Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 23 listopada 2017

Wywiad z Michałem Matuszakiem

Karolajna
Jaka jest Pana ulubiona książka z dzieciństwa?


- Jako dziecko bardzo lubiłem książki przygodowe. Później preferencje czytelnicze nakierowałem na fantasy (towarzyszyło mi przez cały okres bycia nastolatkiem), zwłaszcza dzięki fenomenowi Harrego Pottera, choć przed ukazaniem się serii o młodym czarodzieju już sięgałem po inne książki z gatunku. Dokonując wyboru, co do ulubionej pozycji z dzieciństwa, postawię na Harrego Pottera. Dużo czasu z nim spędziłem, wywoływał we mnie ogrom emocji, obdarował wieloma czytelniczymi przygodami. Pomimo zmiany gustu książkowego, nadal uznaję lekturę J.K. Rowling za wyjątkową.

Co spowodowało, że zdecydował się Pan napisać pierwszą książkę?

- Pierwsza książka „Na marginesie” powstała trochę przez przypadek. Pisałem dla siebie, bo to lubiłem. Wcześniej tworzyłem teksty, zauroczony wizją nagrania płyty hip-hopowej. Znajomy komponował muzykę, stąd nie wydawało się to niemożliwe. Pomysł szybko upadł, ale pisanie kawałków rozbudziło we mnie większe aspiracje pisarskie. Z początku opisywałem codzienne życie, przemyślenia bohaterów, ich relacje itd. Gdy już nazbierało się treści, zauważyłem, że jest to w miarę spójne i można dopisać resztę, tworząc z tego ciekawą powieść. Wtedy nakręciłem się na poważnie i doprowadziłem do finiszu, oznaczającego wydanie książki.

Kinga Grabowska
Czy pisząc książkę zna Pan jej tytuł od samego początku czy zastanawia się Pan nad nim na samym końcu?


- Z tytułami bywa różnie. Czasem zaczynam powieść bez pomysłu na tytuł, w innym przypadku jest on wielokrotnie modyfikowany, zmieniany, przestawiany, poprawiany. „Bez wytchnienia” padło bardzo szybko, na samym początku i tak pozostało, bo tytuł wydawał mi się idealny do treści, a przy tym intrygujący.

Czy są jakieś tematy lub sprawy o których nigdy by Pan nie napisał? Jeśli tak to jakie?

- Lubię podejmować trudne tematy, wgłębiać się w nowe. Nie napisałbym romansu, science-fiction, ale tylko dlatego, że nie czułbym klimatu. Są to gatunki odległe od moich upodobań. Jeśli chodzi o tematykę, raczej nie ma kwestii, której poruszenia bym unikał.

Beata Wieczorek
Religia potrafi być motorem do działania, daje motywację do życia i czynienia dobra, jednak, jak wiadomo potrafi być ogromną, niszczącą siłą. Czy Pana zdaniem jest możliwy świat bez religii? Zastanawiał się Pan kiedykolwiek, jak funkcjonowałoby państwo zupełnie świeckie - miałoby więcej pozytywów czy negatywów?


- Pięknie napisano w okładkowym opisie „Bez wytchnienia”: „w burzliwych czasach religia pomaga utrzymać tożsamość narodu, stoi na straży postaw moralnych i pomaga w przetrwaniu”, czy „ pokazuje jak bardzo w ludziach jest zakorzeniona potrzeba wiary, posiadania solidnej podstawy, na której może oprzeć swój światopogląd”. Myślę, że te dwa cytaty w dużej mierze odwzorowują prawdę o współczesnym świecie. W dobie kryzysu ekonomicznego, uchodźczego, kryzysu demokracji, szybkiego tempa rozwoju i postępu, człowiek staje się bezbronny, czuje, że tempo zmian przychodzi za szybko, a predyspozycje adaptacyjne często przerastają zwykłego „szaraka”. W obliczu tych wyzwań wolimy zwrócić się do tego co dobrze znamy, a więc wartości narodowych, religijnych, rodzinnych, kojarzonych z bezpieczeństwem, stabilizacją i ograniczonym ryzykiem. Tu upatrywałbym wzrostu nastrojów anty i na tę chwilę ciężko będzie zrealizować wariant państwa laickiego. Wracając do pytania, uważam, że trzeba dążyć do państwa świeckiego, dając przy tym wszystkim grupom wyznaniowym takie same swobody i ochronę ze strony państwa, religię w szkole zastąpić religioznawstwem, a przedmiot katechezy przenieść do salek przy kościele. Dzięki temu można by odbudować silne więzy wspólnoty religijnej. W państwie świeckim widzę więcej plusów.

