Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

poniedziałek, 5 października 2015

Wywiad z Jakubem Winiarskim

fot. Mirosława Kowalczuk
izabela81
1. Napisał Pan wraz z Jolantą Rawską poradnik dla pisarzy początkujących. A czy pisząc swoje dotychczasowe książki korzystał Pan z jakiś poradników pomagających w pisaniu?


„Po bandzie” składa się z trzech części: dla początkujących i średnio-zaawansowanych, dla zaawansowanych i dla dociekliwych. Myślę, że nie tylko osoby początkujące mogą z tej książki skorzystać. To tak dla uściślenia. A jeśli chodzi o korzystanie moje z poradników to wygląda to tak, że w Polsce, kiedy ja powieści publikowałem, nie było takich książek. Wszystko autor musiał wymyślać sam, podpatrując pisarzy czytanych. I brakowało mi takich książek, brakowało wiedzy usystematyzowanej na temat pisarskich technik. Potem te książki znalazłem. Głównie po angielsku, bo na polskim rynku prawie nic nie było na ten temat. I one na wiele spraw otworzyły mi oczy. Więc kiedy w 2011 wydawałem ostatni z dotychczasowych zbiorów wierszy („Piosenki starego serca”, które można, jak i moje obie powieści, w PDF’ie pobrać za darmo ze strony www.literaturajestsexy.pl) to już nawet o wierszach myślałem kategoriami „bestsellerowości”. Podobno się udało. Choć wiersze to zawsze niszowa sprawa.

2. Prowadzi Pan, Panie Jakubie, profil Facebookowy "Jak minął twój pisarski tydzień?" (jego nazwa pochodzi od kultowego pytania, jakie pada na Pana kursach). A więc teraz to ja zapytam: jak minął Pana pisarski tydzień?


Staram się pisać codziennie. Przynajmniej notatkę z dnia zrobić. Ostatnio mam natłok spraw, bo prócz promowania „Po bandzie” jestem w trakcie przeprowadzki do Dubaju na jakieś dwa, a może trzy lata, więc pisanie kuleje. Liczę, że w Dubaju sobie odbiję i napiszę dobrą, zabawną książkę. A na razie, na te ostatnie tygodnie mojego pobytu w Polsce, muszą mi starczyć te notatki z szalonej karuzeli codzienności. No i cieszenie się z „Po bandzie”, nad którym pracowałem przez ostatnie lata.

3. Jest Pan prozaikiem, poetą, krytykiem literackim i nauczycielem pisania. A które z tych zajęć sprawia Panu największą frajdę, daje najwięcej satysfakcji?

Krytyki uprawiam coraz mniej. Już tylko jak mnie coś naprawdę ruszy. Ostatnio tylko „Moją walkę” Knausgårda miałem potrzebę skomentować obszerniej. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że ja swoje kilka tysięcy recenzji i recenzyjek już napisałem. Z prozy, poezji, esejów, a nawet czasopism. Prozę piszę w męce, bo wiem, jak powinna być napisana, zatem trudno tu mówić o satysfakcji. Pisania wierszy od kilkunastu lat unikam jak ognia. I na razie, od ostatniego zbioru, który po prostu domagał się napisania tak, że nie mogłem go nie napisać, udaje mi się wierszy nie pisać. Wychodzi więc, że radość mam obecnie z tego, że ludzie, których uczyłem, publikują książki, odnoszą sukcesy i stają się autorami znanymi w Polsce, a wkrótce może i na świecie.

Pattylein
1. Z tego, co wiem, Pan także pisze książki. Czy pisząc, korzysta Pan ze wszystkich rad, zawartych w książce?

 
Staram się pamiętać o tych radach, które mogą pomóc przy pisaniu konkretnego fragmentu czy sceny. Albo pamiętać, żeby po napisaniu sprawdzić to, co wyszło, z radami, jakich sam udzielam.

2. Jak to jest skończyć książkę, co się wtedy czuje? Ulgę? Dumę? Zadowolenie?

Nie wiem jak inni, ale dla mnie to przede wszystkim ulga. Przez moment. Bo potem przychodzi poczucie, że można było lepiej i że będzie trzeba napisać kolejną rzecz, w której może uda się poprawić to, co nie wyszło w tej opublikowanej.

