Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

wtorek, 30 czerwca 2015

Zaryzykować czy stracić?


Grając w miłość
Abbi Glines


Data wydania: 1 lipca 2015
Wydawca: Pascal
Gatunek: New Adult
Seria: Chance #1
Ocena: 5/6








   Niektórzy ludzie boją się zaangażować emocjonalnie i uczuciowo w stałe związki. Jakie są tego przyczyny? Strach przed odrzuceniem, poddanie się partnerowi, brak akceptacji? A może chodzi o coś zupełnie innego?

  Grant ma dosyć humorzastej Nan, dlatego postanawia wreszcie zakończyć ten romans. Tym bardziej, że od dłuższego czasu jego myśli nieustannie krążą wokół Harlow – przyrodniej siostry Nan, z którą kiedyś połączyła go krótka, acz intensywna relacja.

''Chciałem być dla Harlow Manning kimś więcej niż tylko przyjacielem''.
  Jednak pewna tragedia sprawia, że mężczyzna zapomina o obiekcie swoich westchnień i zaczyna topić smutki w alkoholu, imprezach i przygodnym seksie. Ale trzy miesiące później  drogi Granta i Harlow nieoczekiwanie ponownie się krzyżują. Czy tym razem Grant zawalczy o własne szczęście? A może jest już za późno by cokolwiek naprawić?

  ''Grając w miłość'' Abbi Glines to siódmy tom cyklu Rosemary Beach, zarazem pierwsza część serii: Chance, traktująca o losach Granta i Harlow. Granta poznałam w pierwszym akapicie ''O krok za daleko'', w momencie, w którym Blaire celowała do niego z pistoletu, potem jeszcze pojawiał się w innych tomach np. ''Odzyskane szczęście'', gdzie na przyjęciu przedślubnym swojego przyjaciela podrywał słodką, niewinną Harlow. Od tamtej pory nie mogłam się doczekać, kiedy autorka poświęci mu więcej uwagi. I wreszcie moja cierpliwość została nagrodzona. Tak dla wyjaśnienia napiszę, że książkę można czytać bez znajomości poprzednich tomów, choć z pewnością nie zaszkodziłoby do nich sięgnąć, ze względu na postacie drugoplanowe, które wcześniej odegrały istotną rolę w serii. Wybór pozostawiam Wam.

  Fabuła sama w sobie  nie zaskakuje niczym nadzwyczajnym, a jednak zyskuje przy bliższym poznaniu. Mamy nietypowy trójkąt miłosny. Dwie przyrodnie siostry, córki najsławniejszego na całym świecie gwiazdy rocka oraz Grant – przyjaciel rodziny. Dziewczyny nigdy nie miały ze sobą dobrego kontaktu, wręcz pałają do siebie nienawiścią, lecz na czas trasy koncertowej swojego ojca zmuszone są mieszkać pod jednym dachem. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Grant najpierw spotyka się z jedną siostrą, potem z drugą. Łatwo się już domyślić, co z tego wyniknie.


  Autorka stworzyła ciekawą, emocjonującą historię pełną zaskakujących niespodzianek i szokujących epizodów. Prym wiedzie wątek miłosny, ale nie brak też rodzinnych tajemnic i innych interesujących wydarzeń. Na starcie pojawiają się krótkie nawiązania czy retrospekcje ukazujące początkowe relacje między Grantem i Harlow. Dzięki temu poznajmy początki ich znajomości. Aż w końcu przenosimy się do obecnej sytuacji, w której Grant ląduje w łóżku z Nannette, a na drugi dzień niespodziewanie spotyka Harlow. W skrócie – istny kołowrotek.


  Nie będę analizować zachowania bohaterów, ich motywacje i wybory, bo to nieco skomplikowane. Nazwę rzecz po imieniu: Grant to dupek do kwadratu, który sam nie wie, czego chce. Boi się wchodzić w głębsze relacje z kimkolwiek w obawie przed utratą kontroli  lub ewentualną utratą ukochanej osoby.

'''

''Wzbudziłaś we mnie uczucia, których wcześniej nie znałem. W każdym razie nie w takim natężeniu. Przeraziło mnie to. Poczułem, że gdybym ci pozwolił, zawładnęłabyś całkowicie moim sercem. To właśnie dlatego uciekłem''.
  Strasznie irytowało mnie to, że leciał do Nan, jak ćma do ognia, wiedząc doskonale, że taką postawą rani Harlow. Całe szczęście po jakimś czasie idzie po rozum do głowy i postawia zawalczyć o miłość. Jednak, żeby nie było tak sielsko i anielsko, Harlow skrywa w sobie pewien sekret, który może zmienić nastawienie chłopaka do ich związku. Więcej nic nie zdradzę, żeby nie zepsuć przyjemności z czytania.

  Bohaterowie są mocno nakreśleni, zaprezentowani w sposób realistyczny i wiarygodny. Wywołują skrajne emocje: drażnią, budzą współczucie, wzruszają. Najbardziej charakterystyczne są Nan i Harlow. Pierwsza z nich to histeryczna, złośliwa, jadowita żmija, która pluje jadem na lewo i prawo. Druga: wychowana pod kloszem, chroniona i strzeżona przez całe swoje życie, z natury jest spokojna, bezkonfliktowa i ostrożna. Obie są jak ogień i woda. Jak dwa przeciwne bieguny. W tle pojawiają się również postacie z wcześniejszych tomów, dzięki czemu wiadomo, jakie są ich dalsze losy.

  Ogólnie rzecz biorąc książka bardzo mi się podobała. Całość napisana jest prostym, a jednocześnie bardzo plastycznym językiem. Akcja płynie dość wartko do przodu, zaś dialogi brzmią naturalnie. Nie brak też odważnych scen erotycznych, nakreślonych ze smakiem, bez zbędnej wulgarności czy przesadnej szczegółowości. Zakończenie urwane w najistotniejszym punkcie zostawia spore pole do interpretacji. Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam ciąg dalszy.


  Myślę, że wielbicieli Abbi Glines nie trzeba namawiać do sięgnięcia po tę lekturę, tak jak i wszystkich miłośników New Adult. A pozostałym niezdecydowanym - polecam. To lekka i niezobowiązująca rozrywka, którą czyta się naprawdę przyjemnie. Czego chcieć więcej? Zapraszam.

***

Wydawnictwo Pascal.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Mroczna miłość


Dotyk ciemności
C.J. Roberts

Cykl: The Dark Duet (tom 1)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 326

Data premiery: 1 lipca
Ocena: 6/6








   W życiu tak już bywa, że nigdy nie wiadomo, co nas czeka za rogiem.

  Pewnego dnia osiemnastoletnia Livvie zostaje uprowadzona przez Caleba, niebezpiecznego mężczyznę pozbawionego wszelkich skrupułów. Sprawca zamierza uczynić z niej seksualną niewolnicę, akt zemsty na jego wrogu. Jednak sprawy przybierają nieoczekiwany obrót i wymykają się spod kontroli. Między Calebem a jego ''Kotkiem'' zaczyna kiełkować jakieś nieopisane uczucie. Co tego dalej wyniknie? Czy z relacji opartej na strachu i przemocy może wyniknąć coś pięknego?


  C.J. Roberts jest pisarką niezależną, niezwiązaną z żadnym wydawnictwem. Z pochodzenia Amerykanka. Uwielbia mroczne i erotyczne historie przełamujące tabu.  Jej debiutancka powieść, sprzedała się w ponad 150 tysiącach egzemplarzy i jest pierwszą z trzech książek w jej bestsellerowej i wielokrotnie nagradzanej serii DARK DUET. Urodziła się i wychowała w Kalifornii. Po ukończeniu szkoły wstąpiła do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w 1998 roku, służyła dziesięć lat i podróżowała po świecie.


  Dawno nie czytałam tak mocnej, szokującej i sugestywnej powieści. Już sama fabuła  brzmi niezwykle ciekawie. Mamy kata i ofiarę: Caleba i Livvie. On uczy ją oddania i uległości. Ona musi całkowicie podporządkować swojemu oprawcy.

''- Mów do mnie ‘’panie’’. Za każdym razem, kiedy o tym zapomnisz, będę zmuszony odświeżyć ci pamięć. Możesz wybrać między posłuszeństwem i karą. Wszystko zależy od ciebie''.
  Autorka zabiera nas w ciemną stronę erotyki, gdzie strach i podniecenie walczą ze sobą, a wstyd miesza się z przyjemnością. Znakomicie i naturalnie odzwierciedla atmosferę wyczekiwania i napięcia, która narasta z każdą kolejną stroną. Potrzeba czasu, aby ochłonąć od nadmiaru wrażeń.

  Istotną rolę w powieści odgrywa przede wszystkim para głównych bohaterów oraz ich wzajemne interakcje i relacje. Pisarka świetnie zaprezentowała ich mieszane uczucia, emocje, targające nimi rozterki. Niemal namacalnie czułam towarzyszący im strach, niepewność, dezorientację, bezsilność. Z przerażeniem oberwałam, jak nawiązuje się między nimi "nić porozumienia", czyli tzw. syndrom sztokholmski. Porywacz więzi Livvie, torturuje ją i zmusza do niewyobrażanych rzeczy. A mimo to dziewczyna zaczyna czuć coś do niego. Nagle znajduje się niebezpiecznie blisko cienkiej granicy między poczytalnością  a szaleństwem.

''Caleb robił coś okropnego, a jednak wcale nie czułam się tak źle.  Czułam tkwiący gdzieś głęboko w trzewiach niepokój, ale niżej rodził się zupełnie inny ciężar''.
   Jak można kochać swojego oprawcę, wiedząc, że ma złe zamiary?  Szukać pocieszenia i poczucie bezpieczeństwa u kogoś, kto trzyma cię w ciemnym, zamkniętym pokoju i odpowiednio tresuje do wytyczonej roli: seksualnej zabawki? A jednak miłość nie wybiera. Tylko, czy wygra z pragnieniem zemsty? Tego musicie dowiedzieć się sami.

  Pomimo trudnej tematyki książka napisana jest lekko, przystępnie i bez niepotrzebnego dramatyzmu. Akcja toczy się żwawo, momentami dynamicznie. Postacie są wyraziste, różnorodne i obdarzone charakterem. Dodatkowo w treść wpleciono retrospekcje z lat dzieciństwa i młodości Caleba oraz Livvie, dzięki którym lepiej poznajemy ich trudną przeszłość i tajemnice, a także dokładniej rozumiemy motywy porwania. W ogólnym rozrachunku wszystko idealnie do siebie pasuje i tworzy jedną, spójną całość. W przygotowaniu jest już drugi tom – wprost nie mogę się doczekać.


  Podsumowując. Emocjonalna jazda bez trzymanki, która na długo, być może na zawsze zapadnie Wam w pamięć. Jesteście gotowi na ekstremalne doznania? Jeśli tak, to zapraszam.


Moja rekomendacja na okładce ''Dotyku ciemności''.

***
Wydawnictwo Czwarta Strona

niedziela, 28 czerwca 2015

Włoski KONKURS

Dziś przychodzę do Was z konkursem, w którym do wygrania 1 egzemplarz książki ''Włoska symfonia'' Agnieszki Walczak–Chojeckiej. 

Recenzja: klik 

Aby zdobyć tę wyjątkową nagrodę należy w komentarzu pod postem napisać: z czym kojarzą Ci się Włochy?
Warunek- ma to być tylko jedna rzecz np. Koloseum, pizza itp.
 

Osoba, która najciekawiej pokaże Italię ''swoimi oczami'' otrzyma ''Włoską symfonię'' Agnieszki Walczak-Chojeckiej.
Forma prezentacji: dowolna (poza PowerPoint)


Do dzieła!!! Naprawdę warto!!!
 
 Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagród jest
wydawnictwo Filia.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie w komentarzu: z czym kojarzą Ci się Włochy. Warunek - ma to być jedna rzecz.
4. Konkurs trwa od 28 czerwca 2015 roku do 3 lipca 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 6 lipca 2015 roku.
6. Nagrodą jest jeden egzemplarz
''Włoskiej symfonii'' Agnieszki Walczak-Chojeckiej.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
banerek dla zainteresowanych 

sobota, 27 czerwca 2015

Przerażający KONKURS!

 Moi drodzy!

Dziś przychodzę do Was z konkursem, w którym do wygrania 1 egzemplarz książki ''Nie zabijaj mnie, kochanie'' Danki Braun.
Recenzja: klik

Co trzeba zrobić, by zdobyć tę cudną nagrodę?
 Przeczytajcie poniższy fragment powieści:

''Marta biegła przez las, uciekała przed .... Było ciemno, tylko księżyc swą srebrną poświatą podświetlał konary drzew. W dali słychać było pohukiwanie sowy. Bała się. Bała się ... Wiedziała, że grozi jej niebezpieczeństwo, chociaż głośno zapewniał ją, że nic złego jej nie zrobi i wołał, żeby się zatrzymała. Ale nie wierzyła mu i dalej biegła. A on za nią. Był coraz bliżej, tuż, tuż. Czuła jego oddech na swojej szyi. Dopadł ją, chwycił za ramię i pociągnął ku sobie. „Nic ci nie zrobię, nie bój się mnie” powiedział i uśmiechnął się szeroko. Wtedy ujrzała wielkie, białe wampirze kły. Marta, przerażona, otworzyła oczy i zobaczyła nachyloną nad sobą twarz .... Z podpartą na łokciu głową patrzył na nią. - O Boże! ..., nie zabijaj mnie, kochanie! – zawołała''.

 ps. tam, gdzie są trzy kropki, było imię, ale żeby nie spoilerować - zostało usunięte.
 
I przechodzę do meritum.

Ułóż przerażającą historię na ok. (maksymalnie) 10 zdań. Warunek - musi zawierać słowo: nie zabijaj mnie kochanie.

Swoje prace zamieszczajcie w komentarzu pod postem.

Najciekawsza (moim zdaniem) praca zostanie nagrodzona książką ''Nie zabijaj mnie, kochanie''.

Do dzieła!!! Naprawdę warto!!!

 
 Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagród jest
wydawnictwo Prozami. 
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie przerażającej historii na ok. maksymalnie 10 zdań. Warunek - musi zawierać słowo: nie zabijaj mnie kochanie.
4. Konkurs trwa od 27 czerwca 2015 roku do 2 lipca 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 4 lipca 2015 roku.
6. Nagrodą jest jeden egzemplarz
''Nie zabijaj mnie, kochanie'' Danki Braun.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
banerek dla zainteresowanych

Wyniki konkursu ''Kochając pana Danielsa''

 Nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu, w którym do wygrania była książka ''Kochając pana Danielsa'' Brittainy C. Cherry.

Wybór zwycięzcy był szalenie trudny, ponieważ wszystkie Wasze wiersze są wspaniałe. Dlatego musiałam poradzić się osób trzecich.
 
Po burzliwych naradach postanowiłam nagrodzić:

Szarak i Oblicza Rozy

Gratuluję!

autor: Szarak


Oblicza Rozy

piątek, 26 czerwca 2015

Słodko - gorzki smak zemsty



Powrót do Daringham Hall
Kathryn Taylor


Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala
Liczba stron: 360
Data premiery: 29 lipca
Ocena: 6/6









''Nienawiści nie uleczy nienawiść. Nienawiść uleczyć może tylko miłość''.
  Ben Sterling - bogaty, przystojnym biznesmenem z Nowego Jorku, pewnego dnia dowiaduje się, że jest prawowitym spadkobiercą rodzinnej posiadłości Camdenów – Daringham Hall. Mężczyzna postanawia przyjechać do Anglii, by odzyskać to, co mu się prawnie należy. Niestety tuż po przybyciu zostaje pobity i okradziony. Obrażenia są na tyle duże, że traci pamięć. Z pomocą przychodzi mu Kate: piękna weterynarz. Jak potoczy się ta znajomość? Czy Ben odzyska swoją tożsamość i dokona zemsty na biologicznym ojcu?

  Kathryn Taylor to niemiecka powieściopisarka, specjalizująca się we współczesnych romansach. Urodziła się w Kanadzie w Nowej Fundlandii, dorastała w małym miasteczku. Ukończyła Uniwersytet Acadia w Nowej Szkocji, pracowała w szerokim obszarze public relations. Do tej pory wydała kilka książek, które przenoszą czytelnika w świat pełen pasji, namiętności i rodzących się uczuć. Prywatnie: szczęśliwa żona i matka, a pisanie jest jej głównym zajęciem, a także pasją. W Polsce dotychczas wydano jedną powieść autorki zatytułowaną "Barwy miłości", którą miałam okazję przeczytać i wspominam nader entuzjastycznie. A jak było tym razem? W wielkim skrócie - CUDOWNIE!


  "Powrót do Daringham Hall" stanowi pierwszy tom trylogii Daringham, co mnie ogromnie cieszy, bo wręcz zakochałam się w tej historii. Sama fabuła została starannie przemyślana i kompozycyjnie zwarta. Mamy młodego mężczyznę: półkrwi Amerykanin, półkrwi Anglik, który z zaskoczeniem odkrywa, że jego matka w dniu jego narodzin była żoną Ralpha Camdena, głowy szlacheckiego angielskiego rodu. W zaistniałych okolicznościach zamierza pomścić krzywdę matki. Sprawy przybierają jednak nieoczekiwany obrót. W wyniku czynnej napaści doznaje amnezji i zamieszkuje u życzliwej, skromnej pani weterynarz. Wkrótce między nimi nawiązuje się nić wzajemnej fascynacji, zauroczenia i pożądania. Niestety wszystko co piękne szybko się kończy.
 

''Obawiała się, nie, wręcz oczekiwała, że coś stanie na przeszkodzie jej związkowi z Benem, jeśli on odzyska pamięć. Jednak nigdy by nie przypuszczała, że jego przeszłość okaże się tak ściśle i tak tragicznie związana z Daringham Hall i Camdenami''.

  Autorka stworzyła fascynującą powieść o miłości i namiętności, przyjaźni i lojalności i o wyborach, jakie człowiek musi podjąć, aby uniknąć niepotrzebnych konfliktów. A wszystko rozgrywa się na tle imponującego angielskiego pałacu, zanurzonego w atmosferze niepewności, widma skandalu, odkrywania sekretów, wyciągania z szafy rodzinnych trupów. Czego chcieć więcej? Nic, tylko czytać!


  Na słowa uznania zasługuje bogata i ciekawa różnorodność charakterologiczna i psychologiczna bohaterów zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych. Każda z postaci jest wyrazista, ma swój własny temperament, osobowość, sposób bycia, co ubogaca fabułę. I chociaż para głównych bohaterów gra zdecydowanie pierwsze skrzypce to jednak nie dominują oni na resztą. Wprost przeciwnie: wszyscy razem świetnie się uzupełniają. Osobiście najbardziej polubiłam Kate. Ta dziewczyna to chodzący anioł: dobroduszna, pełna empatii, zrozumienia i miłości do zwierząt. Jej rodzice zmarli kiedy miała osiem lat, toteż opiekowała się nią ciotka, której zdecydowanie nie zachwyciła perspektywa wychowywania obcej dziewczynki. Dlatego większość czasu Kate spędzała w posiadłości Daringham Hall, gdzie traktowali ją członka rodziny, przez co ma do nich szczególny stosunek. Także Ben zyskał moją sympatię. Jest co prawda zamknięty w sobie i powściągliwy. Unika głębszych relacji  i uczuciowego zaangażowania. Lecz jego zachowanie uwarunkowane jest przeszłością związaną z utratą matki, co za tym idzie - utratą poczucia bezpieczeństwa. Dlatego woli trzymać innych na dystans, bo ….

''Jeśli ktoś staje się dla nas ważny, jeśli dopuszczamy go zbyt blisko, jesteśmy bezbronni wobec bólu, jaki może nam zadać''.
  Oboje czują się rozdarci między poczuciem obowiązku, solidarnością a osobistym szczęściem i  miłością. Czy uda im się znaleźć wspólny kompromis? Tego musicie dowiedzieć się sami. Wątek miłosny wyrażony jest niezwykle subtelnie, bez przesadyzmu i ckliwej otoczki. Pojawia się też nutka erotyzmu, co dodaje toczącej się opowieści wielkiego kolorytu. Niejako w tle rozwija się inny, równie ciekawy wątek związany z Davidem - przyrodnim bratem Bena, który  po ojcu miał być kolejnym baronetem, lecz pojawienie się pierworodnego zniweczyło wszelkie plany. Żeby było ciekawiej, to nie koniec niespodzianek, jakie przygotował dla niego los.

  Styl pisania Kathryn Taylor jest lekki, barwny, żywy i obrazowy. Opisy są bardzo plastyczne, niemal fotograficzne. Bez trudu potrafiłam wyobrazić sobie otoczony symetrycznie rozplanowanymi żywopłotami i rabatami Daringham Hall, pobliskie lasy lub domowe zwierzęta, które odwiedzała sympatyczna pani weterynarz. Akcja toczy się wartko, mamy zmyślne zwroty i niezłe dialogi. Znakomicie został też uchwycony klimat współczesnej Anglii, gdzie nowoczesność przeplata się z wielowiekową tradycją. Zakończenie jest naprawdę dobre, ładnie poprowadzone, choć wiele wątków pozostało nadal niewyjaśnionych. Całe szczęście przed nami jeszcze dwa tomy.


  To prawdziwa gratka dla wielbicieli dobrej literatury obyczajowej ze szczyptą romantycznej pikanterii. Kathryn Taylor wprowadza swoich czytelników w świat gwałtownych uczuć, tajonych emocji, skrywanych dramatów, ciemnych intryg i głęboko strzeżonych tajemnic. Wie, jak poruszyć, zaskoczyć i zawładnąć czytającym. Koniecznie przekonajcie się sami.