Falasa Falasa
Ja mam pytanko okładkowe. Czy i w jakim stopniu ma Pan wpływ na okładki tzn. na szatę graficzną książki? Czy Panu samemu stojącemu z boku Pańskie okładki się podobają?


- Wybór okładki ostatecznie należy do mnie. Autorką zdjęć z okładek „Na marginesie” i „Odgrodzeni” jest moja ukochana, Martyna. Okładkę „Bez wytchnienia” stworzyła Izabela Surdykowska-Jurek. Z każdej oprawy graficznej jestem zadowolony.

Ewelina Łukawska
Jaki jeszcze jest temat, który Pana dręczy i który chciałby Pan przelać na papier?


- Sporo jest tematów, oj sporo, tylko czasem trudno je wymodelować w atrakcyjną formę. Ostatnio najczęściej krąży w mojej głowie temat o wierności wobec swoich ideałów. Może nie jest to porywający, pełen zwrotów akcji wątek, lecz mnie osobiście bardzo intryguje. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem napisania powieści na podstawie historii leszczynianina Eugeniusza Pieniążka, który w 1971 roku uciekł z kraju przed prześladowaniami własnoręcznie skonstruowanym samolotem. A wszystko budował w własnym mieszkaniu, które mieściło się w bloku, w którym obecnie mieszkam. Ta historia sama się prosi, by ją spisać.

Świat bez religii czy świat bez polityki- który świat byłby lepszy i dlaczego?

- Oba zjawiska mają prawo bytu dzięki swoim zwolennikom. Bezkrytyczne uwielbienie do jednego, jaki i drugiego nie uważam za dobre posunięcie. Wiara zazwyczaj wiąże się z obietnicą poprawy, udziału w dobrostanie, który ma nadejść. Czasem, a ostatnio chyba coraz częściej, Kościół i politycy, mamią swoich wielbicieli, posługując się podłym wyrachowaniem i podliczaniem własnych korzyści, a zwolennicy służą jako trybik w machinie. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłby świat bez obłudy w religii i polityce.

Zacisze Lenki
Czy historie z Pana książek oparte są na prawdziwych wydarzeniach?


- „Na marginesie” jest zlepkiem wielu historii, osobowości, wydarzeń, z którymi miałem bardziej lub mniej do czynienia. Książka „Odgrodzeni” już jest konkretniejsza. Oparłem ją na prawdziwych wydarzeniach, które miałem okazję pośrednio poznać w życiu. Historia dorosłej kobiety w „Odgrodzeni” opowiada o więźniarce, którą poznałem podczas spotkania autorskiego w leszczyńskim areszcie śledczym. „Bez wytchnienia” to czysta fikcja, totalne wyobrażenie, stuprocentowa fantazja.

Czy jest szansa, że w kolejnej powieści pojawi się wątek proboszcza, któremu podporządkowują się mieszkańcy gminy i władze?

- Raczej nie rozpatrywałem podobnego scenariusza, ale nigdy nie wiadomo co przyniesie wena i wizja autorska.

Sabina
Czy w dzieciństwie marzył Pan by zostać żużlowcem?


- Jasne. Jako smarkacze ścigaliśmy się z kolegami rowerami po owalnym torze. Malowaliśmy rowery, by przypominały maszyny żużlowe, mieliśmy własny tor, park maszyn i drewnianą konstrukcję, która miała służyć jako trybuna – mieściła jakieś pięć osób. Świetna zabawa. Wspominam to z szerokim uśmiechem na twarzy.

Kto jest pierwszym czytelnikiem, który pochwali lub skrytykuje pańską książkę? Czy w ogóle jest taka osoba?

