martucha180
Czym dla Pana jest SŁOWO?
Uważam się za rzemieślnika, więc słowo jest dla mnie narzędziem pracy. Kiedy piszę scenariusz, staje się ono obrazem, ponieważ kino operuje innym językiem niż literatura. W filmie nie można opisywać, trzeba pokazywać. Kiedy pracuję jako tłumacz, słowo staje się etykietką, którą należy podmienić na inną tak, żeby zachować zawartość tego, co jest w środku, a co wymyślił ktoś inny. Największy stopień skomplikowania przychodzi podczas pisania powieści – słowo musi być i etykietką, i zawartością, a idealnie, gdyby jeszcze w głowie czytelnika wykreowało obraz.
Co jest najłatwiejsze, a co najtrudniejsze podczas pisania scenariusza?
To zależy od scenarzysty. Niektórych paraliżuje wymyślanie historii, czyli odbicie się od pustej kartki. Pokazuje to np. film Barton Fink, w którym scenarzysta utknął na pierwszym zdaniu: “Słychać poranne nawoływanie sprzedawców ryb”. Mnie na szczęście tzw. story przychodzi łatwo, natomiast prawdziwą torturą są dialogi. Nie mam daru pisania naturalnie brzmiących kwestii, dlatego muszę długo szlifować je i poprawiać, aż osiągną zadowalający poziom. Scenariusz nie wybacza źle brzmiących dialogów, ponieważ w filmie czy serialu są wypowiadane na głos i słychać każdy fałsz. Dialogi w powieściach czytamy na ogół głosem wewnętrznym, który jest pod tym względem łaskawszy.
Zacisze Lenki
Czy życie bez czytania, bez literatury może być pełnowartościowe? Czy ewentualnie istnieje jakiś zamiennik czytania?
Nie wyobrażam sobie życia bez czytania, ale obawiam się, że w przyszłości dla coraz większej liczby osób zamiennikiem staną się, już się stają, gry komputerowe. A ściślej mówiąc, rzeczywistość wirtualna, która z każdym dniem jest udoskonalana i być może w końcu wyprze nie tylko literaturę, ale i film.
Czy podczas pisania potrzebuje Pan ciszy i samotności czy raczej w tle słucha Pan muzyki? Co towarzyszy Panu w trakcie tworzenia scen kryminalnych?
Potrzebuję BEZWZGLĘDNEJ ciszy przez około pierwszy kwadrans pracy. Potem wsiąkam już w historię, osiągam rodzaj skupienia, nazywany “stanem alfa”, i wtedy za oknem może dziać się wszystko, łącznie z nalotem dywanowym, nic nie jest w stanie mnie rozproszyć. To bardzo przyjemny stan, opisywany czasem tak, że “o bożym świecie się zapomina”. A odpowiadając na drugą część pytania – sceny kryminalne nie różnią się od pozostałych. Wszystkie trzeba sobie najpierw wyobrazić, a potem zapisać.
Księgozbiór Kasiny
Skąd czerpie Pan pomysły na fabułę?
Raczej „z życia”, bo inaczej bałbym się, że widz/czytelnik odbierze moje pomysły jako zmyślone czyli nieprzekonujące. Ale nigdy nie wykorzystuję prawdziwych sytuacji czy zdarzeń „jeden do jednego” czyli dosłownie. To byłoby nieetyczne i źle bym się z tym czuł. Zmieniam więc szczegóły, kompiluję, twórczo rozwijam, czasami też wyolbrzymiam.
Czy postacie drugoplanowe są równie ważne dla Pana jak i główni bohaterowie? Skąd pomysł na ich kreacje?
Postaci drugoplanowe są dla mnie przede wszystkim okazją do wprowadzenia humoru. Z tego powodu na ogół „kradną show” i trzeba uważać, żeby nie zdominowały opowieści i nie przyćmiły postaci pierwszoplanowych. Pierwowzorami są najczęściej wyraziste postaci z mojego otoczenia, które jeszcze trzeba trochę wyklarować i „podkręcić”.
red_sonia
Czy jest osoba, której życie chciałby Pan opisać scenariuszem, tak by powstał film biograficzny? Kim ta osoba jest? A może taki film już powstał? Jeżeli tak, to jakie były mocne, a jakie słabe strony scenariusza?
