobiet, które świadomie decydują się na dziecko, a potem nie do końca potrafią się w tym odnaleźć. Mimo najgorętszych instynktów i tak przecież idziemy w całkowicie nam nieznane. Moje dzieci są ukochane, moje dzieci są bardzo wyczekiwane, moje dzieci są najcenniejszą sprawą w moim życiu.. ale jestem tylko człowiekiem i zdarza mi się po prostu mieć dzień słabości. Żal, że nie mogę iść na zaplanowane spotkanie, bo oni nagle zachorowali.. Wtedy z jednej strony pojawia się żal, a z drugiej od razu wyrzuty sumienia.. bo przecież moje dzieci są ukochane, wyczekiwane itd. Pomimo, że mam dopiero 7 lat „doświadczenia” już wiem, że dla dzieci jestem w stanie zrobić wiele.. Czy wszystko? „Znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono”.. – nie wiem, co byłoby gdyby w grę wchodziły jakieś kryminalne, nielegalne, niemoralne, nieetyczne sprawy.

Matylda postanawia walczyć o małżeństwo. Czy uważa Pani, że należy to robić za wszelką cenę? Bo są dzieci, wspólny dom, zobowiązania, przyzwyczajenie...? izabela81

Myślę, że przede wszystkim trzeba próbować i nie można się łatwo poddawać. Ważne jest jednak, by chciały tego obie strony. Nie jestem żadnym autorytetem i wydając jakiś osąd zawsze kieruję się zasadą :”znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono”, natomiast uważam, że jest wiele sytuacji, kiedy rozstanie jest lepszym rozwiązaniem. Może nam się wydawać, że pewne sprawy da się załagodzić, zatuszować, by te dzieci miały poczucie bezpieczeństwa.. ale musimy mieć świadomość, że one nas obserwują i biorą z nas przykład. Kiedyś założą swoje rodziny i być może będą traktować swoich najbliższych tak, jak nauczą się obserwując nas. To nie musi być agresja, złość - obojętność, ignorowanie to też nie jest relacja właściwa. Niestety jest tak, że w wielu przypadkach bardziej skupiamy się na tym, co dzieje się tu i teraz, niż na tym jakie skutki może to przynieść w przyszłości.

"Drugie życie Matyldy" to powieść o pragnieniach, upadkach, rozterkach i tęsknotach. Czy jest coś, za czym Pani tęskni, marzy lub czegoś pragnie najbardziej na świecie? izabela81

W życiu często kieruję się zasadą „lepiej zgrzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie zgrzeszyło”, dlatego konsekwentnie staram się identyfikować swoje potrzeby i powoli, w miarę możliwości, dążyć do ich realizacji, by żyć, by po prostu żyć. W harmonii, w równowadze życiowej, w szczęściu. Są marzenia zarówno takie związane z relacjami międzyludzkimi, jak również te bardziej materialne, które wymagają stałej, długiej pracy.. czasami jest krok do przodu, a potem dwa w tył.. jak to w życiu. Obserwuję na świecie tak wiele ludzkich tragedii, zakrętów losu, że staram się naprawdę w każdej sytuacji szukać pozytywów i doceniać to, co mam. Czasami tęsknię do dawnych czasów, bez komputerów, telefonów, tabletów.. do takiej normalności, kiedy życie opierało się głównie na szczerych rozmowach, gdzie ludzie poświęcali sobie więcej uwagi, byli na siebie wrażliwsi, mieli dla siebie czas. A jeśli chodzi o marzenia, bardzo chciałabym aby pisanie stało się moim sposobem na życie. Nie pasją, nie hobby, nie odskocznią.. ale moim „zawodem wykonywanym”.

Szalona feministka, bezkompromisowa singielka czy tzw. "matka Polka">Która jest bliższa Pani sercu? Jola

No to jest dobre pytanie, bo aktualnie to jestem „matką Polką” chociaż taką trochę można powiedzieć „wytuningowaną”. Pytanie jest o tyle dobre, bo moje etapy życiowe przedstawiają się mniej więcej jak napisała autorka pytania. Najpierw byłam szaloną feministką, potem singielką, a teraz jestem mamą. Chyba taka kolej rzeczy. Natomiast użyłam zwrotu „matka Polka po tuningu”, bo mimo trzech mężczyzn w domu, staram się jednak trochę wymagać i delegować pewne obowiązki. Z różnym skutkiem, ale jednak konsekwentnie ku samodzielności i równouprawnieniu.

Czy potrafiłaby wybaczyć Pani zdradę? Jola

I znów przytoczę zasadę „znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono”.. oby mnie nie sprawdzano w takiej sferze, ale wydaje mi się, że nie byłabym w stanie wybaczyć zdrady.

Czy gdyby miała Pani możliwość urodzić się po raz drugi i po raz drugi wybierać swoją życiową drogę, ta droga byłaby taka sama? Jola

Myślę, że tak. Oczywiście są jakieś sytuacje czy decyzje, których może nie żałuję, ale zastanawiam się jak potoczyłoby się moje życie, gdybym postąpiła inaczej. Natomiast ja jestem osobą wierzącą i uważam, że wszystko co mi się przydarza, jest wolą Boga i ma jakiś cel.

Drugie życie, gdyby wiedziała Pani, że urodzi się na nowo to co by Pani zmieniła? Może są jakieś sprawy, które nie zostały rozwiązane? Być może chciałaby Pani, aby pewne losy potoczyły się inaczej? Dominika

Czasami wydaje nam się, że doświadczamy czegoś złego, bo podjęliśmy złą decyzję. Jesteśmy niemal pewni, że inna droga byłaby właściwa i zapewniała samo szczęście. A ja wiem, że to tak nie działa, jestem tego pewna. Nawet gdybym dokonała na pewnym etapie życia innych wyborów, mój los i tak potoczyłby się w taki sposób, bym doświadczyła tego, co jest dla mnie zaplanowane. Może w inny czasie, ale jednak. Jak to mówią: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Z czym kojarzy się Pani drugie życie? Izabela Raszka

Ze szczęściem. Drugie życie, a właściwie zmiana tego pierwszego na inne, lepsze.. następuje najczęściej niestety na skutek jakiś złych, tragicznych wydarzeń. Niemniej kojarzy mi się ze szczęściem, bo oto wciąż jesteśmy, mamy szansę coś poprawić, coś zmienić, zrobić coś nowego, lepszego, innego.. bardziej doceniamy to, co mamy i ludzi, którzy nas otaczają. Żyjemy, a nie egzystujemy.

Jaki jest Pani ulubiony cytat z książek? Izabela Raszka

Gdzieś w jakimś wywiadzie zacytowałam: „Lepiej zgrzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie zgrzeszyło”, ale tak naprawdę jest wiele cytatów, które bardzo lubię. Takich o życiu, miłości, o ludziach.. To są zarówno cytaty z „Kubusia Puchatka”, wierszy Szymborskiej czy Różewicza.. a także po prostu z Pisma Świętego.

Jakie cechy charakterystyczne dla inżyniera logistyki przydają się w trakcie tworzenia różnych form pisanych? martucha180

Nie wiem na ile są to umiejętności przyswojone na studiach logistycznych, a ile w tym po prostu kobiecej, matczynej organizacji, by wszystko jakoś ogarnąć.. ale bardzo lubię przed rozpoczęciem pisania zrobić sobie tzw. Mapę książki. Wypisuję sobie główne wątki, bohaterów, ich charakterystyki. To jest pomocne, by uniknąć takich błędów jak np. napisanie w pierwszym rozdziale, że bohaterka upięła swoje blond loki, a w piątym, że przeczesała czarne kosmyki.. czy bohater wysłał kartkę z Japonii, a potem leciał samolotem z Kanady.. itd. Taka trochę logistyczna organizacja pomaga mi też w gospodarowaniu czasem w taki sposób, by w ogóle móc pisać. Jestem mamą dwójki dzieci, mój mąż ma bardzo wymagającą pracę i często wyjeżdża, więc ja jestem takim punktem dowodzenia w domu. A jednocześnie chcę być i trochę egoistą, który ma jednak tę chwilę tylko dla siebie. Czasami bardziej od logistyki przydaje się myślenie iście abstrakcyjne, by wszystko jakoś pogodzić.

Czym dla Pani jest SŁOWO? martucha180

Słowo jest dla mnie pędzlem maczanym w farbie. Opowiadam, opisuję, tworzę, maluję historię.

Czy chciałaby Pani, aby powstała ekranizacja którejś z Pani powieści? Jeśli tak, to której i kogo widziałaby Pani w rolach głównych? ;) Amanda

Świetne pytanie! Bardzo cieszę się, że ktoś je zadał. Moim marzeniem byłaby ekranizacja „Drugiego życia Matyldy”. Uważam, że jest to powieść przełomowa w moim życiu ze względu na rozbudowaną tematykę, ale również na styl, który przez lata nauki, jest już ponoć całkiem dobry. Książka porusza wiele tematów, a akcja jest bardzo dynamiczna. Myślę, że widzowie siedzieliby wciśnięci w fotel od pierwszej do ostatniej minuty. Co do obsady moim największym idolem wśród mężczyzn, niezmiennie od czasów nastolatki jest Lesław Żurek. Podziwiam każdą jego kreację aktorską. Byłby idealny w roli Rafała. Matyldę zagrałaby Agnieszka Grochowska, której karierę również śledzę od lat. Duet idealny. Jest jeszcze Tymoteusz, taki trochę czarny charakter – myślę, że do tej roli przydałaby się mocna osobowość w stylu Piotra Stramowskiego. I małe marzenie co do postaci ojca Matyldy – Marian Opania. Niestety nie mam obeznania w gwiazdach dziecięcych, dlatego bardzo ważna rola Oskara – pozostaje bez obsady. Gdyby w ogóle była taka sytuacja, że moja książka zostałaby zekranizowana, na pewno chciałabym sama zagrać jakiś mały epizod, by być częścią tego przedsięwzięcia. Coś naprawdę drobnego: pani ze sklepu, pasażer pociągu, pacjent na oddziale, kelner w restauracji... 

"Drugie życie Matyldy" jest powieścią bardzo emocjonalną, i uważam, że to wielki komplement, gdy w recenzjach pojawiają się takie określenia, bo nie ma nic gorszego niż obojętność na opowiedzianą historię. Ważne jest jednak jak ukazuje się relacje międzyludzkie, jak realistycznie pisarz potrafi opisać uczucia. Jak Pani sobie radzi z ubraniem w słowa tego, co ulotne, potwierdzane czynami, trudne do nazwania? Czy jest coś, czego nie potrafiłaby Pani wyrazić, opisać słowami? Edyta Chmura

Opisy stanów emocjonalnych bohaterów są tymi elementami, którym poświęciłam chyba najwięcej czasu. Pisałam, poprawiałam, szlifowałam, korygowałam… Czasami miałam wrażenie, że użyte słowa są wciąż zbyt banalne w stosunku, do tego co się akurat w książce dzieje.. To nie jest takie proste ubrać w słowa radość, euforię lub odwrotnie strach, ból, tak by czytelnik autentycznie czuł dreszcze, gęsią skórkę, wstrzymał oddech, czy czuł suchość w ustach z wrażenia. Zwłaszcza, że sytuacje opisane w książce są naprawdę ekstremalne. Nie zawsze mogłam przywołać w myślach jakąś analogiczną historię z własnego życia, by odtworzyć uczucia towarzyszące. Mam nadzieję, że mi się to udało. Myślę jednak, że największym wyzwaniem jest opisywanie emocji negatywnych: złości, frustracji, ataku wściekłości.. wręcz nieobliczalności.. i emocji związanych ze śmiercią. Zarówno gdy opisuje się bohatera, który odchodzi, jak i reakcję świata zewnętrznego. Po pracy nad takimi fragmentami, człowiek naprawdę może mieć ciężki dzień.. nie umieć przeprogramować się ot tak na dom, gotowanie, dzieci.. drzemie w nim jakaś refleksja. Pozostaje jednak nadzieja, że taka reakcja wystąpi również u czytelników, a to jest przecież efekt pożądany.

"Drugie życie Matyldy" będzie miało kontynuację. Czy ma Pani od samego początku rozpisany plan, jak potoczą się losy bohaterów, ile części będzie w serii czy bohaterowie nieraz się wymykają, koncepcja się zmienia i nie wie Pani, dokąd to doprowadzi (poza tym, że do sukcesu ;))? Edyta Chmura

Tak, od początku wiedziałam, że ta historia będzie rozpisana na dwie części. Taki szczegółowy plan części drugiej powstawał pod koniec pisania części pierwszej. Oczywiście zawsze jest tak, że pojawiają się odstępstwa od planu, jakieś wątki dodatkowe, poboczne, które gdzieś tam na bieżąco wpadają mi do głowy, ale zakończenie na pewno będzie takie, jak zaplanowałam od samego początku.

Co czuje Pani kończąc pisanie książki? Czy jest to na przykład smutek wywołany rozstaniem z ulubionymi postaciami? Czy z tego również wynikają dalsze plany kontynuacji książki? Jagoda G

Oh, to jest istna fala emocji. Poczynając od ulgi, że gdzieś tam uwierające mnie w głowie pomysły zostały wylane na papier, że poszło zgodnie z planem, że jestem zadowolona z efektu.

Poprzez ekscytację, że teraz tę historię będzie mogło poznać szersze grono. Ale jest też taki mały lęk, jak czytelnicy przyjmą książkę. Czy ich wnioski będą zgodne z tym, co chciałam im przekazać.

Jest też na pewno wiele sentymentu. Ja w ogóle lubię wertować swoje książki i to nie dlatego, że jestem próżna, czy uprawiam „autouwielbienie”, po prostu każda moja książka to jakiś etap mojego życia i tak jak oglądamy zdjęcia z dzieciństwa, tak wracamy do książek. Jestem bardzo związana ze swoimi bohaterami, chociaż może to brzmi jakoś abstrakcyjnie, bo to postacie fikcyjne, ale zawsze pisząc mam w głowie jakieś o nich wyobrażenie. Przyrównuję do aktorów, czy do moich znajomych.. przez co są dla mnie bardziej ludzcy. Może i też w tego wynika publikowanie w kilku częściach. Na pewno rozbudowywanie jednej historii jest bardziej emocjonujące niż pisanie czegoś całkiem nowego.

Pisarz tworzy przede wszystkim dla Czytelników. To oni są odbiorcą jego historii. To Czytelnicy oceniają daną powieść. Czasem w morzu pozytywnych opinii znajdzie się również negatywna ocena. I tutaj pytanie: jak radzi sobie Pani z krytyką? Czy uważa Pani, że krytyka motywuje do dalszego działania czy też podcina pisarskie skrzydła? Jagoda G

Ja staram się w miarę możliwości czytać wszystkie opinie i sugestie. Krytykę przyjmuję z pokorą i zawsze próbuję racjonalnie przemyśleć jej zasadność. Wiadomo że nie jestem obiektywna, ale czytelnicy bardzo pomagają mi rzeczowością tych opinii. Faktem jest, że nie uszczęśliwię wszystkich, ale gdy czytelnik wskazuje na konkretne błędy, a takie się zdarzają, bo jestem tylko człowiekiem, to zakasuję rękawy i biorę się do pracy. Bardzo cieszę się, gdy koresponduję z recenzentami, którzy znają moje wszystkie książki i po lekturze „Drugie życie Matyldy” czytam, że uczyniłam milowy krok, czy pokazałam klasę. To są oczywiście jednostkowe opinie, ale dla mnie bardzo ważne, bo ja naprawdę staram się te lekcje odrabiać. Kiedyś wydawało mi się, że pisarz pisze, przekazuje do wydawcy, ten drukuje i już.. Po latach wiem, że samo napisanie książki to połowa drogi. Tekst trzeba czytać, przeglądać, korygować, doszlifowywać, sprawdzać itd. Co do krytyki jeszcze, nie lubię bardzo krytyki „od czapy” - w stylu „nie, bo nie”, albo gdy ktoś, o kim wiem, że w życiu książki nie przeczytał zaczyna od zdania „tylko 200 stron?” To czasem boli, czasem złości, czasem irytuje, czasem psuje humor. Nie powiem, też wtedy czynię jakiś rachunek sumienia, ale staram się nie popadać w paranoję, nie wciągać w dyskusję. Trudno żeby fanowi fantasy spodobała się obyczajówka z elementem romansu.

~~ * ~~

W imieniu swoim i czytelników mojego bloga dziękuję Magdalenie Trubowicz za niezwykle interesujący wywiad.


Nagrodę w postaci książki ''Drugie życie Matyldy'' otrzymuje:

martucha180 oraz Amanda
(proszę o kontakt mailowy) 
 
Gratuluję i pozdrawiam,

Cyrysia

15 komentarzy:

  1. Interesujący wywiad, a odpowiedzi bardzo wyczerpujące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wywiad z dużym zainteresowaniem :) Odpowiedzi Autorki bardzo mi się podobały. Wyczuwam, że Pani Magdalena jest osobą bardzo poukładaną, obowiązkową, wiedzącą, czego w życiu chce i znającą swoją wartość. Zaciekawiło mnie tworzenie "mapy książki". Jako pozytywną ciekawostkę odebrałam przedyskutowywanie z Wydawcą zakończenia książki, co oznacza duże zaangażowanie wydawcy.
    Żałuję, że nie wygrałam książki. Bardzo dziękuję za odpowiedź na moje pytanie.
    Życzę Autorce tego, czego ona sama sobie życzy: aby pisanie było jej "zawodem wykonywanym". Trzymam kciuki!
    s-a

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, bardzo ciekawy i obszerny wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mapa książki - ciekawy pomysł, tak jak i interesujący jest cały wywiad. Gratuluję zwyciężczyniom :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, jak miło! Dziękuję i gratuluję Amandzie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za interesujący wywiad i wyczerpujące odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesujący wywiad <3 Oby takich więcej :) Miłego Wieczoru

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad, super się czytało. Interesujące pytania i jeszcze lepsze odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, dziękuję za wyróżnienie pytania, już podsyłam maila. ;) I gratuluję też Marcie wyróżnienia. ;)
    Bardzo miło mi się czytało ten wywiad, dużo ciekawych odpowiedzi i chętnie obejrzałabym film z taką obsadą! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszy mnie, że dostałam odpowiedź na moje pytanie ;)
    https://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...