- Niektóre sprawy konsultuję z partnerką, ale nie czynię tego nazbyt często, choć przy głębszych dyskusjach często otwiera mi oczy, pomaga inaczej spojrzeć. Nikomu nie daję książki do przeczytania, więc pierwsze osoby, które w całości się z nią zapoznają to korektorzy w wydawnictwie. 
 
Basia
Największe pragnienie odnośnie książek ? I jak długo Pan ja pisał ? Czy były momenty w pisaniu, że nic nie przychodziło na myśl ? Czy w życiu pisanie zmniejsza bardzo czas na inne rzeczy? Czy czuje się Pan niewolnikiem książek?


- Oczywiście pochlebne recenzje i szerokie grono czytelników. O tym marzy pewnie każdy autor. Napisanie „Bez wytchnienia” zajęło mi około półtora roku. Są momenty, gdy się zatnę i ciężko mi ruszyć, tym bardziej, że nie mam regularnego trybu pisania. Raz poświęcę temu więcej czasu, później przez tydzień nie napiszę nic. Brak czasu to najgorsza plaga dla autora. Praca zarobkowa zabiera go najwięcej, odrobina odpoczynku, spotkania ze znajomymi, jakieś inne obowiązki domowe. Piszę w wolnych momentach, bo czas znacznie się wtedy kurczy. Obecnie nic nie tworzę. Nadrabiam sprawy, które nieco zaniedbałem, kosztem „Bez wytchnienia”.

Księgozbiór Kasiny
Gdzie według Pana jest większe zakłamanie i manipulacja: w szeregach Kościoła czy wśród polityków?


- Polityka z natury zdaje się być nieczysta, w końcu chodzi w niej o wysiudanie przeciwnika. Czarny PR wobec oponenta jest powszechnie stosowany, a przy zdobywaniu poparcia politycy często sięgają po półprawdy, populistyczny język, czy zwyczajne kłamstwa, manipulują na potęgę. Kościół swoje grzeszki także potrafi skutecznie skrywać. Wiele afer, które ujrzały światło dzienne mocno podkopały wiarygodność Kościoła. Największym zakłamaniem odznaczają się politycy, którzy wykorzystują religie do własnych celów, a jest to niestety tendencja zwyżkowa w świecie. O tym opowiada „Bez wytchnienia”.

 Jak wyglądało zbieranie materiałów do tej książki?

- Codzienna obserwacja, czytanie prasy, artykułów, oglądanie wartościowych programów, dyskusje, krytyczne podejście, analiza. Nie chcę zabrzmieć pyszałkowato, ale materiały gromadzę w głowie. To najlepsza przechowalnia i zawsze jest pod ręką.

Anonimowy
Do czego w swoim życiu dążył Pan "bez wytchnienia"?


- Do zrealizowania celu jakim było wydanie pierwszej książki, a potem każdej następnej. Może to też zabrzmi nieskromnie, ale wiem, że wykonałem sporo pracy, dużo się nagłówkowałem, stąd efekt smakuje jeszcze pyszniej.

Izunia Raszka
Załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa. Jakie powinna mieć według Pana składniki?


- Hmm… żargon gastronomiczny… autor to kucharz, odpowiada za całość. Wydawnictwo to restauracja, w której pichci/pisze. Słowa to przyprawy, mogą być pikantne, kwaśne, łagodne lub słodkie. Gotowa książka to przepyszne danie, które dla każdego jest czymś innym. Mi kojarzy się ze stołem wigilijnym, gdyż jedna potrawa to za mało. A składniki? Same najlepsze, najsmaczniejsze.

Załóżmy, że mógłby Pan przenieść się do świata przedstawionego w dowolnej powieści, jaką by Pan wybrał i dlaczego? A może żadną?

- Historie zamieszczone w „Na marginesie” i „Odgrodzeni” są wzięte z życia codziennego, więc po części każdy z nas doświadcza tego co jest w nich zawarte. Pozostaje świat przedstawiony w „Bez wytchnienia”, jednak z tej wizji bym zrezygnował. Społeczeństwa opanowane przez despotyczne reżimy, ślepo podporządkowane władzy, która kontrolę nad ludźmi sprawuje poprzez rozbudowany aparat ucisku - to zdecydowanie świat z którym nie chciałbym mieć nigdy do czynienia.

martucha180
Czym dla Pana jest SŁOWO?