***
Kup książkę przed premierą: klik
Wydawnictwo Otwarte

środa, 24 czerwca 2015

Warto marzyć, wierzyć i działać


Kalinowe serce
Teresa Ewa Opoka


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 400
Ocena: 5-/6










   Zawsze warto marzyć, mieć w życiu cele, ideały, do których się zdąża.

  Dziewiętnastoletnia Kalina ma jasno sprecyzowane plany na przyszłość: zamierza odwiedzić mamę w Anglii, zarobić na przyszłe studia i wyrwać się z rodzinnej wioski do dużego miasta. Jednak przewrotny los niszczy wszystko. Dziewczyna niespodziewanie musi wziąć odpowiedzialność za swoją rodzinę. Na dodatek zostaje z tym wszystkim zupełnie sama. Jednak pewnego dnia przypadkowe spotkanie z nieznajomym mężczyzną odmienia jej szarą egzystencję. Tylko czy Kalina jest gotowa na tak radykalne zmiany?

  Teresa Ewa Opoka (ur. 1948) to poetka, prozaiczka, dramatopisarka. Debiutowała tomikiem wierszy ''Przypadki''. Jest autorką kilku powieści (''Abecadło kobiety tamtych lat'', ''Kocie oczy'', ''Umrzesz dopiero się zacznie'', ''Wszystko o Edycie'', ''Wyspa kobiet''), zbioru opowiadań ''Miłość nad życie'' oraz książek dla dzieci. Dramat ''Pątniczki'' wyróżniono na Festiwalu Sztuk Odważnych w Radomiu w 2006 roku, a słuchowisko ''Ósma dziesięć o zmierzchu'' otrzymało drugą nagrodę w ogólnopolskim konkursie Teatru Polskiego Radia w 2006 roku. Spektakl ''Uliczna ballada'' wystawiono w teatrze w Radomiu.

  Znam już jedną powieść autorki zatytułowaną ''Żona psychopaty'', która wywarła na mnie całkiem pozytywne wrażenie. A jak było tym razem? Dobrze, choć oczekiwałem czegoś znacznie więcej. Fabuła jest interesująca, aczkolwiek za mało w niej emocji, wielokrotnie niepotrzebnie były tłumione. Mamy młodą dziewczynę u progu dorosłości, która próbuje walczyć o siebie i o swoich bliskich. Nie jest to jednak proste, zwłaszcza, gdy nie ma u swego boku nikogo, kto mógłby wesprzeć choćby jednym pozytywnym słowem.

  Autorka nie szczędzi swojej bohaterce złych i dobrych chwil. Czasem w jej życiu pojawia się słońce, czasem deszcz. Dostaje pracę w mieście, poznaje dużo starszego od niej mężczyznę. Lecz kiedy wszystko powoli zmierza ku lepszemu, sprawy się dramatycznie komplikują się. Kalina doświadcza bólu z powodu śmierci najbliższych i niespodziewanie wpada w sieć intryg i spisków. Czy mimo wszystkich dotychczasowych niepowodzeń uda się jej wyjść na prostą? Tego musicie dowiedzieć się sami.

  W powieści występuje kalejdoskop różnorodnych bohaterów. Niestety większość z nich została nakreślona bardzo powierzchownie, przez co do nikogo nie mogłam się przywiązać. Poza główną postacią i pewną babcią Antoniną, nikt szczególnie nie zapadł mi w pamięć. Bardzo nad tym ubolewam, gdyż spodziewałam się pełniejszej charakterystyki poszczególnych osób i głębszej analizy zachowań przez pryzmat ich życiowych doświadczeń. Jedynie Kalina wyraźnie wyróżnia się z tłumu. To szczera, otwarta, często przesadnie ufna i naiwna dziewczyna. Ale gdy trzeba potrafi walczyć o swoje. Mimo to czasami irytowało mnie jej infantylne rozumowanie w niektórych sprawach. Acz ogólnie daje się lubić.

  W książce można zauważyć istotną kwestię na temat wzrastającej plagi eurosierot.
To dzieci, których jedno lub dwoje rodziców mieszka i pracuje za granicą. Do tej grupy należą Łukasz i Mateusz – bracia Kaliny. Jakby tego było mało, w wyniku różnych życiowych zawirowań chłopcy zmuszeni są do opuszczenia rodzinnego domu i zamieszania w domu dziecka. Jest to poważna problematyka, dlatego czuję lekkie rozczarowanie, ponieważ pisarka zaledwie pobieżnie dotknęła tego wątku. Szkoda, bowiem liczyłam na ukazanie negatywnych konsekwencji eurosieroctwa np. problemy wychowawcze lub brak umiejętności odnalezienia się w dorosłym życiu.

  Dla wielbicieli romansów nie zabraknie też wątku miłosnego. Kalina zwiąże się z mężczyzną starszym od niej o ponad czterdzieści lat. Miłość czy raczej szaleństwo? To może budzić niesmak i podejrzliwość, co do intencji obu stron. A jednak ich związek, choć niepojęty dla otoczenia, jest oparty na przyjaźni i pełnym porozumieniu dusz. Niestety nic nie trwa wiecznie, szykują się kłopoty. Nic więcej nie zdradzę.

  W ogólnym rozrachunku, ''Kalinowe serce'' mimo pewnych niedociągnięć przypadło mi do gustu. Pani Teresa posługuje się komunikatywnym i obrazowym stylem. Akcja toczy się całkiem równomiernie, choć niekiedy spowalnia przez niepotrzebne (moim zdaniem) retrospekcje. Także zakończenie mogłoby być bardziej rozbudowane i spektakularne.

  Podsumowując. Nie jest to banalna i płytka historyjka jakich wiele, a wprost przeciwnie – traktuje o zmaganiach z ciężką codziennością, niespodziewanych podarunkach od losu, poszukiwaniu szczęścia i towarzyszących temu upadkach. Pokazuje, że nawet w najcięższych sytuacjach nigdy nie wolno się poddawać, zawsze trzeba walczyć do końca. Jednym słowem: polecam.


***
Wydawnictwo Prószyński i S-ka.

wtorek, 23 czerwca 2015

Niebezpieczna gra


Włoska symfonia
Agnieszka Walczak-Chojecka


Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 1 lipca
Seria: z tulipanem
Ocena: 5+/6









   Mówi się, że miłość i muzykę trzeba czuć całym sobą, a później oddać ją przez emocje. Wtedy i tylko wtedy można dostrzec prawdę…

  Marianna Wisłocka jest studentką trzeciego roku Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie. Ma niebywały talent do gry na flecie. Od dawna marzy, aby stworzyć taki utwór, dzięki któremu cały muzyczny świat oszaleje. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie Marianna otrzymuje propozycję wyjazdu do Włoch, by zagrać w Balamonte’s Orchestra pod batutą słynnego Antonia Balamontego, jednego z najznakomitszych kompozytorów i dyrygentów dwudziestego pierwszego wieku. Przystojny i nieco ekscentryczny maestro od pierwszych chwili budzi w nieśmiałej flecistce fascynację i podziw. Dlatego bez sprzeciwu zgadza się wziąć udział w jego oryginalnym szkoleniu, dzięki któremu rozbudzi swoje zmysły, przesunie granice i uwolni twórcze ambicje. Co z tego dalej wyniknie? Jakie będą konsekwencje tej nietypowej lekcji?
 

  ''Włoska symfonia’’ to trzecia po ''Dziewczynie z Ajutthai'' i ''Gdy zakwitną poziomki'', powieść w dorobku Agnieszki Walczak – Chojeckiej. Debiutancka proza autorki średnio mi się podobała, kolejna pozycja była o niebo lepsza. A jak jest tym razem? Mogę napisać w skrócie - rewelacja, bez zarzutu. Dostałam do ręki fascynujący, współczesny romans z nutką romantyzmu i erotyki. Bardzo ciekawe połączenie i co najważniejsze, znakomicie zaprezentowane. Mamy młodą, niewinną studentkę muzykologii, która dostaje szansę uczenia się od najlepszych. Pod batutą Antonia godzi się na pięć kroków wtajemniczenia.
''... jeśli się oddasz w moje ręce, to gwarantuję, że odkryjesz swoje zmysły na nowo, każdy z nich: zmysł węchu, słuchu, wzroku, smaku i dotyku. – Pogładził ją wierzchem dłoni po twarzy. (…) - Muszę cię jednak ostrzec – kontynuował. – Jeśli się zgodzisz, to nie będzie już odwrotu. Ze ścieżki zmysłowego dojrzewania nie można zejść w pół drogi, bo to tak, jakby się chciało ugasić lont, który już się tli. Chcę ci dać wszystko, albo nic''.
  Autorka stworzyła piękną i porywającą historię wymykającą się schematom. Jest w niej jakiś nieuchwytny i trudny do zdefiniowania czar, który wabi i przyciąga. Początkowo byłam przekonana, że czekają mnie tylko sceny pełne seksu i nic więcej. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy to okazało się, że fabuła w dużej mierze skupia się na poszukiwaniu  miłości, tęsknocie za nieznanym i odkrywaniu muzyki poprzez chłonięcie jej wszystkimi zmysłami. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że materia dźwiękowa jest dosłownie wszędzie: w zgiełku, które słyszymy się na ulicy, w kołysaniu drzew, w smaku potraw lub w pieszczotach kochanków. Wystarczy tylko zamknąć oczy i dokładnie wsłuchać się w jej rytm. Coś niesamowitego! 

  Książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. Duża w tym zasługa bohaterów, którzy są bardzo ciekawie wykreowani. Każdy z nich jest inny i wnosi coś nowego, swojego, czyniąc tym samym lekturę fascynującą. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Marianna. Dziewczyna została wychowana w domu, gdzie panowały surowe zasady. Matka była wiecznie zapracowana, a ojczym - wojskowy o porywczym usposobieniu, miał manię kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Dlatego swoje kobiece pragnienia Marianna zastępowała grą na flecie i słuchaniem symfonii. Jednak gdy poznaje cenionego artystę Balamontego, zaczyna odkrywać świat, o jakim nigdy nawet nie śniła.


''Maestro był dla niej kwintesencją męskości ale też i muzyki, wyrafinowania gestów i dźwięków. Był dla niej tajemnicą, jak skarb piratów ukryty na nieznanym lądzie. Kusił ją, pociągał i jednocześnie niepokoił. Bała się wyboistej drogi, która do niego wiodła, pełnej zasadzek i mroku, ale wciąż chciała nią stąpać''.

  Ale jak długo można żyć pełną piersią nie ponosząc za to potem odpowiedzialności? Tego musicie dowiedzieć się sami.

  Inne pomniejsze postacie także zasługują na uwagę np. profesor Krystyna z bogatą przeszłością i atrakcyjną osobowością lub Maciek – chłopak Marianny, wyznawca wielce surowych i staromodnych zasad. Jedynie zabrakło mi rodziców naszej bohaterki oraz trochę samego Antonia, który w moim mniemaniu znajdował się jakby w tle. Dopiero pod koniec powieści znacznie się uaktywnił.