O życiu pewnej osoby rzeczywiście bardzo chciałbym napisać scenariusz i już nawet poczyniłem pewne starania w tym kierunku. Jednak, jak to bywa z autentycznymi postaciami, nie sposób zaklepać sobie ich historii, dlatego nie mogę ujawnić, o kogo chodzi. Boję się, że ktoś mnie ubiegnie. Zdradzę tylko, że to kobieta, Polka, niestety już nieżyjąca, a jej historia jest fascynującym materiałem na film, choć jednocześnie byłaby to produkcja wysokobudżetowa, a to niewątpliwie słaba strona każdego scenariusza.
Izabela Wyszomirska
Wydaje się, że jako współautor takich seriali jak: "BrzydUla", "Singielki", "Na Wspólnej" czy "Egzamin z życia" doskonale orientuje się Pan w świecie okołofilmowym, w tym scenarzystów, których mamy w tytule Pańskiej powieści. Czy uważa Pan za plus to, że zna Pan ten świat od kulis i w jakiś sposób było to pomocne przy pisaniu książki?
Doceniam autorów, którzy wiele wysiłku wkładają w research. Sam też zawsze staram się zebrać informacje konieczne do wiarygodnego przedstawienia opisywanych zdarzeń czy realiów. Ale nic nie zastąpi wiedzy zdobytej „w praniu” i z pierwszej ręki. To autentyzm nie do podrobienia. W Spisku chciałem przybliżyć czytelnikom pracę scenarzysty i kulisy telewizji, ale też po prostu łatwiej mi było opisywać coś, co znam, niż zmyślać.
Komedia kryminalna to gatunek, który nie epatuje nadmiernym okrucieństwem, a z drugiej strony powinien bawić. Czy według Pana, któregoś z tych elementów powinno być więcej, czy może lepiej zachować równowagę?
To jak łączenie ognia z wodą. Zabawa niebezpieczna, a jej wynik niepewny. Ale nie chciałem pisać kolejnego skandynawskiego kryminału, dlatego podjąłem ryzyko zmieszania dwóch krańcowo odmiennych gatunków. Humor jest mi bliski, ale jako przyprawa, a nie danie główne. Podobnie jak w serialach, których miałem przyjemność być współscenarzystą, takich jak BrzydUla i Singielka – humor był w tyle historii miłosnej. Jeśli więc ktoś lubi pękać ze śmiechu podczas lektury, lojalnie uprzedzam, że Spisek scenarzystów to bardziej lekki kryminał niż komedia pełną gębą.
Małgorzata
Czy bycie scenarzystą pomaga, czy przeszkadza w pisaniu powieści?
Z pozoru wydawać by się mogło, że pomaga, ponieważ pisząc scenariusze zyskuje się doświadczenie w tworzeniu interesujących historii. Z drugiej strony jednak, przedstawienie takiej historii w powieści wymaga innych środków wyrazu. Niewielka liczba scenarzystów, którzy zostali pisarzami, wskazuje, że to wcale nie jest łatwe...
To tak naprawdę dwa różne światy, trzeba nauczyć się pisać w innym języku. Jak już wspominałem – film operuje obrazami, to seria migawek, i pisarzowi ciężko przestawić się na taki sposób opowiadania. Sam cały czas uczę się przeskakiwać z pisania scenariuszowego na powieściowe. Nie jest to łatwe, ale bardzo lubię wyzwania. Myślę, że moje powieści zawsze będą trochę „pachniały” scenariuszem, pewnych nawyków nie da się wyrugować.
Czym dla Pana jest SŁOWO?
