Życie z drugiej ręki
Anna Grzyb
Ilość stron: 192
Wydawnictwo: Szara godzina
Premiera: 7 września 2015 roku
Ocena: 4/6
Czy bycie "kurą domową" na pełen etat jest lekkie, łatwe i przyjemne? A może rzeczywistość rysuje się w nieco mniej kolorowych barwach?
Anita jest młodą, niepracującą matką dwóch córek. Jedynie ''Ten Mąż'' łoży na utrzymanie domu i rodziny. Znajomi zazdroszczą kobiecie takiej sielanki.
„Nic nie musisz. Wstajesz, kiedy chcesz, gotujesz, jak ci się zachce, a jak znamy życie, to pewnie gotowe kupujesz. Nie pracujesz, nie musisz dwoić się i troić. Co ty masz w ogóle do roboty”?
''Życie z drugiej ręki" to debiutancka powieść Anny Grzyb, autorki popularnego bloga literackiego Pisaninka - http://asymaka.blogspot.com/, laureatki nagrody czytelników w konkursie na ''Najlepszy blog książkowy 2014 roku''. Od dzieciństwa literatura zajmuje ważne miejsce w jej życiu. Swego czasu publikowała artykuły i recenzje w prasie lokalnej i ogólnokrajowej.
Bardzo lubię czytać historie o bohaterkach, które próbują wyrwać się z marazmu i zacząć wszystko od nowa. Toteż z dużym zainteresowaniem zaczęłam śledzić perypetie główniej bohaterki. Anita to zwyczajna kobieta jakich wiele, równie dobrze może być czyjąś sąsiadką, siostrą, znajomą etc. Mieszka w małym miasteczku, gdzie wszyscy wokół wiedzą lepiej co myślisz, czujesz i czego pragniesz. Mąż ciągle pracuje i wiecznie nie ma go w domu, przez co małżonkowie coraz bardziej oddalają się od siebie. Jak pokonać ten niepokój, osamotnienie i poczucie beznadziejności? A może wcale nie tak źle jakby się mogło wydawać?
Autorka bardzo naturalnie i wiarygodnie odzwierciedla naszą codzienną rzeczywistość - bez udziwnień, bez koloryzowania. Na początku drogi małżeńskiej wszystko jest pięknie i ładnie, ale z czasem dopada nas szarzyzna i czujemy się znudzeni sobą i tym, co nas otacza. Podobnie było w przypadku Anity. Kobieta ma dość bycia kurą domową i ma dosyć niezrozumienia ze strony męża. Postanawia zatem ''pokolorować swój świat na nowo''. Czy odniesie na tym polu sukces? Przekonajcie się o tym sami.
Mam mieszane uczucia wobec tej lektury. Z jednej strony czyta się całkiem lekko, język jest bardzo prosty, przystępny, bez zbędnych zawiłości. Ale z drugiej strony zabrakło mi uwypuklenia sfery emocjonalnej i psychologicznej głębi. Miałam wrażenie, że czytam chłodny monolog kobiety, która jest mi kompletnie obojętna. Nijak nie potrafiłam zżyć się z bohaterką. Co więcej, niekiedy irytowało mnie jej zachowanie. Nastawiona do świata pesymistycznie, obwiniała wszystkich wokół o swoje niepowodzenia, zamiast szukać odpowiedzi w głębi swojej duszy. Wszak czy nie łatwiej jest po prostu powiedzieć drugiej osobie to, co czujemy, zamiast nieustannie tkwić w martwym punkcie? Toteż brakowało mi rozmów między Anitą a jej mężem. Ich relacje były praktycznie znikome. Szkoda, bowiem wszelkie różnice zdań i kłótnie z pewnością nadałby książce kolorytu i energii.
Powieść nie jest zła, tylko zabrakło pewnego dopracowania szczegółów. To, co dla mnie najbardziej istotne, to wolno rozwijająca się akcja, słabo wykreowane postacie drugoplanowe oraz nikła dynamika dialogów. Lecz jak mówi przysłowie: nie od razu Rzym zbudowano. Tym samym mam nadzieję, że kolejna powieść Ani będzie niemalże bez wad. A na osłodę dodam, że okładka jest cudna - chyba jedna z piękniejszych, jakie widziałam.