- Najwspanialsza konstrukcja, jaką wymyślono. Słowo to zaczątek wszystkiego, to pierwszy krok inspirującej podróży. Słowo tworzy, ale może burzyć, wyraża miłość, ale też nienawiść. Słowo jednoczy, ale również skłóca. Dzięki słowu mogę realizować swoją pasję jaką jest pisanie. Kocham język polski i lubię go zgłębiać. Słowu należy się szacunek, a na pielęgnowaniu języka powinno każdemu z nas zależeć. Z przykrością stwierdzam, że język coraz częściej antagonizuje, aniżeli pojednuje.

Co Pan robi bez wytchnienia?

- Bez wytchnienia realizuję swoją pasję jaką jest pisanie. Nawet jeśli aktualnie nie tworzę, to wiele innych czynności temu podporządkowuję. Szukam informacji poszerzających horyzont, słucham ambitnej muzyki, analizuje czytane książki pod kątem konstrukcji fabuły, akcji, tworzenia bohaterów. Bez wytchnienia staram się być lepszy niż dnia ubiegłego.

Nela Radoń
Gdyby był Pan w takiej sytuacji jak Adam, walczył by Pan o swoje przekonania wiedząc, że może Pan nawet stracić życie, czy podkulił by Pan ogon i podporządkował się systemowi wbrew sobie?
 
- Ideały, w które wierzę są dla mnie bardzo ważne, jednak żyję w spokojnych czasach, więc z powodu ich wyznawania nie czekają mnie szykany, prześladowania, czy inne nieprzyjemności. Nie wiem jak zachowałbym się w ekstremalnej sytuacji. Nie umiem odpowiedzieć stanowczo, bo nigdy w takim położeniu się nie znalazłem. Mogę tylko powiedzieć, że przy codziennym, dużo mniejszym ryzyku twardo stąpam przy swoim i czasem wychodzi to z niekorzyścią dla mnie, ale satysfakcja wszystko rekompensuje.

Gosia
Jakie jest Pana największe marzenie literackie?


- By moje książki były czytane, by rozbudzały wyobraźnię, by wywoływały empatię, pozwalały zrozumieć drugiego, by, przede wszystkim, były dla czytelników ciekawymi lekturami.

mariola163
Czy Pana zdaniem ludzie jako społeczeństwo będą w stanie w przyszłości wyzwolić się z myślenia w myśl zasad: "bo Kościół tak twierdzi", "bo tak mówią politycy", czy raczej na zawsze pozostaną zamknięci w ciasnych umysłowych klatkach, w których umieściły ich władze religijne czy też polityczne?


- Kościół i polityka mają wpisane w gen przewodzić ludźmi, sprawować władzę, decydować za innych, obwarowywać się wielbicielami. Nie tylko Kościół i polityka zamyka w umysłowych klatkach. Teraz od głosu eksperta bardziej liczy się to co znajomy wrzuci lub napisze na Facebooku. Uważa się, że ekspert tak, a tak mówi, bo ma w tym interes, a znajomy przecież nie oszuka, z pewnością gada prawdę. W umysłowych klatkach zamyka bezrefleksyjność, bezkrytyczne przyjmowanie poglądu, opinii, zdania, które odpowiadają naszemu przekonaniu. Dzisiejsze „elity” to tzw. liderzy opinii. Ostatnio coraz częściej stają się nimi znane twarze, aktorzy, piosenkarze, sportowcy, przez to tak często oglądamy ich w reklamach. Lider opinii to nie ekspert, ale popularna, lubiana gęba z show-biznesu. Podsumowując, coraz więcej pojawia się ruchów wolnościowych, które są podwaliną pod indywidualne myślenie. Jest jeszcze dużo do zrobienia, ludzie coraz mniej czytają, nie wypracowują swojego zdania, ale mam w sobie dużo optymizmu i wierzę, że częściej będziemy się posługiwać własnymi wnioskami niż czyimiś „pewnikami”.