Uważam się za rzemieślnika, więc słowo jest dla mnie narzędziem pracy. Kiedy piszę scenariusz, staje się ono obrazem, ponieważ kino operuje innym językiem niż literatura. W filmie nie można opisywać, trzeba pokazywać. Kiedy pracuję jako tłumacz, słowo staje się etykietką, którą należy podmienić na inną tak, żeby zachować zawartość tego, co jest w środku, a co wymyślił ktoś inny. Największy stopień skomplikowania przychodzi podczas pisania powieści – słowo musi być i etykietką, i zawartością, a idealnie, gdyby jeszcze w głowie czytelnika wykreowało obraz.
Co jest najłatwiejsze, a co najtrudniejsze podczas pisania scenariusza?
To zależy od scenarzysty. Niektórych paraliżuje wymyślanie historii, czyli odbicie się od pustej kartki. Pokazuje to np. film Barton Fink, w którym scenarzysta utknął na pierwszym zdaniu: “Słychać poranne nawoływanie sprzedawców ryb”. Mnie na szczęście tzw. story przychodzi łatwo, natomiast prawdziwą torturą są dialogi. Nie mam daru pisania naturalnie brzmiących kwestii, dlatego muszę długo szlifować je i poprawiać, aż osiągną zadowalający poziom. Scenariusz nie wybacza źle brzmiących dialogów, ponieważ w filmie czy serialu są wypowiadane na głos i słychać każdy fałsz. Dialogi w powieściach czytamy na ogół głosem wewnętrznym, który jest pod tym względem łaskawszy.
Zacisze Lenki
Czy życie bez czytania, bez literatury może być pełnowartościowe? Czy ewentualnie istnieje jakiś zamiennik czytania?
Nie wyobrażam sobie życia bez czytania, ale obawiam się, że w przyszłości dla coraz większej liczby osób zamiennikiem staną się, już się stają, gry komputerowe. A ściślej mówiąc, rzeczywistość wirtualna, która z każdym dniem jest udoskonalana i być może w końcu wyprze nie tylko literaturę, ale i film.
Czy podczas pisania potrzebuje Pan ciszy i samotności czy raczej w tle słucha Pan muzyki? Co towarzyszy Panu w trakcie tworzenia scen kryminalnych?
Potrzebuję BEZWZGLĘDNEJ ciszy przez około pierwszy kwadrans pracy. Potem wsiąkam już w historię, osiągam rodzaj skupienia, nazywany “stanem alfa”, i wtedy za oknem może dziać się wszystko, łącznie z nalotem dywanowym, nic nie jest w stanie mnie rozproszyć. To bardzo przyjemny stan, opisywany czasem tak, że “o bożym świecie się zapomina”. A odpowiadając na drugą część pytania – sceny kryminalne nie różnią się od pozostałych. Wszystkie trzeba sobie najpierw wyobrazić, a potem zapisać.
Księgozbiór Kasiny
Skąd czerpie Pan pomysły na fabułę?
Raczej „z życia”, bo inaczej bałbym się, że widz/czytelnik odbierze moje pomysły jako zmyślone czyli nieprzekonujące. Ale nigdy nie wykorzystuję prawdziwych sytuacji czy zdarzeń „jeden do jednego” czyli dosłownie. To byłoby nieetyczne i źle bym się z tym czuł. Zmieniam więc szczegóły, kompiluję, twórczo rozwijam, czasami też wyolbrzymiam.
Czy postacie drugoplanowe są równie ważne dla Pana jak i główni bohaterowie? Skąd pomysł na ich kreacje?
Postaci drugoplanowe są dla mnie przede wszystkim okazją do wprowadzenia humoru. Z tego powodu na ogół „kradną show” i trzeba uważać, żeby nie zdominowały opowieści i nie przyćmiły postaci pierwszoplanowych. Pierwowzorami są najczęściej wyraziste postaci z mojego otoczenia, które jeszcze trzeba trochę wyklarować i „podkręcić”.
red_sonia
Czy jest osoba, której życie chciałby Pan opisać scenariuszem, tak by powstał film biograficzny? Kim ta osoba jest? A może taki film już powstał? Jeżeli tak, to jakie były mocne, a jakie słabe strony scenariusza?