Reasumując. ''Życie z drugiej ręki'' to spokojna, lekko nostalgiczna powieść o zwykłej codzienności, która wcale nie musi być szara i ponura. Wszystko zależy od nas samych. Bo to my trzymamy ster, to my nadajemy kierunek, w jakim chcemy podążać. Polecam zainteresowanym.
***
Wydawnictwo Szara Godzina.
Jestem ciekawa tej książki. Wspomniane przez Ciebie minusy tak bardzo mnie nie odstraszają chociaż nie lubię gdy mało jest dialogów w powieści.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię, nie jestem pewna czy to książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńja lubię dialogiczność w powieściach.. bez nadmiaru dialogów czyta mi się nudno i żmudno..
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach, bardzo chciałam przeczytać, jednak ostatnio trafiam na mało entuzjastyczne recenzje i mam pewne obawy i coraz wątpliwości, zastanowię się jeszcze :) Pozdrawiam ciepło i życzę przyjemnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zbiera skrajnie różne opinie, dlatego najlepiej samemu się przekonać, czy przypadnie do gustu czy też nie :)
UsuńRównież pozdrawiam!
Książka zapowiadała się ciekawie, szkoda, że autorka nie uchwyciła w pełni tej emocjonalnej strony bohaterki, ale dam jej szansę, może akurat przypadnie mi do gustu;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Szkoda, że nie oceniłaś książki lepiej, przez to nie jestem nią zbytnio zainteresowana. Zobaczymy, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
O nieee, nie lubię gdy strefa emocjonalna jest zaniedbana. Chłodne dialogi i obojętność to zdecydowanie czynniki, które mnie odrzucają :(
OdpowiedzUsuńNo niestety za tę książkę podziękuję - bez emocji za bardzo nie zaszalejemy.
OdpowiedzUsuńmoże szaleć stopniowo zawsze;p
UsuńBardzo dużo słyszalam o tej książce, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa za to chętnie. Z czystej, ludzkiej ciekawości. Dla mnie bardzo ważne jest, że za książką stoi autor i jakoś mi się to musi w całość zgrywać. Być może tu tak będzie. A jestem pewna, że Ania napisze coś więcej, powieść przez duże P. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy Twoja postawa i mam nadzieję, że debiut Ani przypadnie ci do gustu.
UsuńTo my nadajemy kierunek... i kolorujemy swój świat.
OdpowiedzUsuńTeż czasami mam dość rutyny i codzienności, muszę spotkać taką tajemniczą Joannę, hehe :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bardzo podoba mi się temat powieści. Z pozoru błahy, ale w rzeczywistości bardzo ważny. Sięgając po nią miałabym nadzieję na odpowiedzi na pytania: czy bez pracy można być szczęśliwym? Czy szczęście rodzinne to wszystko, co kobieta powinna osiągnąć w życiu? Jak nadać sens codzienności? Dotąd nie interesowałam się tą książką, ale po Twojej recenzji nabrałam ochoty na jej przeczytanie. A to, że Twoja opinia nie jest hurraoptymistyczna i śmiało wytyka powieści różne wady sprawia, że tym bardziej cenię Twoją opinię. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i słowa uznania i ogromnie się cieszę, że mimo wspomnianych przeze mnie mankamentów zamierzasz przeczytać ''Życie z drugiej ręki''. Życzę miłej lektury.
UsuńCzasami lubię sięgać po lekkie lektury, przy których można się zrelaksować. Jak książka wpadnie kiedyś w moje ręce, to na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym, ale brak nakreślenia sfery emocjonalnej bohaterki będzie mi przeszkadzał. Autorka poruszyła zwyczajny temat, ale mógłby być ciekawy, gdyby właśnie rozbudowano relacje z mężem, w takiej powieści to mi się wydaje niemal kluczowe. Podsumowując, raczej nie sięgnę, ale będę wypatrywać innych książek autorki.