3. Ostatnie, być może najważniejsze pytanie: Po co pisać?

Nie ma żadnego powodu, żeby pisać. Piszą osoby, które nie zadają takich pytań.

Rozkminy Hadyny
1. Gdyby miał Pan możliwość spotkać się z jakimkolwiek pisarzem z dowolnej epoki, z dowolnego miejsca na świecie, porozumieć się w dowolnym języku i zapytać o wskazówki dla piszących - kogo i o co by się Pan zapytał?


Pisarzy należy czytać. Spotykanie ich i oglądanie jak zwierząt w zoo wcale im się nie podoba. Wiem o tym, szanuję to i dlatego wolałbym nie zakłócać spokoju żadnemu autorowi. Oni po to piszą książki, by to, co mają do powiedzenia, przekazać bez konieczności stania twarzą w twarz z kimkolwiek.  

2. Które uczucie jest lepsze: po opublikowaniu własnej powieści czy po wiadomości, że któreś z Pana wychowanków osiągnęło sukces?

Z cudzych sukcesów łatwiej mi się cieszyć. Zwłaszcza jeśli widzę, że ktoś się naprawdę cieszy.

3. Na zdjęciu na Pana stronie trzyma Pan kota - jeśli to Pański kot, czy przeszkadza Panu podczas pisania, czy wręcz przeciwnie?

To sympatyczny kociak, którego złapałem na moment na ręce w pewnej miejscowości, gdzie byłem na wakacjach. Właściciele nie chcieli go oddać, więc zostało nam tylko wspólne zdjęcie.


Paulina WYRÓŻNIENIE
1. Dlaczego w Polsce nie tłumaczy się i nie wydaje więcej podręczników kreatywnego pisania zagranicznych autorów? Chociażby w Stanach Zjednoczonych jest przecież zatrzęsienie takich publikacji, o których w Polsce nawet nie słychać.


Nie wiem, dlaczego. Wydawcy mają swoje powody na pewno, ale ja ich nie znam. Dlatego warto nauczyć się angielskiego choćby po to, żeby móc czytać, co na temat creative writing jest po angielsku. I warto zaopatrzyć się w „Po bandzie”, bo to obecnie – i mówię to z pełną świadomością – najlepsza książka  na temat pisania dla autorów na każdym etapie twórczości.

2. W jakich okolicznościach wszedł Pan na drogę nauczania creative writing? Jak to się zaczęło?

Pytanie sięga zamierzchłych czasów, kiedy jeszcze miałem długie, gęste loki. I mógłbym powiedzieć, że nie pamiętam, co nawet nie byłoby kłamstwem czy unikiem. Ale trochę pamiętam. Zaczęło się od tego, że interesowało mnie zawsze, jak coś jest napisane. Jak autor uzyskał taki a nie inny efekt. Gromadziłem tę wiedzę, a potem zacząłem ją przekazywać. A ludzie, jak się okazało, chcieli słuchać. Niektórym nawet chyba podobało się, jak to robię. Tak to się zaczęło.

3. Czy Pan (i Wydawca) przewidujecie tournee z okazji premiery książki?

Nie. Wydawca wie, że w Polsce jestem tylko do połowy listopada 2015 roku, więc żadne tournee nie są możliwe. Skończy się na skromnym spotkaniu autorskim w zaprzyjaźnionej z moją fejsbukową grupą Galerii Funky pana Dargiewicza na Pl. Zbawiciela w Warszawie – i to tyle, jeśli chodzi o moje i Joli Rawskiej zostanie tymi słynnymi gwiazdami rocka.

megi94
1. Jaki jest dla Pana najtrudniejszy element pisania książki?


Kolejne słowo. Ale trzeba usiąść i pisać. Innej metody nie ma. Powiem rzecz błyskotliwą: samo się nie napisze.

2. Jaki gatunek literacki uważa Pan za najtrudniejszy?


Nie wiem, czy bieg przez płotki jest trudniejszy od skoku o tyczce. Ale z „Po bandzie” pod ręką można pisać nawet brawurowe poemato-eseje.

3. Czy uczucia towarzyszące wydaniu kolejnej książki są inne niż te, obecne przy literackim debiucie, czy może są porównywalne?


Przy debiucie faktycznie coś tam czułem. Obecnie staram się nic nie czuć przy wydaniu kolejnej książki. Chcę traktować to jak normalną sprawę. W końcu rano wstanę i będzie normalny dzień, jak zwykle. Więc nie ma powodu, żeby się ekscytować. Wolałbym, żeby czytelnicy czuli podekscytowanie, radość, oszołomienie.

BoguszKa
1. Która uczennica/który uczeń był dla Jakuba największym zaskoczeniem/odkryciem?


Podziwiam każdego, kto przyszedł na kurs, opracował projekt swojej książki, a potem konsekwentnie pisał, napisał i opublikował. Nie robię założeń, że temu to się na pewno uda, a tamta to sobie nie poradzi. W ludziach drzemią potencjały, z jakich sobie sprawy nie zdają. Jak taki potencjał ujawnia się i zamienia w dobry tekst, to zawsze jest zaskoczenie. Na razie, mam wrażenie, najbardziej pisarsko rozkwitli: Katarzyna Kołczewska, Dorota Ponińska, Marta Zaborowska, Nikodem Pałasz – oni mają już na koncie więcej niż jedną powieść. Ale i pozostali, którzy na razie tylko debiutowali, też są obiecujący. Grodzka-Górnik, Stawińska, Mazalik, Matylda Man, Grzegorz Majewski. Wszystkich nie wymienię, za długa by to była lista.


Praca dla Absolwenta WYRÓŻNIENIE
1. Uczy Pan, że bohater powieści powinien jechać "po bandzie". Na pierwszy rzut oka oznacza to że musimy mu wymyślić niestworzone przygody i zwichrowany charakter. Tymczasem rzeczywistość bywa ciekawsza od wyobraźni i dzieją się zdarzenia po bandzie (11.09.2001), które gdyby je ktoś wcześniej wymyślił uznane by zostały za niedorzeczną fikcję. Czy istnieje jakaś osoba, która była inspiracją do bohatera jadącego "po bandzie" w Pana książkach? Albo czy może Pan wskazać taki przykład w literaturze?


Tak, jedna czy dwie postacie w mojej prozie mają po kilka cech osób istniejących. Przy czym ja chyba inaczej rozumiem „jechanie po bandzie”. Dla mnie „jechać po bandzie” znaczy ryzykować. Opuszczać tak zwaną strefę komfortu. Bohater literackie, jak bohater w życiu codziennym, to ktoś, kto porzuca komfort i, zwykle w dobrej sprawie lub dla sprawy, w którą on wierzy, ryzykuje. Im więcej ryzykuje, tym bardziej „jedzie po bandzie”. W literaturze jest mnóstwo postaci jadących po bandzie. Od powieści młodzieżowych (Twain, Szklarscy, Niziurski) po dzieła bestsellerowe (bohaterowie Chandlera, Cobena, Larssona, czy na przykład Nikodema Pałasza albo Ponińskiej). Zawsze mówię, że nie ma jednej normy „jechania po bandzie”. Co innego będzie „jechaniem po bandzie” dla osoby z natury śmiałej i lubiącej ryzyko, a co innego dla kogoś, kto do tej pory wiele nie ryzykował. Każdy pisarz ma swoją normę, której nie przekroczy. Temperament, który dyktuje mu warunki.

2. Bestseller - oznacza najlepiej sprzedający się. Z tego wynika że "napisanie" bestsellera jest połową sukcesu, a drugą połową jest "wypromowanie" bestsellera. Jaki procent udziału w "best-sellingu" ma wg Pana treść, a jaką promocja? Jak promować własną książkę?