Czy podczas procesu tworzenia swojej książki o wykorzystywaniu religii w celach politycznych napotkał Pan ze strony Kościoła czy też polityków jakiś opór, chcę przymusu zmiany tematyki, czy wręcz otwartą wrogość?

- W żaden sposób nie odczułem niechęci ze strony wyznawców jakiejkolwiek religii. Trzeba pamiętać, że stroną konfliktu w „Bez wytchnienia” są też muzułmanie, żydzi, a także buddyści. Gdybym miał już podpaść, to chyba wszystkim osobom wierzącym. 
 
Ania J
Czy pisząc tę książkę stawiał się Pan w sytuacji głównego bohatera? Jeśli tak to czy właśnie podejmowałby Pan takie decyzje jak Adam?


- Adam jest dla mnie osobą wyjątkową. Nie jest jednoznacznie bohaterski. To byłoby zbyt proste. Miotają nim wątpliwości, ale w ostatecznym rozrachunku dużo poświęca ważnej sprawie. Czy podjąłbym takie same decyzje? Z pewnością chciałbym, ale jak bym zrobił w rzeczywistości – trudno mi powiedzieć. Gdybym postąpił jak Adam, byłbym z siebie bardzo dumny. Chłopak to mój ulubiony bohater ze wszystkich książek jakie napisałem.

Edyta Chmura
Wciąż gnać bez wytchnienia nikt nie dałby rady. Zatem jak wygląda Pana ulubiona forma relaksu?


- Przede wszystkim spotkania ze znajomymi, wszelakie wypady, jazda na rowerze, czytanie, mecze żużlowe. Żebym czuł się dobrze wystarczy mi słońce, okres wiosenno-letni. Na jesień zawsze markotnieję.

„Prawie całe zło świata wywodzi się z faktu, że ktoś się czegoś boi.” – tak mówiła Valancy w „Błękitnym zamku” Lucy Maud Montgomery. Zgadza się Pan z tą opinią? Czego Pan boi się najbardziej?


- Bardzo trafne określenie. Lęki często wynikają z braku wiedzy, obeznania, łatwo wówczas o krzywdzące stereotypy. Ostatnio znajomy mi opowiadał, że panicznie bał się pająków. Gdy widział to stworzonko uciekał w drugi kąt pokoju. I co ciekawe, poznał dziewczynę, która hoduje pająki. Po długich namowach i próbach przełamania w końcu się zgodził wziąć jednego na rękę. Od tego momentu, mówił, nie ma z nimi żadnego problemu. A czego ja się boję? Szczurów. Może bardziej czuję do nich obrzydzenie. To mi przyszło do głowy, gdyż niedawno stanąłem z jednym oko w oko. Brrr… ohyda.

👌👌👌

Dziękuję za udział w konkursie. Przyjemnie było spędzić czas przy tak ciekawych, kreatywnych pytaniach. Niektóre zaskoczyły oryginalnością, inne mądrością, jeszcze inne humorem. Ogromną frajdę sprawiło mi odpowiadanie, lecz nagroda jest tylko jedna. Powędruje ona do Beaty Wieczorek. Wszystkim jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie. Zainteresowanych dalszą znajomością zapraszam na fanpage Michał Matuszak – strona autorska. Wkrótce i tam pojawi się konkurs.

Bądźmy dla siebie uprzejmi, kochajmy swoich sąsiadów i uśmiechajmy się na ulicy.

Pozdrawiam serdecznie!

😊😊😊


W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Panu Michałowi Matuszakowi za niezwykle interesujący wywiad.
 
Laureatce serdecznie gratuluję i proszę o kontakt mailowy.
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco,
Cyrysia

11 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemnie czytało się ten wywiad. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący wywiad, nie czytałam jeszcze tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujący wywiad. Gratuluję zwyciężczyni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny autor, którego nie znam :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujacy autor, który ma wiele do powiedzenia :) Zwłaszcza watki religijne i odpowiedzi mnie zaciekawiły.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy wywiad. Gratuluję zwyciężczyni.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję autorowi za wyczerpującą odpowiedź i uhonorowanie mojego pytania, a Cyrysi za konkurs, dzięki któremu będę miała przyjemność przeczytania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...