OdpowiedzUsuńObserwuję Pisaninkę, słyszałam o Ani Grzyb, a nie wiedziałam, że to ona jest autorką tego bloga :P
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę powieść, bo uwielbiam polskie debiuty :)
Na pewno z czasem pani Ania wyrobi styl i powieści będą idealne :)
Jak to mówią: Nie od razu Rzym zbudowano, więc także żywię nadzieję, że kolejna powieść autorki będzie o niebo lepsza.
UsuńBardzo jestem ciekawa tej lektury, pomimo kilku minusów o których wspomniałaś.
OdpowiedzUsuńMnie nie bardzo interesuje ta książka. Te minusy dość skutecznie mnie zniechęcają.
OdpowiedzUsuńJa mam w planach książką Pisaniniki. Jestem jej bardzo ciekawa, pomimo tych mankamentów.
OdpowiedzUsuńRecenzja niezbyt zachęcająca, ale mimo wszystko chciałabym poznać debiut Ani i sama wyrobić sobie o nim zdanie :)
OdpowiedzUsuńJuż patrząc na liczbę stron, można było założyć, że czegoś zabraknie, szkoda, że tutaj akurat warstwy emocjonalnej, bo to przecież do niej powinna sprowadzać się dobra powieść obyczajowa.
OdpowiedzUsuńLubie książki o tej tematyce, ale do tej jeszcze nie jestem przekonana. Zgdzam sie co do okładki, jest śliczna! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Przyznam, że początkowo chciałam przeczytać, ale naczytałam się tyle negatywnych opinii, że mi się odechciało. Ale okładka jest prześliczna, a ma chociaż związek z książką?
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam książkę koleżanki blogerki:)
OdpowiedzUsuńMi też ta książka nie do końca się podobała, więc również mam mieszane odczucia :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wzbudza skrajne odczucia od zachwytów do negatywnych, dlatego sama muszę sprawdzić jak to z nią jest :)
OdpowiedzUsuńWybacz, ale sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńDo tej książki jakoś nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie daruję tę lekturę ;)
OdpowiedzUsuńMoje zdanie znasz, nie będę się więc powtarzać. Mam nadzieję, że kolejna powieść autorki bardziej mnie przekona.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale tematyka wydaje się być interesująca. Jeśli dopadnę w bibliotece to zapewne przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa jesień potrzebuję książek, które zdecydowanie mnie ożywią, czegoś emocjonalnego, mocnego, więc ta książka raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Zostawię sobie lekturę książki w zanadrzu. Nie będę jej usilnie szukać.
OdpowiedzUsuńChyba nie przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuńŚrednia obyczajówka- tak ją odbieram, nie będę więc jej szukać.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie kusi, chcę dowiedzieć się jak sobie poradziła koleżanka po fachu :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Ciekawi mnie ta książka, głównie jestem dlatego, że Bloga autorki czytam regularnie i intryguje mnie to jak i czy sprawdziła się pisząc powieść.
OdpowiedzUsuńJuż Lustereczko powiedziała bardzo dużo na temat książki, Ty kochana mnie tylko utwierdziłaś w tym czego się spodziewałam. No cóż, czasem lepiej nie pchać się na siłę z motyką na księżyc...
OdpowiedzUsuńLubię książki wydawnictwa Szara Godzina, kto wie, może i tę książkę kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKurczę, to strasznie fajne, że coraz więcej blogerek wydaje książki. :) Ale oczywiście to logiczne, skoro czyta się tyle powieści i tyle się ich recenzuje, w końcu przychodzi jakiś genialny pomysł i trzeba go wykorzystać.
OdpowiedzUsuńPowieść nie dla mnie, niestety. Zupełnie nie moja tematyka, a i te wady mnie nie przekonują, także podziękuję. :)
Pozdrawiam,
Sherry