Promocja jest robotą dla działu promocji. Pisarz niech się skupi na pisaniu. Wiem, że dziś to trudne, ale tego radzę się trzymać. Zastanawianie się nad tym, jak zareaguje rynek to jałowe zajęcie i strata czasu. Sukces w literaturze jest dziełem przypadku nawet bardziej niż promocji. Tak mi się zdaje. Dlatego pisarz nie powinien o tym myśleć. Pisz, a jak to będzie dobre i będziesz mieć farta, to sukces przyjdzie. Jak sukces nie przyjdzie, to przynajmniej będziesz mieć satysfakcję, że robiłeś to, co chciałeś robić: pisałeś.

3. Ponoć wyjeżdża Pan niedługo do egzotycznego kraju. Czy będzie to inspiracja do kolejnej publikacji?

 
Mam nadzieję. Będę się starać, aby Dubaj, Emiraty i w ogóle Bliski Wschód otworzyły przede mną swoje skarbce i wprawiły pisarską wyobraźnię w ruch.

fantasmagoria
1. Uważa Pan, że pisania literatury można się nauczyć. Czym zatem według Pana jest talent? Czy to kategoria bez znaczenia, a może tylko pomaga w żmudnej pracy, może przeszkadza?


Wolę pracowitych od utalentowanych. A najbardziej lubię utalentowanych pracusiów. Oni uczą się najszybciej i mają największe szanse na spełnienie swoich marzeń czy też realizację celów. Poza tym: tak, pisania można się nauczyć. Można poznać metody, które wypracowali inni. Zawsze mnie dziwi, że nikt się nie dziwi szkołom artystycznym dla muzyków, rzeźbiarzy, malarzy czy fotografików, a tyle szumu jest wokół uczenia pisania. Zawsze wtedy pytam: „A uważasz, że malowania można nauczyć?”

martucha180
1. Uczy Pan innych pisania? A kto Pana nauczył tej sztuki?


Ponieważ nie było nauczycieli pisania, uczyłem się na własnych błędach i z lektur. To żmudniejsza droga i osoby, które przeczytają „Po bandzie” lub inny tak kompleksowy poradnik mogą jej sobie zaoszczędzić. 

2. Zapewne ma Pan przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?

Kapryśna. Jak to Wena. Dlatego nie polegam na niej przy pisaniu. Wolę uregulowany tryb życia i koleżankę Żelazną Konsekwencję. 

3. Czym jest dla Pana SŁOWO?

Niedoskonałym środkiem wyrazu. Dzięki któremu czasem, rzadko, powstaje coś bliskiego doskonałości.

Andy
1.Powieści piszemy solo. Raczej się nie zdarza inaczej, a tu książka w duecie. Pierwszy raz? Jak to jest?


Interesujące doświadczenie. Ale trzeba mieć farta i poznać kogoś, kto w lot łapie, co chcemy przekazać. Miałem tego farta i uważam, że nie mogłem trafić lepiej niż na Jolę Rawską. Aż dziwne, że wcześniej w ogóle się nie znaliśmy. Bardzo szczęśliwy traf.

2. Czy zdarzyło się Panu kiedyś, że coś z cudzej pracy przyczepiło się do Pana pióra, jeśli w ogóle to nieświadomie, albo raczej napisał Pan niezależnie coś bardzo podobnego tak że podejrzenie o plagiat było bliskie?

Często używam cytatów, krypto-cytatów i w ogóle tak zwane „cudze słowo” lubię wpuszczać w swoje pisanie. Jak to ktoś powiedział: cytując, cytuję siebie. I cieszy mnie, jak ktoś mnie cytuje, ledwie tylko zamarkowawszy cytat. 

3. Opublikował Pan coś czego do dzisiaj się wstydzi?


Napisałem pewnie mnóstwo głupot, z których mógłbym się śmiać. To nieuniknione, kiedy pisze się przez dłuższy czas. Ale nie mam w zwyczaju żałować. Raczej staram się, żeby kolejne teksty były dojrzalsze i mnie samego nie śmieszyły. Książek opublikowanych nie żałuję. Pierwszy tomik wierszy był idiotyczny, ale pocieszam się, że Szymborska, Iwaszkiewicz i Miłosz też się za bardzo nie entuzjazmowali swoimi pierwocinami.

Alma
1. Państwa książka sugeruje, ze każdy z nas może napisać genialne dzieło. Czy nie uważa Pan zatem, że poloniści powinni obowiązkowo uczyć się kreatywnego pisania i potem tę wiedzę przekazywać uczniom, by ci nie męczyli się piszą wypracowania?