O życiu pewnej osoby rzeczywiście bardzo chciałbym napisać scenariusz i już nawet poczyniłem pewne starania w tym kierunku. Jednak, jak to bywa z autentycznymi postaciami, nie sposób zaklepać sobie ich historii, dlatego nie mogę ujawnić, o kogo chodzi. Boję się, że ktoś mnie ubiegnie. Zdradzę tylko, że to kobieta, Polka, niestety już nieżyjąca, a jej historia jest fascynującym materiałem na film, choć jednocześnie byłaby to produkcja wysokobudżetowa, a to niewątpliwie słaba strona każdego scenariusza.
Izabela Wyszomirska
Wydaje się, że jako współautor takich seriali jak: "BrzydUla", "Singielki", "Na Wspólnej" czy "Egzamin z życia" doskonale orientuje się Pan w świecie okołofilmowym, w tym scenarzystów, których mamy w tytule Pańskiej powieści. Czy uważa Pan za plus to, że zna Pan ten świat od kulis i w jakiś sposób było to pomocne przy pisaniu książki?
Doceniam autorów, którzy wiele wysiłku wkładają w research. Sam też zawsze staram się zebrać informacje konieczne do wiarygodnego przedstawienia opisywanych zdarzeń czy realiów. Ale nic nie zastąpi wiedzy zdobytej „w praniu” i z pierwszej ręki. To autentyzm nie do podrobienia. W Spisku chciałem przybliżyć czytelnikom pracę scenarzysty i kulisy telewizji, ale też po prostu łatwiej mi było opisywać coś, co znam, niż zmyślać.
Komedia kryminalna to gatunek, który nie epatuje nadmiernym okrucieństwem, a z drugiej strony powinien bawić. Czy według Pana, któregoś z tych elementów powinno być więcej, czy może lepiej zachować równowagę?
To jak łączenie ognia z wodą. Zabawa niebezpieczna, a jej wynik niepewny. Ale nie chciałem pisać kolejnego skandynawskiego kryminału, dlatego podjąłem ryzyko zmieszania dwóch krańcowo odmiennych gatunków. Humor jest mi bliski, ale jako przyprawa, a nie danie główne. Podobnie jak w serialach, których miałem przyjemność być współscenarzystą, takich jak BrzydUla i Singielka – humor był w tyle historii miłosnej. Jeśli więc ktoś lubi pękać ze śmiechu podczas lektury, lojalnie uprzedzam, że Spisek scenarzystów to bardziej lekki kryminał niż komedia pełną gębą.
Małgorzata
Czy bycie scenarzystą pomaga, czy przeszkadza w pisaniu powieści?
Z pozoru wydawać by się mogło, że pomaga, ponieważ pisząc scenariusze zyskuje się doświadczenie w tworzeniu interesujących historii. Z drugiej strony jednak, przedstawienie takiej historii w powieści wymaga innych środków wyrazu. Niewielka liczba scenarzystów, którzy zostali pisarzami, wskazuje, że to wcale nie jest łatwe...
To tak naprawdę dwa różne światy, trzeba nauczyć się pisać w innym języku. Jak już wspominałem – film operuje obrazami, to seria migawek, i pisarzowi ciężko przestawić się na taki sposób opowiadania. Sam cały czas uczę się przeskakiwać z pisania scenariuszowego na powieściowe. Nie jest to łatwe, ale bardzo lubię wyzwania. Myślę, że moje powieści zawsze będą trochę „pachniały” scenariuszem, pewnych nawyków nie da się wyrugować.
mariola163
Czy jako wykładowca scenopisarstwa widzi Pan jakiś potencjał "wysokich lotów" na przyszłość w tym zakresie?