  Pisarka ma bardzo dobry warsztat: pisze lekko, barwnie, sugestywnie, z typowym dla siebie wdziękiem. Najbardziej urzekły mnie opisy krajobrazów Włoch. Oczyma wyobraźni widziałam modre zatoczki, rezydencje dawnych monarchów, góry schodzące do morza, ozdobne fasady kościołów i miasta zaprzeczające istnieniu grawitacji. Niepowtarzalna i niezwykle bogata mieszanka doznań wizualnych. Nie brak też namiętnych scen erotycznych. Są jednak podane w tak subtelnej formie iż wcale nie gorszą. Zakończenie cudownie wieńczy całe dzieło. Aż żal było kończyć czytać.


  Podsumowując. Zachwycająca powieść pełna muzyki, bajkowych krajobrazów i aromatycznych zapachów. Opowiada o przekraczaniu własnych granic, i tych intymnych, i tych twórczych. Pobudza wyobraźnię, rozpala zmysły i angażuje emocjonalnie. Gwarantuję, że Wy też się w niej zatracicie. 

ps. pogrubiony tekst znajduje się na tylnej okładce ''Włoskiej symfonii'' - klik.

***
Wydawnictwo FILIA

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Zapowiedź ''Dotyku ciemności'' + moja rekomendacja


Już 1 lipca swoją premierę będzie miał ''Dotyk ciemności'' C.J. Roberts.

To nie jest kolejna książka o perwersjach, które chcielibyście powtórzyć w zaciszu własnej sypialni. To książka o tym, czego na pewno nie chcielibyście doświadczyć. Bezwzględnie penetruje najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki i stawia pytania o granicę między nienawiścią a oddaniem, między oprawcą a ofiarą.

Caleb, człowiek o tragicznej przeszłości, która pozbawiła go ludzkich odruchów, uprowadza osiemnastoletnią Livvie i szkoli ją na seksualną niewolnicę. Ma stać się narzędziem zemsty, która pozwoli Calebowi rozliczyć się z przeszłością. Mężczyzna rozpoczyna tresurę Livvie, a ona, wciągnięta w niebezpieczną grę, całkowicie podporządkowuje się swojemu oprawcy. Caleb nie przewidział jednak,
że między nim a dziewczyną pojawi się uczucie. Czy jednak relacja zrodzona z przemocy ma szansę przetrwać?
 
Silna dawka emocji i szokujące sceny zabiorą Cię w świat mrocznej erotyki. Gęsta atmosfera powieści odurza i na długo pozostaje w pamięci.

Ostrzegamy: lektura niewskazana dla osób o słabych nerwach.


***

Moja krótka rekomendacja znalazła się na wewnętrznej stronie okładki książki:

Dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona za ten zaszczyt.

Oprócz mojej opinii, widnieje także rekomendacja Angeliki z bloga: Lustro rzeczywistości. Na dniach na pewno pochwali się swoim sukcesem. 
Ja już teraz z całego serca gratuluję!


Jesteście zainteresowani tym tytułem?
Moja recenzja niebawem.
Zapraszam też do polubienia fan page ''Dotyku ciemności'' na Facebooku:klik

niedziela, 21 czerwca 2015

Dlaczego właśnie Ty?


Nie zabijaj mnie, kochanie
Danka Braun


Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2015-06-16
Liczba stron: 312
Ocena: 5+/6









''Życie płata nam różne przykre figle. W jednej chwili jest nam dobrze, a za moment tracimy wszystko, co jest dla nas cenne''.

  Ewa Kruczkowska - emerytowana nauczycielka, dorabiająca akwizycją wyrobów z żeń-szenia, niespodziewanie ginie w wypadku samochodowym. To dla jej córki Marty ogromny cios, zwłaszcza, że nie ma już nikogo bliskiego. Tymczasem na jaw wychodzą nowe okoliczności śmierci nauczycielki. Okazuje się, że ktoś maczał w tym palce. Wkrótce dziwnym trafem na swej drodze Marta spotyka dwóch mężczyzn: cenionego neurochirurga Roberta Orłowskiego oraz tajemniczego austriackiego dziennikarza Marka Bieglera. Każdy z nich chce roztoczyć swoją opiekę nad Martą. Z jakich pobudek to robią? Czy ich zamiary są szczere? A może mają w tym swój interes?

  Danka Braun (pseudonim) jest jedną z moich ulubionych pisarek. Urodziła się w Olkuszu, ale od wielu lat mieszka w Krakowie, gdzie ukończyła Wydział Prawa i Administracji na UJ. W swoim życiu imała się różnych zajęć, pracowała między innymi w urzędzie skarbowym, Hucie im. Lenina, prowadziła również sklepy i opalała klientki w solarium. Od kilkunastu lat prowadzi z mężem biuro rachunkowe. Pomiędzy codziennymi zajęciami znajduje czas na pisanie książek. Jej pierwsza powieść ''Historia pewnego związku'', rozpoczynająca sagę o rodzinie Orłowskich, została wydana w listopadzie 2012 roku. Następnie ukazała się druga część ''Historia pewnej niewierności'', a potem trzecia część ''Historia pewnego narzeczeństwa''. Tym razem autorka pokusiła się o napisanie kobiecego kryminału. Z jakim to wyszło rezultatem? Moim zdaniem – bardzo dobrze.

  Fabuła jest pomysłowa, intrygująca i - co najważniejsze – spójna i logiczna. Tu nic nie jest pozostawione same sobie. Każdy wątek, każda postać, pojawia się w ściśle określonym celu. Mamy młodą dziewczynę, nauczycielkę biologii, której świat zawalił się po śmierci mamy. Jakby tego było mało, wszystko wskazuje na to, że to nie wypadek, lecz morderstwo. Komu zależało na wyeliminowaniu zwyczajnej nauczycielki? Pisarka zgrabnie robi uniki, bawi się z nami w kotka i myszkę, niemal do samego końca mnoży wątpliwości. I chociaż na pierwszy rzut oka intryga wydaje się prosta, to jednak tożsamość sprawcy cały czas pozostaje frapującą zagadką.


  Ogromną zaletą powieści są znakomicie nakreśleni bohaterowie. Urzekają naturalnością, budzą emocje, intrygują przez swoją niejednoznaczność. Jak widać, Pani Danka jest wnikliwą obserwatorką codzienności, zachowań i relacji międzyludzkich. Naturalnie odzwierciedla człowieka w jego codziennych odsłonach. Bez retuszu ukazuje jego zalety, wady, skrywane ułomności  i przywary, a także
wiarygodnie opisuje emocje i uczucia, które często odbiegają od naszych (wyidealizowanych) wyobrażeń. W skrócie - istny majstersztyk.

  W książce pojawia się rodzina Orłowskich, znana z poprzednich powieści autorki. To świetna wiadomość dla fanów serii, którzy tak jak ja pokochali tych bohaterów i zdążyli się już do nich przywiązać. Ale z drugiej strony uważam, że można było przemilczeć/pominąć niektóre fakty z ich życia, żeby potencjalni czytelnicy, którzy sięgną po sagę, mieli większą przyjemność z odkrywania życia małżeńskiego i rodzinnego przystojnego neurochirurga. Niemniej jednak mam nadzieję, że nie będzie Wam to zbytnio przeszkadzało.


  Bardzo cenię pisarkę za łatwy, płynny oraz żywy i obrazowy język. Wiernie, bez koloryzacji i zniekształceń oddaje ówczesną rzeczywistość. W każdym razie nie znalazłam w treści żadnych zgrzytów czy nieporozumień. Akcja ma miarowe i raczej spokojne tempo, acz pod koniec znacznie przyśpiesza. Zapewniam, że nuda Wam nie grozi. W ogólnym rozrachunku to ciekawe połączenie powieści obyczajowej z subtelną nutką romansu, kryminału i sensacji. Jestem przekonana, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.


  Z całego serca polecam ''Nie zabijaj mnie kochanie''. To wciągająca, pełna emocji historia o miłości, przyjaźni i lojalności, a także o zdradzie i zemście, szemranych interesach, osobistych obiekcjach i dawnych urazach, jak również odpowiedzialności za czyjeś życie i sprawiedliwości wymierzanej na własną rękę. Czas spędzony przy jej lekturze z pewnością nie będzie czasem straconym. Przekonaj się czym prędzej!




***
Fan Page Danki Braun na Facebooku:klik
Wydawnictwo Prozami.

sobota, 20 czerwca 2015

KONKURS z Dominiką van Eijkelenborg

     Dominika van Eijkelenborg.
Pochodzę z Suwalszczyzny. Życie zawiało mnie dość daleko, najpierw mieszkałam w Olsztynie, potem w Krakowie, Rotterdamie, a obecnie mieszkam w niewielkim miasteczku w holenderskiej Fryzji.
Z wykształcenia jestem pedagogiem, z zamiłowania łuczniczką i entuzjastką jogi, z wymarzenia pisarką. Uwielbiam zieleń, błękit, słońce, dobrą muzykę, ciekawe rozmowy i pasjonujące książki. Mam melodramat we krwi, miewam neurotyczne napady. Cierpię na chroniczną nadpobudliwość w sferze marzeń, ale cieszą mnie też najprostsze przyziemne przyjemności, jak filiżanka kawy, widok galopujących koni, spadająca gwiazda czy spacer po lesie. Mam dwie córki, owoce nieprzyzwoicie ognistego romansu, który przerodził się w całkiem przyzwoite małżeństwo z kilkuletnim już stażem. To stąd moje dziwnie brzmiące nazwisko. Miejsce na sofie muszę dzielić jeszcze z ukochaną kotką Effie.
"Czuły punkt'' to mój debiut prozatorski. 

 Recenzja ''Czułego punktu'': klik

  Dziś macie szansę na bliższe poznanie Dominiki van Eijkelenborg. Przez najbliższe kilka dni można zadawać autorce swoje pytania (1-maksymalnie 3). Następnie Pani Dominika sama wybierze pytania, na które odpowie. Gotowy wywiad zostanie umieszczony w odpowiednim poście.

  Dwie osoby, które według pisarki wykażą się najciekawszym pomysłem na pytanie otrzymają nagrodę w postaci książki ''Czuły punkt''.

 Sponsorem nagród jest Wydawnictwo HarperCollinsPolska.
 Fan Pgae wydawnictwa na Facebooku: klik
   
  Proszę nie powielać pytań ani nie stosować plagiatów. Jeśli coś takiego będzie miało miejsce, zdublowane/ukradzione pytanie zostanie zignorowane.


   Mam również prośbę do stałych uczestników tej zabawy konkursowej. Byłabym Wam bardzo wdzięczna za urozmaicenie swoich stałych pytań, aby zwalczyć tzw. rutynę :)
Do dzieła kochani!!!


 Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagród jest wydawnictwo
HarperCollinsPolska. 
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest zadanie w komentarzu pytań (1-maks. 3) do Dominiki van Eijkelenborg na temat jej twórczości, zainteresowań itp.
4. Konkurs trwa od 20 czerwca 2015 roku do 25 czerwca 2015 roku do godz. 23.59
5. Wywiad oraz ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 5 lipca 2015 roku.
6. Nagrodą są dwa egzemplarze ''Czułego punktu''.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                             banerek dla zainteresowanych


Wywiad z Małgorzatą Mroczkowską

nieidentyczna
1. Czy fakt, że była Pani dziennikarką wpływa jakoś na Pani twórczość, może ułatwia pisanie, a może wręcz przeciwnie?


Dziennikarstwo prasowe, a takim właśnie się zajmowałam i zajmuję cały czas polega na codziennym pisaniu. A to świetna szkoła do warsztatu, który jest niezbędny w pisaniu książek. Polecam tę ścieżkę każdemu, kto poważnie myśli o pisarstwie. Bycie dziennikarką na pewno ułatwiło mi napisanie książki, bo pisanie artykułów jest moją pracą.


2. Pisanie to według Pani przyjemność, czekanie na natchnienie, a może ciężka rzemieślnicza praca?


Ciężka, rzemieślnicza praca. Ja nie czekam na natchnienie, bo gdyby tak było nie powstałaby ani jedna kartka w mojej powieści. Dlatego tak ważne w procesie twórczym jest kontynuowanie pisania. Każda kolejna książka jest lepsza i widać to doskonale na przykładzie nawet znanych pisarzy.

3. Kim jest według Pani tzw. "dobry pisarz"? Czy istnieje w ogóle takie pojęcie? Ma Pani swojego osobistego dobrego, ulubionego pisarza, który jest dla Pani wzorem lub którego twórczość Pani wprost uwielbia?


Dobry pisarz to taki, na którego książki czekają Czytelnicy. I nie jest ważne, czy jest Hemingway, Nesbo czy autorka romansów. To wszystko są dobrzy pisarze, bo piszą tak, że ludzie wykupują cały nakład. Dobry pisarz pozostawia w swoim Czytelniku też ziarno niepewności, zostawia w książce otwartą furtkę, która pozwala domyślać się bardziej niż czytać wprost.

Magdalena B
1.  Skąd Pani bierze mobilizację do pisania?


Z mobilizacją jest najtrudniej. Zawsze znajdzie się powód, żeby robić coś innego niż trzeba. Myślę, że największą mobilizacją są dla mnie moi Czytelnicy. Żyjemy w czasach, gdzie kontakt z autorem jest ułatwiony poprzez media społecznościowe. Ja również czytam listy do mnie, które Czytelnicy piszą poprzez mojego Facebooka autorskiego. Inaczej się pracuje, jeśli wiemy, że ktoś czeka na naszą pracę i już zaciera ręce, by przeczytać książkę.

2. Czy trudno jest napisać książkę, która będzie o czymś innym niż dotychczasowe powieści? Skąd ta pewność, że Pani książka nie będzie przypominać innej?


Powielanie tematów jest nieodłącznym elementem literatury. Czyż nie napisano już wszystkiego o miłości? A mimo to pisarze ciągle o niej piszą. Chodzi o to, by pokazać ten sam temat z innej strony czy perspektywy, po prostu po swojemu. Mam nadzieję, że to mi się udaje.

izabela81
1. Pani Małgosiu, co Pani zdaniem "Angielskie lato" może wnieść w życie mężczyzn, którzy zdecydują się je przeczytać?


Jestem wzruszona faktem, że po moją książkę sięgają również mężczyźni i jakby tego było mało, nie wstydzą się o tym mówić głośno. Każdy znajduje w niej coś dla siebie, a przynajmniej bardzo chciałabym żeby tak właśnie było.

2. Czy mieszkając w Anglii, obserwując tamtejsze zwyczaje, klimat, mentalność i dziwactwa Brytyjczyków, nie wydaje się Pani, że wszystko co angielskie to chłodne? I jak to wpłynęło na Pani powieść?


Coś w tym jest, że Anglicy są chłodni i zdystansowani, o czym zresztą piszę w swojej książce. Ale może w ten sposób kokietują nas i chcą, byśmy poznali ich tym bardziej? Kultura anglosaska bardzo różni się od polskiej, Anglicy w przeciwieństwie do Polaków nie lubią mówić rzeczy wprost, bo to według nich jest brakiem kultury.

3. Gdzie chciałaby Pani spędzić swoje lato marzeń?


Nigdzie dalej niż sięga Europa. Nie rozumiem, jak można zwiedzać Tajlandię, czy tak popularny Meksyk nie odwiedziwszy wcześniej Grecji, Włoch czy Francji. To w Europie jest kolebka kultury, z której się wywodzimy. I nie chodzi mi o zwiedzanie muzeów w stolicach. Pomieszkać wśród zwykłych ludzi, najlepiej w wynajętych domach prywatnych, popatrzeć, co jedzą i gdzie kupują owoce. To jest piękne. Przynajmniej dla mnie. Uwielbiam włoskie i francuskie małe miasteczka położone z daleka od turystycznych wydeptanych szlaków. W tym roku wybieramy się rodzinnie do Portofino.

Natalia Kapela
1. Dlaczego zdecydowała się Pani wyjechać i czemu akurat wybrała Pani Londyn?


Wyjechałam z rodziną, jak sporo Polaków w 2004 roku czyli zaraz po tym, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Nie skorzystanie z możliwości  życia po europejsku wydawało mi się wtedy stracenie szansy. Chciałam zobaczyć, jak żyją Anglicy, a że padło na Londyn to przypadek. Wyjechaliśmy z Warszawy gdzie mieszkaliśmy już od lat i przeprowadzka do kolejnego dużego miasta wydawała się dla nas czymś naturalnym. Poza tym spora część mojej rodziny, dalszej i bliższej mieszka za granicą i to od dawna. Mam rodzinę w USA, Australii, we Włoszech, moja mama przez ponad dziesięć lat mieszkała w Belgii. Wiele rodzin polskich ma podobnie.

2. Jak Pani może porównać życie w Anglii i Polsce czym różnią się ludzie w tych krajach?


Wszystkim. Przede wszystkim różni nas mentalność. Polak lubi narzekać, na wszystko. Anglik nie narzeka nawet na pogodę, rozmawia o niej, mówi, że leje, ale nie narzeka podkreślając, że deszcz czyni cuda z ich słynnymi trawnikami. Anglicy będą wszystkich przed sobą przepuszczać, Polak potraktuje to jako oznakę słabości i frajerstwa. Różni nas bardzo wiele i to dlatego wielu Polaków nie umie się odnaleźć w Wielkiej Brytanii.

3. Jak Pani wspomina Polskę?


Polska kojarzy mi się przede wszystkim z pięknym latem i piękną, śnieżną zimą. Przez dziesięć lat życia w Londynie śnieg widziałam zaledwie przez pięć dni. Polska jest krajem wspaniałych owoców i warzyw, nasze bazary nie mogą mieć kompleksów. Koperek nigdzie nie pachnie tak jak w ogródku mojej babci w Józefowie nad Wisłą. Ale już na przykład herbata jest dużo lepsza w Anglii.

Agnieszka Mikołajczyk
1. Dlaczego nadała Pani tytuł ANGIELSKIE LATO?


Tytuł książki narodził się wraz z pomysłem, czyli bardzo wcześnie. Wszyscy uważają, że w Anglii nie ma ciepłego lata. Otóż bywają lata upalne, i takie właśnie przytrafiło się bohaterom mojej książki.

2. Dlaczego opisała Pani relacje jako żona, męża anglika, u boku Pani?


Taki miałam pomysł na tę powieść. Wydał mi się ciekawy.


3. Dlaczego zdecydowała się Pani napisać o tych relacjach.?


Uważam, że mało jest książek opisujących tego typu relacje między starszą kobietą, a młodszym mężczyzną. Taka relacja daje inną perspektywę i warto czasem się jej przyjrzeć.
 

Kinga K.
1. Od chwili gdy zobaczyłam tytuł i okładkę książki, bardzo mnie ona zaintrygowała:-). Chciałabym się dowiedzieć kto wpadł na pomysł tytułu, "Angielskie lato", Pani czy może wydawca? Jest niby prosty, ale zdecydowanie ma w sobie to "coś":-)!


Dziękuję za miłe słowa na temat okładki, również mnie spodobała się bardzo. Tytuł pochodzi ode mnie, a wydawca go zaakceptował.

2. Drugie pytanie dotyczy fabuły:-), chociaż znam ją tylko z opisów i recenzji, bo na książkę dopiero poluję;-). To naturalne, że doświadczenie emigracji to świetne pole eksploatacji dla pisarza, ale odnoszę wrażenie, że Pani potraktowała temat ambitnie, bo spod wierzchniej warstwy doświadczeń wydobyła Pani warstwę emocjonalną, a ta, jak wiadomo, zawsze jest międzynarodowa;-). Skąd pomysł na takie ujęcie tematu, które jedna z moich Przyjaciółek zwykła nazywać "rozdrapami";-)?


Nie interesuje mnie płytkie podejmowanie tematu. Sama dużo rozmyślam. Jeśli ktoś, lub coś, jakiś temat mnie zaintryguje czuję go w sobie niczym drzazgę. Tak długo o nim myślę, aż zrozumiem sens. Czasem rozmawiam o tym również z moimi bliskimi, lubię słuchać opinii innych. Emocje ludzkie są w kręgu moich największych zainteresowań. Moja bohaterka, Anna w pewnym momencie przestraszyła się życia i gdyby mogła, cofnęłaby wszystko. Ten moment jest dla mnie niezwykle pasjonujący: dlaczego ludzie decydują się na tak poważny w konsekwencjach krok.

3. Czy wyjazd do Anglii miał jakiś wpływ na realizację Pani marzenia o pisaniu ( bo zakładam, że Pani o tym marzyła;-) ), tzn. utrudnił je, albo właśnie przeciwnie, umożliwił:-)?

 
Ułatwił. Widząc różnorodność na ulicach Londynu chciałam jak najszybciej sięgnąć po pióro i opisać to wszystko. Na przeszkodzie moich planów stanęło pojawienie się na świecie mojego syna, który teraz ma siedem lat. Pisanie musiało poczekać, bo najpierw musiałam zająć się jego wychowywaniem. To właśnie wtedy wpadłam na pomysł założenia portalu dla polskich rodziców mieszkających tak jak ja na stałe w Wielkiej Brytanii mumsfromlondon.com.


Lew Kanapowy
1.  Jak Pani to robi, że mając dwójkę dzieci i spore psisko potrafi Pani wygospodarować jakikolwiek czas wolny na realizację hobby, a nawet na napisanie książki?


Staram się. Nie zawsze to wychodzi, ale należy dbać o wszystkie poziomy naszej egzystencji. Należy ciężko pracować, ale też i ciężko odpoczywać czyli dużo. Na emigracji nie jest to łatwe, bo nie ma na przykład z kim zostawić dzieci, nie mamy pod ręką żadnej babci, ani cioci.
Staram się jak mogę. Tak jak wszyscy cierpię na brak na czasu, ale staram się żyć systematycznie i zawsze kończę to, co zaczęłam.


2. Za czym Pani tęskni mieszkając za granicą? Czy ma Pani jakieś smaki, zapachy, widoki, których w Londynie próżno by szukać i co jakiś czas wspomina je Pani z nostalgią?

Tęsknię za krajobrazem z dzieciństwa. Każde wakacje spędzałam u dziadków w Józefowie nad Wisłą. Wszystko, co jest związane z tym zaczarowanym miejscem, sady, polne drogi wysypane białym, kredowym kamieniem, wszystko to jest tym, za czym zawsze będę tęsknić.


3. Czy wydanie książki wpłynęło w znaczący sposób na Pani życie? Pozwoliło się uzewnętrznić, poukładać uczucia, uporządkować emocje? A może to tylko realizacja pomysłu, spełnione marzenie, podjęte wyzwanie nie niosące za sobą żadnych głębszych skutków egzystencjalnych?


To spełnienie marzeń, ale też ciężka praca. Pisanie to odkrywanie siebie, swojego wnętrza i nie zawsze jest to miłe, nie zawsze tego chcemy. Czy wydanie książki wpłynęło na moje życie? Oczywiście. Przede wszystkim moi znajomi zaczęli postrzegać mnie, jako pisarkę. Typowe, nowe określenie które pojawiło się podczas spotkań to: trzeba uważać, co się mówi, bo możemy o tym potem przeczytać w książce. Oczywiście to żart, nigdy nie kopiuję sytuacji z mojego życia na kartki książek, które piszę.

Szczęśliwa Mama
1. Bardzo często czytam, że ulubionym zwierzęciem domowym dla Pisarzy jest kot. "Podobno mruczenie kotów może sprawić, że zrosną się nawet pogruchotane na miazgę kości albo czyjaś dusza ozdrowieje. Jednak kiedy tak się stanie, koty odchodzą, nie oglądając się nawet za siebie. Miłość kota pozbawiona jest nieśmiałości. Nie stawia warunków, ale też nie składa obietnic" (Nina George - "Lawendowy pokój"). Ja również kocham koty i uważam, że to właśnie koty wybierają swoich właścicieli. Co Pani o tym sądzi? Czy również posiada Pani kota?


Mam psa i to całkiem sporego. Nigdy nie rozumiałam kotów, ich natura raczej mnie przerażała, boję się ich wręcz. Pies zawsze wydawał mi się bliższy człowiekowi, bardziej kontaktowy. W moim domu zawsze były psy, znam je od dziecka.

2. Wspominając dzieciństwo nasuwa mi się obraz moich dziadków, którzy siedzą przed kominkiem, dziadek pali fajkę, w całym domu unosi się zapach wanilii, a babcia robi na drutach ciepły sweter dla kolejnego wnuka. W kominku pali się ogień, w domu jest ciepło i przyjemnie, a dziadek zaczyna gawędzić o czasach wojennych (mój dziadek przeżył I i II Wojną Światową). Czasem babcia coś dopowie i tak za każdym razem moja wiedza o tych czasach się pogłębia. Na lekcjach historii w szkole bardzo często wykorzystywałam te wiadomości, co bardzo podobało się moim nauczycielom. Oczywiście również dużo czytam książek o tematyce historycznej, wojennej. Czy i Pani czerpała też wiadomości od dziadków, a potem wykorzystała w swoich powieściach? Czy może dzięki rozmowom z dziadkami czy też innymi członkami rodziny naszły Panią konkretne pomysły do wykorzystania w książce? Jak bardzo Pani życie czy też życie kogoś z rodziny wpisuje się na karty Pani książek? Czy wydarzenia, jakie Panią dotąd spotkały stają się inspiracją dla losów bohaterów? A jeśli tak, to jakie?


Moi dziadkowie również często karmili nas opowieściami z wojny. Lubiłam ich słuchać, ale nigdy nie myślałam, żeby te historie przenieść na kartki książek. A byłoby co pisać, bo byli wypędzeni przez Armię Czerwoną na daleką Syberię. Jeśli chodzi o opisywanie członków mojej rodziny, to nigdy nie odważyłabym się o nich pisać bez ich wyraźnej zgody. Inspiracją dla moich bohaterów faktycznie mogą być moje losy. Anna, bohaterka „Angielskiego lata” tak samo jak ja wyjechała z Polski i zamieszkała w Anglii. Pisarz zawsze gdzieś tam pisze o sobie, nawet jeśli chce tego bardzo uniknąć.


3. Pisanie na pewno wciąga i uzależnia. Spróbowało się raz i chce się jeszcze, więcej. Jakie są więc Pani dalsze plany pisarskie? Czy myślała Pani o pisaniu książek dla dzieci i młodzieży? Czy pozostanie Pani w kręgu powieści dla dorosłych?


Chciałabym napisać coś dla dzieci i dla młodzieży. Byłoby to kolejne wyzwanie literackie i kto wie, może kiedyś to zrobię.

Agnesto
1. Nie szata zdobi człowieka, jednak w przypadku książki - okładka odgrywa ogromną rolę. Co prawda mówimy: nie sądź książki po okładce, ale często to przecież ona sprawia, że zwracamy uwagę na daną publikację. Nie ukrywam, że jestem wprost zachwycona tym, co widnieje na okładce "Angielskiego lata" i stąd moje pytanie - czy założyłaby Pani taką koronkową sukienkę i jaki w ogóle jest Pani styl ubierania się?


Okładka jest faktycznie cudowna. Czy ja założyłabym taką sukienkę? Niestety nie mam tak pięknej figury. Gdybym była szczuplejsza, to na pewno tak!
Na co dzień chodzę w wąskich dżinsach i białych trampkach, uwielbiam szale i apaszki.

2. Co stanowi tematykę Pani obrazów i czy woli Pani pędzel czy pióro?


Lubię malować, niestety teraz nie mam na to czasu. Lubię malować kwiaty i ludzkie twarze.

3. Powieści obyczajowych mamy "na pęczki", ale w sumie to dobrze, bo każdy może znaleźć coś dla siebie. O czym Pani sama lubi czytać, a o czym nie?


Lubię czytać o uczuciach, o ludzkich losach po prostu. Nie jestem fanką kryminałów, choć czasem czytam też i ten rodzaj literatury.

Ela
1. Jakby Pani zarekomendowała swoją książkę osobie, która nie wie co ma teraz czytać? Jakie słowa powinien usłyszeć taki niezdecydowany czytelnik, aby sięgnąć po "Angielskie lato"?


Książka jest nie tylko o uczuciach. Mam nadzieję, że udało mi się w niej zmieścić także opisy angielskiego krajobrazu i każdy kto marzy o wyjeździe na wyspy znajdzie w niej kawałek Wielkiej Brytanii. Jeśli chcecie poznać brytyjskie podejście do życia, ich mentalność to także jest to w mojej książce.


2. Co najbardziej Panią zaskoczyło w Anglii?


Pogoda. Jest dużo lepsza niż myślałam. I nie wiem już, czy tak jest naprawdę, czy ja po tylu latach przyzwyczaiłam się do tych wszystkich psikusów pod angielskim niebem.


3. Co Panią najbardziej zaskakuje w spotkaniach z czytelnikami?


Pytania o to, jak długo powstaje książka. Wszyscy myślą, że jedną powieść pisze się latami i są zaskoczeni, kiedy mówię, że zwykle zajmuje mi to kilka miesięcy.

Zakładka
1.  Gdyby mogła Pani na jeden dzień zamienić się życiem ze swoją ulubioną bohaterką książkową, kto by to był i dlaczego?


Alicja w krainie czarów, wiadomo dlaczego.


2. Jaka jest według Pani książka którą każdy powinien przeczytać?


Ojej, to trudne pytanie, ale postaram się odpowiedzieć. Każdy powinien sięgnąć po to, co najbardziej go kręci, dla jednych będzie to kryminał, dla innych Biblia czy Koran. Dla mnie są to „Wichrowe wzgórza” Emily Bronte.


3. Czy jest autor, na którym się pani wzoruje bądź jest on pani inspiracją? Jeśli tak: dlaczego?


Jest ich wielu, i powiem więcej, cały czas odkrywam nowych, świetnych pisarzy.

monalisap
1.  Dlaczego los bywa taki przewrotny?


Bo inaczej zanudzilibyśmy się na tym łez padole. A tak, zawsze coś się dzieje, coś, co zmusza nas do działania i zmiany.


2. Jaka różnica między Polakami a Anglikami rzuca się Pani najbardziej w oczy?


Pisałam o tym już wcześniej.

Kornelia
1. Dlaczego Pani napisała taką książkę o takiej fabule miała pani jakiś cel w tym?


Chciałam poruszyć temat mało popularny i wciąż kontrowersyjny. Zależało mi na pokazaniu różnicy wieku z innej perspektywy, gdzie tym razem to kobieta jest starsza. Miałam w tym tylko jeden cel: powiedzieć otwarcie, że nie ma w tym nic złego.

2. Dlaczego zaczęła pani pisać? Mogła pani robić coś innego.


Nie pamiętam, bo było to strasznie dawno temu. Moje pierwsze pieniądze z pisania do gazet zarobiłam w drugiej klasie liceum. Pisałam w dziale młodzieżowym w lokalnej gazecie, a także w tygodniku ogólnopolskim „Na przełaj”. Takie były moje początki.

Jane S
1. W „Angielskim lecie” mowa jest o 40- letniej kobiecie mieszkającej w Londynie. Już to daje do myślenia, gdyż można odnaleźć coś wspólnego między Panią, a główną bohaterką Pani powieści. Stąd moje pytanie: czy w książce zamieściła Pani zdarzenia z Pani życia? Czy Pani przeszłość, wspomnienia były po części inspiracją do napisania powieści?


Nie wydaje mi się, by było tam wiele sytuacji z mojego życia, choć oczywiście opisy morza są prawdziwe. Wszędzie byłam, znam te miejscowości  i wiem jak smakuje morze w tych zatokach.


2. Chcę się dowiedzieć trochę więcej o Pani obrazach. Czy stara się Pani naśladować pewnych znanych malarzy czy też tak jak w przypadku Pani książki puszcza Pani wodze fantazji? I czym właściwie jest Pani moment, w którym trzyma Pani pędzel?


Uwielbiam malować i poświęcam temu każda wolną chwilę. Lubię malarstwo nowoczesne, pełne żywych kolorów. Moje prace są pełne różnych odcieni czerwieni i turkusów.

3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?


I jedno i drugie jest fascynujące. Idziemy, by dotrzeć do jakiegoś celu, ale możemy sobie tę drogę wysiać kwiatami lub rozrzucić pod nią kolce. Zależy od tego co kto lubi. Co czułam po napisaniu zdania: koniec? Ulgę. I strach, czy wszystko udało się napisać i przekazać.

Kasia
1. Ja też uwielbiam kwiaty w ogrodzie i na balkonie. Jakie hoduje Pani co roku i czy co roku zmienia Pani ich kompozycje?