„Po bandzie” nic takiego nie sugeruje. Autorzy bestsellerów – a pisania bestsellerów uczę – rzadko, jeśli w ogóle, są geniuszami literackimi. Są rzemieślnikami. Dobrymi gawędziarzami. Poloniści mogliby skorzystać z „Po bandzie”, gdyby zdali sobie sprawę, że nikt nie wykształci drugiego Mickiewicza, ale uczenie rzemiosła literackiego może pomóc wykreować kolejnego G.R.R. Martina czy Pałasza. Polonistom by nie zaszkodziło, gdyby zrozumieli, że geniusz zdarza się rzadko, a literaturę popularną tworzą zwykli ludzie, żadni „wielcy geniusze”.

2. Co naprawdę oznacza tytuł "Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller", co to jest ten potencjalny bestseller?

Jeśli książka ma cechy bestsellera – fascynujących bohaterów, doskonałe dialogi, świetnie przedstawione miejsce akcji – może stać się bestsellerem rynkowym. Ale musi mieć farta. Bez farta jest tylko „potencjalnym bestsellerem”. Dobrze rzemieślniczo napisaną książką, której autorowi zabrakło szczęścia, by ktoś ją od razu dostrzegł i by zaczął się czytelniczy szał. Uważam, że to uczciwe, że mówię o pisaniu „potencjalnego bestsellera”. Ponieważ gwarancji nie ma. Można tylko nie popełnić błędów w rzemiośle, przy pisaniu, i liczyć, że rynek też się nie pomyli.

3. Czy z Państwa książki może osoba marząca o karierze pisarskiej stworzyć ten potencjalny bestseller, korzystając z niej jak z przepisu np. na tort?

Na pewno może sobie pomóc, poznając techniki i sztuczki, jakimi posługiwali się rzemieślnicy, autorzy bestsellerów na całym świecie. Ale musi pamiętać, że to wszystko figle. I niech dołoży do tego „tortu” szczyptę własnej inwencji.

Anonimowy
1. Jaka była najbardziej szalona rzecz, którą Pan zrobił w życiu?


W szkole podstawowej przez jakiś czas przychodziłem na lekcje z czarną szczurzycą na ramieniu. W ogóle wychodziłem z nią na miasto, nosiłem w kieszeni. Kasia. Miała na imię Kasia.

2. Co jest najgorsze w byciu krytykiem literackim?

Że jak się chce być na bieżąco, to trzeba czytać także słabe książki. Żeby widzieć tło. A czytanie książek wcale tak nie wzbogaca, jak to się dzieciom w szkole wmawia. Może jedna książka na sto przeczytanych jest naprawdę ważna. Reszta to strata czasu, ale o tym się nie wie, póki się go nie straci.

3. Załóżmy, że istnieje możliwość przeniesienia się do świata przedstawionego w dowolnej książce, skorzysta Pan? Do jakiej by się Pan przeniósł? A może do żadnej?


Do jakiejś spokojniejszej poproszę.  


Barthezg
1. Czy takie książki jak Pana nie "oszukują" czytelnika, mówiąc mu, że też może być autorem, bo każdy autorem może być? I czy prowadzi to do sytuacji, gdy więcej osób próbuje pisać niż czyta książki.


W „Po bandzie” stawiamy sprawę jasno. Każdy może spróbować. Każdy może mieć ambicje. Każdy może ciężko pracować nad swoim pisarstwem. Ale rozgłos staje się udziałem nielicznych. Jak w każdej dziedzinie. I zachęcamy do czytania. Na jednej z ostatnich stron jest nawet lista lektur, o których można zacząć.

2. Na ile prawdziwy jest wizerunek pisarza-samotnika?

To zależy od pisarza. Generalnie ten wizerunek jest bliski prawdy.

3. Zostaje Pan, wpływowym w swojej partii, ministrem kultury - jakie podejmuje Pan kroki w celu wsparcia czytelnictwa? A może tych działań, Pan nie podejmuje (rynek ureguluje itd.).


Wydałbym rozporządzenie ograniczające drastycznie wydawanie książek i zakazujące czytać, z dokładną listą lektur. I drugie, dla policji, że ma tylko straszyć karami tych, których przyłapie na czytaniu. Zaraz by się zaroiło od kontrabandy, piractwa, tajnych klubów książki i czytelnictwo skoczyłoby ostro, bo ludzie lubią to, co zakazane. Bo wtedy znów mieliby dreszczyk, o który trudno w księgarniach przeładowanych tytułami, z których niewiele wynika. Pomarzyć wolno, prawda?

Flosska Biblio
1. Jak Pan sądzi, ile książek trzeba przeczytać, aby móc zacząć pisać?


Zero. Żeby zacząć pisać, trzeba zacząć pisać.

2. Spotkałam się z opinią, że autor nie musi znać dobrze zasad polskiej pisowni, wystarczy dobry korektor i redaktor. Czy zgadza się Pan z tą opinią?


Autor powinien się uczyć także w zakresie poprawnej pisowni. Ale nie powinien robić z poprawnej pisowni bożka. Redaktor i korektor pomogą, jeśli książka ma potencjał. Od tego są.

3. Czytałam artykuł dotyczący autorki, której książki nie chciało wydać kilka wydawnictw. Wpadła na przewrotny pomysł napisania do nich jako mężczyzna... a jej praca została przyjęta. Czy myśli Pan, że rzeczywiście mężczyznom jest łatwiej zadebiutować na rynku książki?


Statystyki tego nie potwierdzają. Zależy od tematu, grupy docelowej i wydawcy. Jeśli wydawca ma serię literatury kobiecej pisanej przez kobiety, nie będzie chciał wydać mężczyzny. I odwrotnie. Takie historie, jak ta o autorce, która musiała podać się za mężczyznę, by opublikować coś, to indywidualne, myślę, przypadki i raczej anegdoty niż punkty odniesienia.

Joanna Mikulec
1. Czy każdy może być pisarzem?


Każdy może pisać. Bo nie sztuką jest zostać pisarzem, sztuką jest pisarzem pozostać.

2. Co dla Pana znaczy pisanie?

To część mnie. Mogę nie pisać przez jakiś czas, ale potem to wraca.

3. Woli Pan pisać czy udzielać rad na temat pisarstwa?

Jest czas na pisanie i jest czas na udzielanie rad, jak mówi Pismo.

Lustro Rzeczywistosci
1. Gdyby przyszła do Pana E. L. James (autorka „Pięćdziesięciu twarzy Greya”) z prośbą o pomoc w tworzeniu swego "dzieła" pomógłby jej Pan? ☺


Jasne. To mogłoby być interesujące.

2. Czy Pana zdaniem książki w nurcie erotycznym (gdzie bestsellery pojawiają się niczym grzyby po deszczu) mają rację bytu, czy nie zasługują na miano literatury?

Dobrze napisana książka, która budzi emocje, zawsze ma rację bytu. A pojęcie literatury jest tak pojemne, że znajdzie się w niej miejsce także na tę erotyczną, której jest dziś faktycznie sporo.

3. Gdyby Stephen King poprosił Pana o zostanie jego ghostwriterem, zgodziłby się Pan? Dlaczego tak/nie? ☺

Wydaje mi się, że aby być ghostwriterem trzeba mieć pewne cechy, których nie mam. Więc byłbym zaszczycony propozycją, ale musiałbym odmówić.

Katarzyna
1. Na jakiej podstawie ocenia Pan wartość twórczości swojej jak i swoich uczniów, czy to jest kwestia zdobytego doświadczenia, umiejętności, wiedzy a może intuicji?


Mam trochę wiedzy, to pomaga.

2. Skąd Pan wie, że tekst, który ma Pan przed oczami, zaintryguje czytelnika, posiada wartość, a jego autor rokuje?

Jestem jak szef kuchni z wieloletnim doświadczeniem, któremu wystarczy posmakować łyżkę zupy, by wiedzieć, czy jest za słona czy doskonała w swoim rodzaju.

Little Mermaid
1. Po czym odróżnia Pan pisarza od grafomana?


Pisarze mniej i krócej cieszą się z tego, co napisali.

2. Co było/jest dla Pana najbardziej, a co najmniej opłacalne (finansowo): bycie redaktorem naczelnym, pisanie książek czy prowadzenie szkoleń literackich?

Najbardziej opłacalne jest bycie prezesem wielkiej spółki odnotowanej na giełdzie. Tyle że nigdy takim prezesem nie byłem. O tym, co robię, nie myślę w kategoriach opłacalności. Gdybym tak myślał, pewnie byłbym hurtownikiem książek. Lub wydawcą podręczników szkolnych i uniwersyteckich. Oni na książkach zarabiają najlepiej.

Grażyna Wróbel WYRÓŻNIENIE
1. Jak dzisiaj wyglądałoby Pana życie bez książek?


Jest wiele seriali, których nie miałem czasu obejrzeć, bo czytałem. Poradziłbym sobie. Po serialach wziąłbym się za gry komputerowe i wideo. 


2. Gdyby napisano książkę o Pańskim życiu, jaki chciałby Pan, aby nosiła tytuł?

Na nagrobku mogę mieć napisane: „A nie mówiłem!”. A biografia mogłaby mieć tytuł: „Kronikarz widzeń złudnych”.

3. Książki są dla Pana niczym…?

Czasem są niczym, czasem czymś. Jak się stolik chwieje, dobrze jest mieć tomik wierszy pod ręką.

Musza K.

1. Zawsze marzyłam o napisaniu książki, pisywałam jednak tylko wiersze, krótkie opowiadania, a także historie w formie "listów do szuflady". Jakie były Pana początki przygody z literaturą?
 
Takie same. Wierszyki. Dłuższe formy. Potem powieści. A teraz „Po bandzie”. Jest Pani na dobrej drodze.

2. W gimnazjum w czasie przerw zdarzało mi się pisać za kolegów wypracowania z języka polskiego. Czy w latach szkolnych zdarzało się pisać Panu wypracowania za kolegów lub im w tym pomagać?

Tak, w ramach barteru. Za przedmioty ścisłe.

3. Czy zdarzyło się Panu zrezygnować z jakiegoś pomysłu już w trakcie jego realizacji lub zmienić go radykalnie?


Tak, mam takie pomysły. Jeszcze nie zdecydowałem, czy pójdą do kosza, czy je przearanżuję.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Panu Jakubowi Winiarskiemu za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.  

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.  


Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!

cyrysia 

19 komentarzy:

  1. Mam wielką ochotę na tę książkę,bo jestem bardzo ciekawa jej treści i tego,czy rzeczywiście jest w stanie pomóc początkującym pisarzom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa osobowość:) Gratulację dla zwycięzców;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam, być może ktośrys się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny sposób na zaznaczanie zwycięzców, którym gratuluję.
    Koleżanka Żelazna Konsekwencja... - dobre!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję, przeczytałam z zaciekawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad ☺ autor nie dał się wciągnąć w dyskusję o literaturze erotycznej, brawo ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę świetny wywiad, który czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Co prawda nie czytałam jeszcze książki tego autora, ale na pewno kiedyś to nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Domyślam się, że wena bywa kapryśna. Ciekawy wywiad, z przyjemnością go przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy wywiad. Także lubię gry komputerowe, tylko właśnie czasu na nie brakuje :). Gratuluję wywiadu i wygranej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już nie mogę się doczekać kiedy poradnik zagości na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie mogę się doczekać kiedy poradnik zagości na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  12. z Weną wielu artystów pisarzy tak ma:) raz jest raz jej nei ma panna cwana:D

    OdpowiedzUsuń
  13. jesli dobrze rozumiem, to zwyciezcami sa osoby z dopiskiem wyroznienie? szkoda, ze nie ja. gratuluje zwyciezcom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, osoby z dopiskiem WYRÓŻNIENIE otrzymują nagrodę.
      Proszę się nie smucić, w najbliższym czasie przewiduję sporo innych konkursów, więc może szczęście i do Ciebie się uśmiechnie :)

      Usuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...