Jak najbardziej widzę potencjał w edukowaniu scenarzystów. Wydaje się, że nie ma nic prostszego niż napisanie dobrego scenariusza. Wystarczy ciekawa historia, dialogi i... Już? Tymczasem i reżyserzy, i producenci narzekają, że w polskim kinie brakuje dobrych scenariuszy. A jest to rzemiosło, którego można się nauczyć. Dlatego współpracuję jako wykładowca między innymi ze StoryLab, gdzie bardzo profesjonalnie podchodzi się do kształcenia przyszłych scenarzystów.
Woli Pan pisać scenariusze czy raczej książki, a może jest to Panu obojętne?
Podczas pracy na Spiskiem scenarzystów ogromnie spodobało mi się pisanie powieści. Przede wszystkim dlatego, że jest to praca indywidualna. Scenarzysta jest tylko trybikiem w wielkiej machinie i musi mieć w sobie pokłady pokory i cierpliwości, ponieważ film jest dziełem zbiorowym. Z drugiej strony scenarzysta może naprawdę poczuć się demiurgiem – to, co sobie wymyślił, zostaje w pewnym sensie urzeczywistnione, przestaje być jedynie domeną wyobraźni, jak w przypadku pisarza. To trochę jak różnica między architektem-amatorem, który domy rysuje na kartce papieru, a zawodowcem, który pewnego dnia może wjechać prawdziwą windą na trzydzieste piętro wieżowca, żeby napawać się widokiem, jaki rozciąga się z tarasu, który zaprojektował.
IdęCośWszamać
Jaki jest Pana ulubiony deser?
Dzień bez czegoś słodkiego jest dniem straconym. Uwielbiam słodycze, świetnie mi się pisze po zjedzeniu czekolady, która daje energię i pobudza umysł. Jako dziecko marzyłem o rachatłukum, o którym przeczytałem w Kronikach Narni. Byłem przekonany, że coś, co nazywa się tak tajemniczo, musi smakować nieziemsko. Bardzo się rozczarowałem, kiedy wiele lat później spróbowałem tego specjału (obecnie bez problemu można kupić go w Polsce, funkcjonuje pod nazwą Turkish delight). To po prostu słodka jak ulepek galaretka owocowa obsypana jeszcze na dokładkę cukrem pudrem.
Jak najchętniej spędza Pan wakacje? W namiocie, domku czy hotelu?
Ostatni raz z namiotem podróżowałem na studiach. Któregoś dnia, dotarłszy późną nocą do Oxfordu, rozbiłem się po ciemku na czymś, co wydawało mi się polem namiotowym, ale rankiem okazało się cmentarzem. Od tej pory mam słabość do hoteli. Nagromadzenie w jednym miejscu rozmaitych ludzi różnych narodowości to świetna okazja dla pisarza i scenarzysty, żeby podpatrzeć to i owo. A tak na marginesie - odpowiedzi na Państwa pytania spisuję podczas podróży po Sycylii. Jesienią, zimą i wiosną bardzo lubię zmieniać klimat na cieplejszy, za to lato uwielbiam spędzać w Warszawie.
Małgosia Xxookds
Z jakim bohaterem literackim mógłby się Pan utożsamić, dlaczego?
Identyfikuję się z którymś z bohaterów każdej książki, którą czytam. Moim zdaniem to podstawowe zadanie autora, żeby dać czytelnikowi punkt zaczepienia. Jeśli nie czujemy więzi z żadnym z bohaterów, to znak, że książka jest słaba. Szczególnie bliscy są mi protagoniści z powieści Murakamiego.
Gdyby do końca świata pozostały jedynie 24 godziny, a Pan podsumowałby swoje życie, czy mógłby Pan powiedzieć 'miałem wspaniałe, szczęśliwe życie!' a może z przykrością stwierdziłby Pan, że nie wykorzystał otrzymanej szansy?