Cześć moich kwiatów jest stała, takie jak krzak hortensji, który z roku na rok jest coraz pełniejszy. Lubię też staromodne, babcine czerwone pelargonie, które tak jak nad morzem śródziemnym sadzę w kamionkowych donicach. Co ciekawe, moje pelargonie rosną na ogródku przez cały rok, nawet zimą nie muszę ich chować do domu, bo jest ciepło. Królową mojego ogrodu w Londynie jest róża, która pnie się na drewnianej altance, którą zrobił wiele lat temu mój mąż. W ciepłe dni  pod tą altanką właśnie, wśród śpiewu ptaków i dźwięku pszczół pisałam „Angielskie lato”. Para kosów założyła sobie gniazdo tuż nad moim stolikiem i przez kilka tygodni wszyscy kibicowaliśmy małym ptakom, które któregoś dnia wyfrunęły z naszego ogródka.

2. Czy w książkach dzieli się Pani swoimi małymi tajemnicami, których nie zdradziłaby Pani otwarcie najbliższym?


Pewnie tak. Mimo wszystko łatwiej jest pisać, niż mówić. Kiedy chcemy coś komuś powiedzieć bezpośrednio musimy patrzeć mu w oczy, widzieć jego twarz. Pisząc jest dużo bezpieczniej, bo nie widzimy reakcji, możemy się jej jedynie spodziewać.

3. Na co dzień woli Pani filmy/seriale, książki, czy babskie pogaduchy - żeby poznawać inny
świat?


Wszystko. I seriale, i dobry film i spotkania z przyjaciółkami. Z każdej z tych aktywności można coś „wynieść” dla siebie. Lubię słuchać, przypatrywać się, ale nie podglądać, bo ta czynność mnie zawstydza.


Emilka Z
1. Który moment w pisaniu tej książki był najtrudniejszy, miała Pani jakiś kryzys i chciała ją wyrzucić do kosza?


Najtrudniej jest w środku, kiedy już wiemy jak to się potoczy i gdzie historia zatoczy koło, a mimo to trzeba jakoś brnąć do celu. Podobnie rzecz ma się z filmem. Oczywiście, że chciałam wyrzucić to w diabły! I raz omal tego nie zrobiłam. Jak każdy twórca miałam taki moment. Są takie dni, kiedy wydaje nam się, że to o czym piszemy jest takie banalne i oczywiste, że nagle historia, która tak nas wcześniej fascynowała wydaje nam się teraz płytka. Wszystko dlatego, że ja bardzo dobrze poznaliśmy. W takich chwilach zawsze biorę się w garść i idę dalej.

2. Jaki jest Pani stosunek do bezdomności zwierząt, czy adoptowałaby Pani pieska ze schroniska?


Tak, adoptowałabym. Muszę przyznać, że jestem wstrząśnięta ilością bezdomnych psów i kotów w Polsce i w krajach Europy Wschodniej. W Wielkiej Brytanii nie ma tego problemu, każdy pies ma właściciela, chipowanie jest bezpłatne dlatego jeśli pies się zgubi, łatwo go znaleźć.


3. Czym różni się angielskie lato od naszego polskiego?


W rzeczywistości jest dużo łagodniejsze, chłodne. Podczas tych wszystkich lat w Anglii przeżyłam jednak kilka upałów, które starałam się opisać w mojej powieści. Klimat się ociepla, więc jest nadzieja.

addictedtobooks
1. Istnieje wiele tematów tabu, takich jak kazirodztwo, homoseksualizm czy miłość pomiędzy dwojgiem ludzi, których dzieli znaczna różnica wieku. Czy uważa Pani, że te tematy powinny być częściej poruszane w literaturze?


Kazirodztwa nie wrzucałabym do jednego worka z homoseksualizmem. A jednak wszystkie te tematy znajdują swoje miejsce w literaturze, bo ludzie są ich po prostu ciekawi.


2. Czy myślała Pani kiedykolwiek o powrocie do Polski?


Tak, myślę, że każdy emigrant o tym myśli i bardzo tego pragnie.


3. Czy pomysł na tą książkę długo kiełkował w Pani wyobraźni, czy powstał pod wpływem chwili? Zawsze mnie to zastanawiało, skąd pisarze i pisarki czerpią tak wielką inspirację i potrafią stworzyć tak bardzo rzeczywistą i poruszającą historię.


Sama nie wiem. Pomysł po prostu wykiełkował w mojej głowie i prosił się o napisanie. To jest jak zakochanie, wpada się w to po uszy i chce się w to brnąć. Podobnie jest z pisaniem, przynajmniej na początku bo potem jest ból skończenia tego, co się zaczęło.

Michalina Miśka
1. Co skłoniło Panią by napisać tę książkę, inspiracja była "na wyciągnięcie ręki", czy musiała Pani poszukać jej gdzieś dalej, czym jest dla Pani pisanie?


Pomysł miałam w głowie od dawna, chodziło tylko o dobranie odpowiedniej scenerii do całej historii. Pisanie jest dla mnie wędrówką w nieznane. Lubię pisać, ale przede wszystkim kocham czytać.


2. Czy swoje dalsze, życie planuje Pani poświęcić na pisanie książek, może pisze Pani już kolejną książkę?


Bardzo bym chciała pisać i przyznam, że skończyłam już moją kolejną powieść. W zawodzie pisarza podoba mi się najbardziej kontakt z Czytelnikami, listy od nich i rozmowy. To jest w tym wszystkim najpiękniejsze.


3. Co zrobiłaby/ powiedziałaby Pani by zachęcić osoby, które książek unikają jak ognia, by zaczęły czytać? :)


Czytając żyjemy podwójnie, zapominamy o własnych problemach, bo życie bohatera wciąga nas tak bardzo, że przy nim nasze kłopoty bledną. Warto czytać!

kwiatusia
1.  "Angielskie lato" zbiera same pozytywne recenzje - proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie tak dobrej powieści. Co w trakcie pisania było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawił się brak weny twórczej; problem ze znalezieniem wydawcy?


Bardzo dziękuję wszystkim, którym książka się spodobała. Sama jestem zaskoczona, bo nie spodziewałam się aż tak wielu miłych słów i listów od Czytelników, którzy wręcz domagają się kontynuacji i drugiej części książki. Czy był problem ze znalezieniem wydawcy? Powiem krótko: ja takiego problemu nie miałam.


2. Co czuje autor, który pisze ostatnie zdanie swojej powieści? ;)


Ulgę. I strach, czy o czymś nie zapomniał.


3. Czym jest dla Pani pasja i czy wyobraża sobie Pani życie bez niej?


Pasja jest życiem. Trzeba żyć z pasją, z pomysłem, nie bać się realizować swoje plany i marzenia. Tylko wtedy żyje się w pełni, a nie na pół gwizdka. Pasja to nie tylko rejs dookoła świata. Pasja to także ogródek na balkonie, czy fantastycznie upieczone naleśniki dla kogoś bliskiego.

martucha180
1. Dlaczego zdecydowała się Pani studiować politologię?


Byłam dziennikarką i ten wybór wydawał się oczywisty. Wcześniej przez rok studiowałam filozofię na KUL-u, ale nie potrafiłam się tam odnaleźć.


2. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pana wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Panu talent literacki czy wręcz przeciwnie?


Zaczęłam pisać do gazet bardzo wcześnie, bo już na początku liceum. Niestety, mojej polonistce nie podobało się to, że nie pokazuję jej pierwszej tego, co napisałam. Zemściła się na mojej maturze i omal jej nie oblałam właśnie z polskiego. Tak to bywa z nauczycielami.


3. Kiedy przychodzą Pani do głowy najciekawsze pomysły? I gdzie je wtedy Pani zapisuje?


Podczas podróży i zwiedzania. Głowa jest wtedy lekka i otwarta na wszystko co nowe. Mam specjalny zeszyt, w którym wszystko starannie zapisuje po powrocie. O ile oczywiście taki pomysł nie uleci w międzyczasie.

Klaudia Cebula
1. Czy w życiu kieruje się Pani uczuciami i emocjami czy wybiera Pani racjonalne podejście do życia? 


Chciałabym mieć podejście racjonalne. Niestety jestem bardzo uczuciowa i większości wyborów dokonuję sercem.


2. Czy za cenę miłości warto rezygnować z dobrobytu?


No pewnie! Po co życie w domu ze złota, jeśli nie ma tam miłości?
Ma pani do swojej dyspozycji machinę czasu by przenieść się w przeszłość i przeżyć jeden dzień swojego życia jeszcze raz. Co to za dzień i dlaczego akurat ten?
To lata sześćdziesiąte albo siedemdziesiąte. Chciałabym na własne oczy zobaczyć tych wszystkich mężczyzn w białych dzwonach i kobiety w miniówkach słuchające Czerwonych Gitar.
 

Kudlata
1.  Minęło 11 lat odkąd wyjechała Pani z Polski. Czy nie tęskni Pani za Polską? Jak w Londynie Polak postrzega Polaka?


Polak Polakowi wilkiem, tak się mówi na emigracji. Polacy nie pomagają sobie, a wręcz przeciwnie. Kiedyś słyszałam nawet takie określenie, że jeśli ktoś sam sobie nie poradzi, to znaczy, że nie nadaje się do życia poza Polską.


2. Jest Pani szczęśliwą posiadaczką labradora ;) Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Czy wyobraża sobie Pani teraz, że w domu mogłoby zabraknąć tego labradora?


Psy zawsze były obecne w moim życiu i nie wyobrażam sobie życia bez tych stworzeń.


3. Jaka jest Pani najważniejsza myśl (idea), którą chciałaby Pani wszystkich zarażać?


Radość życia. Docenianie każdego dnia, bez względu na pogodę życia. Dziś leje, ale jutro może zaświecić słońce.

Niebieska zakładka
1.  Jak wygląda zwykły dzień pisarki?


Pisarką się bywa, kiedy dzieci są w szkole, pies po spacerze i obiad zaplanowany. Wtedy siadam z moim komputerem i sobie piszemy. Niestety ten błogi stan trwa zawsze za krótko.


2. Jakie to uczucie widzieć swoje dzieło na półce w księgarni?


Wspaniałe! Uwielbiam kiedy obcy ludzie, Czytelnicy przysyłają zdjęcia mojej książki z różnych księgarń  i bibliotek. Wszystkie umieszczam na Facebooku.


3. O czym będzie Pani kolejna książka?


O ludziach związanych ze sobą węzłem toksycznym.


Małgorzata P
1. Każdy ma swoje przyzwyczajenia i miejsca, gdzie czuje się najlepiej i odpoczywa. W dzieciństwie bardzo lubiłam rozkładać koc na balkonie i tam właśnie spędzałam sporo czasu z książką. Jakie było ulubione miejsce, w którym Pani odpoczywała, czytała książki czy też pisała pierwsze opowiadania?


Na kocu w kratkę, który rozkładało się na trawie pod gruszą w sadzie dziadków. Sad pełen kwitnących wiosną jabłoni był magicznym miejscem, który na zawsze pozostanie w moim sercu. Dziś dziadków już nie ma, ale lata spędzone u nich są i będą w mojej głowie.


