Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

poniedziałek, 6 listopada 2017

''Wszystkie pory uczuć. Jesień'' Magdalena Majcher

 Wszystkie pory uczuć. Jesień
Magdalena Majcher
Wydawnictwo Pascal
Premiera: 27.09.207
Ocena: 8/10

  Życie Hani to z pozoru bajka. Niepewna siebie dziewczyna z domu dziecka wychodzi za zamożnego i atrakcyjnego wdowca, dostając to, czego nigdy nie miała – dom i rodzinę. Dwadzieścia lat po ślubie wie już jednak, że po napisach „żyli długo i szczęśliwie” nie zawsze jest różowo. Hania czuje się niekochana przez męża, który idealizuje swoją zmarłą pierwszą żonę, a bycie pełnoetatową panią domu zaczyna ją męczyć. Na dodatek dają o sobie znać bolesne sprawy z przeszłości.

   Tej jesieni jednak wszystko się zmieni… 
  Czy Hania stawi czoła lękom i zmierzy się z przeszłością?

   Czy jej małżeństwo da się jeszcze uratować?

   Cztery pory roku – cztery wciągające historie.

   Magdalena Majcher – pisarka, blogerka, freelancerka. Pisać książki zaczęła na urlopie macierzyńskim. Zrezygnowała z pracy na etacie i postanowiła zacząć spełniać swoje marzenia. Udało się – jest autorką poczytnych i lubianych przez czytelniczki powieści, m.in. Stanu nie! błogosławionego i Matki mojej córki. Więcej na: www.magdalenamajcher.pl

   „Jesień” to pierwsza z czterech powieści obyczajowych, ukazujących się w cyklu „Wszystkie pory uczuć”. Każda z nich podejmuje ważne tematy społeczne, obyczajowe, emocjonalne. Każda z nich jest oddzielną historią, opowiadającą losy bohaterów, których znamy z poprzednich części. Kolejne tomy ukażą się w 2018 roku.

   Znam całą twórczość autorki i wiem, że każda kolejna jej książka, to gwarancja niezapomnianych emocji, ale też źródło głębokich refleksji egzystencjalnych. Dlatego z ogromną niecierpliwością zabrałam się za najnowszą lekturę, ponownie licząc na niebanalną historię, która mogłaby się przydarzyć każdemu z nas. I nie zawiodłam się ani trochę. Nie brak trosk i problemów, jak również przyjemnej „odskoczni”, która przynosi wytchnienie i sprawia radość. W efekcie otrzymujemy ciepłą, klimatyczną, a przede wszystkim wartościową opowieść, obok której nie sposób przejść obojętnie.

   Poznajemy Hanię, która wiedzie sielskie życie u boku kochającego męża i dorastającej córki. Jednak to tylko pozory. Małżonek cały czas idealizuje swoją zmarłą pierwszą żonę, a nastoletnia latorośl zaczyna sprawiać problemy wychowawcze. A jakby tego było mało, odzywają się pewne dręczące ją od lat demony. Czy mimo narastającego poczucia krzywdy, rozczarowania i beznadziei – Hania zdobędzie się na odwagę do zawalczenia o swoje ,,ja''? A może już na zawsze z pokorą będzie przyjmować swój los?

   Nie ukrywam, że już od pierwszych stron wzruszenie chwyciło mnie za gardło. Nie przypuszczałam, że specyficzne relacje małżonków tak intensywnie poruszą struny mojej wrażliwości. Z jednej strony jesteśmy świadkami głębokiej więzi Andrzeja z osobą, z którą kiedyś był związany uczuciowo. Niestety mimo upływu czasu nie przepracował w sposób właściwy procesu żałoby, co negatywie rzutuje na obecny związek. Z drugiej strony mamy nieco zagubioną i niepewną siebie kobietę, która wychowywała się w bidulu, gdzie poczucie niskiej wartości towarzyszyło jej od najmłodszych lat. Toteż bez większego sprzeciwu godzi się egzystować w cieniu niedoścignionego (bo martwego) ideału. Ale każdy człowiek ma jakieś granice cierpliwości i wytrzymałości. Jak będzie w tym przypadku? Autorka boleśnie pokazuje, jak niezamknięte rozdziały z przeszłości blokują drogę do wchodzenia w nowy etap, tym samym zabierają nam energię i możliwość czerpania radości z tego, co tu i teraz. Dlatego też warto przestać siebie oszukiwać, żyć złudnymi nadziejami i ruszyć do przodu, z czystą kartą. Bo tylko wtedy możemy zachować wewnętrzną wolność.

   Bez wątpienia największą zaletą książki jest wiarygodna kreacja psychologiczna głównej bohaterki. Jak każdy z nas ma jakieś wady, słabości, kompleksy, lepsze i gorsze dni. Bardzo się z nią zżyłam i ogromnie współczułam sytuacji, w której biernie tkwiła. Doskonale rozumiem jej postawę. Według mnie kierował nią wieczny głód miłości i stabilizacji, którego w dzieciństwie nie zaznała. W następstwie tego potulnie znosiła przypiętą sobie łatkę gorszej żony. Nie obawiajcie się jednak ,,szaro-myszowatości'', bo tego tutaj nie uświadczycie. Hania metodą małych kroczków znajduje w sobie pokłady siły, wytrzymałości i determinacji, która zagrzewa do zmian i pomaga w uświadomieniu sobie własnej wyjątkowości. Również drugoplanowe postacie (z ,,wróżką wariatką'' na czele) wnoszą do fabuły wiele ożywczego kolorytu i niepowtarzalnego charakteru.

   Pisarka nie poprzestaje na jednej problematyce, lecz porusza również wiele innych istotnych zagadnień, jak chociażby hejt w Internecie bądź kwestie związane z rodziną zastępczą i pobytem w domu dziecka. Internetowa mowa nienawiści to bardzo trudny problem społeczny, pozwala bowiem ranić innych na skalę, która wcześniej nie była możliwa. Jak się przed tym uchronić? Czy to w ogóle możliwe? Autorka otwarcie daje nam do zrozumienia, że najważniejsze to reagować, bo brak reakcji może być odczytywany jako akt przyzwolenia na dalsze działanie sprawcy. Dużo do myślenia daje także delikatna materia związana z domem dziecka. Placówka opiekuńczo-wychowawcza zazwyczaj kojarzy nam się z sierotami. Tymczasem większość dzieci trafia tam w wyniku zaniedbania rodziców – w około dziewięćdziesięciu procentach w grę wchodzą alkohol i niewłaściwa opieka, a co za tym idzie – nie mają szans na rozwój w bezpiecznym domu u boku kochających ,,nowych'' rodziców. Aż serce się kraje. Lecz to nie koniec szokujących faktów. Nic jednak więcej nie zdradzę. To już musicie odkryć sami.

   Warto oczywiście docenić styl pisania Magdaleny Majcher. Jest niezwykle przemyślany, bogaty w słownictwo, a zarazem barwny, z bardzo plastycznymi opisami. Dialogi są naturalne i adekwatne do danej sytuacji, zaś akcja umiejętnie mknie do przodu, ani na chwilę nie zwalniając. Jednak prawdziwą wisienką na trocie jest nieoczywiste zakończenie, które tchnie nadzieją na lepsze jutro. Generalnie jestem niezwykle zadowolona z tej lektury, podoba mi się o wiele bardziej, niż poprzednia publikacja autorki. Oby tak dalej!

Podsumowując: 

  ,,Wszystkie pory uczuć. Jesień'' to wspaniała opowieść, odznaczająca się dobrym poczuciem humoru, dojrzałością oraz życiową mądrością. Z właściwym sobie wdziękiem opowiada o złożonej prawdzie ludzkich uczuć, o trudach rodzicielstwa i stawianiu czoła własnym lękom. Otula nasze serce, ogrzewa je i koi, a przede wszystkim mądrze uświadamia, że odrobina egoizmu jest wskazana w każdym wieku. Że warto walczyć o siebie i swoje potrzeby. Bo to właśnie jest kluczem do drzwi szczęścia. Polecam!

15 komentarzy:

  1. Myślę, że seria mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już nie mogę się doczekać kolejnej książki Magdy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już czekam na zimę. Widziałam opinie, że nijaka, że nic się nie dzieje, ale w tym tkwi jej siła. Nie zawsze życie częstuje nas rewolucją, czasem po prostu płynie spokojnie, drążąc, jak kropla skałę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała recenzja.Uwielbiam pióro Pani Magdy.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To zakończenie bardzo mnie zaciekawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa byłam twojej recenzji. Fajnie, że tobie również książka podobała się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już o niej dużo dobrego i to zdecydowanie powieść dla mnie. :) Mam nadzieję, że uda się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tylko jedną powieść autorki, która niestety mnie zawiodła. Na tę też może kiedyś się skuszę, aczkolwiek na razie nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka przepiękna! Wcześniej nie słyszałam o tej autorce, niemniej jednak bardzo mnie zaintrygowałaś. Chyba jeszcze nie czytałam powieści o takiej fabule. Jestem ciekawa wspomnień bohaterki z domu dziecka, no i sama postać jej męża i ta miłość do zmarłej żony. Całkiem fajnym pomysłem też jest seria na wszystkie "pory roku" :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba zbyt przygnębiająca jak na taką aurę za oknem

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem bardzo ciekawa tej książki, szczególnie po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Magdalena Majcher to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Każdą jej książkę czytam z wypiekami na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Humor bardzo w książkach lubię więc myślę, że sięgnę po tą książkę. :)
    Serdecznie pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam inną książkę tej autorki, podobała mi się, więc po tę również sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze nie miałam do czynienia z piórem autorki i coś czuję, że chyba trochę straciłam. Muszę koniecznie to nadrobić. Pytanie tylko kiedy...

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...