Podsumowywanie życia wydaje mi się jałową czynnością, a już na pewno nie byłbym w stanie skupić się tym, gdyby do końca świata pozostały 24 godziny. Myślę, że między innymi dlatego jestem szczęśliwy, że zajmuję się przeżywaniem życia. Co nie znaczy, że nie lubię tematów egzystencjalnych. Wręcz przeciwnie – uwielbiam je roztrząsać i między innymi dlatego zająłem się pisaniem kryminałów.
Gosia
Gdyby mógł się Pan zaprzyjaźnić z wybranym bohaterem literackim to kogo by Pan wybrał i dlaczego?
Zdecydowanie Muminki. Cała ta postrzelona, a jednocześnie taka zwyczajnie ciepła rodzina, fascynuje mnie od dzieciństwa. Kiedy czytałem ich przygody już jako dorosły, uderzyło mnie, jak wiele poważnych tematów i prawdy psychologicznej udało się przemycić autorce.
Czy jako wykładowca scenopisarstwa widzi Pan jakiś potencjał "wysokich lotów" na przyszłość w tym zakresie?
Jak najbardziej widzę potencjał w edukowaniu scenarzystów. Wydaje się, że nie ma nic prostszego niż napisanie dobrego scenariusza. Wystarczy ciekawa historia, dialogi i... Już? Tymczasem i reżyserzy, i producenci narzekają, że w polskim kinie brakuje dobrych scenariuszy. A jest to rzemiosło, którego można się nauczyć. Dlatego współpracuję jako wykładowca między innymi ze StoryLab, gdzie bardzo profesjonalnie podchodzi się do kształcenia przyszłych scenarzystów.
Woli Pan pisać scenariusze czy raczej książki, a może jest to Panu obojętne?
Podczas pracy na Spiskiem scenarzystów ogromnie spodobało mi się pisanie powieści. Przede wszystkim dlatego, że jest to praca indywidualna. Scenarzysta jest tylko trybikiem w wielkiej machinie i musi mieć w sobie pokłady pokory i cierpliwości, ponieważ film jest dziełem zbiorowym. Z drugiej strony scenarzysta może naprawdę poczuć się demiurgiem – to, co sobie wymyślił, zostaje w pewnym sensie urzeczywistnione, przestaje być jedynie domeną wyobraźni, jak w przypadku pisarza. To trochę jak różnica między architektem-amatorem, który domy rysuje na kartce papieru, a zawodowcem, który pewnego dnia może wjechać prawdziwą windą na trzydzieste piętro wieżowca, żeby napawać się widokiem, jaki rozciąga się z tarasu, który zaprojektował.
IdęCośWszamać
Jaki jest Pana ulubiony deser?
Dzień bez czegoś słodkiego jest dniem straconym. Uwielbiam słodycze, świetnie mi się pisze po zjedzeniu czekolady, która daje energię i pobudza umysł. Jako dziecko marzyłem o rachatłukum, o którym przeczytałem w Kronikach Narni. Byłem przekonany, że coś, co nazywa się tak tajemniczo, musi smakować nieziemsko. Bardzo się rozczarowałem, kiedy wiele lat później spróbowałem tego specjału (obecnie bez problemu można kupić go w Polsce, funkcjonuje pod nazwą Turkish delight). To po prostu słodka jak ulepek galaretka owocowa obsypana jeszcze na dokładkę cukrem pudrem.
Jak najchętniej spędza Pan wakacje? W namiocie, domku czy hotelu?
Ostatni raz z namiotem podróżowałem na studiach. Któregoś dnia, dotarłszy późną nocą do Oxfordu, rozbiłem się po ciemku na czymś, co wydawało mi się polem namiotowym, ale rankiem okazało się cmentarzem. Od tej pory mam słabość do hoteli. Nagromadzenie w jednym miejscu rozmaitych ludzi różnych narodowości to świetna okazja dla pisarza i scenarzysty, żeby podpatrzeć to i owo. A tak na marginesie - odpowiedzi na Państwa pytania spisuję podczas podróży po Sycylii. Jesienią, zimą i wiosną bardzo lubię zmieniać klimat na cieplejszy, za to lato uwielbiam spędzać w Warszawie.
Małgosia Xxookds
Z jakim bohaterem literackim mógłby się Pan utożsamić, dlaczego?
Identyfikuję się z którymś z bohaterów każdej książki, którą czytam. Moim zdaniem to podstawowe zadanie autora, żeby dać czytelnikowi punkt zaczepienia. Jeśli nie czujemy więzi z żadnym z bohaterów, to znak, że książka jest słaba. Szczególnie bliscy są mi protagoniści z powieści Murakamiego.
Gdyby do końca świata pozostały jedynie 24 godziny, a Pan podsumowałby swoje życie, czy mógłby Pan powiedzieć 'miałem wspaniałe, szczęśliwe życie!' a może z przykrością stwierdziłby Pan, że nie wykorzystał otrzymanej szansy?
Podsumowywanie życia wydaje mi się jałową czynnością, a już na pewno nie byłbym w stanie skupić się tym, gdyby do końca świata pozostały 24 godziny. Myślę, że między innymi dlatego jestem szczęśliwy, że zajmuję się przeżywaniem życia. Co nie znaczy, że nie lubię tematów egzystencjalnych. Wręcz przeciwnie – uwielbiam je roztrząsać i między innymi dlatego zająłem się pisaniem kryminałów.
Gosia
Gdyby mógł się Pan zaprzyjaźnić z wybranym bohaterem literackim to kogo by Pan wybrał i dlaczego?
Zdecydowanie Muminki. Cała ta postrzelona, a jednocześnie taka zwyczajnie ciepła rodzina, fascynuje mnie od dzieciństwa. Kiedy czytałem ich przygody już jako dorosły, uderzyło mnie, jak wiele poważnych tematów i prawdy psychologicznej udało się przemycić autorce.
Kim chciał Pan zostać w dzieciństwie? Spełniło się Pana marzenie, czy może dopiero zamierza je Pan zrealizować?
Pierwszym „zawodowym” marzeniem, która zapamiętałem, a było to w okolicach trzeciej, czwartej klasy podstawówki, było zostać pisarzem. O byciu scenarzystą nawet nie marzyłem, wydawało mi się to zupełnie nierealne. Potem przeszedłem przez kilka bardziej „racjonalnych” planów na życie, więc zabawne, że wróciłem do punktu wyjścia. Jestem przekonany, że „chcieć to móc”. Wystarczy naprawdę chcieć, ale raczej działać w wymarzonym kierunku, niż biernie „chcieć”, a wówczas marzenia się spełnią.
Pierwszym „zawodowym” marzeniem, która zapamiętałem, a było to w okolicach trzeciej, czwartej klasy podstawówki, było zostać pisarzem. O byciu scenarzystą nawet nie marzyłem, wydawało mi się to zupełnie nierealne. Potem przeszedłem przez kilka bardziej „racjonalnych” planów na życie, więc zabawne, że wróciłem do punktu wyjścia. Jestem przekonany, że „chcieć to móc”. Wystarczy naprawdę chcieć, ale raczej działać w wymarzonym kierunku, niż biernie „chcieć”, a wówczas marzenia się spełnią.
Wspaniały wywiad, bardzo dobrze się go czytało. Gratulacje dla zwyciężczyni.:)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad, dziękuję za odpowiedzi, szczególnie za odpowiedzi na moje pytania:)
OdpowiedzUsuńPytania i odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Lubię czytać wywiady z pisarzami.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Ciekawy wywiad. Gratulacje Iza!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wywiady, aż mam ochotę ns książkę autora :)
OdpowiedzUsuńO! W dziciństwie zaczytywałam się w Muminkach. Bardzo interesujący wywiad. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wywiady, gdyż dowiaduję się z nich wiele ciekawych rzeczy o danym autorze ;)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad.Też nie wyobrażam sobie życia bez czytania :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :) Czysta przyjemność z czytania :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jeszcze przede mną. Bardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuń