Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 29 czerwca 2016

,,MINE'' Katy Evans - pod patronatem medialnym LŚC (recenzja premierowa)

Mine
Katy Evans
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Ocena: 5-/6
Patronat medialny:
LITERACKI ŚWIAT CYRYSI

~~ * ~~


,,Sześć miesięcy temu pragnęłam przygody na jedną noc – trochę się zabawić po latach poświęconych karierze. Zamiast tego... dostałam jego. Nieprzewidywalnego, wkurzającego, seksownego jego... Mężczyznę, którego pragną wszyscy, chociaż ja tego nie chciałam. Skończyło się tym, że nie tylko go pożądałam, lecz również absolutnie się w nim zakochałam. A teraz miłość do niego to najbardziej ekscytująca kolejka górska, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi się jechać.’’

    Po dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się w końcówce pierwszej części serii, Brooke i Remy ponownie są razem. Niestety, sielanka nie trwa zbyt długo. Okazuje się bowiem, że z powodu pewnych nieprzewidzianych okoliczności, Brooke musi na jakiś czas zniknąć z otoczenia ringu. Co się takiego stało? Czy ich historia miłosna ma szansę na szczęśliwe zakończenie? 
 
 ,,MINE’’ Katy Evans jest drugim tomem serii Real, międzynarodowego bestsellera, który podbił serca wielu czytelniczek. Czy również i tym razem czeka nas spora dawka niezapomnianych wrażeń i zmysłowych emocji? Z całą pewnością tak.

  Miło ponownie spotkać znanych bohaterów i na nowo przeżywać ich rozterki, problemy i niecodzienne przygody. A dzieje się niemało. Pojawia się pot, łzy, zazdrość i cierpienie, a także chwile radości i szczęścia pomieszane z żądzą i namiętnością. Zwłaszcza trzy sceny mocno zapadają w pamięć, wywołując niezłe palpitacje serca. Ciekawa jestem, czy w Waszym przypadku będzie tak samo.

  Podoba mi się metamorfoza Brooke i Remy’ego. Widać, że ewoluują, dojrzewają. Podejmują rozsądniejsze, bardziej przemyślane decyzje, coraz lepiej potrafią radzić sobie w trudnych momentach i odważnie stawiają czoła wszelkim przeszkodom. Choć czasami miewają też chwile słabości i zwątpienia. Jednak dzięki temu są bardziej ludzcy i łatwiej się z nimi identyfikować. Na szczególne uznanie zasługuje postać Tajfuna. Jest nie tylko świetnym bokserem, ale także inspirującym, niezłomnym, czułym i pełnym pasji mężczyzną. Jak kocha to  na zabój, szaleńczo i w dodatku wiernie. Jak nienawidzi, to całym sobą.

  Powieść nie skupia się tylko i wyłącznie na perypetiach uczuciowych bohaterów, lecz oscyluje także wokół podziemnych walk, w których aż kipi od dzikiej energii, maksymalnej dawki adrenaliny i czystego szaleństwa. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że stoję obok ringu i jestem częścią porywającego widowiska. Coś niesamowitego.

   Żeby jednak nie było tak słodko, to dodam do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. Już wcześniej narzekałam na niepotrzebne zachwyty Brooke na temat wyglądu boga seksu, ale tym razem autorka przeszła samą siebie. Niemal na każdym kroku Dumas rozpływa się na widok swojego ukochanego, jak czekolada na słońcu. Ja naprawdę wszystko rozumiem, mimo to uważam, że istnieją pewne granice uwielbienia, które ewidentnie tutaj zostały przekroczone. Takie jest moje zdanie, acz nie każdy musi je podzielać.

  Ponarzekałam trochę, co nie zmienia to faktu, że bardzo lubię tę serię. Działa jak narkotyk - wciąga, uzależnia i sieje spustoszenie w umyśle czytelnika. Dodatkową zaletą jest prosty język, bez patosu i udziwnień. Żałuję jedynie, że autorka nie pokusiła się o zastosowanie dwutorowej narracji z perspektywy obu płci, gdyż dzięki temu całość nabrała większego, pełniejszego kolorytu. Również akcja mogłaby być nieco bardziej dynamiczna i urozmaicona. Na całe szczęście fenomenalne zakończenie rekompensuje wszelkie braki.

Podsumowując:

  ,,MINE’’ podobnie jak ,,Real’’ uwodzi piękną historią, zniewala swoim urokiem i pochłania bez reszty. W cudowny sposób pokazuje, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu trzeba walczyć o siebie, swoje szczęście i marzenia. Bo bez walki nie ma zwycięstwa! Zdecydowanie najgorętsza lektura na lato. Szczerze polecam.


~ * ~
Na moim fanpage ,,MINE'' do wygrania: klik.
Wydawnictwo Papierowy Księżyc

21 komentarzy:

  1. Pierwszy tom czeka na półce i niebawem się za niego zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paulina sama nie wie, czy chce kontynuować tę serię. Ciągle zachwyty nad chłopakiem mogą być faktycznie nieco uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ta seria nie jest dla mnie, nie umiem się przekonać...

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, czekam na tę książkę, jak dziecko na gwiazdkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś się zdecyduje na te serie. Okładki są naprawdę fajne;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki, które pokazują, że warto walczyć o spełnienie swoich marzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli tylko uda mi się jakoś zdobyć tę książkę, to na pewno ją przeczytam, chociażby z czystej ciekawości, czy i mnie przypadnie do gustu :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. W takim razie zaczynam rozglądać się za pierwszym tomem. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie by mnie te ochy i achy nad facetem irytowały, raczej nie planuję tej serii poznawać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znając siebie, pewnie strasznie irytowałyby mnie te zachwyty, o których wspominasz;)

    OdpowiedzUsuń
  11. pierwszy tom przeczytałam już dawno i bardzo mi się spodobał, dlatego bez wahania sięgnę po kolejną część serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przesłanie tej książki jest naprawdę inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
  13. Może kiedyś do tej serii zajrzę. Zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak pierwszy tom trafi w moje ręce to może przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się, że Ci się spodobała, mimo tych uchybień. Sama niedługo się za nią wezmę, chociaż trochę się obawiam tych westchnień i podniet, nie lubię czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratuluję patronatu, książkę chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na razie czekam na "Real", a potem będę myśleć o "Mine".

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...