2. W życiu przeżywamy różne chwile, czasem gorsze a innym razem lepsze. Każdy z czegoś jest bardzo dumny, a innej rzeczy może żałować. Jaka jest jedna rzecz, którą chciałaby Pani cofnąć, zmienić ale nie ma już takiej możliwości?


Gdybym mogła cofnąć czas nie pozwoliłabym mojemu bratu wsiąść do samochodu, którym jechaliśmy. Zginął mając zaledwie osiemnaście lat na tydzień przed maturą.

3. Wiele osób ma różne zainteresowania przy których się relaksuje i spełnia. Ja bardzo lubię wszelkie prace hand made i codziennie odkrywam co rusz to nowe techniki, których kiedyś chciałabym się nauczyć. Maluje Pani obrazy. Czy jest jakaś umiejętność, którą chciałaby Pani jeszcze nabyć? Technika, którą chciałaby Pani w przyszłości poznać?


Rzeźba. Uwielbiam rzeźby i chciałabym się tego kiedyś nauczyć.

Emis
1. Do krótkiej biografii autora trzeba często wybrać kilka z bardzo wielu informacji. W tej powyżej można przeczytać, że jest Pani właścicielką labradora. Jakie jest jego (a może jej) znaczenie w pisarskim życiu? Może patrzy znacząco, gdy nie ma Pani tymczasowo pomysłu i zaczyna się zajmować czym innym niż pisanie, by mieć jakieś wytłumaczenie dla tego faktu? Może to jemu Pani narzeka na brak weny, a on cierpliwie słucha?


Naszego psa przejęły dzieci i to one, a zwłaszcza starsza córka się nim zajmują. Ja dbam tylko, by niczego mu nie brakowało. Nie rozmawiam z psem i zawsze zazdrościłam ludziom, którzy posiadają taką umiejętność.


2. Pisząc książkę w Anglii z pewnością widziała Pani za oknem ulewne deszcze i szarość nieba. Czy wpływa to jakoś na wenę? Psuje się Pani humor i przestaje pisać, czy może wchodzi jeszcze bardziej w akcję książki, by uciec od rzeczywistości?


Muszę przyznać, że ponura pogoda bardzo dobrze wpływa na pisanie. Przynajmniej tak się dzieje w moim przypadku. Deszcz mi nie przeszkadza, za to słońce rozprasza.


3. Choć nie powinno się oceniać książki po okładce, często zwracamy na nią uwagę. Jaki był Pani wpływ na oprawę "Angielskiego lata"? Jeśli nie miała Pani wiele do powiedzenia, czy jest i tak zadowolona z efektu? W jakim, Pani zdaniem, stopniu oddaje ona treść książki? Czy do niej pasuje?


Nie miałam wpływu na okładkę, ale jej wybór uważam za trafiony. Osobiście w kobiecie z okładki widzę właśnie Annę.

Edyta Chmura
1. Strona mumsfromlondon.com działa bardzo prężnie. Spodziewałam się bloga o życiu poza granicami Polski, a jest to bardzo bogata w treść strona, na której każdy może znaleźć odpowiedź na przeróżne zagadnienia. Jak doszło do jej założenia? Kto Pani pomaga, bo chyba nie prowadzi jej Pani sama? Jakie sukcesy udało się osiągnąć podczas jej prowadzenia?


Nasz portal składa się z redakcji kilkunastu blogerek, które mieszkając w UK opisują codzienność na emigracji. Kiedyś, na samym początku sama wiele pisałam, teraz nie mam na to już tak wiele czasu, choć wciąż staram się pisać od czasu do czasu. Założyłam portal, bo sama byłam mamą z małym dzieckiem i nigdzie nie mogłam znaleźć potrzebnych mi informacji. Postanowiłam, że to, co uda mi się znaleźć będę opisywać, aby inni mogli skorzystać z raz przetartego szlaku. I tak się zaczęło.


2. Co było bezpośrednim impulsem, który popchnął Panią, dodał odwagi do wysłania swojej powieści do wydawców? Wygrywała Pani wiele konkursów literackich, więc chyba nie wątpiła we własne umiejętności i talent?


Determinacja i chęć wydania książki, a zwłaszcza ogromna chęć pokazania tego, co piszę innym. Moja rodzina także namawiała mnie do tego coraz częściej. Wiedzieli przecież, że piszę.


3. W Polsce tolerancja jeszcze mocno kuleje. Nie wiem, na ile można jej się nauczyć, przebywając w innym państwie. Może po prostu jedni potrafią zaakceptować odmienność, a inni nigdy nie zrzucą balastu uprzedzeń? Gdyby Pani dowiedziała się, że któreś z Pani dzieci wdało się w romans z kimś o 30 lat starszym, a do tego żonatym/zamężną, jaka byłaby Pani reakcja?


Myślę, że taka jak każdej matki: byłabym szczęśliwa, że moje dziecko jest szczęśliwe. Miłość nie liczy przecież lat.

Joanna Mikulec
1. Mieszka już Pani jakiś czas w Wielkiej Brytanii, więc zapewne się Pani zadomowiła. Poznała wiele ciekawych miejsc i wielu intrygujących ludzi. Czy być może historia, którą przedstawiła Pani w "Angielskim lecie" zaczerpnęła Pani od właśnie jakiegoś swojego ulubionego czy zwiedzonego miejsca albo też przez jakiegoś człowieka? A może natchnęło Panią własne życie?


Akcja książki dzieje się w miejscu, które istnieje naprawdę na wschodnim wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Historia jest moja, choć oczywiście mogło się coś takiego przytrafić komuś naprawdę.

2. Muszę się przyznać, że sama bardzo chciałabym zostać pisarką. Odkąd tylko pamiętam uwielbiałam pisać, wymyślać własne historie, ale często też sama sobie poprawiałam obejrzane filmy czy przeczytane książki. Mam kilka pomysłów i uważam je za całkiem dobre, ale moim największym problemem jest nie możność skupienia się na jednej historii, bo wciąż przychodzą mi do głowy inne. Czy miałaby pani dla mnie jakąś receptę dotyczącą pisania i skupienia się tylko na jednej historii? Czy w ogóle to jest możliwe? Będę bardzo wdzięczna za pomoc.


To trudne, bo chcą coś napisać ciągle przychodzą nam nowe pomysły do głowy. Trzeba trzymać się jednak początkowego pomysłu.


3. Czy nachodzą czasem Panią takie nostalgiczne, melancholijne dni, kiedy patrzy Pani w okno? (jeśli oczywiście czasami Pani patrzy). Czy nie tęskni Pani za Polską?


Czasem tęsknię, ale po tylu latach wiem już, że moja tęsknota jest bardziej za czasem, który minął i już nigdy nie wróci. Polska bardzo zmieniła się od mojego wyjazdu. Ja także się zmieniłam.

Bogdan N
1. Uwielbiam pisać od podstawówki. Zawsze moje wypracowania się podobały. Dużo czytam i również marzę o własnej książce. W Polsce rynek wydawniczy jest bardzo pokaźny. Mamy to szczęście, że jest dużo wydawnictw, ale jak tworzyć w Polsce i nie zwariować, a przy tym jeszcze zarobić? Czy jest możliwość wydać książkę, zwłaszcza debiut, bez protekcji, znajomości i sponsoringu? Jak przekonać Wydawcę, by wydał właśnie moją książkę?


Mnie się udało, więc na pewno jest to możliwe. Nikt nie załatwił mi książki, nawet nie przyszłoby mi to do głowy. Trzeba po prostu szukać wydawcy tak długo, aż się go znajdzie.


2. Uwielbiam jeść i gotować. Ciągle próbuję nowych potraw, często oglądam programy kulinarne, kupuję wiele książek kucharskich. Z każdych wakacji przywożę coś do mojej kuchni. Przyznam, że gotowanie idzie mi coraz lepiej. Moi znajomi są zachwyceni. Chętnie przyrządzę dla Pani coś wyjątkowego. Jaka potrawa to musiałaby być? Jaką kuchnię Pani preferuje? Jakie przyprawy muszę być dodane i czy sama Pani też lubi gotować?


Bardzo lubię kuchnię włoską i francuską. Uwielbiam wszelkie makarony, sery i zioła. A najbardziej lubię odkrywać nowe smaki i kuchnie, których nigdy wcześniej nie próbowałam. Nigdy nie zapomnę, jak będąc młodą dziewczyną pojechałam z akcją charytatywną na Litwę, gdzie zawoziliśmy dary do polskich domów dziecka. Poczęstowano mnie tam pierożkami o nazwie pielmienie. Ich smak mam w ustach do dziś, polecam litewską kuchnię.


3. Kocham również czytać, moja żona również. Odkąd zobaczyłem, że ma w planach przeczytanie tej książki, sam zacząłem się zastanawiać, dlaczego właśnie ta? Potem poszukałem w Internecie więcej informacji i przyznam, że już sama okładka jest zachęcająca. Ale oprócz okładki również uwagę przyciągają rekomendacje innych sławnych osobistości. Ostatnio moja żona czyta te książki, które poleca Pan Janusz Leon Wiśniewski. O rekomendacji jakiej znanej osoby marzy Pani, by pojawiła się na okładce Pani książki?


Pana Wiśniewskiego właśnie :)


Apmeka1985
1. Czy główna bohaterka Pani powieści ma w sobie więcej z typowej Brytyjki czy Polki?


Myślę, że tak jak ja jest przede wszystkim Polką.


2. Czy po ponad dekadzie spędzonej za granicą planuje Pani wrócić do ojczyzny? Czy może już Wielka Brytania stała się nową ojczyzną?


Anglia jest moją nową ojczyzną, bo tutaj mieszkam, płacę podatki, tutaj moje dzieci się uczą. Co nie zmienia faktu, że Polska jest moją prawdziwą Ojczyzną. I nic tego nie zmieni. Nie planuję powrotu do Polski, ale nigdy nic nie wiadomo.


3. Z jakim zamiarem pisała Pani tę książkę? Czy miała to być kolejna powieść o życiu emigrantów albo klasyczna powieść kobieca? Albo powieść ku przestrodze?


Chciałam z całą pewnością pokazać świat emigrantów, nawet jeśli  w powieści „Angielskie lato” nie udało mi się przedstawić typowego życia typowego Polaka. Anna obraca się w innym kręgu niż większość Polaków. Ma męża Anglika i nie spotyka się z polskimi przyjaciółkami. Całe jej środowisko jest typowo angielskie. Może właśnie dlatego tak bardzo zafascynował ją Wojtek, który jest bardzo polski.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 
Dziękuję serdecznie Pani Małgorzacie Mroczkowskiej za poświęcenie swojego cennego czasu i za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu. 

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania. 
 
Nagrodę w postaci książki ''Angielskie lato'' otrzymują:
 
1.
izabela81
2. Lew Kanapowy
 3. Emis 

Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

cyrysia