Cichy Zachód"
Artur Justyński
DATA PREMIERY: 11.04.2018
WYDAWNICTWO: Warszawska Firma Wydawnicza
ILOŚĆ STRON: 164
OCENA: 7/10
PATRONAT MEDIALNY:
„Cichy Zachód” to swoisty zapis fascynacji ziemiami
odzyskanymi wsparty wspomnieniami autora, z pierwszych tutaj dni spędzonych. To
historia starszego człowieka, mieszkańca nadodrzańskiej wsi zaczerpnięta z jego
wspomnień dzięki imaginacji ubarwiona. To opowieść o przyjaźni, samotności i
przemijaniu okraszona pewnym niewiarygodnym wydarzeniem połączonym z
morderstwem, w pamiętną mroźną zimę w Świnoujściu, tuż po wojnie dokonanym z
najsłynniejszą historią sprzed dwóch tysięcy lat ściśle powiązanym.
Artur Justyński – miłośnik literatury, pisarz, autor zbioru
opowiadań ''Opowieści zza rzeki''. Obecnie mieszka i tworzy w Szczecinie. O
pasji autora do rzemiosła pisarskiego najdobitniej mówią słowa Neila Gaimana:
<<Dorastałem, kochając i szanując opowiadania. Wydawały mi się
najczystszymi i najdoskonalszymi dziełami ludzkimi: w najlepszych nie znalazło
się ani jedno zbędne słowo. Jedno machnięcie ręki autora i nagle powstał świat,
mieszkający w nim ludzie, idee. Początek, środek i koniec, które zabiorą was
przez cały wszechświat i doprowadzą z powrotem.>>
Miałam już przyjemność poznać twórczość autora, dzięki jego debiutanckiej antologii prezentującej różne oblicza fantasy i
science-fiction, która przeogromnie przypadła mi do gustu. Dlatego też bez wahania zgodziłam się
przeczytać kolejną publikację pisarza — tym razem w formie prozatorskiej. Czy w
pisaniu dłuższych tekstów fabularnych pan Artur jest równie dobry, jak w sferze zwięzłych
form narracyjnych? Nie potrafię
jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pewne elementy nieznacznie przemawiają
na korzyść ''Opowieści zza rzeki'', aczkolwiek ''Cichy Zachód'' także posiada wiele
atutów. Niemal na każdym kroku intryguje, zadziwia, urzeka swoją
wieloznacznością i tajemniczym, nieco psychodelicznym klimatem, a także zmusza do głębszych
przemyśleń na temat istoty wiary, złożoności ludzkiej natury i
zasad panujących we wszechświecie. Z całą pewnością jest pozycja warta polecenia.
Poznajemy Artura, młodego mężczyznę, który zaprzyjaźnia się z
Cichym – sympatycznym i zagadkowym staruszkiem, mieszkańcem nadodrzańskiej wsi. Oboje spędzają ze sobą bardzo dużo
czasu, odkrywając nawzajem siebie, swój światopogląd i charakter. Nieoczekiwanie
starszy pan umiera, co staje się zaczątkiem do odświeżenia wspomnień.
Wspomnień, które budzą nostalgię, beztroskę, a także swoisty niepokój i pragnienie wyjaśnienia pewnej tajemnicy.
Wkrótce Artur przekonuje się, jak łatwo zatracić się w swoich
wyobrażeniach i jak szokujące może być ich skonfrontowanie z
rzeczywistością.
Dostałam w swoje ręce kawał
innowacyjnej lektury, która wmyka się jednoznacznym interpretacjom i daje
niesamowite pole do popisu naszej wyobraźni. Przenosimy się na zachodnią
granicę Polski, gdzie pomimo upływu kilkudziesięciu lat od wojny, czas
zdaje się stać w miejscu. Autor zabiera nas w sentymentalną podróż po śladach "minionej
epoki", ukazując jego pejzaż, architekturę (popegeerowskie gospodarstwa, małe
miasta obwarowane zabytkowymi murami), niepowtarzalny nastrój oraz pewien
rodzaj wrogości, podszytej uprzedzeniami.
<<Tutaj zawsze tak było, my zza Buga, tamci z
centrali, inni ze Śląska i Bóg jeden wie, skąd jeszcze. Wszyscy na wszystkich wilkiem
patrzyli. Każdy obcy.>>
Uległam swoistej magii tamtych czasów. Jakby coś chciało się ze mnie uwolnić i wyjść na zewnątrz. Jakaś
niewypowiedziana siła, skąpana w intensywnej iluzji wykraczającej poza percepcję
zmysłową.
<<Ludzie z Ziem Odzyskanych zaraz po wojnie mieli
swoją przeszłość. Przeszłość, o której nie mówili. Często wstydliwą bądź
niebezpieczną. Przeszłość, od której uciekali. Przeszłość, która budziła w nocy
bądź nie pozwalała spojrzeć w lustro.>>
Bezsprzeczną zaletą tej powieści jest nietypowy wątek kryminalny.
Wiele lat wcześniej w zakładzie energetycznym, w którym Cichy pracował jako
dyspozytor – doszło do makabrycznego incydentu: ktoś próbował ukrzyżować
Antoniego, starego elektryka. A co dziwniejsze, na miejscu czynu nie
ujawniono żadnych śladów wskazujących na udział osób trzecich.
<<Był przybity do ściany. Gwoździami. Rozłożone na
boki ręce były przybite w nadgarstkach, a gołe stopy razem jednym gwoździem pół
metra nad podłogą. Buty ułożone starannie stały obok. Wisiał przybity gwoździami
do ściany.
– Jak Jezus? – zapytałem też, wstając. Siedząc, czułem
się dziwnie. Nie dość poważnie, lekceważąco.
– Jak Jezus.
– Ktoś go musiał przybić, sam by się przecież nie
przybił.
– Ano nie – odparł Cichy, nie zmieniając pozycji.(…) Nie
było żadnych śladów ani żadnych oprawców.
– Jak to nie było?
– Tak to – odparł poirytowany. – Nie było i już.
– Szukał pan?
– Przebiegłem dookoła budynek. Nic nie znalazłem. Tylko moje
ślady i jego. (…) – Nie było wyjścia na
dach, w budynku nie było okien, tylko luksfery wysoko pod sufitem. Cztery metry
nad podłogą.>>
O co tu chodzi? Czyżby zadziałały tu siły wyższe? A
może da się to jakoś logicznie wytłumaczyć? Próbowałam poukładać elementy
układanki w sensowną całość, lecz bezskutecznie. Pan Artur całkiem
zgrabnie nakreślił zagadkę, której rozwiązania trudno się domyślić. Idąc
wytyczonym sobie torem serwuje nam niekończące się pasmo pytań
bez odpowiedzi. Jak zakończy się ta sprawa? Czy prawda ujrzy światło dzienne? Przekonajcie
się sami.
Całość napisana jest zrozumiałym językiem,
dzięki czemu treść czyta się zdumiewająco łatwo i do tego przyjemnie. Plastyczne opisy pozwalają odbiorcy
popuścić wodze fantazji i wczuć się w atmosferę fabuły. Akcja płynie wolnym
nurtem, mimo to trzyma w ryzach naszą uwagę. By jednak nie było za słodko,
w tej beczce miodu, dodam malutką łyżkę dziegciu. Nie przypadła mi zbytnio
do gustu konstrukcja narracji, w której brak płynności w przechodzeniu do
kolejnych rozdziałów. Czasem pojawiały się też jakieś niepotrzebne wypełniacze,
nie wnoszące nic konkretnego do opisywanej historii. Liczyłam również na
bardziej szczegółową charakterystykę postaci, co pozwoliłoby mi lepiej zwizualizować
daną jednostkę. Pomijając jednak wspomniane uwagi – jestem zadowolona z niniejszej
prozy. Ma bowiem w sobie to ''coś'', jakiś pierwiastek abstrakcji i szaleństwa, który
przyciąga jak magnes i pozostawia w pamięci swój ślad.
Podsumowując: ''Cichy Zachód'' to nieszablonowa, przepojona oniryzmem opowieść o samotności, przemijaniu, potrzebie przyjaźni i bliskości drugiej osoby. Już od pierwszych stron wprowadza czytelnika
na nieznane ścieżki Ziem Odzyskanych, gdzie zaciera się cienka granica pomiędzy
światem realnym, a przestrzenią imaginacji. Dzięki tej książce możesz stać się częścią fascynującej przygody.
Sprawdź, czy jesteś gotów na tak niecodzienne doznania. Polecam!
Gratuluję.:)
OdpowiedzUsuńZapowiedź brzmi wspaniale!
OdpowiedzUsuńNie do końca na razie mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu.
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo przepełniona magią i oniryzmem jak dla mnie powieść, chociaż wątek kryminalny wydaje się mi się intrygujący.
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się naprawdę dobrze gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTaką zagadkową książkę bym sobie przeczytała :)
OdpowiedzUsuńSuper! Mnie bardzo zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuń